Ewa Kolankiewicz: Jako Urząd powinniśmy dawać przestrzeń do wypowiedzi
O tym, na czym polegają konsultacje dokumentów z organizacjami pozarządowymi i co jest w nich najważniejsze rozmawiamy z dyrektorką Centrum Komunikacji Społecznej, Ewą Kolankiewicz.
Jędrzej Dudkiewicz, warszawa.ngo.pl: – W Warszawie są dwie osobne procedury konsultacyjne – społeczne i z organizacjami pozarządowymi. Czym się różnią i skąd ten podział?
Ewa Kolankiewicz, Pełnomocniczka Prezydenta m.st. Warszawy ds. współpracy z organizacjami pozarządowymi: – Zacznijmy od ważnego zastrzeżenia – konsultacje społeczne, czyli te z mieszkankami i mieszkańcami jak najbardziej są też otwarte na organizacje pozarządowe, bardzo zachęcamy je do udziału w nich.
Oprócz tego rzeczywiście jest tryb konsultacji z NGO. Wybiera się go w przypadku chociażby programu profilaktyki przeciwdziałania HIV/AIDS, bo jego zapisy wymagają bardzo specjalistycznej wiedzy, więc rozmawiamy o nich z ekspertkami i ekspertami z organizacji oraz miejskimi instytucjami. Bo to te podmioty zajmują się realizacją tego typu dokumentów. Dzięki temu nie musimy też upraszczać języka, możemy operować fachowymi sformułowaniami.
Dodatkowo są rzeczy typowo związane z organizacjami pozarządowymi, jak na przykład program współpracy z NGO, którymi ludzie po prostu mało się interesują. Obowiązek konsultacji programu współpracy z organizacjami wynika wprost z ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie.
Swoją drogą czytałam niedawno tekst Magdy Dobranowskiej-Wittels, w którym pojawiły się dywagacje na temat tego, co jest aktem prawa miejscowego.
Chciałabym więc powiedzieć, że w Warszawie są to głównie uchwały. Są jednak kwestie, które są regulowane przy pomocy zarządzeń i te również zdarza nam się konsultować z organizacjami. Nie dlatego, że jest to obligatoryjne, spokojnie moglibyśmy tego nie robić, ale chcemy, bo dotyczą wprost NGO.
Obecnie trwa proces konsultacji procedur dotacyjnej i małodotacyjnej, które będą wprowadzane właśnie zarządzeniami. Zależy mi, by NGO spojrzały na to i się wypowiedziały. Takich przykładów jest jednak mało, głównie konsultujemy uchwały oraz merytoryczne programy, w których organizacje pozarządowe są kluczowym partnerem miasta w ich realizacji.
Są też różne kwestie środowiskowe, chociażby związane z pomnikami przyrody, przy których jest ustawowy wymóg konsultacji.
Podsumowując więc, konsultacje z NGO mają wyższy poziom specjalizacji, a pytając mieszkanki i mieszkańców o różne sprawy musimy pamiętać o wyrównaniu wiedzy. Są osoby, które bardzo dobrze się na czymś znają, inne chcą się dowiedzieć konkretnych rzeczy, ale są i tacy, którzy chcieliby się wypowiedzieć, ale potrzebują dodatkowych informacji. W przypadku organizacji mamy do czynienia z ekspertkami i ekspertami w danej dziedzinie.
Organizacje chętnie biorą udział w konsultacjach?
– Nie zawsze. Ale to też zależy od tego, na ile koszula jest bliska ciału.
Jeżeli program dotyczy tematu, którym zajmują się organizacje i potem będą one realizować niektóre zapisy tego dokumentu, to NGO bardzo chętnie biorą udział w konsultacjach. Przy czym trzeba pamiętać, że mogą zgłosić swoje uwagi również poprzez Branżowe Komisje Dialogu Społecznego, mamy wszak rozbudowaną strukturę dialogu w mieście.
Jasne jest też, że kiedy coś dotyczy na przykład wąskiego zakresu pomocy społecznej, to raczej nie będą się tym interesować organizacje od sportu, edukacji, czy kultury. Ba, widać to nawet w przypadku HIV/AIDS – organizacje zajmujące się problemem alkoholowym nie biorą udziału w konsultacjach tego programu, bo mają swój.
Mam też poczucie, że na przykład Roczny Program Współpracy był wypracowywany tak mocno oddolnie, że jego konstrukcja od kilu lat niewiele się zmienia. Co roku jest dopieszczany i organizacje zwyczajnie wyczerpały pomysły na zmiany, które mogłyby do tego dokumentu wprowadzić. Nieliczne organizacje biorą udział w konsultacjach, bo dokument po prostu się sprawdza.
A może jednak niekiedy brakuje czasu, albo są jakieś problemy w procedurze konsultacyjnej?
– To raczej pytanie do organizacji, natomiast nie dostałam ani jednego zgłoszenia, że gdybyśmy zrobili coś inaczej, to NGO chętniej brałyby udział w konsultacjach. Jeśli już pojawiają się uwagi, to dotyczą właśnie braku czasu czy tego, że dany dokument jest na dość dużym poziomie ogólności. Trzeba pamiętać, co widać w badaniach – między innymi Klonu/Jaworu – że większość organizacji nie zatrudnia ludzi na etat. Często są to więc osoby, które łączą pracę zawodową z działalnością w NGO. Jeżeli mają jeszcze zastanawiać się nad strategicznymi dokumentami miasta, to może im nie starczać nie tylko czasu, ale i energii.
Od pewnego czasu w konsultacjach funkcjonuje też metoda "czystej kartki" – nic nie sugerujecie organizacjom, czekacie na ich zgłoszenia i pomysły.
– I nie robi tego tylko CKS, ale też poszczególne biura. Przykładowo w Biurze Pomocy i Projektów Społecznych tworzona jest właśnie polityka senioralna, która wychodzi od czystej kartki. Angażuje się w to co prawda głównie Rada Seniorów, ale działają w niej osoby, które są aktywne również w organizacjach. To zatem system naczyń połączonych.
Przyznam, że wychodzenie od pustej kartki jest trudnym i żmudnym procesem. Jeśli jest małe zaangażowanie, to pojawia się poczucie, że dany dokument tworzy bardzo wąska grupa. Czasem więc łatwiej jest przygotować albo zamówić założenia, bo ludziom lepiej dyskutuje się, gdy widzą konkretne rozwiązania, a nie kiedy mają robić coś od zera. Próbujemy jednak. "Czysta kartka" niekiedy jest okazją do tego, by wytłumaczyć różne rzeczy, na przykład, że nie każdy postulat jest możliwy do spełnienia, bo musimy działać w ramach prawa i przepisów ustawy. Niekiedy też organizacje przychodzą na takie konsultacje po to, by się czegoś nauczyć.
Możesz podać jakiś modelowy przykład udanych konsultacji z NGO?
– Konsultacje uważam za udane i dobre wtedy, kiedy organizacje zaangażowały się w proces, miały jakieś pomysły. Nie chcę więc żadnych procesów wyróżniać, bo nie jest tak, że któryś postulat uważam za lepszy lub gorszy. Zawsze cenne jest, gdy ktoś chce się podzielić swoimi przemyśleniami, to ogromna wartość konsultacji.
Niekiedy pojawiają się głosy, że skoro NGO nie angażują się w konsultacje, to po co je w ogóle robić, skoro tylko wydłuża to proces przyjęcia dokumentu. Są organizacje, które wiedzą, że jakiś dokument jest bardzo dobry i chcą, by jak najszybciej zacząć wdrażać go w życie, zamiast czekać kolejny miesiąc. Moim zdaniem jednak konsultacje są takim samym prawem do wolności, jak wolne wybory. Istnieje możliwość, a nie konieczność wzięcia udziału. To, że w Polsce spada aktywność wyborcza nie oznacza przecież, że powinniśmy zrezygnować z powszechnych wyborów. Skale oczywiście są nieporównywalne, ale jest to dla mnie jak najbardziej analogiczne.
Jako Urząd powinniśmy dawać przestrzeń do wypowiedzi. Natomiast prawem każdego jest to, by z tego zrezygnować. Nie traktuję tego jako klęski czy objawu bierności organizacji pozarządowych, na tym też po prostu polega demokracja.
A czy w ostatnim czasie organizacje zgłaszały wnioski o przeprowadzenie konsultacji? Ile ich trafia do Urzędu?
– Zgodnie z uchwałą rady miasta wniosek o przeprowadzenie konsultacji społecznych może złożyć 40 organizacji na poziomie ogólnomiejskim lub 15 na poziomie dzielnicowym. Nie pamiętam sytuacji, żeby organizacje skorzystały z tego prawa, natomiast często są one też inicjatorem zbierania podpisów pod wnioskiem o konsultacje społeczne – takich przypadków było osiem (wszystkie wnioski dostępne są na stronie Miasta). Działają więc często nie w środowisku pozarządowym, tylko wśród mieszkanek i mieszkańców. Może to wynikać czasem z tego, że jakiś temat jest specyficzny i niewiele NGO się nim zajmuje.
Jak takie wnioski są rozpatrywane?
– Decyzję podejmuje albo prezydent, albo zarząd dzielnicy, natomiast oceną merytoryczną zajmuje się właściwe biuro lub wydział urzędu dzielnicy. Spora część takich wniosków kończy się odpowiedzią odmowną. Wynika to z różnych rzeczy.
Po pierwsze, często chodzi o jakieś zagadnienie, w którym miasto nie jest decydentem. Nie winię ani organizacji, ani ludzi. Struktura – także własnościowa – Warszawy jest naprawdę skomplikowana. Jest sporo miejsc, chociażby na Ursynowie czy Bemowie, gdzie jest mało terenów miejskich. Reszta należy do spółdzielni, Wód Polskich, etc. Brakuje więc świadomości, że dzielnica nie zawsze wszystkim może się zająć. A przez to konsultacje nie mogą się odbyć, bo nie ma jak podjąć decyzji.
Po drugie, kiedy mieszkanki i mieszkańcy chcą konsultacji, zwykle dotyczy to zagospodarowania jakiegoś miejsca, a często jesteśmy już po projekcie, przetargu i zaraz mają się tam zacząć roboty. Nie ma już więc możliwości zorganizowania konsultacji.
Tym niemniej cieszy mnie, że z jednej strony organizacje wspierają mieszkanki i mieszkańców, a z drugiej ludzie sami zrzeszają się w NGO, by mieć większą siłę rażenia. Im więcej będziemy dyskutować o tym, co ważne dla Warszawy, tym lepiej.
Ewa Kolankiewicz – dyrektorka Centrum Komunikacji Społecznej Urzędu m. st. Warszawy, pełnomocniczka Prezydenta m.st. Warszawy ds. współpracy z organizacjami pozarządowymi.
Źródło: inf. własna warszawa.ngo.pl
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23