To ostatni moment, żeby władze uznały rolę społeczeństwa obywatelskiego w budowaniu odporności społeczeństwa i państwa [komentarz Ewy Kulik-Bielińskiej]
Widomym znakiem uznania i docenienia roli i wagi organizacji społecznych mogłoby być powołanie na następcę minister Agnieszki Buczyńskiej osoby mającej w środowisku pozarządowym niekwestionowany autorytet, samosterownej i realizującej prawdziwie publiczny, nie partyjny, interes.
Zbliża się rocznica wyborów parlamentarnych. To dobry moment na refleksję o ty, w jakim miejscu jesteśmy. Na ile oczekiwania i nadzieje społeczeństwa obywatelskiego związane z innym niż dotychczas sposobem sprawowania władzy zostały spełnione? Czy i jak zrealizowane zostały postulaty dotyczące naprawy różnych obszarów życia społeczno-politycznego? Jak nowa władza potraktowała rekomendacje, a często wręcz konkretne propozycje rozwiązań, które organizacje społeczne formułowały przed wyborami październikowymi? Czy jest jakaś mapa, która prowadzi nas do ich realizacji? Na ile zmienił się stosunek rządzących do zorganizowanego społeczeństwa obywatelskiego? Czy organizacje traktowane są w sposób partnerski, a aktywne obywatelki i obywatele jako zasób, z którego wiedzy i doświadczenia można skorzystać, żeby stanowić lepsze, bardziej przemyślane prawo i podejmować decyzje w sposób umożliwiający uwzględnienie propozycji i punktów widzenia tych, których one dotyczą?
Społeczeństwo w działaniu
Z okazji rocznicy wyborów 15 października, które odnotowały rekordową mobilizację obywatelską – będącą w ogromnym stopniu wynikiem zaangażowania organizacji i ruchów społecznych – zorganizowaliśmy w Fundacji Batorego konferencję „Społeczeństwo w działaniu. Siła mobilizacji i samoorganizacji”z udziałem działaczy społecznych z Polski i z zagranicy.
Chcieliśmy przypomnieć tę niezwykle ważną rolę, jaką społeczeństwo obywatelskie odegrało w okresie rządów Zjednoczonej Prawicy, organizując się w obronie demokracji, praw człowieka i swobód obywatelskich, niezależności wymiaru sprawiedliwości, autonomii sektora obywatelskiego. Pokazać jego ewolucję w odpowiedzi na zamach na instytucje demokratycznego państwa prawa, na zmianę ustroju metodami pozakonstytucyjnymi, na próby podporządkowaniu sfer kultury, edukacji i nauki ideologicznej kontroli przez partie władzy.
Przez ostatni rok nie zadbaliśmy o to, by opisać – chronologicznie i panoramicznie – historię tej ośmioletniej ciężkiej pracy różnych środowisk obywatelskich, której zwieńczeniem były ostatnie wybory. Nie wykonaliśmy pracy koniecznej do przebicia się do świadomości społecznej i świadomości klasy politycznej z historią pokazującą naszą rolę.
Nie tylko w organizowaniu sprzeciwu wobec ograniczania praw obywatelskich, obrony instytucji i procedur demokratycznego państwa, ale również w mobilizowaniu ugrupowań opozycyjnych do oporu i wykorzystywania dostępnych prawnie narzędzi spowalniania procesu niszczenia państwa oraz przygotowywaniu samodzielnie propozycji praktycznych rozwiązań, ograniczających szkody związane z demontażem demokratyczny instytucji i pomysłów odbudowy porządku demokratycznego po wyborach.
Na konferencji zaprezentowaliśmy najnowsze badania przygotowane przez Fundację More in Common, pokazujące nastroje i oczekiwania społeczne rok po wyborach 15 października, a także wyniki badań fokusowych prowadzonych przez Fundację Batorego z przedstawicielami organizacji społecznych zaangażowanych w obronę praworządności i demokracji w ostatnich ośmiu latach. Rozmawialiśmy o tym, jak zmieniało się społeczeństwo obywatelskie w Polsce w latach 2015-2023. Jak się mobilizowało wobec populizmu i zagrożenia autorytaryzmem, w Polsce i w innych krajach europejskich: Słowacji, Słowenii, na Węgrzech a ostatnio we Francji czy Wielkiej Brytanii. Jak zdało egzamin w stawianiu czoła kolejnym kryzysom: pandemii, wojnie w Ukrainie, ostatnio powodzi. Rozmawialiśmy o tym, jaka jest jego rola, jakie wyzwania i zadania stoją przed nim po 15 października 2023.
Rozczarowanie
Z badań focusowych i z wypowiedzi przedstawicieli organizacji podczas dyskusji wyłaniał się obraz mało optymistyczny.
Wśród organizacji społecznych dominuje poczucie rozczarowania i zawiedzionych nadziei. Działaczki organizacji kobiecych dowiadują się, że obiecany przez Koalicję Obywatelską postulat zniesienia zakazu aborcji nie będzie zrealizowany. Osoby z mniejszości seksualnych widzą, że postulat uznania związków partnerskich nie ma szans na realizację. Osoby zajmujące się ochroną środowiska naturalnego i przeciwdziałaniem skutkom zmiany klimatu mają poczucie, że ich postulaty nie są w ogóle brane na agendę i że nikt z nimi poważnie nie rozmawia. Na granicy polsko-białoruskiej wobec osób, które chcą ubiegać się o azyl stosuje się pushbacki i wprowadza prawo zwalniające z odpowiedzialności za bezprawne użycie broni. Osoby działające w obszarze edukacji i oświaty widzą, że wypracowana przed wyborami i podpisana przez partie – wówczas opozycyjne – wspólna agenda zmian w edukacji nie jest podejmowana. Wprowadza się rzucone podczas kampanijnego wiecu hasło odejścia od prac domowych, natomiast realizacja pomysłów, wynikających z poważnego namysłu wielu środowisk (nauczycieli, edukatorów, dyrektorów, rodziców, uczniów, organizacji społecznych pracujących z nauczycielami i młodzieżą) nad tym, jak zmieniać szkołę, żeby uczyła nasze dzieci życia w XXI wieku, idzie jak po grudzie.
To, co można było zrobić w ciągu ostatnich miesięcy, żeby pokazać w widoczny sposób jakościową zmianę – nawet bez efektów w postaci uchwalonych przez Sejm i podpisanych przez prezydenta ustaw – to nowe podejście do sposobu tworzenia prawa i prowadzenia polityki poprzez poszerzenie możliwości udziału obywateli w przygotowywaniu rozwiązań i wpływaniu na kształt polityk publicznych przy wykorzystaniu różnych instrumentów demokracji partycypacyjnej i deliberatywnej, szerokich i autentycznych konsultacji. Niestety, to się nie wydarzyło. Wyjątkiem jest zrealizowanie jednego z kamieni milowych w Krajowym Planie Odbudowy, czyli przyjęcie zmian w Regulaminie Sejmu, wprowadzających obowiązek konsultacji społecznych przed I czytaniem projektów ustaw. Jak to zadziała, zobaczymy po wejściu Regulaminu w życie.
W rozmowach podczas konferencji wyraźnie wyartykułowano, że
rocznica październikowych wyborów to ostatni moment, żeby władze uznały i doceniły wkład społeczeństwa obywatelskiego w obronę instytucji demokratycznego państwa prawa i stawianie czoła kryzysom, a także uznały jego rolę w budowaniu odporności społeczeństwa i państwa.
Odporności i gotowości, których w tej chwili tak bardzo potrzebujemy ze względu na to, że żyjemy – co rząd podkreśla, strasząc nas od dłuższego czasu – w niebezpiecznych, przedwojennych czasach. Bez społeczeństwa obywatelskiego – co pokazuje przykład Ukrainy – odporności tej nie da się zbudować.
Kto na ministra?
Widomym znakiem uznania i docenienia roli i wagi organizacji społecznych mogłoby być powołanie na następcę minister Agnieszki Buczyńskiej (to, że to ją powołano po wyborach 15 października było symbolicznym uznaniem tej roli), osoby mającej w środowisku pozarządowym niekwestionowany autorytet, samosterownej i realizującej prawdziwie publiczny, nie partyjny, interes. Osoby, która pokazałaby nową jakość w sposobie sprawowania tego urzędu i traktowania organizacji społecznych. Osoby z wizją i wolą przeprowadzenia odważnych zmian, zarówno tych ułatwiających funkcjonowanie organizacji III sektora, jak i tych zwiększających niezależność i autonomię organizacji społecznych. Osoby, która potrafiłaby wykorzystać dorobek wypracowany przez środowiska pozarządowe w ostatnich latach (od Mapy rozwoju III sektora przez program dla Polski przedstawiony przez organizacje przed ostatnimi wyborami).
Pierwszym znakiem tej nowej jakości mogłaby być zmiana w sposobie powoływania osób do ciał dialogu społecznego i ciał doradczych, takich jak Rada Działalności Pożytku Publicznego – w sposób transparentny, według jasnych kryteriów, z podaniem listy kandydatów, treści ich zgłoszeń i list poparcia. A może dałoby się zmienić rozporządzenie i pozwolić na wybór przedstawicieli przez środowisko organizacji pozarządowych, tak jak miało to miejsce przed laty, gdy – w sposób nieformalny – na ngo.pl przeprowadzono swoiste wybory z głosowaniem na listę podczas wyłaniania kandydatów do RDPP I kadencji?
Czy wskazana przez Polskę 2050 Adriana Porowska będzie taką osobą? Bardzo na to liczę, choć nie ukrywam, że zanim dowiedziałam się o tej decyzji, widziałam w tej roli innego kandydata.
Społeczeństwo obywatelskie się upolityczniło
Bardzo bym chciała, żeby Koalicja 15 października zmieniła sposób uprawiania polityki i rządzenia, i potraktowała organizacje społeczne podmiotowo, jak partnerów, a nie realizatorów zadań publicznych i wykonawców decyzji podejmowanych bez ich udziału.
Przez lata rządów Zjednoczonej Prawicy społeczeństwo obywatelskie w Polsce stało się silniejszym i bardziej autonomicznym podmiotem życia publicznego, zdolnym do przeciwstawianiu się antydemokratycznym praktykom władzy, mobilizowania w czasie kryzysów, ale także do formułowania własnej agendy i programu reform społecznych i politycznych. Przez te osiem lat pojawiły się nowe organizacje i ruchy społeczne, w tym kobiet i osób młodych, które chcą mieć poczucie autentycznego wpływu i sprawstwa: nie tylko, gdy trzeba bronić się przed próbą ograniczania praw obywatelskich i mobilizować innych do pójścia na wybory, ale i potem, gdy jest czas tworzenia, budowy i odnowy.
Społeczeństwo obywatelskie się upolityczniło w takim sensie, że chce mieć realny wpływ na wyznaczanie celów, formułowanie agendy i decydowanie o sposobie jej realizacji. Chce być faktycznie społeczeństwem obywatelskim, a nie sektorem pozarządowymi wykonującymi zadania publiczne określane przez władze.
Rząd na kursie kolizyjnym z organizacjami?
Jeśli koalicja 15 października nie zmieni swojego podejścia i nie otworzy przestrzeni na autentyczną współpracę i dialog z organizacjami społecznymi, z zaangażowanymi obywatelkami i obywatelami, to bardzo trudno będzie poderwać społeczeństwo obywatelskie raz jeszcze, gdy zajdzie taka potrzeba.
Ostatnie zapowiedzi premiera Tuska na konwencji Koalicji Obywatelskiej o czasowym zawieszeniu jednego z powszechnie uznanych praw człowieka – prawa do azylu – nie wróżą, niestety, nadejścia takiej zmiany. Przeciwnie, wygląda na to, że obecny rząd staje na kursie kolizyjnymi z tymi organizacjami społecznymi, które – broniąc demokratycznych instytucji i przeciwstawiając się naruszeniom praw człowieka i łamaniu konstytucyjnych zasad – traktowane były w czasie rządów Zjednoczonej Prawicy jak wrogowie. Oby teraz tak się nie stało.
Nie straszmy się migrantami i uchodźcami, nie obrażajmy się na krytykę, nie irytujmy się, że zamiast podjąć szybko decyzję, tracimy czas na konsultacje. Pokażmy, jak wspólnie możemy budować bezpieczeństwo oparte na współpracy, zaufaniu do siebie i do prawa. Dajmy ludziom poczucie wpływu i sprawstwa. Pokażmy, że demokracja naprawdę działa. Jest jeszcze na to czas.
Ewa Kulik-Bielińska – dyrektorka Fundacji im. Stefana Batorego.
Masz swoją opinię w tej sprawie? Chcesz się nią podzielić? Zapraszamy! Pisz na adres: redakcja@portal.ngo.pl.
Ten głos ukazał się w debacie „Nowy minister – czego oczekują organizacje?”. Zobacz inne materiały →
Źródło: inf. własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.