Wartość i wartości społeczeństwa obywatelskiego a.d. 2024 [komentarz Katarzyny Batko-Tołuć]
Rok od wygranych przez społeczeństwo obywatelskie wyborów – kiedy to poszło do nich prawie 75 procent uprawnionych wyborców – zastanawiam się nad tą wygraną. Czy wygraliśmy docenienie w postaci ministra ds. społeczeństwa obywatelskiego? A może wygraliśmy sprawę granicy? A może grup mniejszościowych? Praworządność i uczciwość życia publicznego? No i jakoś trudno mi odnaleźć tę wygraną.
Poważne traktowanie demokracji i społeczeństwa obywatelskiego?
Jako że kwestia granicy właśnie uderzyła w postaci wypowiedzi premiera Donalda Tuska o tymczasowym zawieszeniu prawa do azylu na granicy polsko-białoruskiej, sprawa niezałatwionej ustawy chroniącej zdrowie i wolność wyboru kobiet w ciąży oraz sytuacji osobistej par jednopłciowych są często podnoszone, zaś praworządność jest przedmiotem licznych sporów, skupię się na „naszym ministerstwie”.
O tym mówi się mało i bardzo mocno autocenzuruje wypowiedzi. Bo najważniejsze jest zapobieganie podziałom. No więc dziś bez cenzury. Nadszedł czas, by powiedzieć, co widzę ze swojej watchdogowej pozycji.
Po pierwsze, docenienie w postaci ministerstwa ds. społeczeństwa obywatelskiego jest miłe, ale nie sposób odgonić myśli, że jest to odpowiednik tak zwanego tokenizmu. „Macie, bierzcie, czujcie się docenieni” – zdają się mówić politycy. Ale już ministra – a właściwie jak dotąd ministry – wybiorą nam sami. Bo interesy partyjne, bo musi być podział stanowisk i dbanie o prestiż koalicjantów. Tu już społeczeństwo obywatelskie się nie liczy.
Po drugie, docierają plotki, że w ministerstwie tym nie lubią wniosków o informację i uważają, że to może być powód do wykluczania. No wiadomo, mało kto lubi być rozliczany i tłumaczyć się z decyzji. Ale władza musi się z tym liczyć. Taka jest demokracja i podział na władzę i naród. Często ci, którzy pytają, nie są lubiani przez władzę, nie są przez nią zapraszani do decyzyjnych gremiów, są piętnowani. Taka akurat demokracja dobrej jakości być nie powinna.
Tylko czy w Polsce mamy demokrację dobrej jakości? Gdzie każdy rozumie swoją rolę? W to wątpię. Mamy za to wspaniałe społeczeństwo obywatelskie. Społeczeństwo obywatelskie to różnorodność. Niektórzy przedstawiciele tegoż społeczeństwa zadają pytania władzy. Niektórzy protestują. Zatem akurat w tym ministerstwie należałoby wnioski o informację uważać za coś zwyczajnego. Mam nadzieję, że tak jest. Choć nie mam pewności.
Po trzecie, czuję się nieswojo z tym, że jeśli chodzi o ludzi i organizacje, którzy i które korzystali z dobrodziejstw poprzedniej władzy, zmieniło się chyba za mało. Wiem, że temat jest trudny. My w społeczeństwie obywatelskim jesteśmy przecież „lepsi” niż politycy. My nie szukamy zemsty. My dbamy o spójność. My nie wypominamy komuś, że przymilał się władzy. Że nie protestował, kiedy należało to robić.
Bo my uważamy, że ludzie mają prawo mieć różne poglądy. I w zasadzie to nasze podejście naprawdę jest lepsze, gdyby nie prowadziło do tego, że postawy konformistyczne w ciągu roku stały się poszukiwaną normą.
Tylko rok, a wyklucza się tych samych?
Jak do tego doszło, że „ministerstwo od społeczeństwa obywatelskiego” wyeliminowało Ogólnopolską Federację Organizacji Pozarządowych z Rady Działalności Pożytku Publicznego? Jak to się stało, że Komitet Obrony Demokracji – organizacja, która jest emanacją społeczeństwa obywatelskiego na ulicy nie została uznana za istotną w takiej Radzie?
To się nie stało samo. Czy ktoś, gdzieś, komuś coś suflował? Ktoś miał jakieś uprzedzenia. Czy chodziło o to, że OFOP pyta o informację? Czy może, że czasem krytykuje? Czy może KOD zbyt polityczny? Tego nie wiemy, gdyż o procedurze wyboru przedstawicieli organizacji do Rady nic nie wiadomo. Bardzo podobne były moje wrażenia, gdy wybierano przedstawicieli Polski do Europejskiego Komitetu Społeczno-Ekonomicznego w 2020 roku. I nawet skład osobowy włączonych i wykluczonych się powtarza.
Społeczeństwo obywatelskie nie istnieje bez wartości
Wiem, że są różne zespoły, które pracują przy ministerstwie. Wiem, że wartościowe organizacje zostały zaproszone do nich. Wiem, że pierwsze procedury były bardziej przejrzyste, niż te ostatnie. Wiem, że najbardziej skandaliczne dotacje przyznane przez poprzednią władzę zostały odebrane. Ale gdy zabrakło liderki – ministry ds. społeczeństwa obywatelskiego – ktoś inny zaczął działać. Kto? Jakie ma wartości? Co mówi politykom? Jaką twarz społeczeństwa obywatelskiego buduje? To wszystko mnie niepokoi.
Dziś nie mam poczucia, że społeczeństwo obywatelskie ma wartość w oczach polityków, którzy wygrali wybory w 2023 roku. Szczęśliwie ma wartość samo w sobie, może korzystać z wolności wypowiedzi, może pytać władzę i może protestować.
Wygląda na to, że wciąż nie udało nam się połączyć korzystania z wolności i dialogu z władzą. Władza nie chce mieć kłopotów. Zaakceptuje każdą niekłopotliwą dla niej kwestię. To my musimy odcinać się od konformizmu, braku przejrzystości, załatwiactwa i politykierstwa. Zatem mój tekst to wołanie o dbanie o wartości. My musimy to robić. Władza nas ceni tylko, gdy jest w opozycji.
Katarzyna Batko-Tołuć, dyrektorka zarządzająca w Fundacji dla Polski i członkini zarządu Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska. Z jej ramienia także w zarządzie Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych
Masz swoją opinię w tej sprawie? Chcesz się nią podzielić? Zapraszamy! Pisz na adres: redakcja@portal.ngo.pl.
Ten głos ukazał się w debacie „Nowy minister – czego oczekują organizacje?”. Zobacz inne materiały →