Pod lupą: rok w pandemii. Terapia uzależnień w pandemii. Towar pierwszej pomocy
Marcin i Piotr są trzeźwiejącymi alkoholikami. Dla tej grupy osób lockdown, który wprowadzono w Polsce w marcu 2020 roku w związku z epidemią koronawirusa oznaczał w najlepszym wypadku koniec leczenia, a w najgorszym – powrót do picia. W ciągu kilku tygodni osobom uzależnionym od alkoholu odcięto w zasadzie wszystkie możliwe drogi wsparcia. Mitingi AA, czyli spotkania społeczności Anonimowych Alkoholików zostały wstrzymane, psychoterapie zawieszone, a ośrodki stacjonarne nie przyjmowały pacjentów. Następnie to, co było możliwe, przeniesiono do internetu.
Marcin: Niedawno na mitingu spotkałem tak szczęśliwego faceta, że sam tego zapragnąłem. Postanowiłem zrobić coś ze sobą. Rok temu w marcu, gdy wszystko zostało zamknięte, byłem na początku drogi wyjścia z nałogu, ale pandemia spowodowała, że wróciłem do picia. Teraz próbuję po raz drugi.
Marcin i Piotr są trzeźwiejącymi alkoholikami. Dla tej grupy osób lockdown, który wprowadzono w Polsce w marcu 2020 roku w związku z epidemią koronawirusa oznaczał w najlepszym wypadku koniec leczenia, a w najgorszym – powrót do picia. W ciągu kilku tygodni osobom uzależnionym od alkoholu odcięto w zasadzie wszystkie możliwe drogi wsparcia. Mitingi AA, czyli spotkania społeczności Anonimowych Alkoholików zostały wstrzymane, psychoterapie zawieszone, a ośrodki stacjonarne nie przyjmowały pacjentów. Następnie to, co było możliwe, przeniesiono do internetu.
Najpierw ruszyłem piwko
Marcin: Gdy wstawiłem wszywkę alkoholową, od razu zgłosiłem się na mitingi AA. Uważnie słuchałem innych osób, które nie piją i sobie z tym radzą. Szukałem narzędzi, aby rozbroić tę chorobę. Gdy przyszedł marzec, w strukturach AA byłem od trzech miesięcy, wciąż byłem świeży. Jak spotkania przeniosły się do internetu, nie korzystałem z nich. Radziłem sobie, choć powoli zaczynałem kombinować, jak zacząć pić. Najpierw ruszyłem bezalkoholowe piwo na działce w wakacje. A potem stwierdziłem, że jednak zapiję wszywkę, bo chcę bez leków, na czysto. I mówiłem przy tym, że zrobię to dla żony! Przez kolejny tydzień po pracy piłem dwie setki i piwo. Nie ukrywałem, że zapiłem. Pisałem o tym na grupie wsparcia na facebooku i drugi alkoholik zaprowadził mnie na miting. Nie podobało mi się strasznie. Wyszedłem i w pierwszym sklepie alkoholowym wypiłem setkę. Napisałem o tym na grupie i znowu dostałem zaproszenie na miting. Poszedłem, ale pomyliłem godziny. Drzwi zamknięte, od razu złość we mnie wstąpiła. Miałem do wyboru, albo skręcić w lewo i pójść do Żabki, lub w prawo do domu, ale po drodze miałem mały monopolowy i wiedziałem, że na pewno go zahaczę. Wpisałem w google „mitingi” i znalazłem taki, który odbywał się ulicę dalej. Poszedłem tam, to był czwarty sierpnia. Od tego dnia nie piję.
Piotr: Po prostu okradłem własną córkę. Buchnąłem jej dziesięć złoty z małego różowego portfelika, aby mieć na picie. Sam wcześniej włożyłem jej tę dyszkę. To był dla mnie taki kop, że już nie chciałem pić. Miałem dość takiego życia. Szarpać od ludzi po pięć, dziesięć złotych i zbierać pety? Mieszkać w kawalerce na dwudziestu ośmiu metrach, z małym dzieckiem, jak na bombie? Kupiłem za te pieniądze piwo, otworzyłem je, ale już go nie wypiłem. Poszedłem do wójta w swojej miejscowości i powiedziałem, że nie wyjdę, dopóki mi nie pomoże. Po kilku dniach miałem wszywkę i tego samego dnia, pojechałem na miting. Jeździłem co piątek przez trzy lata, na 18.00. Motywowało mnie, żeby pojechać i powiedzieć, że dałem radę i nie zapiłem. Potem wyjechałem z kraju, ale starałem się chodzić w weekendy, gdy przyjeżdżałem w odwiedziny do córki. To moja siła wyższa, czyli główna motywacja do walki z uzależnieniem. Z internetu nie korzystam. Może jestem za ciemna masa i się nie znam, ale na razie radzę sobie bez tego.
Towar nie luksusowy
– Dla trzeźwiejących osób uzależnionych bardo ważne jest uczestnictwo w grupach wsparcia, mitingach Anonimowych Alkoholików oraz codzienna aktywność fizyczna – komentuje Piotr Gronkiewicz, szef zarządu warszawskiego stowarzyszenia Promocji Abstynenckiej Klub Uzależnień od A do Z „U Pima”.
Od marca do grudnia ubiegłego roku mamy do czynienia z dużą ilością nawrotów choroby. Sytuacja jest bardzo trudna i mamy dużo pracy. Nasze działania to nie jest towar luksusowy, tylko towar pierwszej pomocy.
Stowarzyszenie „U Pima” jest klubem abstynenckim. Zajmuje się prowadzeniem grup wsparcia, rozwoju osobistego i warsztatów dla osób uzależnionych od alkoholu i ich rodzin. Trafiają do nich osoby, które są po terapii stacjonarnej w ośrodkach, albo po prostu takie, które zdecydowały się nie pić i chcą organizować swoje życie na nowo, w trzeźwości. W tym przemeblowaniu pomagają im często organizacje pozarządowe.
Bezpieczne miejsce
Podobnym doświadczeniem dzieli się ze mną Zbyszek, który współtworzy stowarzyszenie Klub Poznańska 38. Klub znajduje się w suterenie jednej z kamienicy w centrum Warszawy. Przed pandemią mógł tu wejść każdy i napić się kawy. Tak jak ja dzisiaj.
– Jedyny warunek to być trzeźwym. A to widać. Jesteśmy fachowcami – zapewnia. – Nie piję od trzydziestu lat, ale alkoholizm jest chorobą nieuleczalną. Nigdy nie odzyska się kontroli picia, jeśli raz się ją straciło. Na początku chodziłem na mitingi, przeszedłem proces dwunastu kroków i byłem na terapii. Pomogło i wiem, że takie miejsce jak ten klub są bardzo ważne, bo są bezpieczne. Gdy się odstawia substancję psychoaktywną, to ważne, aby w pobliżu jej nie było. A alkohol jest powszechny w wielu publicznych miejscach spotkań: barach czy restauracjach.
Klub składa się z kawiarni i dwóch sal warsztatowych. Został wyremontowany i umeblowany przez sympatyków. Na ścianach wiszą namalowane przez nich obrazy, każdy mebel i płytka mają tutaj swoją historię. W marcu będzie obchodził swoje piętnastolecie. To już kolejny rok, gdy nie będzie ani tortu, ani koncertu. – Zawsze było tutaj pełno ludzi. Kilkaset osób tygodniowo – opowiada Zbyszek. – Sale udostępnialiśmy głównie społeczności Anonimowych Alkoholików. Odbywały się u nas dwadzieścia cztery mitingi w tygodniu, teraz maksymalnie dziesięć. A poza tym klub, ponieważ jest traktowany jak gastronomia, cały czas jest zamknięty. Miesięczne utrzymanie to pięć tysięcy złotych, a my jesteśmy niezależni. Utrzymywaliśmy się tylko ze składek sympatyków i w związku z tym, co się teraz dzieje, mamy kłopoty. Ale cały czas mam jeszcze nadzieję, że przetrwamy.
Ratunek w onlinie
Po kilku miesiącach zamknięcia wiele mitingów zaczęło funkcjonować w formie on-linowej. Pod adresem aa24.pl na stronie społeczności Anonimowych Alkoholików możemy znaleźć bazę linków do spotkań o różnych porach każdego dnia tygodnia. Po policzeniu wszystkich okazuje się, że tylko według tej bazy, tygodniowo w całej Polsce, odbywa się ich ponad dwieście.
– W terapii uzależnień bardzo ważne miejsce zajmuje terapia grupowa – wyjaśnia Katarzyna Tuszyńska-Niezgoda terapeutka pracująca w aplikacji Helping Hand.
– Aplikacja może służyć jako grupa wsparcia. Dzięki rozmowie z drugą osobą, czy grupą osób osoba uzależniona może poradzić sobie z głodem alkoholowym i utrzymać abstynencję. Ważne, aby rozmówcą była osoba, która rozumie sytuację. Może to być terapeuta albo drugi trzeźwiejący alkoholik.
Aplikacja działa jako startup od września 2019 roku i od początku była dedykowana osobom uzależnionym od alkoholu. Logujący się na platformie pacjent może zapisać się na konsultacje z psychoterapeutą, a także wziąć udział w czatach tematycznych prowadzonych przez terapeutów. Ma też dostęp do czatu ogólnego.
– Ze swojej prywatnej praktyki pamiętam duży wzrost zainteresowania psychoterapią w różnych obszarach na przełomie kwietnia i maja zeszłego roku. Poza tym przez pewien okres nie działały poradnie stacjonarne. W związku z tym osoby uzależnione też poszukiwały pomocy zdalnej. Terapia on-line ma oczywiście swoje ograniczenia, np. nie widzę pełnej mowy ciała pacjenta, nie mogę zweryfikować jego stanu trzeźwości i nie mam bezpośredniego kontaktu z lekarzem, które zapewnia mi praca w stacjonarnej Poradni Uzależnień. Natomiast taka terapia bez wątpienia też może być skuteczna. Zauważam, że pandemia w ogóle zmieniła podejście pacjentów i terapeutów do terapii on-line. Teraz gabinety psychoterapii mają w swojej ofercie zazwyczaj opcje terapii czy konsultacji zdalnych. Jest to zmiana skokowa.
Czynnik stresogenny
Poza mityngami, warsztatami i psychoterapią bardzo ważnym elementem leczenia choroby alkoholowej są stacjonarne ośrodki terapii uzależnień. Jedną z najbardziej rozpoznawalnych organizacji pozarządowych zajmujących się ich prowadzeniem jest, istniejące od 1976 roku, Stowarzyszenie Monar. Monar prowadzi w Polsce 150 placówek: poradni i ośrodków dedykowanych osobom bezdomnym i uzależnionym od narkotyków i alkoholu.
– Ponad miesiąc zajęło nam wypracowanie sposobu na ciągłość opieki zdrowotnej w ośrodkach stacjonarnych dla osób najsłabszych społecznie – tłumaczy Jagoda Władoń-Wilecka kierująca Ośrodkiem Leczenia, Terapii i Rehabilitacji Uzależnień Monar w Wyszkowie. – Stworzyliśmy pokoje izolacji, pobyt w nich poprzedza wejście do społeczności ośrodka, nowe osoby przebywają w nich przez kilka dni do uzyskania wyniku testu. Innym sposobem jest wykonanie testu na koronawirusa przed przyjazdem do ośrodka.
Pobyt w ośrodku trwa od sześciu miesięcy do roku. Istotne jest, aby w trakcie leczenia jak najwięcej obszarów uporządkować: rodzinny, prawny, edukacyjny, psychoterapeutyczny, aby wyzerować konta negatywnych obciążeń osoby uzależnionej.
– Trzeba zaznaczyć, że ludzie piją nie dlatego, że smakuje im alkohol, ale dlatego, że coś uśmierza w ich duszy, zagłusza ból egzystencji. Z reguły nie uzależniają się ludzie, którym w życiu wszystko poukładało się właściwie: którzy doświadczyli miłości, funkcjonują w zdrowych relacjach. Pandemia jest dodatkowym czynnikiem stresogennym, wzrasta poziom lęku przed nieznanym, nieprzewidywalnym.
Życie na zewnątrz w różnych aspektach wyhamowało, rynek pracy zubożał. W naszych ośrodkach zauważyliśmy, że pacjenci rzadziej przerywają terapię z błahych powodów, mają dodatkowy powód do obaw o własne zdrowie i życie, głębiej odczuwają jego wartość. Jest to efekt, którego zupełnie się nie spodziewaliśmy. A musimy patrzeć na niego jako na wartość dodaną, ponieważ rosną ich szanse na trwałe wyleczenie. Z drugiej strony wypadalność z leczenia jest mniejsza, co sprawia, że rosną kolejki i czas oczekiwania na wolne miejsca.
– Dodatkowo, pandemia zmieniła organizację życia w naszych ośrodkach. Aktywności zewnętrzne, sport, turystyka, obozy terapeutyczne, czy praca na zewnątrz na etapie hostelu, czyli wszystko to, czego do tej pory, z racji uzależnienia, nasi pacjenci nie robili, a powinni, jest wykluczone. Sytuacja ta zmusiła nas do znalezienia zajęć alternatywnych, różnych aktywności zastępczych. Poza psychoterapią postawiliśmy mocno na arterapię, wszelkie formy aktywności artystycznej, na sporty możliwe do uprawiania na terenie ośrodka: siłownia, tenis stołowy, bilard, gry zespołowe. Minimalizujemy także wyjścia z ośrodka, w określonych przypadkach natomiast wyrażamy zgodę na uczestnictwo w kursach zawodowych przy założeniu, że to są kursy on-line lub jeden na jeden, tak jak np. kursy na prawo jazdy.
– Mimo maksymalnych środków bezpieczeństwa epidemicznego zdarzyły się jednak miejsca, gdzie były osoby zakażone covid – dodaje. – Na przykład u mnie w październiku 2020 w ośrodku było osiemnaście osób z wynikiem pozytywnym, cały Ośrodek został objęty kwarantanną, na szczęście choroba miała łagodny przebieg. Lokalny sanepid zapewnił nam karetkę wymazową, co było dla nas wielkim wsparciem. Teraz cały personel jest już zaszczepiony. Jesteśmy mądrzejsi o to doświadczenie. Wiemy, jak sobie w takiej sytuacji poradzić, ja osobiście poczułam dużą ulgę.
Ograniczeń brak
Według agencji badawczej Nielsen w 2020 roku Polacy wydali na alkohol o 7 procent więcej niż rok wcześniej. Oznacza to, że statystycznie każdy z nas miesięcznie w minionym roku na alkohol wydał ponad 100 złotych. Spadła ilość kupowanego piwa, zwiększyła się natomiast ilość mocnych alkoholi: whisky, rumów i ginów. Już wiosną 2020 roku WHO rekomendowała wprowadzenie regulacji dotyczących sprzedaży alkoholu w krajach objętych pandemią. Pomimo wstępnych deklaracji rządu, od początku trwania pandemii w Polsce nie wprowadzono żadnych ograniczeń związanych ze sprzedażą alkoholu w sklepach.
POD LUPĄ to cykl portalu ngo.pl i Badań Klon/Jawor, w którym bierzemy na warsztat wybrane zagadnienie dotyczące życia organizacji społecznych. Zapraszamy na jego piątą odsłonę: „Rok w pandemii”.
Poznaj wcześniejsze odsłony cyklu „Pod lupą”
Źródło: inf. własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.