W tym roku Międzynarodowy Dzień Demokracji wypadł dokładnie miesiąc przed czymś, co zwykło się nazywać „świętem demokracji”, czyli wyborami, w tym roku połączonymi z najważniejszym aktem demokracji bezpośredniej – referendum. Czy jako społeczeństwo obywatelskie mamy co świętować - dzisiaj i za miesiąc?
Na stronie Państwowej Komisji Wyborczej przeglądam sobie listę podmiotów, które postanowiły zabrać głos w kampanii referendalnej, korzystając z prawa do zrobienia tego w mediach publicznych w ramach bezpłatnego czasu antenowego przysługującego – inaczej niż w kampanii wyborczej – nie tylko partiom politycznym.
Prawo do udziału w kampanii referendalnej prowadzonej w mediach publicznych przysługuje każdej organizacji społecznej, która „prowadzi działalność związaną z przedmiotem referendum, a działalność ta mieści się̨ w zakresie jej celów statutowych”. W lipcu, gdy władza ogłosiła pytania referendalne, wyraziłam na gościnnych łamach portalu ngo.pl nadzieję, że organizacje pozarządowe skorzystają z okazji i trochę się rozepchają łokciami w przestrzeni publicznej, którą partie polityczne całkowicie już zawłaszczyły.
To dopiero trzecie referendum ogólnopolskie w 35-letniej historii wolnej Polski, jak wykorzystaliśmy tę okazję do zabrania głosu? Na liście prowadzonej przez Państwową Komisję Wyborczą jest obecnie 70 podmiotów – partie polityczne, związki zawodowe, kilka organizacji lubiących patrzeć władzy na ręce i kilka mocno do niej przytulonych i za to przytulenie hojnie wynagradzanych z publicznych pieniędzy wydawanych często poza procedurami i kontrolą. I aż 15 fundacji korporacyjnych, w większości kontrolowanych przez spółki skarbu państwa, a więc takich, w których to władza bezpośrednio lub pośrednio decyduje o obsadzie stołków.
Ciekawe, jaka będzie ich odpowiedź na pytania, które rząd zadał tylko dlatego, że akurat nie miał pomysłów na swoją kampanię wyborczą. A ponieważ kampania referendalna nie ma takich limitów finansowych jak kampania wyborcza, obecność w bezpłatnych audycjach referendalnych aż tylu podmiotów mniej lub bardziej bezpośrednio zależnych od władzy właściwie przesądza kształt kampanii.
Trzecie referendum w wolnej Polsce ma szansę stać się dla wielu argumentem za tym, że demokracja bezpośrednia się w Polsce nie przyjęła i organizowanie kolejnych po prostu nie ma sensu.
I wiecie co – chyba się z tym zgadzam, skoro jest nadużywane przez władzę i niedoużywane przez obywateli, może szkoda na nie pieniędzy?
Lista demokratycznych narzędzi, które się w Polsce nie przyjęły, bo ze strony obywateli nie było zaangażowania wystarczająco dużego, żeby pojawiła się niezbędna masa krytyczna zdolna do wymuszania na władzy podzielenia się nią jest niestety dość długa. Na stronie Ministerstwa Cyfryzacji wciąż wisi dokument „7 zasad konsultacji”, w którym efekty prac rządowo-pozarządowej grupy roboczej przełożono na jasne wytyczne, jak rząd powinien prowadzić konsultacje swoich projektów.
Dziś to dokument historyczny, który stał się martwy jeszcze zanim został upowszechniony, a rząd nawet nie próbuje zachować pozorów i swoje projekty już całkiem otwarcie puszcza jako poselskie, bo te nie wymagają nawet udawanych konsultacji z obywatelami.
I nie mam wrażenia, żeby nam to specjalnie przeszkadzało, bo i do tego się już przyzwyczailiśmy. Jak do wielu zjawisk, wobec których czujemy się tak bezradni, że czynny bunt jawi się jako niepotrzebny wydatek energii.
Cóż, nie jesteśmy czempionami demokracji, ale jeśli w jej dniu mam szukać nadziei na jej prawdziwe odrodzenie, to odnajduję ją w jawności – kiedyś się w końcu musi potwierdzić, że jak obywatele w swojej masie wiedzą o władzy wystarczająco dużo, to ją w końcu zaczną skutecznie z rządzenia rozliczać.
Z taką nadzieją za dwa tygodnie wzniosę „toast za jawność” i drugi za jego organizatorów, bo bez ich determinacji i organicznej pracy nawet tego byśmy nie mieli.
Katarzyna Sadło – trenerka, konsultantka i autorka publikacji poradniczych dla organizacji pozarządowych. Była wieloletnia prezeska Fundacji Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego. Związana także z Ogólnopolską Federacją Organizacji Pozarządowych, Funduszem Obywatelskim im. Henryka Wujca i Stowarzyszeniem Dialog Społeczny. Członkini zarządu Fundacji dla Polski.
Źródło: informacja własna ngo.pl