– Dyskusja publiczna na temat praw człowieka ma obecnie charakter akcyjny. Ponarzekamy sobie w mediach społecznościowych, gdy coś się wydarzy, gdy coś „wybuchnie”. A gdy kurz opadnie, wracamy do porządku dziennego i zapominamy o sprawie. Dlatego Amnesty International prowadzi stałe i celowe kampanie dotyczące naruszania praw człowieka – mówi w wywiadzie dla ngo.pl Anna Błaszczak-Banasiak, dyrektorka Amnesty International Polska.
Mateusz Różański: – Chyba najpoważniejszym wyzwaniem przed jakim stoi organizacja, której dyrektorką Pani została, jest sytuacja w Kazachstanie czy na Białorusi i to, co można zrobić dla ludzi, którzy w tych krajach walczą o prawa człowieka.
Anna Błaszczak-Banasiak: – Amnesty International można nazwać ruchem mobilizacji i oporu. Głównym celem działania naszej organizacji jest nagłaśnianie problemów dotyczących praw człowieka i mobilizowanie ludzi do reagowania na nie.
Gdy patrzymy na to, co dzieje się na Białorusi, Ukrainie czy w Kazachstanie, to podstawową rolą, jaką Amnesty odgrywa, jest nieustanne przypominanie o tym, co tam się dzieje i dlaczego to jest ważne z punktu widzenia obywatelek i obywateli Polski. Robimy też wszystko, by przebić się przez obojętność, z którą mamy niestety do czynienia.
Kolejne wyzwania wiążą się z ewentualnym przyjęciem uchodźców z tych krajów. W tym obszarze nasza organizacja jest niezwykle aktywna. Lobbujemy za przestrzeganiem obowiązującego w Polsce prawa i rozpatrywania wniosków o przyznanie uchodźcom ochrony międzynarodowej. I tak samo informujemy i przekonujemy Polki i Polaków, dlaczego tak istotne jest, by Polska przyjęła uchodźców. Staramy się walczyć z mitami i stereotypami.
Jako nastolatek uczestniczyłem w obozie PCK. Kadra zorganizowała nam zajęcia, podczas których część uczestników wcielała się w uchodźców, a część w urzędników. Celem zajęć było pokazanie nam, choć w minimalnym, z jakimi trudnościami mierzą się uchodźcy. Pamiętam, że słowo uchodźca wszystkim nam wówczas kojarzyło się z kimś, komu trzeba pomóc, komu trzeba okazać empatię. Podejrzewam, że wśród dzisiejszych nastolatków takiej jednomyślności nie ma.
– Zdecydowanie.
Często powtarzam, że słowem, które opisuje dyskryminację w Polsce, jest słowo „uprzedzenie”. Ta niechęć, którą odczuwamy względem uchodźców, ma swoje źródło właśnie w uprzedzeniach. Dlatego rolą naszą i innych podobnych organizacji jest przeciwdziałanie uprzedzeniom i zwalczanie ich. A najskuteczniej robi się to poprzez edukację.
Dlatego my staramy się edukować ludzi na wiele różnych sposobów. Współpracujemy z ponad setką szkół i ponad tysiącem nauczycieli, których regularnie szkolimy. W ciągu ostatnich trzech lat w naszych warsztatach i zajęciach wzięło udział ponad osiem tysięcy dzieci.
Nasze działania to też wsparcie dla osób niosących pomoc uchodźcom na granicy, a także lobbowanie za przestrzeganiem, ale też poprawą regulacji prawnych. W kontekście tego, co dzieje się za naszymi wschodnimi granicami ogromnie ważnym zadaniem jest przebicie się z informacją, że to również nas dotyczy i nie jest prawdą, że nic nie możemy zrobić.
To dość trudne zadanie.
– Tak. Na początku lutego Amnesty International opublikowało raport na temat apartheidu w Izraelu, którego ofiarami są Palestyńczycy. Raport to dwieście stron dowodów na to, że rzeczywiście w Izraelu mamy do czynienia z systemową dominacją jednej grupy rasowej nad drugą. Przypomnę, że apartheid – zgodnie z prawem międzynarodowym, jest zbrodnią przeciwko ludzkości. Znamienne jest to, że raport odbił się szerokim echem na całym świecie, zajęły się nim największe stacje telewizyjne, a w Polsce pozostał niemal niezauważony. Wiem, że jesteśmy tu bardzo zajęci własnymi sprawami. Niemniej jednak ten przykład pokazuje, jak trudno jest przebić się z informacją o nieprzestrzeganiu praw człowieka w innych krajach.
Apartheid to najcięższy zarzut, jaki można postawić współczesnemu państwu w obszarze praw człowieka. Jeśli w Polsce zostaje to praktycznie niezauważone, to łatwo wywnioskować, jak trudno jest skutecznie informować o problemach w Kazachstanie czy na Białorusi.
Przyznam, że tutaj problemem może być specyfika relacji polsko-żydowskich i to, jak ona rzutuje na stosunek polskich mediów do sytuacji na Bliskim Wschodzie.
– Zdawaliśmy sobie z tego sprawę i spodziewaliśmy się nieprzychylnych reakcji na ten raport. Jednak znamienne jest to, że żadna ze stron polskiej debaty publicznej praktycznie nie zareagowała na nasze doniesienia. Nie jest więc tak, że te informacje okazały się niewygodne i dlatego zostały przemilczane. Raczej powodem jest to, że nasze społeczeństwo jest niezbyt zainteresowane tym, co dzieje się z ludźmi w innych krajach i nie interesują nas „cudze problemy”.
Mam wrażenie, że z tymi problemami jest jak z kometą w filmie „Nie patrz w górę”. Ludzie na chwilę zainteresują się uchodźcami, sytuacją w Kazachstanie czy na Białorusi, ale za chwilę o tym zapomną, bo co innego skupi ich uwagę.
– Dlatego jako Amnesty staramy się być natrętni. Dyskusja publiczna na temat praw człowieka ma obecnie charakter akcyjny. Ponarzekamy sobie w mediach społecznościowych, gdy coś się wydarzy, gdy coś „wybuchnie”. A gdy kurz opadnie, wracamy do porządku dziennego i zapominamy o sprawie. Z tych powodów Amnesty International prowadzi stałe i celowe kampanie dotyczące naruszania praw człowieka.
Do opisywania tych problemów staramy się używać języka powszechnie zrozumiałego. Nie posługujemy się językiem prawniczym i słownictwem zrozumiałym tylko dla garstki specjalistów. A jeśli padają takie sformułowania, jak wspomniany przeze mnie apartheid, to staramy się szczegółowo wyjaśnić, co to znaczy i co się z tym wiąże.
Jednak największym wyzwaniem jest uświadamianie mieszkańcom naszego kraju, że problemy praw człowieka dotyczą ich bezpośrednio i nie jest prawdą, że nic nie mogą zrobić.
A to między innymi dlatego, że dzisiejszy świat nie jest już światem rewolucji.
Co to oznacza?
– Dzisiaj szturm na Bastylię raczej nie zakończyłby się sukcesem. Dzisiaj świat zmienia się poprzez ewolucję i przesuwanie granic debaty publicznej. Oczywiście olbrzymią rolę odgrywają protesty i demonstracje — również te, które odbywają się w Polsce. Jednak po masowych demonstracjach nie następuje szybka i wymierna zmiana. Tego rodzaju działania służą raczej powolnej, ale skutecznej ewolucji w podnoszeniu standardów obrony praw człowieka.
Wyzwaniem jest jednak przebicie się z takim przekazem do ludzi. Zwłaszcza w czasach, gdy debatą publiczną rządzą algorytmy wielkich platform cyfrowych. Delikatnie mówiąc, faworyzują one coś innego niż merytoryczny i wyważony przekaz.
– Mamy na to swoje sposoby. Wielką siłą Amnesty International są dwie rzeczy. Po pierwsze nie jesteśmy warszawocentryczni. Większość dużych, ogólnopolskich organizacji pozarządowych koncentruje swoje działania w Warszawie. To jest zrozumiałe z wielu przyczyn. Tymczasem my mamy swoje grupy lokalne w całej Polsce. Członkami i członkiniami naszej organizacji są osoby z całego kraju. Nie tylko z dużych miast.
Drugą naszą wielką siłą są, o czym już wspominałam, działania edukacyjne. Z naszym przekazem docieramy do ludzi w całym kraju. Staramy się też docierać do najmłodszych. Zgodzę się z Panem, że trudno przebić się w mediach społecznościowych przez różne algorytmy. Zwłaszcza gdy wybuchnie afera typu „rozwód w Ordo Iuris”. Ale ja się na to nie obrażam, bo wiem, że tak funkcjonują media. I dlatego Amnesty International stara się docierać także do tych ludzi, którzy nie śledzą stale mainstreamowych mediów.
Docierać z przekazem, że prawa człowieka dotyczą takich spraw, jak choćby przemoc domowa.
– Amnesty Internatonal jest bardzo aktywne w walce z dyskryminacją, a przemoc domowa i przemoc wobec kobiet jest najcięższym przejawem dyskryminacji. Dlatego prowadzimy liczne działania dotyczące walki z przemocą.
Jedną z nich jest kampania „TAK to miłość”. Jej celem jest m.in. zmiana przepisów dotyczących definicji gwałtu tak, by lepiej chronić ofiary przestępstw seksualnych. Prowadzimy też działania na rzecz lepszych standardów ochrony praw człowieka. Amnesty International składało swoją opinią Przed Komitetem w GREVIO, który oceniał realizację przez Polskę Konwencji Stambulskiej. Dotyczy ona przeciwdziałania i zwalczania przemocy wobec kobiet.
Staramy się trzymać rękę na pulsie i przedstawiamy nasze opinie prawne organom międzynarodowym, które aktualnie prowadzą monitoring realizacji przez Polskę standardów ochrony praw człowieka. W tym roku nasz kraj będzie oceniany w ramach tak zwanego powszechnego przeglądu praw człowieka (UPR). Jest on realizowany przez Organizację Narodów Zjednoczonych i odnosi się do całego spektrum ochrony praw człowieka w danym kraju. Amnesty International przedstawi ONZ własną ocenę sytuacji w Polsce.
Dziękuję za rozmowę i życzę wielu sił do działania na rzecz praw człowieka.
– Dziękuję. Ja ze swojej strony zachęcam osoby czytające ten wywiad, żeby przyłączyły się do Amnesty International. Jesteśmy organizacją otwartą i niedyskryminującą. To nieprawda, że nic nie możesz zrobić.
Anna Błaszczak-Banasiak – od stycznia 2022 roku dyrektorka Amnesty International Polska. Wcześniej dyrektorka Zespołu do spraw Równego Traktowania w Biurze RPO, gdzie pracowała przez 14 lat. W latach 2013-2017 była członkinią zarządu Europejskiej Sieci Organów ds. Równego Traktowania „Equinet”. Wieloletnia działaczka organizacji pozarządowych. Autorka i redaktorka licznych publikacji i raportów Rzecznika Praw Obywatelskich poświęconych realizacji zasady równego traktowania i niedyskryminacji. W plebiscycie Kampanii Przeciwko Homofobii nagrodzona Koroną Równości w kategorii prawo.
Źródło: informacja własna ngo.pl