Społeczeństwo na ulicy. NGO o protestach. Justyna Duriasz-Bułhak: Zadań i ról wystarczy dla wszystkich
Organizacje mogą zasypywać podziały tylko pod warunkiem, że aktywne osoby o różnych światopoglądach będą spotykać się wewnątrz i grupować wokół nich. Jeśli III sektor nie zdoła zachować wewnętrznej różnorodności światopoglądowej, nie stanie się przestrzenią, gdzie będzie się budowało wzajemne zrozumienie.
Nie podejmuję się odpowiedzi na wszystkie pytania postawione przez redakcję we wstępie do debaty. Towarzyszy mi poczucie, że wszelkie opinie kształtowane na podstawie obserwacji rzeczywistości natychmiast się dezaktualizują – zmiany są zbyt poważne, następują zbyt szybko i zbyt dynamicznie. Dzielę się kilkoma uwagami, raczej w trybie przypuszczającym, krążącymi wokół pytania o rolę organizacji i o moment formacyjny, ze świadomością, że moje przemyślenia w żadnym razie nie wyczerpują tematu.
Organizacje ponad podziałami
Przede wszystkim należy pamiętać o dwóch kwestiach, a mianowicie o bezpośrednim powodzie protestów i o wyjątkowym momencie, w którym się znajdujemy. Od ponad pół roku żyjemy w stanie pandemii.
Decyzja Trybunału Konstytucyjnego w wielu obywatelkach i obywatelach wzbudziła poczucie, że władza podejmuje decyzję, z którą się fundamentalnie nie zgadzają, ale też robi to w skrajnie niestosownym momencie.
Decyzję TK, mającą na celu de facto wprowadzenie niemal stuprocentowego zakazu aborcji, można odczytać jako brutalne wkroczenie państwa w sferę niezmiernie intymną, prywatną i delikatną, naruszenie autonomii jednostki. Jeśli państwo nie godzi się na bycie zakładnikiem grup i polityków o skrajnych poglądach, nie powinno podejmować takich decyzji. Tym razem wydaje się, że władza działała świadomie, stawiając się w pozycji antagonistycznej w stosunku do dużej części obywatelek i obywateli, a co jeszcze gorsze, swoją decyzją pogłębiając podział na wrogie obozy.
Czy organizacje społeczne mają szansę wziąć udział w łagodzeniu tych konfliktów? Nieśmiało odpowiadam: mają, ale tylko pod warunkiem, że aktywne osoby o różnych światopoglądach będą spotykać się wewnątrz i grupować wokół organizacji. Tylko jeśli uczestnicy marszów równości, aktywiści na rzecz ochrony Biebrzy czy Puszczy Białowieskiej będą mieli szansę zrobić coś wspólnie z członkiniami kółka różańcowego i stowarzyszenia miłośników miejscowości X, skupiającego osoby troszczące się o zachowanie lokalnych obyczajów i pielęgnujących pamięć o lokalnej historii. Nawet jeśli mieliby razem tylko sadzić kwiaty, malować przystanki, szyć maseczki czy wspólnie przygotować paczkę w ramach „Szlachetnej Paczki”. Jeżeli organizacje społeczne nie zdołają zachować wewnętrznej różnorodności światopoglądowej, nie staną się przestrzeniami, gdzie będzie się budowało wzajemne zrozumienie.
Czas solidarności
Protesty mają szanse stać się wydarzeniem formacyjnym przed wszystkim dla pokolenia lat dziewięćdziesiątych, którego przedstawicielki i przedstawiciele pierwszy raz tak licznie wyszli na ulice – co istotne, nie tylko w dużych miastach. Uczniowie i uczennice, studentki i studenci po raz pierwszy w życiu doświadczają państwa jako represyjnego, gdy niektórzy z nich spotykają się z brutalnością policji. To zazwyczaj pozostawia ślad. Niektórych przestraszy, ale innych umocni w poczuciu, że trzeba zabiegać o ważne sprawy, nawet narażając się na represje.
Starsi przestają narzekać, że młodzież jest obojętna, niczym się nie interesuje i nie troszczy się o sprawy publiczne.
Wygląda na to, że władzy udało się pobudzić międzypokoleniową solidarność, w każdym razie wśród tych, którzy się z rządzącymi nie zgadzają.
Świadczy o tym fakt, że ramię w ramię z młodymi protestuje wiele osób starszych i w średnim wieku, których byłoby zapewne jeszcze więcej, gdyby nie pandemia. Na tę solidarność wskazują także niektóre z wypisanych na transparentach haseł, jak chociażby slogan: „Mam cztery wnuczki, jestem tu dla nich!”.
Dla osób, które po raz pierwszy nie tylko wyszły na ulice, ale też głębiej zaangażowały się w protesty, jest to zapewne również pierwszy kontakt z tego typu wspólną aktywnością. Zapewne będą wśród nich tacy, którzy rozsmakują się w aktywizmie i zasilą swoją energią już istniejące grupy czy organizacje. Być może dołączą do Strajku Kobiet, może do Młodzieżowego Strajku Klimatycznego, a być może spróbują założyć własne organizacje?
Można postawić roboczą tezę, że 90 procent organizacji społecznych nie wzbudza ani nie generuje silnych emocji, a ich domeną jest raczej praca organiczna. Tymczasem gniew, z którym mamy obecnie do czynienia jest bardzo polityczny. Niewykluczone, że obecny wybuch aktywności młodych przełoży się na zmiany na scenie politycznej. Z jednej strony partie, szczególnie te po lewej czy liberalnej stronie, mogą bardziej otworzyć się na sprawy ważne dla młodszych pokoleń. Z drugiej – zapewne niedługo scenę polityczną zaczną bezpośrednio kreować sami młodzi, włączając się do rozmaitych ruchów.
Praca u podstaw
Protesty zawsze sprawiają wrażenie nagłej spontanicznej aktywizacji. Ale przecież tłumy na ulicach to mobilizacja setek, czy może raczej tysięcy ludzi, głównie młodych i bardzo młodych kobiet w całym kraju, które na jakiś czas stały się aktywistkami i wzięły na siebie trudy organizowania setek marszy, blokad, spacerów. Czy ta gotowość do aktywności się utrzyma? To, co widzimy dziś jest z pewnością pokłosiem Czarnych Protestów, systematycznej pracy Ogólnopolskiego Strajku Kobiet czy inicjatywy „Ratujmy Kobiety” – działań niekoniecznie spektakularnych, ale bardzo istotnych, bo budujących zarówno świadomość, jak i struktury zorganizowanego społeczeństwa obywatelskiego.
Tempo, w jakim OSK zgromadził pokaźne sumy pieniędzy świadczy nie tylko o sile mobilizacji i skali poparcia społecznego, ale i o tym, że wieloletnie starania organizacji zrzeszonych w tzw. „koalicji zbiórkowej” o proste i przejrzyste prawo dotyczące zbiórek publicznych miały głęboki sens.
To też pokazuje, że w zorganizowanym społeczeństwie obywatelskim są zadania i role dla bardzo różnych typów aktywności i różnych organizacji. Potrzebni są zarówno ci, którzy latami zabiegają o dobre regulacje prawne, jak i tacy, którzy w 24 godziny zmobilizują ludzi do wyjścia na ulice. I nie ma chyba sensu spierać się o to, które organizacje są bardziej potrzebne czy wartościowe. Zadań i ról wystarczy dla wszystkich.
Justyna Duriasz-Bułhak – od ponad dwudziestu lat związana z Fundacją Wspomagania Wsi, działa aktywnie w kilku stowarzyszeniach.
Komentuj z nami świat! Czekamy na Wasze opinie i felietony (maks. 4500 znaków plus zdjęcie) przesyłane na adres: redakcja@portal.ngo.pl.
Źródło: informacja własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.