POROWSKA: Zmarło „tylko” 27 osób. To, że zimą ludzie będą umierać z wychłodzenia, wiedzieli zarówno kierujący polityką społeczną, jak i pomagający osobom doświadczającym bezdomności. Umierają co roku. Statystyka sięga zazwyczaj setki osób. Zima w tym roku jest łagodna i to ratuje wielu ludzi. Bo nie my.
To nie my zmieniliśmy system, nie my sprawiliśmy, że jesteśmy lepiej finansowani i skutecznej pomagamy. Pomoc dla osób bezdomnych możemy w skrócie podzielić na pomoc niskoprogową i specjalistyczną. Wsparcie niskoprogowe jest dostępne teoretycznie dla każdego: łaźnia, jadłodajnia, noclegownia. Taką doraźną pomoc mogą otrzymać wszyscy, niezależnie od posiadanego ostatniego stałego miejsca zameldowania, a także ci pod wpływem alkoholu do 0,5 promila oraz osoby będące pod wpływem środków psychoaktywnych, ludzie chorzy i zaburzeni psychicznie – niebiorący leków – no i oczywiście wszyscy, którzy nie mieli szansy otrzymać miejsca w schronisku.
Mogą przynajmniej teoretycznie, bo miejsc brakuje – szczególnie dla kobiet i osób chorych.
Bez miejsc, bez szans
Wsparcie specjalistyczne to schroniska i mieszkania treningowe z pomocą w usamodzielnieniu i pobytem całodobowym, ciepłymi posiłkami i całym spektrum pomocy od pracownika socjalnego, przez terapeutę, psychologa i prawnika, po doradcę zawodowego. Pomoc ta kierowana jest do ludzi świadomych swojej choroby i potrafiących skorzystać z kierowanej do nich pomocy. W schroniskach w Warszawie zazwyczaj nie ma miejsc. Zimą (oprócz dwóch placówek, które sztywno trzymają się swoich regulaminów) zawsze wszystkie miejsca są zajęte, dokładane są materace. W Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej w zeszłym roku zamiast 80 osób przebywało 138, w tym roku od grudnia w placówce dołożonych jest dodatkowo dziesięć miejsc.
Codziennie odbieramy telefony od pracowników szpitali, którzy szukają miejsc dla ludzi po zakończonym leczeniu szpitalnym, ale wymagających wsparcia w placówce. Od dwunastu lat obserwuję brak miejsc w placówkach i ludzkie dramaty zimą. Zmieniła się Ustawa o pomocy społecznej i teraz to włodarze gmin będą musieli wykazać miejsca dla osób bezdomnych. Pytanie tylko, na ile będzie weryfikowana adekwatność liczby miejsc do potrzeb. Wcale mnie nie dziwi oburzenie warszawskich urzędników na to, że władze ościennych gmin kpią sobie z finansowania pomocy dla ludzi w kryzysie bezdomności.
Od dwunastu lat obserwuję brak miejsc w placówkach i ludzkie dramaty zimą.
Przyjdzie mróz i „rozwiąże problem”?
Brak wiedzy i ślepota na skrajny kryzys mieszkaniowy uderza w całej Polsce. Ludzie śpiący na dworcach, klatkach schodowych, w piwnicach, w lasach znani są doskonale władzy lokalnej i ta władza czeka, aż przyjdzie siarczysty mróz i „rozwiąże problem”. W tym roku marne szanse.
Będzie więc trwało psucie wizerunku władzy, bo pogoda nie rozwiąże problemu za panów w garniturach i panie w garsonkach. Czas założyć buty i wyjść do tych ludzi – zaproponować im wsparcie. I wtedy zobaczycie, jakie to trudne. Słuchać, a nie mówić. Stawiać granice, ale nie odcinać od pomocy. Nie zawsze w szybkim tempie i nie zawsze do przodu, ale zawsze tuż obok siebie – wtedy jest szansa. Dałoby to wspaniały efekt w postaci zauważenia, iż wywalanie ludzi na bruk nie pomaga. Wywalenie na ulicę osoby chorej – w tym również na alkoholizm – wcale jej nie uleczy. Proces degradacji zdrowia i życie na koszt państwa nadal będzie trwać – tyle tylko, że koszty będzie ponosił inny budżet.
W Berlinie się nie umiera
Ludzie umierają pod mostami, w kanałach, w altankach śmietnikowych, ale te zgony mają tylko statystyczne znaczenie – to tylko skala porównawcza. W tym roku można odtrąbić sukces. A może porażkę? Pomimo ciepłej zimy zmarło 27 osób. Brakuje ogniwa pomocy dla tych, którzy nie mieszczą się w systemie, dla tych, którzy przez swoją chorobę nie potrafią spędzić nocy w zatłoczonej placówce, dla tych, którzy muszą korzystać z pomocy lekarza, w tym psychiatry, a nie otrzymywać kolejne zalecenia od pracownika socjalnego. Ci ludzie potrzebują bezwarunkowego wsparcia, bo nie są w stanie sprostać regulaminom – to bardzo wąska grupa, która jest najbardziej narażona na śmierć zimą.
Jak to jest, że w Berlinie do tej pory zmarła tylko jedna osoba? Otóż system wsparcia niskoprogowego jest tam rozbudowany i dopasowany do potrzeb. Nikt, kto szuka pomocy, nie zostanie bez niej, rozstawiane są namioty, aby przy spadku temperatury nikt nie został pozbawiony ciepłego miejsca. Widziałam tamtejsze noclegownie i bez większej obawy położyłabym się na każdym z łóżek, skorzystałabym z kąpieli, włożyła przekazane mi ubranie, zjadła ciepły posiłek. A u nas ludzie nawet w mroźną noc wolą klatkę schodową niż łóżko w noclegowni.
Ludzie umierają pod mostami, w kanałach, w altankach śmietnikowych, ale te zgony mają tylko statystyczne znaczenie – to tylko skala porównawcza. W tym roku można odtrąbić sukces. A może porażkę? Pomimo ciepłej zimy zmarło 27 osób.
Nie skazujmy na śmierć
To dramat, nie pomaganie. Niedofinansowane, źle zarządzane noclegownie i puste łóżka w niektórych schroniskach – albo wręcz całkowity brak pomocy dla osób bezdomnych: oto obraz pomagania, przed którym uciekają ci, do których pomoc jest kierowana. Wiem od starszych kolegów i koleżanek, a i z własnego bolesnego doświadczenia, że nie wszystkim pomożemy, nie wszyscy chcą i potrafią przyjąć pomoc, ale – na litość Boską! – chociaż ciepła woda i czysta pościel na niezapluskwionym miejscu by się przydała.
Moim zdaniem, to wstyd prowadzić placówkę, której ludzie się boją.
Kolejnym powodem, dla którego wielu ludzi umrze z wycieńczenia organizmu – jeśli nie zimą, to latem – jest całkowity brak środowiskowej pomocy psychiatrycznej. Jeśli nawet uda się wezwać karetkę psychiatryczną do osoby, która – pomimo mrozu – odmawia odwiezienia do noclegowni, to ten człowiek w ostrej fazie choroby nie jest racjonalny, nie dba o zdrowie, a skazany jest sam na siebie i podjęcie decyzji o ratowaniu własnego życia. Nie dbamy o ludzkie życie, pozwalamy na złe traktowanie, wybierany tych, którym się należy, i tych, którzy nie zasłużyli.
A to, że ktoś popełnił błąd, że zmarnował swoje życie, przepił, przegrał majątek, nie zwalnia nas z obowiązku godnego traktowania go i podania mu ręki – kolejny raz. Stawiajmy rozsądnie granice, nie skazujmy ludzi na śmierć. Dajmy szansę na wyjście z opresji.
Czym żyje III sektor w Polsce? Jakie problemy mają polskie NGO? Jakie wyzwania przed nim stoją. Przeczytaj debaty, komentarze i opinie. Wypowiedz się! Odwiedź serwis opinie.ngo.pl.
Ludzie śpiący na dworcach i klatkach schodowych znani są doskonale władzy lokalnej, która czeka, aż przyjdzie siarczysty mróz i „rozwiąże problem”.