PrAwokacje Izdebskiego. Dzień europejskiego bezpieczeństwa
Według sondaży, Polki i Polacy najbardziej pragną poczucia bezpieczeństwa. Na wielu poziomach. I takiego ekonomicznego, i takiego rozumianego jako brak przemocy i konfliktów zbrojnych. Czują też, że jednym z gwarantów takiego stanu rzeczy jest Unia Europejska i nasze w niej uczestnictwo. Jednocześnie, gdy obserwujemy narracje o Unii, które wydobywają się w z ust polityków, jak i przewijają się w trakcie wielu rodzinnych grillów, możemy mieć wrażenie, że coraz częściej zapominamy o zasługach UE w tym wymiarze.
W portalu organizacji pozarządowych ngo.pl regularnie czytać można blog Krzysztofa Izdebskiego – prawnika, aktywisty, eksperta Fundacji im. Stefana Batorego oraz Open Spending EU Coalition. W PrAwokacjach Izdebskiego autor komentuje bieżące wydarzenia, ważne dla organizacji społecznych i praw człowieka.
Dzień Europy to jak każde święto, wydarzenie symboliczne. Ale nabiera ono bardzo konkretnego znaczenia szczególnie w tym roku – 74 lata po słynnej deklaracji Roberta Schumana i na miesiąc przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Już w otwierającym ją zdaniu Schuman mówił, że
„pokój na świecie nie mógłby być zachowany bez twórczych wysiłków na miarę grożących mu niebezpieczeństw”.
To, co musiało niesamowicie wybrzmieć w pięć lat po najkrwawszej wojnie w dziejach ludzkości, dziś również musi rezonować z całą mocą.
Powoli, ale bez wojny
Pełnoskalowa napaść Rosji na Ukrainę, kryzys klimatyczny i wzrost napięć w skali całego grobu musi wywoływać niepokój. Na razie jeszcze możemy go wyrażać głównie w artykułach takich jak ten, komentarzach w Internecie, czy podczas rozmów z rodziną. Ale to zagrożenie jest coraz bliższe i bardziej odczuwalne.
Schuman przekonywał w swojej deklaracji, że „nie było Europy, mieliśmy wojnę”. Wyraźnie wskazywał na ten okres, w którym europejskie potęgi zamiast ze sobą współpracować śniły i wdrażały marzenia o imperializmie, zniewoleniu innych narodów i przymusie zamiast partnerskiej współpracy. Okres „po wojnie” trwa już prawie 80 lat. Nie oznacza to jednak tego, że sen Schumana i pozostałych „ojców założycieli” UE spełnił się od razu i w pełnym zakresie. Sam doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Mówił, że „Europa nie powstanie od razu, ani w całości: będzie powstawała przez konkretne realizacje, tworząc najpierw rzeczywistą solidarność”.
Dopiero przemiany lat siedemdziesiątych w Europie Zachodniej (m.in. demokratyzacja Hiszpanii, Grecji i Portugalii) i po 1989 w Europie Środkowo-Wschodniej pozwoliły UE nabrać rozpędu i objąć swoją strefą bezpieczeństwa i rozwoju prawie cały kontynent.
Za obecny kształt UE odpowiadamy więc wszyscy – nie jakaś abstrakcyjna władza w Brukseli, ale społeczeństwa i demokratycznie wybierane rządy i parlamenty wszystkich jej członków.
Unia da się obronić
Niby trudno jest wyobrazić siebie na miejscu innych. Ale nie trzeba też wielkiej wyobraźni, aby uzmysłowić sobie, co by oznaczało dla nas i dla Europy, gdyby Polska 1 maja 2004 nie przystąpiła do Unii. Wystarczy spojrzeć na Białoruś, Ukrainę czy Serbię. Płonne okazały się również nadzieje architektów Brexitu. Miał być wzrost ekonomiczny, a pojawił się pełzający kryzys. Poziom życia obniża się również w będących teraz głównie formalnie w Unii Węgrzech. Viktor Orban widzi zaś gwaranta swojego bezpieczeństwa w tym samym Władimirze Putinie, który jest jednym z największych podżegaczy wojennych w Europie i w ogóle na świecie.
Nie jest tak bogato, jak w Niemczech czy Holandii. Ale że przez tyle tylko lat w UE udało nam się prześcignąć Portugalię czy Grecję, to już ogromny sukces. Czy to byłoby w ogóle do pomyślenia jeszcze dwadzieścia lat temu?
Wpisanie się przez Polskę w unijny i globalny łańcuch dostaw osłabił również kryzysy wywołane przez pandemię czy konflikty w innych regionach świata.
Ale Unii też nie powinniśmy idealizować. Rację miał Schuman, mówiąc o potrzebie „twórczych wysiłków”. Oznaczają one czasami wprowadzenie ograniczeń oraz, ale raczej w krótkiej perspektywie, zwiększonych wydatków. Nie da się zdywersyfikować źródeł energii bez pieniędzy na ich stworzenie i popularyzację. Nie da się być bezpiecznym i solidarnym bez przekazania swojego uzbrojenia Ukrainie i środków na inwestycje w przemysł zbrojeniowy.
Musimy jako społeczeństwo zdawać sobie sprawę z tego, że czekają nas wyrzeczenia i być może to spektakularne tempo wzrostu nieco w kolejnych latach przysiądzie.
Może też czasami rozczarowywać tempo, w którym UE podejmuje decyzje. Ale czy można oczekiwać czegoś innego, skoro jej działanie wymaga konsensusu 27 krajów i społeczeństw? I tak to nieźle wygląda. Jeszcze w czasie trwania pandemii udało się przecież uruchomić ogromne środki na walkę z jej skutkami i wzmocnienie gospodarek przed jej powrotem.
Przyszłość bez EU? Nie, dziękuję
Przez najbliższy miesiąc będziecie słyszeli szczególnie intensywne komunikaty o różnych diagnozach i wizjach przyszłości UE. Niektóre negatywne do tego stopnia, że będą sprawiały wrażenie, jakby wypowiadający je politycy dosłownie urwali się z choinki i nie widzą, jak Polska i Europa zmieniły się przez te lata. Inne mogą być huraoptymistyczne i będą odwoływać się do tego, że to fajnie podróżować bez paszportu i wszystko, co proponuje Unia przyniesie korzyść Polsce.
Ja wolę słuchać o tym, że dzięki Unii możemy czuć się bezpieczniej niż bez niej, a poziom życia rośnie w tempie zdecydowanie szybszym niż gdybyśmy pozostali poza jej granicami. Chciałbym również słyszeć o tym, że Europa musi się zmieniać, musi dalej podejmować twórcze wysiłki na rzecz przeciwstawiania się kolejnym niebezpieczeństwom.
I wiem, że – choć to nie idealny twór – nie ma dla nas bezpiecznej przyszłości poza Unią.
Krzysztof Izdebski – ekspert Fundacji im. Stefana Batorego oraz Open Spending EU Coalition. Członek Rady Programowej Archiwum Osiatyńskiego. Stypendysta Marshall Memorial, Marcin Król i Recharge Advocacy Rights in Europe. Jest prawnikiem, absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego i specjalizuje się w dostępie do informacji publicznej, ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego oraz wpływie technologii na demokrację. Posiada szerokie doświadczenie w budowaniu relacji pomiędzy administracją publiczną a obywatelami. Jest autorem publikacji z zakresu przejrzystości, technologii, administracji publicznej, korupcji oraz partycypacji społecznej.
Ten artykuł ukazał się w cyklu „UE – Polska – organizacje”.
Źródło: informacja własna ngo.pl