PrAwokacje Izdebskiego. 4 czerwca. Święto praw człowieka i negocjacji
O 4 czerwca 1989 napisano już wiele, bo też i ten dzień, i wszystko co do niego doprowadziło, i wszystkie jego konsekwencje mogą służyć do konstruowania tak ulubionych naszej kulturze mitów, symboli, lekcji i przestróg. Każdy pewnie pamięta ten dzień i te wydarzenia inaczej. Czym innym dla każdego i każdej z nas on jest. Dla mnie to dzień praw człowieka oraz sztuki kompromisu.
W portalu organizacji pozarządowych ngo.pl regularnie czytać można blog Krzysztofa Izdebskiego – prawnika, aktywisty, eksperta Fundacji im. Stefana Batorego oraz Open Spending EU Coalition. W PrAwokacjach Izdebskiego autor komentuje bieżące wydarzenia, ważne dla organizacji społecznych i praw człowieka.
Co wybraliśmy 4 czerwca?
Dla wielu to dzień, w którym wybraliśmy wolność. Często te ostatnie dwa słowa stanowią hasła wydarzeń i kampanii upamiętniających pierwsze, częściowo wolne wybory. O tym, że w 1989 r. wybraliśmy wolność mówił również rok temu Donald Tusk, zapowiadając organizowany przez ówczesną opozycję marsz. Ale wolność to bardzo pojemne podejście. Mało komu marzy się niewola. Każdy tę wolność może rozumieć jednak inaczej.
Z drugiej strony mieliśmy wtedy w dużej części jasność, kto jest dobry, a kto zły. Wiedzieliśmy, czym ta wolność jest lub mieliśmy uwspólnione marzenia na jej temat. Ale to wciąż za mało. Bo jednak wybraliśmy wtedy bardziej skomplikowaną wizję państwa opartą na wartościach, które nie zawsze były udziałem niektórych naszych sąsiadów z regionu. Wybraliśmy więc wolność, i co jeszcze?
Świetnie to wyczuli w 2013 r. wnioskodawcy uchwały Sejmu o ogłoszeniu 4 czerwca Świętem Wolności i Praw Obywatelskich. To chyba trafne połączenie, bo raz, że trudno jest mówić o wolności bez praw obywatelskich, czy szerzej człowieka, a dwa, jeśli nie towarzyszy jej zwykła troska o bliźniego, to po prostu źle z niej korzystamy.
Konsekwencją czerwcowych wyborów było też m.in. to, że już w 1991 r. zostaliśmy członkiem Rady Europy, a dwa lata później zobowiązaliśmy się do przestrzegania do postanowień Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
Prawa człowieka i obywatela
Jakoś nie potrafię do końca cieszyć się z tej wolności, jeśli na granicy z Białorusią umierają ludzie, a organizacje mają coraz bardziej ograniczane możliwości niesienia im pomocy.
Co mogę o wolności powiedzieć osobom, które nie mają pełnej wolności do założenia rodziny ze swoją partnerką i partnerem, a kobietom, że ich wolność kończy się za murami publicznego szpitala?
Całkiem ładnie to wybrzmiewa w napisanej w 1992 r. piosence zespołu Kobranocka pt. Hipisówka: „Wolna myśl, swobód mit/Wata, którą możesz sobie uszy zatkać/Tak jak ptak łapie wiatr/Gdy zwiększyła mu się klatka”. Jako organizacje, ale też i całe społeczeństwo obywatelskie powinniśmy tę klatkę stale poszerzać, piłować pręty i wypełniać je treścią.
Chcę wierzyć, że wybraliśmy jako społeczeństwo obywatelskie imperatyw do przypominania każdej władzy o tym, że wolności i prawa człowieka są ważne.
Trochę nam też umyka, że duża część Polek i Polaków tego wyboru dokonała już wcześniej – pisali o wolności w podziemnych wydawnictwach, wykrzykiwali o niej podczas nielegalnych demonstracji, godzili się na pozbawienie wolności w więzieniach za cenę wolności serc i umysłów. I po czerwcu wiele razy jeszcze, choć już w innych okolicznościach, musieliśmy wydzierać fragmenty odbieranej nam wolności i praw.
Sianie kompromisu na polu negocjacji
Ale ten dzień pokazuje, że równie ważne jak upór, poświęcenie i wiara w jego sens są zdolność negocjacji i otwartość na kompromis. 4 czerwca to po prostu symbol dojrzałej polityki.
Są tacy, którzy uznają, że ten dzień i poprzedzające go miesiące obrad okrągłego stołu to symbole zdrady narodowej, bo ze złą władzą nie można siadać do negocjacji. Mit zresztą tak do dzisiaj żywy, że stanowi fundament współczesnych podziałów politycznych w obozie szeroko rozumianej prawicy.
Nie wiem, co ja bym wtedy zrobił i czy bym do stołu z dawnymi prześladowcami usiadł. Nie chcę więc oceniać indywidualnych decyzji, ale pamiętam jako bardzo młody, ale już zainteresowany polityką obywatel, że to, co budziło mój i mojego otoczenia entuzjazm, to świadomość przełomu i nadziei, że to jest ten rzadki dziejowy moment, który determinuje lepszą przyszłość. Ci, którzy podjęli decyzję, że powinno się usiąść do tego stołu chyba nie powinni żałować swojej decyzji. Nawet jeśli ta nasza Polska nie jest idealna.
Nie potrafię się też wyzbyć skojarzeń z tamtym okresem (toutes proportions gardées!) z tzw. dyskusją o przywracaniu praworządności. Rozumiem silne, uzasadnione najczęściej, emocje i słuszne rachunki krzywd, ale 4 czerwca 1989 pokazał, że okopywanie się w obozach wzajemnych pretensji i podziałów nie ma na dłuższą miarę żadnego sensu.
Tak, kompromisy bywają obrzydliwe, ale jeśli przyjmujemy, że jednak będziemy jeszcze przez dłuższy czas wszyscy ze sobą mieszkać w jednym kraju i działać na jego rzecz w organizacjach pozarządowych, urzędach czy w sądach, to może warto poszukać nowego okrągłego stołu.
Czym innym jest rozliczenie bezpośrednio odpowiedzialnych za nielegalne działania, a czym innym jest próba kompromisowego i jak najlepszego dla obywateli wyjścia z tej zagmatwanej prawnie sytuacji.
Henryk Wujec tak mówił 24 lata po tym słynnym czerwcu, „uważam, że ten pomysł na okrągły stół (…) on powtarzał tę sytuację ze Stoczni Gdańskiej, gdzie też dwie strony usiadły naprzeciwko, przeciwnicy, ale szukający jakiegoś rozwiązania w impasie”.
To krzesło przy stole negocjacyjnym jest często bardzo niewygodne, ale jeśli nie ma innego rozwiązania na horyzoncie, to pozostaje najlepszą z opcji.
Wybór drogi i celu
4 czerwca to przede wszystkim symbol wyboru drogi i obrania celu. Do którego prawdopodobnie zresztą nigdy nie dojdziemy i będziemy mieli często poczucie, że znowu za zakrętem jest pustka. Powinniśmy się jednak tym nie zniechęcać i nie zbaczać z obranego w tamtym czerwcu kursu.
Musimy trzymać kompas z azymutem obranym na ochronę praw człowieka mocno w garści i głęboko w sercu. Nasze oczy i pomocne dłonie skierować na tych, którzy idą nieco wolniej lub koczują gdzieś w lesie na skraju tej naszej drogi. Musimy się nastawić na to, że będzie wyboista i czasami będzie trzeba na dłużej się zatrzymać, naprawić ją i znaleźć taką formułę podróży, by szło z nami najwięcej osób. A najbliższy przystanek to wybory w najbliższy weekend. Tak też możecie skorzystać ze swojej wolności.
Krzysztof Izdebski – ekspert Fundacji im. Stefana Batorego oraz Open Spending EU Coalition. Członek Rady Programowej Archiwum Osiatyńskiego. Stypendysta Marshall Memorial, Marcin Król i Recharge Advocacy Rights in Europe. Jest prawnikiem, absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego i specjalizuje się w dostępie do informacji publicznej, ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego oraz wpływie technologii na demokrację. Posiada szerokie doświadczenie w budowaniu relacji pomiędzy administracją publiczną a obywatelami. Jest autorem publikacji z zakresu przejrzystości, technologii, administracji publicznej, korupcji oraz partycypacji społecznej.
Źródło: informacja własna ngo.pl