W sobotę 22 lutego Dzień Myśli Braterskiej, wielkie święto harcerzy i harcerek z całego świata. Gdy w niektórych miejscach świata, choćby w Stanach Zjednoczonych, ruch przeżywa wielkie turbulencje, w Polsce wciąż się rozwija. W całej swej różnorodności.
Zostawmy jednak Stany Zjednoczone. Tamtejsze problemy skautów, choć gigantyczne i wstrząsające, nie mają związku z tym, co dzieje się w ruchu harcerskim w Polsce.
Tego dnia, w mediach społecznościowych znajdziemy bardzo wiele świadectw, zdjęć i opowieści o tym, co ich autorom i autorkom dał ruch harcerski. Czym był (a w zasadzie nadal jest) w ich życiu? Jak je naznaczył? Jak wiele przyjaźni z czasów wspólnych wędrówek i obozów trwa do dzisiaj? Podpowiem: wiele.
Pamiętacie wystąpienie posła Jacka Kurzępy wygłoszone równo rok temu? To, w którym mówił między innymi: „Nieodmiennie, gdy wchodzę w tę sentymentalną przestrzeń, czuję ciepło i zapach palących się drewnianych polan, widzę krąg rozświetlonych twarzy harcerek i harcerzy stojących wokół ogniska, mych przyjaciół. Wtedy tak nieśmiało o nich myślałem. Mieliśmy się na podorędziu. Deklaracji o przyjaźni nie trzeba było składać. Ona się realizowała każdego dnia”? W którym wspominał nie tylko jedzenie ze wspólnej menażki, ale i żarty z puszczania gazów? O przyjaźni, co przetrwa czas? (Całość poetyckiego przemówienia pana posła można znaleźć tutaj).
Nie byłem nigdy harcerzem. Ale rozumiem trochę o czym mowa, dzięki wspomnieniom z innej organizacji, która organizowała podobnym sumptem wyjazdy dla dzieci i młodzieży. Nie będę jednak, w nie swoim imieniu, odpowiadał na tytułowe pytanie. W sobotę słyszymy wystarczająco wiele słów i wspomnień, które wyjaśnią, co harcerstwo daje młodzieży i społeczeństwu.
Szkolić ludzi, kupić sprzęt
O tej szczególnej roli kilka lat zaczął mówić również rząd. Wśród flagowych programów Narodowego Instytutu Wolności powstał także i ten: Rządowy Program Wsparcia Rozwoju Organizacji Harcerskich i Skautowych ROHiS. Jego celem, zdefiniowanym przez twórców, jest zarówno wzmocnienie instytucjonalne organizacji harcerskich, jak i ich rozwój liczebnościowy. Pytani o „kryteria sukcesu”, urzędnicy NIW-u wskazywali wzrost liczby harcerzy i harcerek oraz zwiększenie kompetencji obecnie działających instruktorów i instruktorek.
To między innymi właśnie w kwestii szkolenia instruktorów i instruktorek harcerze sygnalizowali rządowi napotykane problemy. Wciąż nie brakuje w Polsce miejsc, gdzie młodzież chciałaby tworzyć drużyny harcerskie, ale nie ma kto im przewodzić. ROHiS ma na celu także wsparcie sprzętowe organizacji harcerskich. Jak podkreślają sami harcerze, zwłaszcza z małych organizacji, ma to znaczenie i dla uatrakcyjnienia oferty, i dla bezpieczeństwa.
Warto dodać, że niektóre cele ROHiS-u zaczęły być realizowane samoistnie, jeszcze przed jego powołaniem.
Zarówno ZHP, jak i ZHR – dwie największe organizacje harcerskie – deklarują wzrost liczby członków i członkiń.
Największa zmiana dla najmniejszych
Nie znaczy to, że wsparcie od rządu należy lekceważyć. Obecnie oceniane są wnioski złożone w drugim konkursie w ramach ROHiS. Podobnie jak w pierwszej edycji do organizacji harcerskich trafi około 30 milionów złotych. Kilkanaście miesięcy temu – na lata 2018-2019 – najwięcej otrzymał Związek Harcerstwa Polskiego: ponad 22 miliony złotych. Powyżej 6 milionów dostał jeszcze Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej. Najmniejsza z siedmiu przyznanych dotacji wyniosła niecałe 250 tysięcy złotych.
Co być może paradoksalne, największe zmiany w funkcjonowaniu organizacji przyniosły te najmniejsze dotacje. Niewielkie organizacje już w trakcie realizacji projektów mówiły, że „nigdy nie miały takich pieniędzy do dyspozycji”.
Wspominały, że wreszcie mogą zatrudnić koordynatora swoich działań na etat, zapłacić za pełną, profesjonalną obsługę księgową czy zapewnić większe wsparcie ratowników medycznych czy wodnych. Opowiadały, że mogą wymienić dawno niewymieniany sprzęt. Dla nich wsparcie na codzienne działanie na poziomie kilkuset tysięcy złotych – gdy dotąd były finansowane z celowych dotacji na wyjazdy czy odpisów obozowych (niewielkiej części ceny obozu przeznaczanej na funkcjonowanie organizacji) – oznaczało fundamentalną zmianę. A także, co jasne, niemałe wyzwanie.
Inaczej to wygląda w przypadku organizacji wielkich, które mają liczne źródła dochodów – choćby z baz obozowych, nieruchomości, działalności gospodarczej. Gdy pojawiła się koncepcja stworzenia rządowego programu wspierającego harcerstwo, słychać było obawy, że może to doprowadzić do uzależnienia tego ruchu od państwa. Duże centrale harcerskie odrzucały te obawy, wskazując na dywersyfikację źródeł ich finansowania. Wspomniane ponad 6 milionów złotych dla ZHR stanowi wsparcie dla około 3-5% działań organizacji. Gdyby przyłożyć te pieniądze do skali tej aktywności (co roku 40 000 zbiórek, biwaków i wypraw, w trakcie akcji letniej 300 000 osobodni zajęć, rocznie 2000 szkoleń, zajęć, warsztatów i kursów dla 25 000 uczestniczek i uczestników) okazuje się, że jest to wsparcie istotne, ale nieuzależniające. To ryzyko może być większe właśnie w przypadku małych organizacji – zwłaszcza w kontekście wieloletniego wsparcia.
Wspólne tworzenie programu
Organizacje harcerskie nie mają jednak wątpliwości, że szanse wciąż przeważają nad ryzykami.
Wśród tych ostatnich warto jeszcze wymienić choćby obawę, że pieniądze nie zostaną efektywnie wydatkowane, lecz – jak mówią niektórzy harcerze – „przepłyną” przez wielkie instytucje, które są „studniami bez dna”.
To ryzyko jest prawdopodobnie mniejsze w przypadku mniejszych organizacji, działających często lokalnie, na znacznie mniejszą skalę. Gdy ROHiS powstawał, słychać było głosy, że „pieniądze organizacje harcerskie raczej psują, niż powodują ich rozwój”. Obawiano się także, że sam konkurs był ogłoszony zbyt szybko, co mogło sprawić, że nie wszystkie organizacje miały czas na to, by realnie zastanowić się nad swoimi potrzebami.
Zarzuty te były jednak przez większość środowiska harcerskiego odrzucane. Po pierwsze, poprzez docenienie, że rząd uznał ruch harcerski za „wartościowego partnera w wychowaniu młodzieży”. Przedstawiciele ZHP przekonywali, że widać to także w podejściu rodziców oraz samorządów. Po drugie, podnoszono argument, że są to pierwsze realne pieniądze dla organizacji harcerskich na rozwój instytucjonalny, a nie na poszczególne działania (choć ich skala, jak widać wyżej, jest względna). Po trzecie wreszcie, zauważyć należy, że same organizacje harcerskie bardzo mocno partycypowały w tworzeniu ROHiS.
W pracach eksperckiego Zespołu ds. wsparcia harcerstwa przy Kancelarii Prezesa Rady Ministrów brali udział przedstawiciele i wielkich organizacji, i tych malutkich. Według ich zgodnej oceny wyniki tych prac zostały wzięte pod uwagę przy tworzeniu ROHiS, a same organizacje harcerskie można nazwać „współautorami Programu”.
Wymagało to zaufania z obu stron, które udało się zbudować. Organizacje harcerskie w rozmowach wysoko oceniają profesjonalizm NIW, a także wsparcie, z jakiego mogły korzystać także na etapie realizowania i rozliczania projektów. Znów: największe znaczenie ma to dla organizacji małych, najmniej doświadczonych w zarządzaniu i wydatkowaniu tak dużych środków.
Nie tylko pieniądze
Drugi konkurs ogłoszony w ramach ROHiS można uznać (poza kilkoma małymi zmianami czy dopowiedzeniami formalnymi) za bliźniaczy wobec pierwszego. Należy go więc ocenić jako kontynuację dotychczasowych działań na rzecz zwiększenia profesjonalizmu instruktorów i instruktorek harcerskich poprzez umożliwienie im odbycia fachowych szkoleń oraz doposażenia organizacji harcerskich. Ponownie więc finansowane będą przede wszystkim kursy, szkolenia, zdobywanie uprawnień oraz sprzęt: namioty, sprzęt sportowy, remonty infrastruktury obozowej etc.
Już w trakcie prac wspomnianego zespołu eksperckiego organizacje harcerskie wskazywały jednak na potrzebę także innego niż finansowe wsparcia ruchu harcerskiego. Proponowały konkretne zmiany legislacyjne, związane między innymi z możliwościami pracy metodą harcerską, która zakłada choćby tradycyjne obozowanie w lesie. Wskazywały także na potrzebę stabilności otoczenia prawnego. Postulowały większe docenianie realizowanego w harcerstwie wolontariatu – chociażby przez szkoły – czy usprawnienia dotyczące organizacji wypoczynku, lepszy dostęp do harcówek w szkołach czy miejsc na biwaki. Wiele z tych wyzwań pozostaje aktualnych także dziś.
W kwestiach finansowych wątpliwości niektórych organizacji harcerskich budzi zaś niemożliwość startowania przez regionalne jednostki organizacyjne dużych centrali w takich konkursach jak Fundusz Inicjatyw Obywatelskich czy Program Rozwoju Organizacji Obywatelskich. Dotyczy to tysięcy jednostek ZHR i ZHP, które prowadzą podobną działalność, jak inne lokalne organizacje, ale nie mają osobowości prawnej.
Z drugiej strony – inne organizacje nie mają możliwości korzystania z ROHiS. A na przykład w przypadku ZHP (przypomnijmy, mowa o ponad 22 milionach złotych) 70% środków z programu ROHiS było wydatkowanych w jednostkach regionalnych. To zaś o tyle istotne, że duże organizacje harcerskie stają przed wyzwaniem związanym z różnorodnością środowisk, w których działają.
Potrzeby drużyn w małych środowiskach wiejskich oraz tych w dużych miastach mogą być skrajnie różne.
Harcerstwo różnorodne
Myśląc o stanie ruchu harcerskiego w Polsce, warto także pamiętać o jego różnorodności. Zarówno sami harcerze i harcerki, jak i przedstawiciele rządu deklarują, że postrzegają ją jako wartość.
Rzeczywiście – uwarunkowania historyczne sprawiły, że organizacji harcerskich, małych i dużych, jest w naszym kraju wiele. Ponadto mają one różne podejście do takich spraw jak koedukacyjność działań, stosunek do religii i Kościoła, stopień liberalizmu światopoglądowego czy podkreślania wartości narodowych (oraz jego formy) etc.
Dzięki tej różnorodności w ruchu harcerskim mogą odnaleźć się bardzo różne rodziny, dając swoim dzieciom możliwość skorzystania z korzyści płynących z metody harcerskiej. Potwierdza to widoczny rozwój mniejszych i bardziej sprofilowanych (w różną stronę!) organizacji harcerskich, które jasno deklarują system wartości, według którego wychowują. Ale, jak wspomniałem, także duże organizacje harcerskie notują wzrosty zainteresowania i liczebności. Ostatecznie, jak twierdzą harcerze i harcerki, więcej ich łączy, niż dzieli.
Wszystkie organizacje harcerskie podkreślają, że ich praca wymaga stałości. Również rząd akcentuje to, że program jest rozpisany do roku 2030, gdyż zmiana społeczna wymaga odpowiedniej perspektywy czasowej. Jak będą wyglądać kolejne konkursy w ramach ROHiS – nie wiadomo. Być może w którymś momencie będzie musiało dojść do pewnych modyfikacji, by odpowiedzieć na nowe, dziś jeszcze niezdefiniowane potrzeby.
Niezależnie jednak od szczegółowych kwestii finansowych i formalnych, rozwój organizacji harcerskich cieszy. Ich wpływ na życie społeczne często jest niedostrzegalny, bo opiera się na cierpliwej i stałej pracy organicznej. Nie mam jednak wątpliwości, że bez nich polskie społeczeństwo obywatelskie byłoby słabsze.
Dlatego pozostaje mi życzyć Wam z okazji Waszego święta wszystkiego najlepszego! A czym owo „najlepsze” dla Was jest, wiecie z pewnością już lepiej ode mnie. Oby – w poszanowaniu różnorodności odpowiedzi na to pytanie – umieli to dostrzegać także wszyscy z Wami współpracujący i Was wspierający na różne sposoby.
Ignacy Dudkiewicz – redaktor naczelny Magazynu „Kontakt”, stały współpracownik portalu NGO.pl, działacz społeczny.
Komentuj z nami świat! Czekamy na Wasze opinie i felietony (maks. 4500 znaków plus zdjęcie) przesyłane na adres: redakcja@portal.ngo.pl
Źródło: informacja własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.