Papierowe kwiaty dla warszawiaków. Akcja Żonkile upamiętni wybuch powstania w getcie warszawskim
Warszawiacy chętnie przypinają 19 kwietnia papierowe kwiaty, upamiętniające wybuch powstania w getcie warszawskim – mówią wolontariusze, zaangażowani od lat w Akcję Żonkile. Wydarzenie, organizowane po raz kolejny przez Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, zachęca do refleksji i jest lekcją historii dla mieszkańców stolicy.
Dla Zygmunta Manikowskiego Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN jest pierwszym miejscem, gdzie udziela się jako wolontariusz. Należy do pokolenia, które zdawało maturę w 1969 roku. – Protesty studenckie w marcu, a potem agresja wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację w sierpniu 1968 roku oraz grudzień 1970 to wydarzenia, które uformowały moją świadomość społeczną i polityczną. O Holocauście, powstaniu w getcie warszawskim i obecności społeczności żydowskiej w Polsce wtedy w ogóle nie uczono. To był temat całkowicie pomijany – opowiada Zygmunt Manikowski.
Historią interesował się od zawsze. – Pamiętam, że na początku lat dziewięćdziesiątych „Gazeta Wyborcza” opublikowała mapkę getta warszawskiego. Ze zdziwieniem zdałem sobie wtedy sprawę, że teren getta sięgał po samo centrum stolicy. Teraz są już znaki, upamiętniające to miejsce: wmurowane w chodniki tablice, wyznaczające granice getta.
Nie można przecież zapomnieć o tym, że blisko 370 tysięcy Żydów mieszkało w Warszawie przed wojną
– uważa Zygmunt Manikowski.
W akcji Żonkile bierze udział czwarty raz.
– Zacząłem jeszcze przed pandemią. Warszawiacy bardzo życzliwie odnoszą się do naszych działań Spotkałem się z bardzo nielicznymi, wręcz jednostkowymi wyrazami niechęci. Mam natomiast wiele bardzo dobrych wspomnień z kolejnych rocznic. Kiedyś na przykład, gdy rozdawaliśmy żonkile na Ursynowie, było bardzo zimno i jakaś dziewczyna przyniosła mi kubek gorącej herbaty – to był niezwykle miły gest.
Czym dla Zygmunta Manikowskiego było powstanie w getcie warszawskim?
– Na pewno pierwszym aktem odwagi i protestu przeciwko okupantom. Takim aktem, który powinien być zapamiętany. Po wielkiej akcji deportacyjnej w 1942 roku, na terenie getta zostali głównie młodzi ludzie pracujący w zakładach pracy przymusowej tzw. szopach – zdrowa siła robocza dla okupanta. I oni się zbuntowali. Często porównuje się oba powstania – to w getcie i powstanie warszawskie. Dobrze jest pamiętać, że nieliczni Żydzi, którzy ocaleli z powstania w getcie, jak np. Icchak Cukierman ps. Antek, potem wzięli udział w tym drugim powstaniu rok później – przypomina Zygmunt Manikowski i dodaje: – Hasło tegorocznej akcji Żonkile brzmi „Łączy nas pamięć”. Nie wymaga to komentarza, jak sądzę.
Beata Zatońska od kilkunastu lat jest wolontariuszką oddziałową w Hospicjum Św. Krzysztofa na warszawskim Ursynowie. Od czterech lat pracuje także w wolontariacie stałym w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. – Wolontariat jest nieodłącznym elementem mojej codzienności. Od kiedy znalazłam w życiu więcej czasu i przestrzeni na te działania, zaczęłam się w nie w pełni angażować – mówi.
Tematyka żydowska była obecna w jej życiu od zawsze. Wychowała się w Radomiu, gdzie przed wojną trzydzieści procent mieszkańców stanowili Żydzi. Poznała wiele opowieści, dotyczących sąsiadów swoich dziadków, kolegów i koleżanek rodziców z żydowskich rodzin.
– Dla mnie to, że polska społeczność jest złożona, było oczywiste, jak oddychanie
– wspomina Beata Zatońska.
Wiedzę na ten temat pogłębiła m.in. na Podyplomowych Studiach Polsko-Żydowskich PAN. Stąd tylko krok do wolontariatu w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN.
Naturalną konsekwencją tego wyboru jest jej coroczny udział w akcji Żonkile.
– Mam dobre doświadczenia z tej akcji. Właściwie nigdy nie spotkałam się z negatywnymi reakcjami ludzi. Zdarza się. że ktoś odwraca wzrok i odchodzi. Większość osób chętnie przystaje i przypina żonkil, upamiętniający powstanie w getcie warszawskim i tych wszystkich, którzy wtedy zginęli. Tych, którzy polegli w powstaniu, jak i tych, którzy zginęli podczas akcji eksterminacyjnej zorganizowanej przez Niemców. Powstanie kwietniowe w 1943 r. było największym zbrojnym zrywem Żydów podczas II wojny światowej i pierwszym powstaniem miejskim w okupowanej Europie – podkreśla.
Wolontariusze muzeum POLIN są przygotowani do udzielanie informacji na temat powstania w getcie warszawskim i chętnie odpowiadają na pytania, dotyczące akcji Żonkile.
– Nie tylko przypinamy symboliczne kwiaty, ale też rozdajemy ulotki, w których znajduje się skondensowany opis tego, co wydarzyło się w warszawskim getcie – mówi Beata Zatońska.
Zastrzega jednocześnie, że wśród mieszkańców stolicy z roku na rok widać coraz większą świadomość wydarzeń z 19 kwietnia 1943 roku. Dodaje, że bardzo pozytywnie na akcję Żonkile reagują również obcokrajowcy. – Jest to szczególnie widoczne podczas rozdawania żonkili na Starym Mieście i Krakowskim Przedmieściu. Obcokrajowcy chętnie przyjmują żonkile i słuchają opowieści wolontariuszy, o tym, co się wydarzyło w getcie warszawskim w 1943 roku.
Szymon Król w Krakowie pogłębiał wiedzę na studiach nad Państwem Izrael, gdy dowiedział się o istnieniu Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Na studia magisterskie przyjechał do Warszawy i wtedy też zapisał się do muzeum na wolontariat stały. – Wolontariusze stali automatycznie biorą udział w akcji Żonkile. Oprócz tego jest organizowany dodatkowy nabór na wolontariat przed samym wydarzeniem 19 kwietnia – podkreśla.
To już jego druga edycja jako koordynatora akcji. – Podczas akcji Żonkile reakcje ludzi wobec wolontariuszy określiłbym jako neutralne – mówi Szymon Król. – Niektórzy podchodzą i biorą żonkile, niektórzy pytają, czy trzeba za nie zapłacić. Wrogie reakcje mógłbym policzyć na palcach jednej ręki. Sprowadzały się one na ogół tylko do tego, że ludzie nie chcieli przyjąć kwiatów. Pamiętam jeden przypadek, gdy pewien mężczyzna wszedł w dość ostrą dyskusję światopoglądową z jednym z naszych wolontariuszy, ale zaczęliśmy z nim rozmawiać i uspokoił się – opowiada koordynator akcji z POLIN.
Szymon Król podkreśla, że wydarzenie 19 kwietnia obejmuje nie tylko rozdawanie kwiatów, ale też wiele inicjatyw edukacyjnych: spacery po terenie dawnego getta warszawskiego, wystawy tematyczne, oprowadzania z przewodnikiem, spotkania z ocalałymi z powstania w getcie. Każdy wolontariusz, zanim weźmie udział w akcji Żonkile, musi uczestniczyć w takich warsztatach historycznych, jak również w warsztatach dotyczących komunikacji.
W świadomości Szymona Króla powstanie w getcie warszawskim było traumatycznym doświadczeniem ludzi, którzy walczyli o godną śmierć. – Agresja, która w tamtym czasie skupiła się na tych ludziach była tak niewyobrażalna, że musieli walczyć o to, aby umrzeć na własnych zasadach. Oni nie zakładali opcji, że przeżyją. Mieli dwa wyjścia: zginąć w komorach gazowych, których istnienia mieli już świadomość, albo zginąć z honorem – mówi wolontariusz.
Marlena Bułanow mieszkała na Nowolipkach i chodziła do liceum na ulicy Miłej, blisko muzeum POLIN.
– Całe moje życie orbitowało wtedy wokół Muranowa. Świadomość, że to właśnie tu było getto warszawskie sprawiła, że zainteresowałam się tematem, bo wcześniej nie wiedziałam o tym zbyt wiele.
Akcja Żonkile stała się dla niej pretekstem do pogłębienia wiedzy. – Siedem lat temu zgłosiłam się do udziału w corocznym wydarzeniu. Najlepsze są przygotowania, naprawdę super. To, co Muzeum robi dla wolontariuszy, czyli wykłady historyczne, spotkania ze świadkami historii, między innymi z panią Krystyną Budnicką i warsztaty, związane z prowadzeniem akcji, są bezcenne. Już na kilka miesięcy przed 19 kwietnia rozpoczynają się te wszystkie przygotowania – opowiada Marlena Bułanow.
Udział w pierwszej akcji Żonkile spodobał jej się tak bardzo, że zdecydowała się na wolontariat stały w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Doświadczenia z ubiegłorocznych akcji Żonkile ma bardzo pozytywne. – Ludzie sami do nas podchodzą i sięgają po kwiaty. Zatrzymują rowery, nawet taksówki, żeby przyjąć żonkile. W miejscach największego ruchu, czyli na przykład przy stacjach metra, odbywa się to na ogół w biegu. Czasem zdarza się, że ludzie nas po prostu omijają bez słowa: boją się, że będą musieli zapłacić za kwiaty. Z jednoznacznie negatywnymi reakcjami się nie spotkałam, albo po prostu ich nie pamiętam – podkreśla.
Podczas wydarzenia, organizowanego przez Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN zdarzają się sytuacje, kiedy wolontariusze mają możliwość dłuższej rozmowy z ludźmi, który do nich podchodzą. – Rozmawiamy o tym, co się wydarzyło w getcie warszawskim 19 kwietnia 1943 roku. Szczególnie dużo pytań zadają obcokrajowcy. Staram się wtedy wyczerpująco opowiedzieć o tym, co upamiętnia akcja Żonkile i przybliżyć historię powstania w getcie.
Wydarzenie jest już stałym punktem jej życia.
– Nie wyobrażam już sobie, żeby nie wziąć udziału w akcji Żonkile. To dzień, który kojarzy mi się ze wspominaniem historii dawnej Warszawy, ale też z radością, którą możemy nieść, rozdając te żonkile. Dla mnie ta rocznica niesie ze sobą pozytywne emocje. To dzień inny niż wszystkie – mówi Marlena Bułanow.
Źródło: informacja własna ngo.pl