Ogólnopolski test opieki domowej na wsi. Rekomendacje i wnioski
Ośrodek Wspierania Organizacji Pozarządowych z Białegostoku prowadzi innowacyjne projekty wdrażające deinstytucjonalizację usług społecznych. Na ngo.pl dzielimy się z zainteresowanymi naszymi spostrzeżeniami dotyczącymi polskich realiów tego procesu, publikując cyklicznie analityczne teksty. W ostatnim szóstym odcinku Katarzyna Łotowska z OWOP, omawia wyniki ogólnopolskiego skalowania innowacji dotyczącej deinstytucjonalizacji opieki domowej na wsi.
Trzy organizacje pozarządowe podjęły się, na zlecenie Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju, testowania innowacji społecznej dr. Pawła Grabowskiego z Hospicjum Proroka Eliasza. Polega ona na świadczeniu kompleksowej opieki domowej schorowanym, niesamodzielnym osobom ze wsi. Test miał dać odpowiedź czy model ten przyjmie się też w innych miejscach Polski. Rekomendacje są pozytywne.
Opieka nad przewlekle chorymi, starszymi ludźmi to wyzwanie najbliższych lat. Wielu Polaków ma już osobiste doświadczenie jak trudno w takiej sytuacji o pomoc, jak skomplikowany i niewydolny jest system. „Skalowanie innowacji społecznej. Opieka domowa na terenach wiejskich” – bo tak brzmi tytuł zleconego zadania – to test, który ma doprowadzić do deinstytucjonalizacji usług opiekuńczych, uprościć korzystanie z nich i zapewnić większą efektywność. Projekt trwał ponad dwa lata i objął 250 pacjentów z 21 ośrodków w całej Polsce.
Co i po co testowano?
Ogólnokrajowe testowanie przeprowadził Ośrodek Wspierania Organizacji Pozarządowych w partnerstwie z Fundacją Hospicjum Proroka Eliasza i Stowarzyszeniem Centrum Wspierania Aktywności Lokalnej CAL. Organizacje niedawno przedstawiły Ministerstwu Inwestycji i Rozwoju swoje wnioski i rekomendacje.
Sprawdzano model wypracowany przez Fundację Hospicjum Proroka Eliasza, której udała się rzecz wyjątkowa. Stworzyła od podstaw i prowadzi hospicjum, opiekujące się osobami z terenów wiejskich, które cieszy się świetną opinią. A działa w szczególnym regionie – na Podlasiu, gdzie wszędzie jest daleko, zwłaszcza do lekarza i instytucji pomocowych.
Do skalowania przystąpiły różne podmioty: od dużego szpitala powiatowego poprzez niepubliczne ZOZ-y, prywatne firmy zajmujące się opieką medyczną, hospicja, po organizacje pozarządowe, które dopiero wchodzą w tego typu działania. W grupie tej było też jedno Centrum Usług Społecznych – ze Stawisk.
– Sprawdzaliśmy, czy model dr. Grabowskiego można wdrożyć w innych podmiotach w kraju, czy da się go bez większych problemów zaadoptować w różnych miejscach, jakich wymaga modyfikacji i czy będzie równie skuteczny – wyjaśnia cel skalowania Katarzyna Łotowska z Ośrodka Wspierania Organizacji Pozarządowych, która przeanalizowała i opracowała rekomendacje dla rządu.
Pełna koordynacja już w 2030 roku?
Sama idea innowacji wydaje się prosta. Lekarz, pielęgniarka, fizjoterapeuta, psycholog i opiekun lub opiekunka (to nowość w opiece domowej i osoba niezbędna), regularnie odwiedzają chorego w domu. Jeśli potrzeba do zespołu dołączają też inni specjaliści. Kluczowy element modelu to kompleksowość wsparcia. Od personelu opieki domowej wymagana jest też „multiwiedza”, żeby nie przeoczyć żadnej istotnej potrzeby.
– Model jest połączeniem procedur medycznych i opiekuńczych. I tu pojawiają się pierwsze schody, ponieważ w polskim systemie usługi opiekuńcze przypisane są i do służby zdrowia i do pomocy społecznej, realizowanej przez lokalne ośrodki samorządowe. Innowacja idzie w kierunku połączenia tych dwóch światów, które nie mają wiele punktów stycznych. Działają równolegle, ale się w ogóle nie znają, nie korzystają ze swoich zasobów – mówi Katarzyna Łotowska z OWOP.
W strategii rozwiązywania problemów społecznych przygotowanej przez Ministerstwo Pracy i w dokumentach Ministerstwa Zdrowia pojawia się postulat: by usługi te łączyć. Co więcej, zapisany w nich został wskaźnik, mówiący o tym, że do 2030 roku usługi zdrowotne i społeczne zostaną skoordynowane we wszystkich gminach w Polsce. Mamy więc na to tylko sześć lat.
– To bardzo ambitne założenie, ponieważ wychodzimy w zasadzie z punktu zero. Docelowo chodzi o to, by usługi się nie powielały, a jednocześnie, by osoba, która ich potrzebuje otrzymała kompletną i w miarę szybką pomoc. Według rządowego planu dystrybucją i koordynacja opieki mają się zająć Centra Usług Społecznych. A na razie jest ich bardzo niewiele – na Podlasiu tylko dwa na 116 gmin – zauważa Katarzyna Łotowska.
Indywidualne podejście
Wzorcowa usługa powinna wyglądać podobnie jak w Hospicjum Proroka Eliasza. Po przyjęciu zgłoszenia do pacjenta lekarz lub lekarka wraz z pielęgniarką, zapoznają się z dokumentami, badają chorego, a potem decydują jakie wsparcie jest mu potrzebne. Oceniają sytuacje całościowo, wieloaspektowo i indywidualnie dla każdego pacjenta. Przypisują procedury medyczne dostosowane do stanu zdrowia chorego, wskazane w tym konkretnym przypadku, bo na przykład osoba po udarze często potrzebuje dodatkowo wsparcia logopedy lub rehabilitanta. Zlecane są też częstsze wizyty pielęgniarki niż lekarza, by regularnie opatrywać rany. W wielu przypadkach najwięcej do zrobienia będzie miała opiekunka czy opiekun. Opiekunowie bywają i socjalni, i medyczni (ci ostatni musza przejść specjalistyczne dwuletnie przygotowanie). Jednak ich dostępność to kolejna bolączka systemu.
– Ten koszyk usług może być bardzo zróżnicowany, dlatego trudno go wycenić i z góry oszacować – zauważa Łotowska. – Ale idea modelu jest taka, by nie dawać każdemu choremu takiej samej pomocy, ale traktować go bardzo indywidualnie.
Dlaczego potrzebna jest koordynacja?
Koordynacja usług społecznych, choć jak podkreślają eksperci– konieczna, brzmi dość niejednoznaczne. Co się właściwie za tym formalnym określeniem kryje?
– Przyjmijmy perspektywę pacjenta – wyjaśnia Łotowska z OWOP. – Podam przykład. Pomocy potrzebuje starsza osoba, mieszkająca samotnie na wsi. Ma daleko do przychodni. Niezbędne są regularne wizyty lekarza i pielęgniarki, może też fizjoterapeuty i innych specjalistów: dietetyka, psychiatry. Jednocześnie potrzebuje pomocy opiekunki, która zajmie się mniej skomplikowanymi, ale ważnymi rzeczami, jak np.: zakupy, zabiegi higieniczne, sprzątanie domu. Te dwa obszary należy skoordynować, żeby pacjent nie musiał chodzić od gabinetu do gabinetu, tylko uzyskał całą pomoc w jednym miejscu.
Odrębnym tematem jest otoczenie chorego. Często się zdarza, że mieszka on z jakąś bliższą lub dalszą rodziną, która bywa całkowicie bezradna. Nie umie wykonać przy bliskim najprostszych czynności. Jednym z działań koordynujących będzie więc też jej przeszkolenie, nauczenie jak się zajmować chorym człowiekiem. Zazwyczaj cała opieka spoczywa na barkach jednego czy dwóch członków najbliższej rodziny. Bywa to bardzo obciążające. Również im należy się odpoczynek i wytchnienie. Tą kwestią też powinien się zająć koordynator usług opiekuńczych.
– I znowu, państwo oferuje różne pogramy, np. „Opieka wytchnieniowa”, „70 plus”, ale są one rozproszone. Jedna gmina występuje o te środki, a sąsiednia nie. I nikt właściwie nie wie kto się czym zajmuje, i gdzie się można zgłosić po pomoc – mówi ekspertka OWOP. – Człowiek chodzi tu i tam i się odbija. W ośrodku pomocy społecznej słyszy: „Mamy jedną opiekunkę, ale jest teraz niedostępna”. Idzie do przychodni i tam mu mówią: „Doktor przyjedzie za miesiąc i zobaczy”. Lekarz czy lekarka przyjeżdża i okazuje się zwykle, że potrzebna jest i pielęgniarka, i opiekunka, ale ośrodek zdrowia nie może ich regularnie wysłać do chorego. Punkt koordynacyjny to ma być jedno miejsce, gdzie można będzie załatwić wszystko i dostać kompleksowy program opieki.
Więcej plusów
W testowaniu wzięło udział jedno Centrum Usług Społecznych – ze Stawisk. Właśnie centra te zgodnie z rządowymi planami mają koordynować usługi społeczne w gminach. Codzienna praktyka podczas testowania szybko odsłoniła słabe punkty tego rozwiązania, na przykład trudność ze skompletowanym pełnego zespołu, a konkretnie zaangażowaniem przychodni. Kontrakt lekarza i pielęgniarki obejmuje zazwyczaj mieszkańców jednej gminy lub jej części, ale nie określa czasu pracy. Oznacza to, że opiekę domową pracownicy lokalnego ośrodka zdrowia musieliby świadczyć po godzinach pracy przychodni, nie otrzymując za to dodatkowego wynagrodzenia. A nikt nie chce brać na siebie nowych obowiązków, bez zapłaty.
– Jednak te szczegółowe, często techniczne problemy da się rozwiązać. Po to było testowanie, by je wyłapać. Generalnie rekomendujemy wdrożenie tego modelu do polskiego systemu opieki. Skalowanie pokazało, że ma on zdecydowanie więcej plusów niż minusów, a przede wszystkim na pierwszym planie stawia pacjenta i ma do niego bardziej zindywidualizowane podejście – podsumowuje Katarzyna Łotowska.
Fakt, że innowację testowano aż w różnych 21 ośrodkach na terenie całego kraju pozwoliło dość dokładnie zorientować się w sytuacji. Najważniejsze plusy rekomendowanego systemu to fakt, że zespół widzi pacjenta w jego środowisku i może ocenić czy na chorobę nie nakładają się inne problemy, takie jak samotność, ubóstwo czy przemoc domowa. Regularne wizyty w domu pacjenta wpływają na budowanie wzajemnego zaufania. Po przełamaniu pierwszych lodów wizyty personelu są bardzo oczekiwane.
Najważniejsze wnioski i rekomendacje ze skalowania przekazane agendom rządowym:
- efektywna opieka domowa może być prowadzona przez różne podmioty zajmujące się świadczeniem usług medycznych, niezależnie od wielkości, struktury czy umocowania prawnego. W większym stopniu mogą się w nią zaangażować organizacje pozarządowe, pod warunkiem, że miałyby możliwość wpisywania usług medycznych do projektów społecznych. Jednocześnie nie sprawdza się projektowego świadczenie usług, ponieważ ma ono podstawową wadę – kończy się wraz z dofinansowaniem;
- konieczne jest usprawnienie przepływu informacji pomiędzy instytucjami pomocy społecznej i ochrony zdrowia na danym terenie. Dobrym rozwiązaniem jest koordynacja usług na poziomie gminy lub szerszym;
- w zespołach opieki domowej mogą równolegle funkcjonować wykwalifikowane opiekunki medyczne oraz opiekunowie osób starszych (socjalni). Włączenie tych ostatnich do zespołów obniża koszty opieki w domu. Opiekunki/opiekunowie mogą wykonywać część zadań zlecanych dotychczas pielęgniarkom czy rehabilitantom. Na dobrostan podopiecznych pozytywnie wpływa systematyczne wsparcie w codziennych czynnościach. Pozwala to też w porę zauważyć potrzebę zawezwania specjalisty. W świadomości społecznej „opiekun” funkcjonuje zarówno jako zawód medyczny, jak i określenie asystenta pomocy społecznej. Potrzebna jest kampania informacyjna na ten temat.
- na lokalnych rynkach pracy brakuje wykwalifikowanych kadr. Wdrażający innowację mieli problemy z zatrudnieniem personelu. Wynagrodzenie powinno uwzględniać uwarunkowania lokalne, inflację i wzrost płacy minimalnej. Ważną kwestią jest organizacja i finansowanie dojazdu do pacjenta;
- wprowadzenie wsparcia specjalistycznego – np. psychologicznego czy logopedycznego wymaga przekonania pacjenta i bliskich o takiej potrzebie. Skalowanie pokazało, że nawet „wymuszony” kontakt ze specjalistą jest efektywny i podopieczni z czasem go akceptują;
- comiesięczne (lub częstsze) spotkania zespołu opieki domowej były nowością dla wielu zespołów testujących model. Praktyka ocenione była bardzo pozytywnie, ponieważ umożliwia spersonalizowanie usługi;
- wsparcie środowiskowe (sąsiedzkie) sprawdza się tylko w sporadycznych sytuacjach – pomoc w sprzątaniu, zakupach czy towarzyszeniu osobie chorej. Jedną z przyczyn nieskuteczności tego rozwiązania jest niechęć samych pacjentów do publicznego „pokazywania” swojej choroby.
Link do e-booka z dobrymi praktykami: https://owop.org.pl/e-book-dobrych-praktyk-skalowanie/
Katarzyna Łotowska – pierwsza prezeska Ośrodka Wspierania Organizacji Pozarządowych, koordynatorka projektów, doradczyni, konsultantka, trenerka II st. Stowarzyszenia Trenerów Organizacji Pozarządowych, ekspertka Centrum Wspierania Aktywności Lokalnej.