Jest strażakiem, który ratuje koty z drzew, i menedżerem, który zarządza ogólnopolskimi projektami. Konsultuje się ze sztuczną inteligencją jak z psychologiem, a po ciężkim dniu dba o zdrowy balans i regenerację. Kuba Dziok to dowód na to, że można działać lokalnie, myśląc globalnie. Przeczytajcie, jak strażak z Wiśniowej wykorzystuje nowe technologie, by lepiej służyć ludziom i samemu nie wypalić się w pomaganiu.
Strażacki „ekosystem”
Najpierw ujrzeli, jak zza góry koło Wiśniowej snuje się siwy dym. Gęstniał coraz bardziej, zasłaniając niebo. Przenikały go ogniste języki pożaru. Rozległ się dźwięk strażackiej syreny. Wzywał na ratunek strażaków z całej okolicy. Palił się dom, stodoła, obora… Zawodzenia przerażonych zwierząt mieszały się z krzykami gospodarzy. Nie było czasu do namysłu. Trzeba było pędzić na pomoc!
Takie wspomnienia ma wielu strażaków ochotników. Kuba Dziok, trzydziestolatek, który od dzieciństwa przyglądał się strażakom w akcji – dziadkowi i ojcu, od piętnastego roku życia towarzyszył im podczas pożarniczych zawodów, także wybrał tę profesję. O przepraszam, tę misję. Został strażakiem ochotnikiem. Postanowił też unowocześniać działalność ochotniczej straży. I wprowadzać strażackie jednostki w cyfrowy świat, bliski zwłaszcza młodym ludziom, takim jak on. Świat, który coraz powszechniej dominuje w wielu sferach naszego życia. I zawiera potencjał usprawniania.
– To było zupełnie naturalne, że wstąpiłem do OSP – mówi Jakub Dziok. – Tata i dziadek działali w OSP. W 2009 roku w naszej jednostce zbierali młodzieżową drużynę pożarniczą na zawody. I od tego się zaczęło.
Fala powodzi
Można powiedzieć, że zaczęło się od sportu. To było jak mecz piłki nożnej, gdy podczas zawodów rywalizuje się z innymi, grając w jednej silnej drużynie. Okazja do sprawdzenia się przyszła już w 2010 roku. Przyszła, a raczej przypłynęła z powodziową falą. I trzeba było zakasać rękawy, przewalać siano w stodołach, by schło, pompować wodę z posesji, pomagać ludziom w różny sposób… Potrzeb było bardzo wiele. A szkody – ogromne.
Od tamtej pory regularnie uczestniczy w działaniach swojej jednostki, nawet kilkadziesiąt razy w roku. W kraju są jednostki w większych miastach, które wyjeżdżają na interwencje nawet 500 razy w roku. Ale około dwie trzecie jednostek zalicza do 30 wyjazdów rocznie.
– Co czuje się po takich akcjach? Satysfakcję? Radość z dobrze spełnionego obowiązku? – pytam Jakuba Dzioka.
– To zależy… – mówi. – Zmęczenie? Tak, to czuję na przykład po siedmiu godzinach przerzucania siana w stodole, którą gasiliśmy w nocy.
Zastrzega, że strażacy nie zastanawiają się zbytnio nad swoimi odczuciami, bo najczęściej do akcji wyrywa się ich w trakcie dnia, robią co należy, a potem następuje szybki powrót do obowiązków. Nie ma czasu na namysł.
Dlatego Jakub Dziok deklaruje, że chce zatrzymać moment potrzebnej refleksji. Pracuje więc nad swoją aplikacją dla strażaków, w której chce zawrzeć też „moment rozwojowy”. Chce, by to narzędzie, dostępne z telefonu komórkowego, wspierało strażaków nie tylko podczas akcji, ale też w procesie analizowania zdarzeń z zakończonej akcji. By pomogła im w wyciąganiu wniosków i uczeniu się na podstawie doświadczeń.
Powinna wspierać nabieranie niezbędnych rutyn, pogłębianie doświadczenia. Dobrze byłoby, żeby „pomagała” w zaopiekowaniu się zdrowiem psychicznym strażaków. Bo przecież od działania w stresie, pod wpływem adrenaliny, która uderzeniowo wzrasta we krwi podczas akcji, gwałtownie przechodzą do stanu wyciszenia, do codziennych obowiązków.
Różne są akcje, czasem usuwają z drogi powalone drzewo, a czasem z płonącego domu wyciągają kilka zagrożonych osób. Trzeba nauczyć się, jak działa taki mechanizm przejścia. Jak go wspierać, żeby nie ponosić uszczerbku na zdrowiu psychicznym i fizycznym.
Oczy na dowódcę
Jako dowódca dostrzegał, że potrzebują wsparcia. I to różnorakiego. Emocjonalnego, jak i organizacyjnego. Na początku nie zastanawiał się nad swoimi motywacjami do działania i współpracy w strażackim zastępie. Tak jakoś samo wychodziło, że angażował się w straż. Ale przy pracy nad aplikacją, gdy krok po kroku trzeba było szczerze odpowiedzieć sobie na wiele pytań, wyszło na jaw, czego potrzebuje on, jako dowódca oraz jego zespół. Dużo wyjeżdżali do działań. Doświadczenia wskazywały, że można byłoby poprawić jakość całego ratowniczego procesu, jeszcze skuteczniej przeprowadzać każde działanie.
– Sama nasza działalność sprawia ogromną satysfakcję. Pomagamy ludziom w potrzebie – mówi Kuba Dziok. – Podobnie jest z moją pracą w Równać Szanse. Tam też mam realny wpływ na otoczenie, wspierając osoby pracujące z młodzieżą w całym kraju, a w efekcie – samych młodych ludzi w rozwoju ich potencjału. I powiem szczerze, fajnie się patrzy na to, co ci młodzi ludzie robią i jak się rozwijają!
Program Równać Szanse od niemal ćwierć wieku (od 2001 r.) wspiera młodzież z miejscowości do 20 tysięcy mieszkańców. Jego sercem jest tworzenie dla młodych ludzi przestrzeni, w której mogą bezpiecznie realizować własne pomysły i uczyć się przez działanie. W ten sposób zdobywają praktyczne umiejętności i pewność siebie, które realnie przygotowują ich na dobry start w dorosłe życie.
Aby to umożliwić, lokalne instytucje – takie jak biblioteki, domy kultury, organizacje pozarządowe, Koła Gospodyń Wiejskich, czy Ochotnicze Straże Pożarne – mogą otrzymać grant w wysokości do 40 tys. zł na wsparcie inicjatyw społecznych wymyślonych i realizowanych właśnie przez młodzież.
– Praca w Równać Szanse czy działania w Ochotniczej Straży Pożarnej (OSP) umożliwiają mi kontakt z młodymi ludźmi. Staram się ich wspierać w odkrywaniu ich potencjału, w znajdowaniu własnej drogi. I pokazywać, że mogą osiągnąć o wiele więcej niż im się wydaje
– mówi Kuba.
Odpowiada za komunikację i promocję programu, dbając o to, by jak najwięcej młodych ludzi miało szansę skorzystać z oferowanych możliwości. Przez pewien czas pracował z tego powodu w Warszawie. Ten etap życia zawodowego przypadł akurat na okres pandemii. Izolacja stała się przymusem, nie wyborem. Przeżył to mocno, jak wielu młodych ludzi. Przekonał się, jak my wszyscy, że pracę zdalną można podejmować z różnych miejsc ziemi. Wrócił do bliskich, na Podkarpacie. Stąd teraz pracuje i stara się wywierać pozytywny wpływ na świat.
– Co daje nam bycie strażakami ochotnikami? – zastanawia się. – Rozwijamy się pod wieloma względami jako strażacy, ale także jako ciekawi świata ludzie.
Ogień we krwi
I właśnie ten drugi wymiar rozwoju – stawanie się ciekawymi świata ludźmi – jest według niego kluczowy, jeśli myślimy o przyszłości OSP i przejmowaniu pałeczki przez młodych. Inspiracją może być właśnie filozofia Programu Równać Szanse. Program nie narzuca gotowych rozwiązań. Chodzi w nim o tworzenie przestrzeni, w której młodzi ludzie mogą odkrywać swoje pasje i odpowiadać na pytanie, co tak naprawdę chcieliby robić.
Ta filozofia wpływa na to, jak Kuba postrzega przyszłość Ochotniczych Straży Pożarnych, z którymi jest związany prywatnie. Dostrzega, że często praktykowana jest w nich wojskowa hierarchia.
– Oczywiście, straż ma swoją specyfikę i dyscyplina jest bardzo ważna, ale ten model na dłuższą metę może odstraszać młodych – tłumaczy. – Jeśli chcemy ich zatrzymać na dłużej, działania z nimi wymagają bardziej partnerskiego podejścia, rozmowy. Musimy się na nich otworzyć. Zapytać, na czym im zależy i co chcieliby robić, nie zamykać się tylko na typowo strażackie tematy.
– Gdy młodzi ludzie dostają przestrzeń na realizację własnych pomysłów, angażują się znacznie chętniej. Pozwólmy im zorganizować w remizie na przykład warsztaty fotograficzne, jeśli to właśnie ich pasjonuje. Działając w ten sposób, przy okazji obserwują naszą strażacką codzienność, widzą zaangażowanie starszych kolegów i koleżanek, może będą chcieli później wystartować w zawodach MDP. Dzięki temu mogą być w remizie i naturalnie złapać tego bakcyla. To dobra droga, by w przyszłości sami zechcieli zostać w jednostce.
Ochotnicze Straże Pożarne to w wielu miejscowościach serca lokalnej społeczności. Miejsca z ogromnym, często niewykorzystanym potencjałem. Trzeba otworzyć je na młodych ludzi i pozwolić im nie tylko uczestniczyć, korzystać ale i brać odpowiedzialność. Wszyscy wiemy, że tam, gdzie chodzi o bezpieczeństwo, potrzebny jest dryl, może nie wojskowy dryl, ale w każdym razie stosowanie wpojonych zasad odpowiedzialności za siebie i za drugich. Ale dzisiejsza straż oferuje dużo więcej.
– Ostatnio OSP nie mogą narzekać na brak funduszy – mówi Kuba Dziok. – Dobre wyposażenie jednostek to podstawa, bo dzięki temu możemy działać bezpieczniej i skuteczniej. Tylko czasami mam wrażenie, że wszyscy chcą mieć wszystko i przez to te zakupy nie zawsze są dopasowane do potrzeb konkretnej jednostki czy okolicy, w której działają. Myślę, że dałoby się to efektywniej wydawać i przy okazji budować fajny system jednostek w danym miejscu. Tylko to wymagałoby szerszego spojrzenia, jakiejś koordynacji i przede wszystkim rozmów. No i nie możemy zapominać o ludziach! Bo co z tego, że mamy super sprzęt, jak nie ma nikogo, kto potrafi go obsłużyć? Dlatego tak ważne jest, żeby wprowadzać do OSP młodych ludzi i uczyć ich, jak z tego dobra korzystać, kiedy zajdzie taka potrzeba.
– Jak ich zachęcić? – zastanawia się Kuba. – Cofam się myślami do mojej motywacji sprzed lat…
Myślę, że bycie strażakiem daje mi poczucie spełniania pewnej misji. Chcę działać, pomagać ludziom, wspierać ich w palącej – nomem omen – potrzebie. No i wpisuję się w rodzinną tradycję niesienia strażackiej pomocy.
Komitywa ze sztuczną inteligencją
Kuba jest zwolennikiem wykorzystywania w życiu zdobyczy nowoczesności. W dobry sposób możemy zaprząc Internet, media społecznościowe czy inne technologie do naszych codziennych spraw.
– Mogą być zagrożeniem, ale świadome korzystanie z nich otwiera przed nami duże możliwości. – przyznaje Kuba, gdy dyskutujemy o sprawczości i dostępności mediów elektronicznych. – Kluczowe jest, jak się z mediów korzysta. Gdy robimy to bezrefleksyjnie, to nie można liczyć na pozytywne skutki. Ale gdy wiemy, czego szukamy, to media społecznościowe pozwalają nam wiele się nauczyć i wszechstronnie się rozwijać – uważa.
Wylicza pułapki: bezmyślność, uleganie takiemu złudnemu poczuciu, że coś przegapimy, że coś odbywa się bez naszego udziału… Teraz narasta wśród młodych użytkowników lęk, że coś złego na ich temat pojawi się w sieci i nie zdążą na to zareagować.
Kolejny problem użytkowników to bańki informacyjne, w których zamykają nas algorytmy. Trzeba mieć tego świadomość, nie zamykać się, lecz otwierać, szukać różnych informacji. Warto pamiętać, że można kontrolować nasze myśli i działania w Internecie. Można i warto zadawać sztucznej inteligencji zadanie podważania naszych przekonań, dawania im kontry. Najważniejsza jest świadomość użytkownika. Troska o nasz własny humanistyczny rozwój, umiejętność zadawania dobrych, właściwych pytań sztucznej inteligencji. Pomaga to weryfikować błędne przekonania!
– Prowadziłem przez kilka tygodni dziennik, notując swoje przemyślenia i zdarzenia z kolejnych dni. Na koniec zapytałem sztuczną inteligencję, czy może mi „pokazać to, czego nie chcę widzieć”. I otrzymałem znakomitą, odkrywczą dla mnie odpowiedź.
Byłem wówczas w procesie pracy nad sobą. Wiele analizowałem, rozmawiałem ze sztuczną inteligencją, jak z psychologiem i… doszedłem do sedna moich problemów!
Innowacje i inkubacje
Kuba Dziok jest fanem nowych technologii, nowoczesnych aplikacji. Jedną z nich tworzy sam! Mówi, że ten kluczowy projekt na aplikację FireX narodził się ze świadomości błędów i własnych ograniczeń.
– Często jeździłem do zdarzeń jako dowódca – opowiada. – I łapałem się na tym, że wskutek przerw między naszymi interwencjami, czasami w stresie zapominałem o niektórych rzeczach.
Daje przykład, że gdy w jednostce nie ma np. ćwiczeń wewnętrznych, to zanika wiedza zdobyta na kursie kwalifikowanej pierwszej pomocy. A zaświadczenie o jego ukończeniu jest ważne przez trzy lata! Tylko co nam z tego zaświadczenia, gdy wiedza uleci?
Myślał, jak temu zapobiec? Może przygotować karty do notowania zmywalnym markerem? Według możliwości jednostki… projekt ewoluował… powstały karty z podziałem zadań… leżały w szufladzie… Po jednej akcji, gdy wyruszyli do wypadku, rozmawiali po powrocie, że mogli zrobić coś więcej, lepiej, sprawniej, ale w ferworze walki zapomnieli o paru wątkach.
Z nieoczekiwaną pomocą przyszedł… konkurs dla organizacji pozarządowych – Fundusz Sektor 3.0. Kuba zobaczył ogłoszenie o nim, będąc chorym. Miał czas, napisał zgłoszenie. Zdobył fundusze z Sektora 3.0 i teraz pracuje nad aplikacją FireX.
– Na razie nie ma nią wielkiego zainteresowania, bo nie wychodziłem z tym projektem promocyjnie i marketingowo – ocenia autor.
Skupiał się dotąd na budowaniu aplikacji. Podczas wywiadów i konsultacji ze strażakami otrzymał potwierdzenie, że mogłoby się im to bardzo przydać. Jadąc do akcji, łatwo będzie przypomnieć sobie szczegóły działań. Bo one ulatują z pamięci, gdy przedłuża się przerwa między wyjazdami.
– Mam wizję, żeby stworzyć więcej niż aplikację, żeby stworzyć wokół tego przedsięwzięcia cały „ekosystem” – mówi Kuba. – Ale to bardzo wymagające przedsięwzięcie. Zbudowałem pierwszą wersję, teraz sprawdzamy, jak ona naprawdę zadziała podczas akcji i ją rozwijamy.
Z jednej strony jest spokojny o przyszłość aplikacji. Wiadomo, skoro jest dedykowana strażakom, to ma zdefiniowaną, silną grupę odbiorców. Ponadto, strażacy wykonują zawód zaufania społecznego i mają pozytywny wizerunek, co zwiększa szanse na to, że firmy będą wspierać upowszechnienie aplikacji FireX.
Kuba nie wyklucza, że w przyszłości uda się pozyskać sponsorów, szczególnie wśród firm związanych z branżą pożarniczą, które mogłyby dofinansować aplikację. Rozważa to na dalszym etapie, a teraz skupia się na testowaniu i rozwoju podstawowej wersji. Chce sprostać wyzwaniu, żeby realnie pomóc strażakom. Ale nie od razu miał pewność, czy będzie dało się korzystać z tego rozwiązania w realnym działaniu, bo np. nie będzie czasu ani przestrzeni na zastosowanie go w gorączkowej akcji ratowniczej.
Kuba Dziok rozumie znaczenie sprawnej komunikacji między ludźmi. Jest specjalistą od komunikacji i promocji, zajmuje się tymi procesami od pięciu lat, z sukcesami. Rozwija media społecznościowe oraz buduje społeczność wokół programu Równać Szanse. Merytorycznie współpracuje w trzyosobowym teamie, z Pawłem Waleckim i Emilią Lićwinko.
Jest w ścisłym kontakcie z ludźmi – koordynatorkami i koordynatorami z całej Polski, trenerami, a nierzadko też samą młodzieżą. To pozwala mu trzymać rękę na pulsie i rozwijać program tak, by odpowiadał na realne potrzeby tej społeczności. To także potężna motywacja – poczucie, że to, co wspólnie robimy, jest sensowne i ma na kogoś realny, dobry wpływ. A to jest bardzo ważne.
Wartości zamiast grantozy
Ten realny, dobry wpływ, o którym wspomina Kuba, nie bierze się znikąd. To właśnie filozofia programu sprawia, że Równać Szanse po ćwierć wieku działania wciąż jest tak istotny. Jego zespół cały czas stara się, żeby to nie był zwykły konkurs grantowy. Bardziej zależy im na budowaniu świata wartości niż na rozdawaniu grantów. Najpierw wiedza, później pieniądze. Program ma wypracowaną metodę, chodzi nie tylko o merytoryczne wsparcie, ale i o budowanie relacji. Żeby pokazać dorosłym pracującym z młodzieżą inną perspektywę, stworzyli wydarzenie „Gotowi na przyszłość”. Na początku to miała być gala jubileuszowa programu Równać Szanse, ale wybuchła pandemia i zatrzymała wszystkie działania, spotkania, wydarzenia…
– Postanowiliśmy wtedy, że nie będziemy świętować, tylko zrobimy wydarzenie online, które da ludziom jakąś wartość – wspomina Kuba. – To był strzał w dziesiątkę. W naszej pierwszej edycji o tym „Jak wspierać młodzież na drodze do dorosłości” wzięło udział ponad 400 osób! Było dużo pozytywnych reakcji, ludzie mówili, że czegoś takiego im brakowało.
Każdego roku w całej Polsce realizowanych jest kilkadziesiąt projektów Równać Szanse. Program trafia do bibliotek, organizacji pozarządowych, domów kultury, Ochotniczych Straży Pożarnych i Kół Gospodyń Wiejskich w miejscowościach do 20 tysięcy mieszkańców.
Koordynatorzy i koordynatorki z tych instytucji otrzymują kompleksowe wsparcie, w tym szkolenia, a zespół programu odwiedza też realizowane projekty, by wspierać ich na miejscu. Kluczowym przesłaniem dla wszystkich, którzy przygotowują wniosek, jest jednak to, by od samego początku włączać w ten proces młodzież. Chodzi o to, by z nimi rozmawiać, diagnozować ich realne potrzeby i traktować projekt jako narzędzie do autentycznego zaangażowania młodych ludzi w lokalne działania.
– Różne są potrzeby młodych ludzi, więc różne są też projekty – mówi Kuba. – Dzisiejsza młodzież mierzy się z wieloma wyzwaniami, często z lękiem o przyszłość czy poczuciem braku realnego wpływu na rzeczywistość. Nasz program jest na to bezpośrednią odpowiedzią.
Dlatego, oceniając pomysły, patrzymy na coś znacznie ważniejszego niż tylko formalny wniosek. Pytamy: czy to jest autentyczny pomysł młodzieży? Czy ten projekt realnie da im przestrzeń do samodzielnego działania, podejmowania własnych decyzji i uczenia się na doświadczeniach? Komisja ekspertów oczywiście przyznaje dotację, ale my tak naprawdę inwestujemy w poczucie sprawczości młodego człowieka, a nie tylko w samą inicjatywę.
Łapanie odskoczni
Na Podkarpaciu bardzo dobrze się mieszka. Wśród swoich. W pięknej okolicy. Tu może łączyć działalność społeczną z życiem prywatnym, starając się zachować między nimi zdrowy balans.
– Warto mieć odskocznię od swoich stałych działań – mówi. – Dla mnie jest nią na przykład sport.
Wprawdzie ma przerwę do końca roku, bo nadwyrężył kolano. Ale uważa, że ważne jest dbanie o siebie fizycznie i mentalnie. Konsekwentnie dba więc: o sen, o ruch, o odpowiednie odżywianie, łapanie odskoczni i regenerację.
– Po wielu miesiącach intensywnej pracy i ciągłego działania przyszedł moment refleksji – mówi Kuba. – Zdałem sobie sprawę, ile stresu i wysiłku kosztowały mnie ostatnie projekty i jak to wpłynęło na moje zdrowie. Myślę, że to ważne, żeby umieć się na chwilę zatrzymać, posłuchać swojego ciała i zadbać o siebie – mówi Kuba.
– Czasem trzeba na chwilę zwolnić. Bo inaczej można się zajechać.
Powraca więc konsekwentnie do podstaw zdrowego życia, regenerującego snu, ruchu, uwalniania się od problemów, świadomego życia, bez nawisu obowiązków i bez chaosu.
Pomaga mu powrót do rutyn, zadbanie o podstawowe potrzeby, uspokojenie. Korzysta z dobrodziejstwa sauny, ćwiczy pod wieczór świadome oddychanie. Śledzi parametry snu, tętna, obserwuję wskaźniki, liczy kroki i wraca do ćwiczeń ruchowych. Śmieje się, że nowoczesne technologie zaprzęga do optymalizowania swego życia. I zdrowia!
– Ale na koniec ciężkiego dnia też czasem zdarza mi się odpalić serial lub dobry film, żeby się trochę odmóżdżyć – żartuje.
Zakończenie
Gdy pytam na koniec, czy jest zadowolony ze swego życia zawodowego, ocenia:
– Myślę, że tak. Dużo dobrego zrobiliśmy i robimy. Czy to Równać Szanse, Gotowi na przyszłość, FireX, czy OSP – wszystko się rozwija i idzie do przodu. Oczywiście, nie zawsze jest łatwo, pojawiają się różne wyzwania, ale finalnie to pozwala nam zostawić coś dobrego po sobie w świecie i sprawiać, że czyjeś życie zmieni się na lepsze. I to chyba najważniejsze.
Kuba Dziok: strażak z OSP w Wiśniowej na Podkarpaciu, marketing Manager programu Równać Szanse i współtwórca ogólnopolskiego wydarzenia Gotowi na przyszłość. Na co dzień pomaga organizacjom pozarządowym budować skuteczną komunikację, a między spotkaniami bywa, że ratuje koty z drzew jako strażak OSP Wiśniowa. Twórca projektu FireX – aplikacji wspierającej dowódców OSP w podejmowaniu kluczowych decyzji podczas akcji ratowniczych. W wolnych chwilach zgłębia nowe technologie oraz tajniki biznesu, psychologii i marketingu.
Źródło: informacja własna ngo.pl