„Ochotnicy Warszawscy”: "Wolontariusze to ludzie, z którymi dzielę pasję"
– Największą satysfakcję odczuwam wtedy, kiedy robimy coś co wiem, że bez wolontariuszy, by nie wyszło. Są inicjatywy, które powstają z pomysłów wolontariuszy, jak np. spotkania z Powstańcami – mówi Alicja, wolontariuszka w Muzeum Powstania.
Alicjo, powiedz nam czym się teraz zajmujesz?
– Kończę studia, piszę pracę magisterską na kierunku kulturoznawstwo. Udzielam się w wolontariacie w Muzeum Powstania i pracuję, staram się łączyć pracę ze studiami.
A od kiedy jesteś wolontariuszką i skąd pomysł na taką aktywność?
– Od lutego zeszłego roku, już ponad półtora roku. Chodziło o to, że miałam trochę czasu, ale wiedziałam, że na pracę mam małe szanse – przez moje studia, ze względu na małą dyspozycyjność. Pomyślałam wtedy, że mogę porobić coś, co da mi doświadczenie, poznać dzięki temu nowe osoby, a jednocześnie zapełnić tą lukę w czasie. Interesuję się historią, mój licencjat był związany z historią II Wojny Światowej. Uznałam, że Muzeum byłoby miejscem, w którym mogłabym połączyć to wszystko. Wysłałam zgłoszenie, potem osoby z Muzeum odpowiedziały mi, umówiłyśmy się na rozmowę i tak się zaczęło.
Na czym polegają Twoje zadania w Muzeum?
– Jak zaczynałam to najczęściej udzielałam się na ekspozycji. Tam odpowiada się ludziom na pytania np. co gdzie się znajduje, są też kartki z kalendarza, które dokładamy, obsługujemy też kino. Dzięki temu poznałam nowych wolontariuszy którzy też zaczynali albo upodobali już sobie tą formę aktywności. Z czasem zaczęłam się udzielać także na innych polach. Bardzo polubiłam dział edukacyjny, w którym odbywają się gry miejskie albo warsztaty dla dzieci, np. warsztaty kaligraficzne, które również we mnie zaszczepiły zainteresowanie samą dziedzina kaligrafii. Oprócz tego udzielam się w pokoju kombatanta. To jest takie miejsce, do którego przychodzą właśnie kombatanci. To miejsce, w którym mamy możliwość porozmawiania z żywą historią.
A co Ty na taki stereotyp, że wolontariat to wyzysk człowieka?
– Jestem z tym na bieżąco, wiele osób pyta się mnie po co to robię, jeżeli to jest za darmo. Tłumaczę wtedy, że praca to jest nasz obowiązek, a wolontariat to forma spędzania wolnego czasu, taka sama jak poświęcanie się aktywnościom fizycznym. W przypadku wolontariatu można jeszcze z tego czerpać korzyści. Zwykle odpowiadam, że jakbym nie chciała tego robić to bym nie robiła, nikt mnie do tego nie zmusza, po prostu daje mi to radość. Zdarza się, że ludzie pytają, czy nie wolałabym w tym czasie iść do pracy, ale odpowiadam, wtedy, że pracuję, że nie jest tak, że poświęcam całe życie na wolontariat.
A myślisz, że wolontariat to dobra przestrzeń, żeby osoby w Twoim wieku zdobywały doświadczenie zawodowe?
– Myślę, że tak, zwłaszcza, jeżeli ktoś znajdzie wolontariat, który odpowiada temu, jakie umiejętności chce zdobyć, a nie ma możliwości pracy zawodowej, bo np. nie pozwalają na to mu ramy czasowe. Myślę, że jakbym się cofnęła w czasie to już chętnie w liceum bym się zaczęła angażować w wolontariat.
Czego nauczyłaś się podczas wolontariatu?
– Nabyłam umiejętność pracy z ludźmi, szczególnie z dziećmi. Musiałam nauczyć się cierpliwości, podejścia do dzieci. Kiedy byłam na ekspozycji podchodzili do mnie ludzie, często też osoby mówiące w obcym języku, trzeba było się dogadać. Czasem trzeba było samemu zagadać, jak widziałam, że ktoś się czuje zagubiony. Dziś rozmowa z Powstańcami wydaje mi się prosta, ale kiedyś też nie wiedziałam, jak się zaczyna taką rozmowę, o czym rozmawiać.
Jakie jeszcze korzyści wynikają z podjęcia się wolontariatu?
– Dla mnie to przede wszystkim nawiązywanie relacji z nowymi osobami. Wiadomo, że na studiach się zdobywa przyjaźnie czy w pracy. Ale tu jest ta pewność, że znajdą się osoby, z którymi będę miała, o czym porozmawiać. Druga korzyść jest ta, że uczę się czegoś, mogę zdobyć podobne doświadczenie jak pracownicy, mogę aplikować na przewodnika. Rozwinęłam się w temacie, który mnie interesuje.
Co w wolontariacie daje Ci największą satysfakcję?
– Największą satysfakcję odczuwam wtedy, kiedy robimy coś co wiem, że bez wolontariuszy, by nie wyszło. Są inicjatywy, które powstają z pomysłów wolontariuszy, jak np. spotkania z Powstańcami. Wtedy szczególnie czuję, że jest sens udzielania się, dzieje się coś fajnego co może się nie wydarzyć bez ludzi którzy chcą pomóc. Wolontariat to przekraczanie swoich własnych barier. Kiedyś bym w to nie uwierzyła, że poszłam tam sama, że nie ciągnęłam żadnych swoich znajomych, przekraczam swoje strefy komfortu. Są takie momenty kiedy zrobiłam coś czego nie robiłam nigdy wcześniej i okazało się, że to było fajne.
Twoje najlepsze wspomnienie z wolontariatu?
– Tegoroczne obchody, chociaż to ciąg wspomnień. Ale naprawdę w tym roku zaangażowałam się bardziej niż w poprzednim, poznałam już osobiście jedną z Kombatantek, której mogłam towarzyszyć podczas obchodów i to miało dla mnie ogromne znaczenie. To był bardzo intensywny czas. Działaliśmy od rana do wieczora, byliśmy bardzo zmotywowani i nie przeszkadzało nam to, że nie było czasu, aby odpocząć. Ale też miałam poczucie spełnienia, satysfakcji. Miałam fajny czas.
Jakbyśmy mieli to podsumować to jaka stałaś się dzięki wolontariatowi?
– Zaczęłam chcieć próbować nowych rzeczy, takich których wcześniej się trochę obawiałam. Przekraczanie swoich barier dało mi dużo motywacji do działania. Stałam się bardziej otwarta, zmotywowana. Teraz patrzę na świat trochę inaczej, widzę więcej możliwości. Dostrzegam to, co można zmienić w otoczeniu. Mam poczucie, że mamy wpływ na to co się dzieje dookoła, że będąc w odpowiednim miejscu można coś zmienić. Tym miejscem może być wolontariat.
Cykl wywiadów z warszawskimi wolontariuszami, bohaterami kampanii społecznej przygotowanej przez Stołeczny Ratusz w ramach projektu „Ochotnicy Warszawscy” przeprowadzili pracownicy Centrum Komunikacji Społecznej: Dorota Kaczmarek, Antoni Morawski, portal www.ochotnicy.waw.pl.
Źródło: Kampania społeczna przygotowana przez Stołeczny Ratusz w ramach projektu „Ochotnicy Warszawscy”