Łukasz Krasoń: Czas na kompleksowe zajęcie się sprawami osób z niepełnosprawnościami
O niedawnych zmianach w prawie, kolejnych problemach do rozwiązania oraz o tym, w jaki sposób zamierza działać, rozmawiamy z Łukaszem Krasoniem, Pełnomocnikiem rządu ds. osób z niepełnosprawnościami.
Jędrzej Dudkiewicz: – W ostatnich miesiącach w życie weszły zmiany dotyczące różnych aspektów związanych z sytuacją osób z niepełnosprawnościami, jak chociażby ustawa o świadczeniu wspierającym. Jak Pan to ocenia?
Łukasz Krasoń: – Najważniejszą zmianą, jaka zaszła jest zmiana rządu. Koalicja 15 października bardzo wyraźnie akcentuje tematy związane z osobami z niepełnosprawnościami, czego efektem jest chociażby umowa koalicyjna, w której znajdziemy m.in. ustawę o asystencji osobistej i nowe orzecznictwo.
Trzeba jednak pamiętać, że poprzedni rząd wprowadził zmiany, które dopiero teraz znajdują swoje urzeczywistnienie, a są to zmiany dalekie od ideału. Obecnie staramy się to poprawić, łatamy różnego rodzaju luki. Dobrym przykładem jest kwestia świadczenia wspierającego. Wszyscy dobrze pamiętamy, w jakim trybie procedowano tę ustawę, jest w niej sporo niefortunnych zapisów. Czekamy na dane pokazujące działanie tego rozwiązania w praktyce, tak abyśmy mogli dokonać odpowiedzialnych korekt. Musimy wiedzieć, ile wyzwań przed nami stoi.
Zmian będzie więcej, będą związane z rynkiem pracy, aktywizacją osób z niepełnosprawnościami i z mieszkalnictwem. Bardzo ważny będzie nowy system orzecznictwa, bo to na jego podstawie będzie określany poziom wsparcia kierowany do danej osoby. Stosowane dziś trzy szufladki ze stopniami niepełnosprawności – „lekki”, „umiarkowany”, „znaczny” – mówią bardzo mało o możliwościach danej osoby.
Czym chciały się Pan zająć w pierwszej kolejności jako Pełnomocnik? Czy jest to na przykład ustawa o asystencji osobistej?
– Objąłem urząd miesiąc temu, tymczasem początek roku to czas, w którym startują różne programy, finansowane czy to z Funduszu Solidarnościowego, PFRON-u, czy środków Unii Europejskiej. To zajmuje czas, ale i tak udało się nam przyspieszyć m.in. projekty asystencji osobistej, które idą do samorządów i organizacji pozarządowych.
Chodzi o to, żeby nie było, jak w ubiegłym roku, kiedy pieniądze na realizację działań pojawiły się dopiero w maju lub w czerwcu. Nadal nie jest idealnie, bo tego typu usługi, podobnie jak opieka wytchnieniowa, powinno dostarczać się w sposób ciągły. Tego systemu nie da się zmienić z dnia na dzień, co zauważam z żalem.
Ustawa o asystencji osobistej jest dla mnie priorytetowa. Mam spore wątpliwości do projektu ustawy przedstawionego przez Kancelarię Prezydenta, ale są też inne pomysły, wypracowane przez różne zespoły przez ostatnie dwa, trzy lata. Musimy zastanowić się, które rozwiązania są najlepsze i obrać odpowiedni kierunek.
Wspomniałem wcześniej o nowym systemie orzeczniczym, na który czekamy od lat.
Każdy kolejny Pełnomocnik zapowiadał, że zreformuje stary system i na zapowiedziach się kończyło. Chcę zatem podkreślić, że ten temat wreszcie znalazł się na odpowiednio wysokim szczeblu.
Nie tylko Polska 2050, ale także Koalicja Obywatelska, Lewica i PSL chcą tę zmianę wspólnie przygotować. Ale to nie jest sprawa do zrobienia w tydzień, bo system orzeczniczy dotyka wielu aspektów ważnych dla osób z niepełnosprawnościami. Z tego samego powodu na mojej liście priorytetów jest też mieszkalnictwo.
Co jeszcze trzeba zrobić, by życie osób z niepełnosprawnościami się poprawiło?
– Wyzwań jest bardzo dużo i po kolei z każdym będziemy się mierzyć. Myślę, że w tej chwili kluczowa jest koordynacja działań, szczególnie na polu tworzenia i zmiany przepisów.
Przez tyle lat czekaliśmy, aż rządzący zaczną poważnie traktować osoby z niepełnosprawnościami, że teraz, gdy jest wreszcie z kim poważnie i konkretnie rozmawiać, pojawia się oczekiwanie, że zajmiemy się wszystkim jednocześnie. To byłoby nie tylko niemożliwe, ale i przeciwskuteczne.
Wyobrażam sobie sytuację, w której moje biuro pełni rolę koordynującą działania wszystkich ludzi dobrej woli, bo nie wątpię w to, że każdy chce dobrze, choć siłą rzeczy patrzy przez pryzmat własnych doświadczeń. Suma takich doświadczeń pozwoli stworzyć lepszą, przyjaźniejszą przestrzeń choćby na poziomie legislacji.
Moją rolą jest działanie na rzecz wszystkich osób z niepełnosprawnościami w Polsce, a nie skupianie się wyłącznie na określonych grupach.
To miliony Polek i Polaków, które dzielą się na setki i dziesiątki tysięcy osób dotkniętych bardzo różnymi doświadczeniami. Dlatego potrzebna jest koordynacja i współpraca, żeby pomagając jednym, nie zapominać o drugich, trzecich, piątych i dwudziestych.
Osobnym wyzwaniem pozostaje inwestycja w budowanie zdrowej świadomości społecznej. Również dlatego, że każda zmiana systemowa niesie ze sobą określone konsekwencje – przede wszystkim finansowe. I tak na przykład zanim zaczniemy wprowadzać przepisy dotyczące asystencji osobistej, musimy bardzo wyraźnie zakomunikować Polkom i Polakom dlaczego ta usługa jest ważna, dlaczego jest potrzebna. Powiedzieć, jakie korzyści odniosą z jej tytułu nie tylko osoby z niepełnosprawnościami, ale całe społeczeństwo.
Marzy mi się, żebyśmy w Polsce zaczęli myśleć o pieniądzach przeznaczanych na pomoc ludziom z niepełnosprawnościami w kategoriach inwestycji, a nie wydatków. Czym innym jest dobrotliwe przekonanie o „konieczności wydatku”, a zupełnie czym innym nadzieja na „zwrot z inwestycji”, prawda?
A ten zwrot – w ujęciu społecznym – nastąpi szybciej, niż się nam wydaje. Asystencja osobista oznacza realną szansę dla OzN na zaistnienie na rynku pracy, ludzie często tego nie rozumieją i to nie jest ich wina. To jest nasza odpowiedzialność, żeby ta wiedza przebiła się do świadomości społecznej. Musimy jako kraj dążyć do tego, żeby jak najwięcej osób wiedziało, czemu wsparcie osób z niepełnosprawnościami jest ważne.
W tym kontekście położymy też większy nacisk na grupy, które w samym środowisku osób z niepełnosprawnościami są niekiedy wyrzucane na margines dyskursu. Mówię o osobach z niepełnosprawnością intelektualną lub chorobami psychicznymi. Bo niepełnosprawność to nie jest tylko brak możliwości widzenia, słyszenia, czy konieczność poruszania się na wózku.
Musimy wreszcie dostrzec neuroróżnorodność i znaleźć – a to nie będzie łatwe – takie sposoby wsparcia tych grup społecznych, by zarówno osoby z niepełnosprawnością intelektualną, jak i ich rodziny mogły poczuć, że państwo je dostrzega. Żeby poczuły, że są państwu potrzebne. Bez dostrzeżenia różnorodności osób z niepełnosprawnościami daleko nie zajedziemy.
Jak Pan ocenia ostatnią dyskusję na temat renty socjalnej oraz fakt, że w środowisku ludzi działających na rzecz osób z niepełnosprawnościami dochodzi do coraz większych tarć?
– Środowisko osób z niepełnosprawnościami nie jest jednorodne, to oczywiste. Z jednej strony rzeczywiście może to generować trudności, ale z drugiej może być bardzo pomocne. Wspomniałem wcześniej o „sumie doświadczeń”, jako cennym wkładzie w mądre ustawodawstwo. Jest też sporo grup, które tak naprawdę mówią o tym samym – chcą żyć w lepszym kraju i by ich najbliżsi lub oni sami mieli większe wsparcie. Używają do tego tylko innych argumentów i narzędzi.
Renta socjalna rzeczywiście jest obszarem wzbudzającym spore wątpliwości, co zresztą wybrzmiało w toku sejmowej dyskusji, jak i już później np. w Internecie.
Zgadzamy się na pewno co do jednego – osoby z niepełnosprawnościami powinny otrzymywać większe wsparcie od państwa, choć wydaje się, że powinniśmy myśleć też o rozwoju usług.
Obywatelski projekt ustawy o rencie socjalnej nie rozwiązuje tego problemu, zresztą tak naprawdę w ogóle go nie dotyczy. A przecież w polskim prawie nadal brakuje regulacji przy zatrudnieniu wspomaganym, nierozwiązane są sprawy dotyczące edukacji. Pieniądze oczywiście są w jakimś stopniu sposobem na rozwiązanie niektórych problemów, ale inwestycja w usługi będzie wartością nie tylko na krótkim, ale przede wszystkim długim dystansie. Długofalowo na pewno da nam więcej. Mówię zarówno o poziomie indywidualnym, rodzinnym, jak i szerszym – krajowym. Bardzo liczę na pracę w komisjach, w których omawiane będą wszystkie rozwiązania i pomysły. Jestem przekonany, że te najsensowniejsze uda się wprowadzić w życie.
W jaki sposób Pan, jako Pełnomocnik, zamierza działać i współpracować z rządem, samorządami i różnego rodzaju instytucjami?
– Sprawy osób z niepełnosprawnościami dotykają wielu obszarów, moi współpracownicy śmieją się, że powinienem mieć w telefonie numery do szefów wszystkich ministerstw. Ważne jest w tym kontekście choćby Ministerstwo Infrastruktury, ale też Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej, do którego obecnej szefowej numer akurat mam. Oczywiście jest też Ministerstwo Zdrowia. Lista jest długa.
Dlaczego o tym mówię? Bo chcę, żeby moje biuro nie tylko samo zajmowało się sprawami osób z niepełnosprawnościami, ale też wydeptywało ścieżki w poszczególnych ministerstwach, żeby otwierać oczy i głowy kolejnym osobom na to, jak wiele rzeczy trzeba zmienić. Zrobiliśmy już spory krok pod kątem dostępności, ale wciąż w wielu aspektach jesteśmy w tyle Europy, choćby w temacie zabezpieczeń społecznych. Jestem pewien, że uda mi się w tym obszarze sporo zrobić, a akumulator w moim wózku nie raz i nie dwa rozładuje się w ciągu dnia pracy.
Niewiele rzeczy denerwowało mnie bardziej przez ostatnie lata, niż bardzo ograniczony kontakt rządzących z organizacjami pozarządowymi i innymi grupami, działającymi na rzecz osób z niepełnosprawnościami.
Poprzednia władza kompletnie nie słuchała strony społecznej. Moje biuro jest otwarte dla najróżniejszych NGO, reprezentujących różne ścieżki dochodzenia do lepszego świata. Chcę, żeby te organizacje były wreszcie wysłuchane. Bo naprawdę są środki na mądrą zmianę rzeczywistości, pojawią się pieniądze z Unii Europejskiej, a to da przestrzeń na realizację projektów społecznych o znacznie większej skali, niż do tej pory. Dlatego tak ważne jest dla mnie współdziałanie z organizacjami pozarządowymi i czerpanie z ich wiedzy i doświadczenia.
Taka współpraca przyczyni się też do edukacji społecznej samorządów, które również mają potencjał do odegrania znaczącej roli w przebudowie naszego świata na lepsze.
Ta edukacja społeczna na wielu poziomach, o czym było już trochę wspomniane, jest dla Pana bardzo ważna.
– Tak, bo upraszczanie różnych rzeczy, tworzenie lub zwiększanie dostępu do usług to jedno. Drugie to świadomość społeczna. Jeśli ludzie będą powszechnie rozumieć, dlaczego potrzeby osób z niepełnosprawnościami są ważne, jeśli zrozumieją, czemu powinny one dysponować pełnym wachlarzem możliwości, to przestaną być potrzebne interwencje w tym zakresie. Przykładowo otwierająca się nowa kawiarnia będzie pamiętać o dostosowaniu się do wymogów dostępności.
Chciałbym zainteresować zarówno media publiczne, jak i komercyjne tematami związanymi z niepełnosprawnościami nie tylko przy okazji 3 grudnia, czyli Międzynarodowego Dnia Osób z Niepełnosprawnościami, ale znacznie częściej. To bardzo ważne, żeby ludzie widzieli wielowymiarową codzienność osób z niepełnosprawnościami – nie tylko trudy, ale też sukcesy, a przede wszystkim potencjał, jaki tkwi w każdym z nas, bo wszyscy jesteśmy – również pod tym względem – równoważni.
Łukasz Krasoń – Sekretarz Stanu, Pełnomocnik Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych. Trener, mówca motywacyjny, a także zaangażowany aktywista i działacz społeczny. Wcześniej pracował również m.in. jako specjalista ds. zrównoważonego rozwoju czy ekspert CSR w wielu korporacjach. Ekspert w Instytucie Strategie 2050, gdzie przewodzi zespołowi pracującemu na rzecz środowiska osób z niepełnosprawnościami. Wspólnie z Instytutem stworzył dokument „Pełnoprawni”, który pokazuje model myślenia o wsparciu tej grupy społecznej.
Źródło: informacja własna ngo.pl