Likwidacja urzędu Ministry ds. równości to koniec iluzji [komentarz]
Kontekst odwołania Katarzyny Kotuli ze stanowiska pierwszej w historii Ministry ds. równości jest czysto polityczny, bo takie były uwarunkowania całej jej działalności. Urząd ten przejdzie do historii jako skazana na porażkę próba doraźnego zaadresowania ogromnych potrzeb społecznych, które powstawały przez lata systemowych zaniedbań.
Działalność Ministry ds. równości podzieliła los wszystkich dotychczasowych działań dotyczących społeczności LGBT+ w Polsce – rozbiła się o mur politycznej indolencji, irracjonalnego oporu, a przede wszystkim przegrała ze schematem myślenia o bezpieczeństwie i godności osób z naszej społeczności jako opcjonalnej fanaberii odkładanej na wieczne później. To kolejny - trudno zliczyć który - jasny sygnał od polskiej klasy politycznej: mamy was w nosie i nie podejmiemy żadnego większego wysiłku, aby żyło wam się w Polsce trochę łatwiej.
Obecność Ministry w rządzie była taka jak obecność społeczności LGBT+ w Polsce: opcjonalna.
Obietnice koalicji i realia politycznego wsparcia
Flagowe tematy, jak to się mówi w Polsce, „równościowe”, czyli dotyczące ochrony prawnej par osób tej samej płci oraz dostępu do aborcji, zostały wrzucone na ramiona pojedynczej urzędniczki. Wysokiej rangą, ale dysponującej nie tylko minimalnym zespołem i budżetem, ale przede wszystkim pozbawionej wystarczającego politycznego wsparcia, szczególnie ze strony premiera.
Choć oczywiste było, że „mozaikowa” koalicja, która przejęła władzę w październiku 2023 roku, nie może zaniedbać realizacji obietnic, które odegrały kluczową rolę w jej zwycięstwie, równie jasne było, że kluczowym warunkiem sukcesu będzie postawa koalicyjnych partnerów. Doskonale obrazuje to historia prac nad projektem ustawy o związkach partnerskich.
Związki partnerskie: nieustanne ustępstwa bez merytorycznych podstaw
Na każdym kroku prac nad nowym prawem inicjatywa ustawodawcza Ministry napotykała opór polityków z PSL, a brak reakcji premiera oznaczał każdorazową kapitulację Kotuli.
Począwszy od decyzji o pracach nad wprowadzeniem do polskiego prawa nowej instytucji związku partnerskiego (wymagającej poprawek w ponad 200 aktach prawnych), a nie o wiele prostszej w realizacji równości małżeńskiej (wymagającej zmiany w 3 ustawach), przez rezygnację z zapewnienia ochrony parom tej samej płci wychowującym wspólnie dzieci (przysposobienie), aż po degradację całej instytucji do umowy notarialnej.
Ustępstwa te nie były podyktowane względami merytorycznymi.
Głos społeczeństwa kontra polityczna obojętność
Jako strona społeczna dostarczaliśmy w tym procesie argumentacyjnej amunicji.
Lata kampaniowania przyniosły efekty – sondaże wskazujące na poparcie społeczne powyżej 60 procent w skali całego społeczeństwa i ponad 80 procent w elektoracie rządowej koalicji. Liczby te nie były dla polityków przekonujące. Wywalczone przez nasze organizacje kolejne wyroki Europejskiego Trybunału Praw Człowieka zobowiązujące Polskę do zapewnienia konkretnej ochrony prawnej naszym rodzinom nie zostały uznane za pilne.
Nieistotne okazały się również zorganizowane przez nas akcje społeczne. Kilkadziesiąt tysięcy listów wysłanych do posłów i posłanek PSL-u przez osoby LGBT+ i sojusznicze pozostały bez odpowiedzi. Zmobilizowaliśmy kolejne kilka tysięcy osób do udziału w konsultacjach projektu, aby wybrzmiał głos: to niezbędne minimum. Zebraliśmy podpisy kilkudziesięciu prawników i prawniczek argumentujących, że Konstytucja RP nie tylko nie zabrania, ale wręcz nakazuje władzom wprowadzenie przynajmniej związków partnerskich dla par osób tej samej płci…
Żadne z działań nie przyniosło efektu, bo po prostu nie o to w tym wszystkim chodziło.
Weto prezydenta nie może być wymówką dla premiera, który związki partnerskie obiecał 14 lat temu.
Nowa rola, stare problemy. Czego możemy się spodziewać?
Z perspektywy organizacji społecznych działających na rzecz osób LGBT+ w Polsce, możliwość spotkania się i rozmowy z przedstawicielką rządu wydawało się nową jakością. Po półtora roku tych spotkań trudno jednak stwierdzić, czy rzeczywiście nią było.
Już ex-Ministra Kotula piastuje obecnie stanowisko Sekretarza Stanu w KPRM i Pełnomocniczki ds. Równości. Dziś mówi w mediach o kolejnych kompromisach i projekcie ustawy, który jeszcze bardziej odrze osoby LGBT+ z godności i złudzeń.
Hubert Sobecki jest od 14 związany ze Stowarzyszeniem Miłość Nie Wyklucza, organizacją LGBT+, której głównym celem jest wprowadzenie w Polsce równości małżeńskiej. Zajmuje się komunikacją strategiczną i rzecznictwem. Współtworzył ogólnopolskie kampanie na temat rodzin zakładanych przez osoby LGBT+, pierwszy w Polsce raport o działaniach na rzecz osób LGBT+ w miejscu pracy Bezpieczne przystanie, ogólnopolskie Kongresy LGBT+ oraz Warszawską Deklarację LGBT+ podpisaną przez prezydenta Rafała Trzaskowskiego.
Źródło: inf. własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.