Koniec kryzysu w Szlachetnej Paczce? Jeszcze nie ostateczny, ale kierunek zmian jest dobry
W zeszłym tygodniu – po wielogodzinnym walnym zebraniu – wybrany został nowy zarząd Stowarzyszenia „Wiosna”. Wczoraj potwierdził uchwałą wypracowany wtedy kompromis. Joanna Sadzik zostaje w organizacji, pracownicy mają być chronieni, a baza członkowska poszerzona. Teraz wszystko zależy od realizacji tych założeń.
– To zarząd porozumienia. To słowo, które padało podczas walnego najczęściej. Chcemy tego porozumienia, bo do tego została powołana Szlachetna Paczka: żeby łączyła ludzi – mówiła Anna Wilczyńska, nowa prezeska Stowarzyszenia „Wiosna” na konferencji prasowej po walnym, które rozpoczęło się 19 czerwca po południu i przeciągnęło się do późnych godzin nocnych.
Kurator: „To wielki dzień dla Stowarzyszenia”
Rzeczywiście, w nowym zarządzie, w którym oprócz Wilczyńskiej zasiadają także – w randze wiceprezesów – Anna Korzycka, Dominika Langer-Gniłka oraz Łukasz Słoniowski, strony ciągnącego się od wielu miesięcy sporu reprezentowane są po równo. Jest to realizacja zaproponowanego przez pracowników modelu zarządzania kolegialnego: „2 plus 2”. Pracownicy popierający Joannę Sadzik i jej zespół (w którym Anna Wilczyńska była wiceprezeską), przyznają jednocześnie, że Korzycka i Słoniowski to „najlepsze osoby, które mogły trafić do zarządu”. Podkreślają ich gotowość do kompromisu, dialogiczność i niestosowanie przemocy. – Chcemy okazać kredyt zaufania nowym członkom zarządu – mówił na briefingu po walnym Konrad Kruczkowski, przedstawiciel związku zawodowego w „Wiośnie”.
– Mamy nadzieję, że jest to punkt w historii „Wiosny”, po którym już nigdy, absolutnie nigdy pracownicy nie będą czuli się zagrożeni, ich godność nie będzie kwestionowana, że już zawsze będą mieli prawo głosu.
Jego słowa można odczytywać jako nawiązanie do szeregu wydarzeń, które w ciągu ostatniego roku wstrząsały organizacją. Po pierwsze, do doniesień o przemocowych metodach zarządzania stosowanych przez księdza Jacka Stryczka – założyciela i wieloletniego prezesa organizacji. Po drugie, do nagłego i niespodziewanego odwołania Joanny Sadzik z funkcji prezeski, pełniąc którą przeprowadziła organizację przez kryzys po rezygnacji Stryczka. Po trzecie, do autorytarnych i opartych między innymi na zastraszaniu pracowników metod stosowanych przez księdza Grzegorza Babiarza, który krótkotrwale zastąpił Sadzik. Po czwarte, do siłowego wejścia Babiarza i towarzyszących mu innych działaczy Stowarzyszenia – w towarzystwie byłych żołnierzy GROM-u – do siedziby organizacji celem dostania się do serwerowni.
Równolegle toczył się spór prawny przed sądem rejestrowym o to, kto ma prawo do zarządzania organizacją. Na wniosek prokuratury sąd ostatecznie ustanowił kuratora, którego celem było uporządkowanie sytuacji prawnej w organizacji oraz doprowadzenie do wyboru nowych władz przez walne zgromadzenie członków. W nocy z 19 na 20 czerwca powołany do tej roli Karol Tatara ogłosił sukces: – To wielki dzień dla Stowarzyszenia, dla środowiska, dla całego sektora pozarządowego. To sukces okupiony wielogodzinnymi rozmowami, negocjacjami, łzami, emocjami – relacjonował. Przyznał, że w czasie swojej pracy unieważnił również dwie umowy, które uznał za niekorzystne dla Stowarzyszenia, a które gwarantowały współpracę z „Wiosną” i pieniądze od niej bliskim współpracownikom księdza Stryczka.
Biznes wyraził stanowisko
Warto podkreślić, że jest to sukces, którego mało kto się spodziewał przed walnym zebraniem. Kurator – na podstawie analizy statutu – unieważnił wszystkie decyzje o przyjęciu do Stowarzyszenia nowych członków, które zapadły 4 lutego (dzień walnego, na którym odwołano Sadzik) i później. Oznaczało to, że o nowy zarząd wybierze walne w niemal tym samym składzie (pojedyncze osoby zrezygnowały z członkostwa), w którym odwołało Sadzik i powołało Babiarza. Nie jest tajemnicą, że większość w jego składzie mają ludzie kojarzeni jako zwolennicy księdza Stryczka. Osoby, z którymi rozmawialiśmy przed walnym, oceniały szanse na korzystny dla pracowników obrót spraw na około 10%.
Co zatem się wydarzyło? Warto wskazać kilka, jak się zdaje, kluczowych czynników, które doprowadziły do takiego rozstrzygnięcia.
Po pierwsze, znaczący wpływ na rozstrzygnięcia mogło mieć solidarne i jednoznaczne stanowisko pracowników i pracownic Stowarzyszenia. Z naszych informacji wynika, że kilkadziesiąt osób było gotowych złożyć wypowiedzenia następnego dnia po walnym, gdyby nie doszło na nim do akceptowalnego przez zespół porozumienia. Nie wprost potwierdza to także wypowiedź Kruczkowskiego, który na wspomnianym briefingu mówił: – Od września wielokrotnie mówiliśmy: „nie odchodzimy od biurek”. Wiedzieliśmy, że jeśli odejdziemy, to Szlachetna Paczka i Akademia Przyszłości się nie odbędą. Dziś też to mówimy, ale mówimy to po raz ostatni.
Po drugie, okazało się, że osoby popierające księdza Stryczka wcale nie garnęły się do obejmowania funkcji w Stowarzyszeniu. Część członków organizacji od miesięcy starała się pozostać anonimowa – zasiadanie w zarządzie na to nie pozwala i wystawia na ocenę opinii publicznej i mediów.
Po trzecie, nie wydarzyłoby się to zapewne bez długofalowego zaangażowania wolontariuszy (którzy pikietowali przed siedzibą „Wiosny” w trakcie walnego), mediów, prawników działających pro bono, działaczy sektora pozarządowego wspierających zespół „Wiosny”… Słowem: bez szerokiego nacisku i kontroli społecznej, której poddana była sytuacja w stowarzyszeniu w ostatnim czasie.
Po czwarte, ważne wydaje się być również zaangażowanie partnerów – w tym biznesowych. Według naszych informacji, jasno zakomunikowali oni członkom walnego, że zależy im na rozwiązaniu dobrym dla pracowników i wolontariuszy oraz na tym, by w zarządzie nie zasiadały osoby, które stosowały wobec pracowników przemoc.
Wykluczyło to z grona kandydatów dwie osoby, które uczestniczyły w siłowym wejściu do organizacji, a które były gotowe do przejęcia władzy w Stowarzyszeniu. Objęcie przez nich funkcji mogłoby bowiem potencjalnie oznaczać nie tylko rezygnację znaczącej części zespołu, ale również wycofanie się ze współpracy kluczowych partnerów i sponsorów (lub części z nich). Tę wersję wydarzeń potwierdzić może również pytanie, które padło podczas konferencji po walnym, zadane nie przez dziennikarzy, lecz – jak zostało to ujęte – „w imieniu partnerów”. Jego autorka dopytywała o jasną deklarację, czy postulaty pracowników, zgłaszane przed walnym, zostały uwzględnione w całości.
Nie ma zgody na przemoc
O tych postulatach pisaliśmy już przed Walnym. Wśród nich znalazły się miedzy innymi: zarząd „2 plus 2”, powiększenie bazy członkowskiej o przedstawicieli wolontariuszy, pracowników, ekspertów i partnerów, niezgoda na zarządzanie w „Wiośnie” przez kogokolwiek, kto stosował przemoc, wprowadzenie pakietu antyprzemocowego, ochrona sygnalistów przed konsekwencjami oraz pozostanie w organizacji Joanny Sadzik na kluczowym stanowisku menedżerskim.
Na ten moment zrealizowana została część z nich. Zwolennicy demokratyzacji działania Stowarzyszenia wskazują jednak, że kluczowym elementem całej układanki jest kwestia przyjęcia do organizacji nowych członków i członkiń, którzy zapewniliby reprezentatywność podejmowanych decyzji.
– O zakończeniu kryzysu w „Wiośnie” będzie można powiedzieć wtedy, kiedy zostaną przyjęci nowi członkowie, kiedy dokona się proces zwiększenia reprezentatywności. Istnieje obawa, że ksiądz Stryczek nie odpuści i za jakiś czas dojdzie do kolejnej wolty – słyszymy.
Czy zmiany się dokonają? To się dopiero okaże, jednak deklaracje zostały złożone.
W oświadczeniu wydanym przez nowy zarząd po pierwszym posiedzeniu czytamy: „najważniejsze postanowienie to zapewnienie reprezentatywności poszczególnych grup prowadzących projekty WIOSNY – w taki sposób, aby formuła Stowarzyszenia w dojrzały sposób oddawała to, czym WIOSNA stała się przez ostatnie lata: ruchem społecznym współtworzonym przez setki tysięcy osób. By zrealizować ten cel do grona członków Stowarzyszenia dołączą reprezentanci pracowników, wolontariuszy, ekspertów i partnerów”. Znajduje to odzwierciedlenie w uchwale Zarządu, która zakłada podjęcie konsultacji z członkami stowarzyszenia celem dokooptowania nowych osób do organizacji.
W tej samej uchwale czytamy również, że Joanna Sadzik będzie piastowała stanowisko Dyrektora Zarządzającego, „której doświadczenie w zarządzaniu organizacją oraz przeprowadzeniu jej przez kryzys jest niekwestionowalne i szczególnie potrzebne dziś”. Padła również jasna deklaracja dotycząca niezgody na przemoc oraz niewyciągania konsekwencji „w stosunku do osób, które broniły aktywnie swoich kolegów, a także w stosunku do osób, które były sygnalistami”.
Uchwała stanowi więc potwierdzenie słów, które padły na konferencji. Wilczyńska mówiła wtedy zarówno o tym, że „Joanna Sadzik jest osobą niezbędną w organizacji”, jak i o tym, że nowy zarząd „nie godzi się na krzywdę. Ważne dla nas jest, żeby już nikt nie był skrzywdzony i żeby zapanował spokój i stabilność w organizacji”. Pozostanie w „Wiośnie” byłej prezeski zostało pozytywnie odnotowane również przez pracowników. – Z ulgą przyjmujemy deklarację, że Joanna Sadzik zostaje w organizacji i będzie pełnić kluczowe stanowisko, bo przeprowadziła stowarzyszenie przez kryzys – mówił Kruczkowski.
Nadzieja i sceptycyzm
– Przyszliśmy do pracy z nadzieją, że członkowie stowarzyszenia podejmą odpowiedzialne decyzje, które umożliwią realizację programów społecznych – rozpoczął briefing Kruczkowski. Na ten moment prace nad ich kolejnymi edycjami trwają. Wszystkim, którym zależy na społecznych działaniach „Wiosny”, pozostaje trzymać kciuki za to, że zostaną dokończone. Oraz uważnie przyglądać się sytuacji w Stowarzyszeniu. Z większą, niż dotąd, nadzieją, ale także z wciąż potrzebnym zdrowym sceptycyzmem.
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.