Joanna Surwiłło z International Rescue Committee o sytuacji zawodowej Ukraińców w Polsce
Sytuacja obywateli Ukrainy na polskim rynku pracy zmieniła się diametralnie jednego dnia – 24 lutego 2022 r. O tym, co to oznacza dla szukających pracy, na jakie formy wsparcia mogą liczyć oraz co mogliby zrobić polscy pracodawcy, by lepiej wykorzystać kwalifikacje i kompetencje pracowniczek i pracowników z Ukrainy, rozmawiamy z Joanną Surwiłło z International Rescue Committee (IRC), międzynarodowej organizacji humanitarnej pomagającej uchodźcom.
Sytuacja obywateli Ukrainy na polskim rynku pracy zmieniła się diametralnie jednego dnia – 24 lutego 2022 r. W krótkim czasie Polska przyjęła ponad dwa miliony uchodźców, którzy nie planowali emigracji ekonomicznej, ale zostali zmuszeni do opuszczenia swojego kraju w wyniku eskalacji konfliktu zbrojnego. O tym, co to oznacza dla szukających pracy, na jakie formy wsparcia mogą liczyć oraz co mogliby zrobić polscy pracodawcy, by lepiej wykorzystać kwalifikacje i kompetencje pracowniczek i pracowników z Ukrainy, rozmawiamy z Joanną Surwiłło z International Rescue Committee (IRC), międzynarodowej organizacji humanitarnej pomagającej uchodźcom.
Stopa bezrobocia w naszym kraju wynosi ok. 5%. To znaczy, że znalezienie pracy powinno być łatwe. Czy mimo to pracownicy ukraińscy mają z tym problem?
Joanna Surwiłło: – Jeśli mówimy o jakiejkolwiek pracy, faktycznie nie jest to trudne. Sytuacja wydaje się jeszcze lepsza pod tym względem w Katowicach czy Poznaniu, gdzie bezrobocie rejestrowane wynosi tylko 1%. Prowadząc w tych miastach Centra Wsparcia i Integracji, wiemy jednak, że oferty pracy często nie odpowiadają osobom, które jej poszukują.
Dlaczego? Przecież migranci, szczególnie z Ukrainy, przyjeżdżający do Polski od kilku lat znajdują tu zatrudnienie.
– To prawda. Trzeba jednak pamiętać, że osoby przybywające coraz liczniej od 2015 r., czyli od czasu aneksji Krymu, były migrantami ekonomicznymi bardzo różniącymi się od obecnych.
Po pierwsze byli to w zdecydowanej większości mężczyźni (76%), którzy wybierali określone sektory, najczęściej budownictwo, firmy kurierskie czy sektor hotelarsko-gastronomiczny. Kobiety zatrudniały się w głównie w branży kateringowej.
Po drugie, te osoby planowały przyjazd do Polski przez dłuższy czas, więc się przygotowywały i przebywały u nas w trybie wahadłowym – kilka miesięcy pracując, a następnie wracając na jakiś czas do domu.
To przypomina wyjazd 2 milionów Polaków do krajów unijnych po otwarciu tamtejszego rynku w 2004 r.
– Dokładnie. Gdy planujemy wyjazd „za pracą” i jest to nasza decyzja, staramy się przygotować, choćby zbierając środki na utrzymanie się zanim zaczniemy zarabiać. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja tych, którzy do wyjazdu ze swojej ojczyzny zostali zmuszeni, praktycznie z dnia na dzień. Co więcej, gdy w nowym miejscu coś idzie nie tak, oni nie mają do czego wracać – ich dom nie istnieje, albo powrót jest po prostu niebezpieczny. Wtedy człowiek czuje się zagubiony i rozdarty, a dodatkowo nie ma za co żyć, więc podejmuje się często jakiegokolwiek zajęcia. Do tego dochodzą bariery takie jak nieznajomość języka czy konieczność zapewnienia opieki dzieciom czy starszym rodzicom, którzy również przybyli do Polski. To z pewnością utrudnia przystosowanie się do wymagań nowego rynku pracy czy zdobycie nowych, niezbędnych kwalifikacji.
A jak ta sytuacja wygląda z drugiej strony? Czy firmy w Polsce chcą zatrudniać pracowników z Ukrainy?
– Zdecydowanie tak! Mogliśmy się o tym przekonać podczas targów pracy Work For All, które zorganizowaliśmy wraz z Regionalną Izbą Gospodarczą i jej prezesem Tomaszem Zjawionym w ramach XIII Kongresu Małych i Średnich Przedsiębiorstw w październiku br. Wzięło w nich udział ponad 6 tys. osób i setki firm.
Z wielu rozmów, które odbyliśmy z przedsiębiorcami reprezentującymi różne branże (piekarnie, firmy usługowe, ale i duże przedsiębiorstwa, w tym firmy produkcyjne) można wysnuć jeden wniosek – tak naprawdę to właśnie sektor prywatny zajął się tematem zatrudniania osób z Ukrainy, uzupełniając poniekąd rolę organizacji humanitarnych i pozarządowych.
Podczas Kongresu mocno wybrzmiała chęć zatrudniania osób z Ukrainy, szczególnie w obliczu bolesnej sytuacji, jaka spotkała naszych sąsiadów. Pojawiły się jednak również głosy o niedostosowaniu polskich firm. Podczas panelu pt. „Czy zatrudniłbyś cudzoziemców we własnej firmie”, właściciel wysoko wyspecjalizowanego zakładu przetwórczego z branży chemicznej powiedział, że byłby gotów przyjąć kilkadziesiąt osób, ale prawo wymaga przystosowania miejsca pracy do osób, które nie mówią w języku polskim. Jeśli tego nie zrobi, zostanie ukarany przez Państwową Inspekcję Pracy. I to jest realna obawa.
Czy jako organizacja humanitarna możecie wesprzeć polskich pracodawców i ułatwić zatrudnianie obcokrajowców?
– Tak. Robimy to, apelując o fundusze na realizację projektów przystosowania, przede wszystkim do znalezienia pracy. Jednak by osiągnąć efekty, musimy mocno współpracować z sektorem prywatnym. Tylko wtedy może nastąpić aktywizacja zawodowa.
Także organizacje pozarządowe w ramach programów przystosowują i budują umiejętności uczestników, ale potem to sektor prywatny pomaga dać pracę. Niezbędny jest zatem wysoki poziom współpracy między sektorem prywatnym a NGO.
Wspomniałaś o targach Work For All. Pod taką nazwą zorganizowaliście również kampanię społeczną. Jaki jest jej główny cel?
– Nasza kampania „Praca dla wszystkich” jest skierowana do kadr i menedżerów firm, których zachęcamy do tworzenia inkluzywnych miejsc pracy. Dlaczego? Ponieważ Polska nie jest już tak jednorodnym krajem, jakim była jeszcze niedawno. Nasz rynek wzbogacił się nie tylko o osoby z Ukrainy, ale również z Białorusi, Azji Środkowo-Wschodniej i Centralnej.
Jak pokazują liczne badania, inkluzywne, czyli w pełni włączające podejście do pracowników, przekłada się na wynik biznesowy firmy. Nasza kampania ma na celu promowanie różnorodności jako zasobu, a nie powodu do obaw. Sami, jako organizacja, jesteśmy tego doskonałym przykładem – w kilkudziesięcioosobowym zespole IRC pracuje wiele osób różnych narodowości, co sprawia, że potrafimy skuteczniej pomagać uchodźcom czy osobom wykluczonym bo znamy ich problemy.
Promujecie również zatrudnianie pracowników z Ukrainy na wyższych stanowiskach. Dlaczego to takie ważne?
– Jak wspomniałam, na początku 2022 r. do Polski trafiły osoby o zupełnie innym profilu. Prawie 60% uchodźców ma wyższe wykształcenie i doświadczenie pracy na wysokich stanowiskach w swoim kraju. Dobrze, by swoje zasoby i kompetencje mogli wykorzystywać również w Polsce, co niestety nie jest możliwe na stanowiskach poniżej ich kwalifikacji. Znacznie łatwiej zdobywać nowe, specyficzne dla polskich systemów umiejętności, szkolić się i rozwijać w dziedzinie, w której jest się dobrym i ma się doświadczenie. Co więcej, motywacja do pracy jest wtedy zdecydowanie większa!
Czy pomagacie też osobom, które nie chcą się zatrudnić na etat, ale założyć własną działalność?
– Działamy dwutorowo. Z jednej strony pomagamy w znalezieniu zatrudnienia na umowę o pracę, z drugiej wspierając przedsiębiorczość. Tym właśnie zajmują się nasze centra, które prowadzimy z partnerem Fundacją Innowacja i Wiedza, w Poznaniu i Katowicach. Przyszli mikroprzedsiębiorcy otrzymują mikrogranty oraz pełne wsparcie ekspertów.
Jeśli ktoś z góry wie, że nie odnajdzie się w pracy na etacie, nie warto na siłę do tego zachęcać. Jeśli natomiast ktoś ma naturę przedsiębiorcy, często niewielkie wsparcie wystarczy by ruszył z własnym biznesem, a w przyszłości stworzył miejsca pracy dla kolejnych osób. Wtedy zyskuje polski system podatkowy oraz rynek usług, który staje się bardziej różnorodny.
Naszą pomocą obejmujemy przede wszystkim salony fryzjerskie, ciastkarnie, ale też np. pośrednictwo pracy, trenerów, czy nawet studio emisji głosu. 95% naszych beneficjentów to kobiety, które mogą łączyć samodzielną działalność z opieką nad dziećmi. Chcemy, by każdy miał szansę na taką pracę, która odpowiada kwalifikacjom, potrzebom, daje poczucie bezpieczeństwa i satysfakcji.
Na koniec prośba o 3 wskazówki dla pracodawców, którzy chcieliby zatrudnić osoby z Ukrainy?
1. Warto patrzeć na kompetencje, a nie na pochodzenie pracownika.
2. Po przyjęciu do pracy trzeba dać szansę i czas na adaptację (może w tym na przykład pomóc tzw. „cichy opiekun”, którego w pełnym zaufaniu można zapytać o wszystko).
3. Nie bać się inwestować w te osoby, gdyż najczęściej wiążą się one z pracodawcą na długo, są lojalnymi członkami zespołów i wnoszą nowe spojrzenie.
Więcej informacji: https://www.rescue.org/praca-dla-wszystkich.
Joanna Surwiłło – obecnie koordynuje działania związane z odbudową i rozwojem gospodarki w International Rescue Committee. renerka, konsultantka i menedżerka z ponad 15-letnim doświadczeniem w projektach humanitarnych, rozwojowych, edukacyjnych, społecznych, badawczych, mikrofinansowych, budowania potencjału i ICT4D (informacja, technologia, rozwój) w ponad 20 krajach w Europie i Azji Środkowej. Współpracowała z organizacjami pozarządowymi, agencjami ONZ, instytucjami publicznymi, bankami centralnymi, organizacjami społeczeństwa obywatelskiego, mediami, decydentami, aktywistami i innymi twórcami zmian. Działała jako ekspertka ds. edukacji finansowej w programie TVP, a także autorka kilku kursów i zestawów narzędzi szkoleniowych na temat umiejętności finansowych i integracji ekonomicznej. Mówi po polsku, rosyjsku i angielsku. Zna język ukraiński i białoruski. Absolwentka Wydziału Filologii Wschodniosłowiańskiej, studiowała też w Moskwie.