Jakub Jaraczewski: O przestrzeganie zasad praworządności trzeba dbać cały czas
O praworządności, związanych z nią wyzwaniach oraz projekcie Rule of Law FAQs rozmawiamy z Jakubem Jaraczewskim z organizacji Democracy Reporting International.
Jędrzej Dudkiewicz: – Czym jest praworządność i czemu jest tak ważna dla zwykłego człowieka?
Jakub Jaraczewski: – To jedna z trzech podstawowych wartości, obok praw człowieka i demokracji, w których zakorzeniona jest cała europejska tradycja prawna, wyrażona zarówno w Konstytucji RP, jak i traktatach unijnych, czy Karcie Praw Podstawowych.
Praworządność trudno zdefiniować, ale na pewno można wskazać jej ważne elementy. To np. niezależność sądownictwa, niezawisłość sędziów oraz zasada legalizmu, czyli nakaz, by państwo i jego organy poruszały się w zakresie obowiązującego prawa oraz nie działały w sposób arbitralny. To także dobre prawo – przejrzyste, zrozumiałe dla odbiorców i dające pewność jego egzekwowania.
Praworządność jest również związana z tym, by wszystkie te czynniki nie prowadziły do jakiejkolwiek dyskryminacji, by z prawa mógł korzystać każdy w takim samym stopniu.
Tylko wtedy, gdy sądy są niezależne oraz prawidłowo utworzone, umocowane i obsadzone, jednostka może mieć zagwarantowane prawa.
Praworządność na pierwszy rzut oka najbardziej kojarzy się właśnie z wymiarem sprawiedliwości, ale tak naprawdę dotyczy wszystkich zapisów Karty Praw Podstawowych UE, które bez niej nie mają szansy na realizację.
– Praworządność to jeden z warunków, żeby prawa człowieka faktycznie funkcjonowały. Możemy mieć ładne przepisy, które o nich mówią, jak w Konstytucji PRL, która teoretycznie wiele gwarantowała, ale w praktyce realizowane były tylko niektóre jej przepisy. Chociażby dlatego, że władza polityczna miała duży wpływ na sądy. I rzeczywiście jednym z najbardziej skutecznych mechanizmów ochrony naszych praw i wolności jest sąd, który daje możliwość przeciwstawienia się działaniu organów państwowych. Sądy muszą być więc niezależne i spełniać gwarancje nie tylko krajowe, ale także te zapisane w prawie UE, czy Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
Właśnie praworządności poświęcony był projekt Rule of Law FAQs. Z czego wypływał i na czym polegał?
– Projekt zrodził się z dyskusji na ławce przed kościołem w Holandii, którą przeprowadziłem z profesorem Johnem Morijnem, holenderskim prawnikiem i badaczem prawa europejskiego i konstytucyjnego. Zastanawialiśmy się, co zrobić, żeby poradzić sobie z sytuacją, w której w trakcie dyskusji o praworządności pojawia się z jednej strony duży deficyt dobrej jakości informacji i edukacji, a z drugiej mamy do czynienia z dezinformacją. Ta ostatnio była i jest tworzona przez rządy państw, które nie szanują praworządności oraz przez ich sojuszników, w tym niektóre media.
Chcieliśmy rozprawić się z fałszywymi tezami i stąd projekt Rule of Law FAQs, będący odpowiedzią na najczęściej zadawane pytania dotyczące praworządności w UE oraz kontrą do nieprawdziwych narracji.
Celem była pomoc tym, którzy są skonfrontowani z nieuczciwymi intelektualnie ideami oraz pokazanie, jak jest naprawdę. Przykładowo przedstawiciel poprzedniego polskiego rządu twierdził, że w Polsce część Krajowej Rady Sądownictwa wybiera Sejm i tak samo wygląda to w Hiszpanii, więc wszystko jest w porządku. O ile prawdą jest, że tamtejszą KRS wybiera parlament, o tyle trzeba dodać, że nie jest ona, a przynajmniej do niedawna nie była wykorzystywana do celów politycznych. Cały system praworządności w Hiszpanii nie ma tych problemów, z którymi mierzymy się w Polsce czy na Węgrzech, gdzie dochodzi do przejęcia niezależnych instytucji przez państwo.
W pierwszej edycji projektu ograniczyliśmy się do ogólnych tematów dotyczących Polski i Węgier, w drugiej rozszerzyliśmy to o Hiszpanię, Grecję i Rumunię, czyli kolejne kraje, w których zaczęły pojawiać się wątpliwości związane z praworządnością. Chodziło więc o rzucenie światła na całą dyskusję na ten temat.
Mitów czy przekłamań związanych z praworządnością wymieniliście kilkadziesiąt. Jakie są te najważniejsze?
– Najczęściej spotykanym problemem to dezinformacja oraz różnego rodzaju nieuczciwe porównania i analogie. Przykładowo, co z tego, że w Niemczech, podobnie jak w Polsce, prokuratura pozostaje bardzo blisko władzy wykonawczej i istnieje w niej silna hierarchiczność – podobna do tej, którą wprowadziło połączenie urzędów ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego – skoro sytuacja w obu krajach jest diametralnie inna? Niemiecka prokuratura jest w stanie skutecznie działać i prowadzić sprawy przeciwko politykom obozu rządzącego. Tymczasem w Polsce mieliśmy dramatyczny problem z upolitycznieniem prokuratury i wykorzystywaniem jej do doraźnych celów ministra Zbigniewa Ziobry. Doprowadziło to do tego, że śledztwa związane z nieprawidłowościami lub przestępstwami popełnianymi przez osoby z obozu władzy były umarzane lub przedłużane w nieskończoność. Dopiero teraz wiele z nich jest kontynuowanych.
Zasadniczym problemem jest więc tzw. cherry picking, wybieranie najbardziej pasujących elementów przez władze zarówno polskie, jak i węgierskie, by stworzyć narrację, że praworządność nie jest zagrożona, bo przecież takie rozwiązanie mamy w tym kraju, takie w innym. To jednak tworzenie potwora Frankensteina z elementów różnych systemów prawnych, które są osadzone w różnych kontekstach. Ważna jest tu też kwestia samej kultury prawnej i politycznej.
To znaczy?
– W krajach takich, jak Niemcy, Szwecja czy Irlandia jest ona bardzo silna, przez co wiele rzeczy zwyczajnie jest nie do pomyślenia.
W Polsce kultura praworządności ma przed sobą jeszcze długą drogę, by manewry takie, jak przejęcie Trybunału Konstytucyjnego czy Krajowej Rady Sądownictwa wzbudziły masowe protesty całego społeczeństwa.
One oczywiście były, ale jednak największe demonstracje wywołał wyrok TK w sprawie aborcji, który miał realne przełożenie na sytuację milionów kobiet. Poprzez nasz projekt staramy się pokazać, że zawłaszczenie sądów czy prokuratury również może mieć wpływ na życie ludzi.
Rule of Law FAQs to zatem mocno edukacyjny i zwiększający świadomość projekt. Do kogo jest kierowany? I w jaki sposób mogą z niego skorzystać NGO, także te małe, lokalne, które często nie mają dostępu np. do mediów, za to mogą znaleźć się w trudnej sytuacji prawnej?
– Naszym zamysłem było to, by te karty z faktami były narzędziem dla każdego, kto jest konfrontowany z trudną, prawniczą sytuacją związaną z praworządnością. Są to właśnie między innymi ludzie z organizacji międzynarodowych i pozarządowych, którzy np. wchodzą w interakcje z węgierskimi politykami i trafiają na ścianę doskonale przygotowanej narracji, przez którą gubią się i potrzebują pomocy.
Karty z faktami mają wesprzeć w takiej sytuacji, ale też mogą z nich skorzystać nawet najmniejsze NGO, by szybciej odnaleźć się w całej siatce pojęciowej dotyczącej praworządności i natrafiać na najważniejsze informacje, wyciągi z aktów prawnych oraz wyroków sądowych. Kiedy będą stykać się z czyimś przekonaniem, że z polskim Trybunałem Konstytucyjnym wszystko jest w porządku, mogą szybko zobaczyć, że problemów jest całkiem sporo, co zostało wyrażone w wyrokach Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który stwierdził, że sędziowie TK zostali nieprawidłowo powołani i zasiadają w nim z wątpliwym umocowaniem prawnym.
Myśli Pan, że małe organizacje mogą tego potrzebować?
– Wydaje mi się, że nasz projekt jest nawet bardziej przydatny właśnie dla małych NGO, ponieważ te większe zwykle mają osoby zajmujące się praworządnością i dysponują wiedzą. Mniejsze, które nie mają na etacie prawników lub nie zajmują się działaniami zahaczającymi o prawo, nie są wyposażone w zaplecze intelektualne związane z radzeniem sobie z problemami natury prawnej, które zawsze mogą się jednak pojawić. Mamy więc nadzieję, że Rule of Law FAQs ułatwi im ewentualne poruszanie się w dyskusji, która jest też zwykle prowadzona w mocno prawniczym żargonie.
Przede wszystkim chodzi jednak o sytuację, w której ktoś, kto pracuje w małej organizacji i dostaje pismo, czy wchodzi w interakcję z władzą, która narusza zasady praworządności i nie wie, co zrobić. Sięgając do kart z faktami może szybko, w przystępny sposób sprawdzić różne rzeczy, przez co będzie łatwiej się obronić, także poprzez możliwość kontaktu z większymi NGO zajmującymi się praworządnością.
Jak ocenia Pan stan praworządności w Unii Europejskiej?
– Globalnie patrząc, UE jest jednym z regionów, które wypadają najlepiej, jeśli chodzi o praworządność. Są w Europie kraje, które znajdują się na samym szczycie globalnych rankingów, to głównie państwa skandynawskie i Holandia. Nawet kiedy pojawiają się tam problemy, to niewielkie i jest wiele osób zainteresowanych tym, by jak najszybciej je rozwiązać.
Często spotykamy się z narracją, że problemy z praworządnością to domena nowych państw członkowskich z Europy środkowo-wschodniej, na czele z Polską i Węgrami. To nieprawda, bo na Zachodzie też są kraje, które się z nimi zmagają. Chociażby wspomniana Hiszpania, gdzie trwa kryzys ze względu na częściowe nieobsadzenie KRS, co wynika z braku możliwości uzyskania odpowiedniej większości w parlamencie. A to rzutuje na sytuację hiszpańskiego sądownictwa.
Ogromne wyzwania z praworządnością ma Malta, gdzie doszło do sytuacji, w której wąska grupa osób wymieniała się okazjonalnie stanowiskami i kierowaniem poszczególnymi organami. Panuje tam wręcz swoisty układ polityczno-kryminalny, sięgający najwyższych szczytów władzy, co doprowadziło m.in. do morderstwa dziennikarki Daphne Caruany Galizii. W Grecji też jest problem związany z tym, jak traktuje się media, szczególnie te zajmujące się tematem migracji.
Wyzwania związane z praworządnością są obecne w wielu krajach europejskich, nawet jeśli większość systemu działa świetnie, to często mamy jeden lub dwa elementy niezbyt doskonałe i brak woli politycznej, żeby im zaradzić.
A co myśli Pan o działaniach obecnej władzy w Polsce, która stara się unormować sytuację związaną z praworządnością?
– W Polsce mamy bezprecedensowy i fascynujący dla prawnika okres, w trakcie którego nowa władza próbuje doprowadzić do naprawy praworządności po ośmiu latach kryzysu. Jednocześnie zmaga się z nieprzyjaznością prezydenta RP, który dysponuje prawem weta, czy organami obsadzonymi przez poprzednią ekipę, jak KRS i TK. To skomplikowana sytuacja i trzeba bacznie przyglądać się temu, co i jak robi nowy rząd.
Przyznam, że z perspektywy tych kilku miesięcy jestem zaskoczony, bo spodziewałem się, że większość parlamentarna okaże się bezsilna, bo albo będzie weto prezydenta, albo ktoś wyśle daną ustawę do TK. Tymczasem nowy rząd podjął zdecydowane działania, które jednocześnie budzą wątpliwości, a przynajmniej dyskusję na temat tego, czy jest to w stu procentach zgodne z zasadami praworządności. Przykładami, jak to nazywam, „kreatywnego prawniczenia” był sposób, w jaki minister Adam Bodnar podszedł do pozbycia się prokuratora krajowego, pana Barskiego, zaufanego człowieka poprzedniego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, a także to, jak przeprowadzono zmiany w Telewizji Polskiej.
Na pewno część tych działań można było zrobić bardziej elegancko, bez powodowania wątpliwości, czy było to w pełni zgodne z prawem. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że sytuacja jest nadzwyczajna, bo po ośmiu latach ani TK, ani KRS nie są niezależne, do tego poprzednia władza zostawiła w porządku prawnym sporo pułapek, by utrudnić lub uniemożliwić obecnemu rządowi pełne wykonywanie swoich obowiązków. Nie było normalnego, gładkiego przekazania władzy, wręcz przeciwnie, poprzednia ekipa próbuje obronić swoje wpływy i okopać się w różnych miejscach polskiego systemu prawnego. To jest nie do pogodzenia z fundamentami praworządności i demokracji. Mam więc trochę wyrozumiałości dla nowej władzy.
Trzeba jednak pamiętać, że zakres rzeczy, które można osiągnąć za pomocą rozporządzeń lub uchwał sejmowych ma swój limit i w którymś momencie konieczne będzie przygotowanie kompleksowego pakietu ustaw naprawiających TK, KRS i Sąd Najwyższy. Podejrzewam, że nastąpi to dopiero po wyborach prezydenckich. Przy czym warto byłoby też się zastanowić – gdyby była do tego odpowiednia większość – nad zmianami w Konstytucji, które zapobiegłyby w przyszłości atakom na praworządność.
Nie obawia się Pan, że nowa władza będzie miała pokusę, by niektóre pomysły poprzedników zostawić, tylko korzystać z nich w białych rękawiczkach i wciąż mieć kontrolę nad różnymi elementami praworządności?
– Taka pokusa zawsze jest zagrożeniem, przy czym wciąż trzeba pamiętać, że sytuacja jest skomplikowana. Dam przykład – wielu polskich sędziów było atakowanych przez poprzednią władzę, nękano ich postępowaniami dyscyplinarnymi, koordynowanymi i centralnie sterowanymi przez ludzi powołanych przez ministra Ziobrę. Minister Bodnar zaczął urzędowanie w momencie, kiedy tych postępowań było sporo i były one związane z tym, że ktoś krytykował władzę lub stosował prawo unijne. Powołał on więc ad hoc nowych rzeczników dyscyplinarnych, którzy przejęli procedury dyscyplinarne i wkrótce, mam nadzieję, większość z nich zakończy się umorzeniem. Minister Bodnar wykorzystał do tego przepisy wprowadzone za czasów jego poprzednika. Ziobro zrobił to po to, by mieć pełną kontrolę nad postępowaniami dyscyplinarnymi. To rozwiązanie, delikatnie rzecz ujmując, kontrowersyjne. Wykorzystano je jednak teraz w słusznej sprawie. Takich momentów będzie pewnie więcej.
Pytanie oczywiście brzmi, kiedy władza powie, że kończy z tym i nie będzie więcej działać w ten sposób? Zrobiła to po to, by pomóc ludziom i poprawić sytuację, ale takie przepisy muszą zostać zlikwidowane. Do tego jeszcze pewnie długa droga, ale na pewno pojawi się pokusa, żeby zachować tego typu nadzwyczajne narzędzia. Trzeba być więc czujnym i uważnie to monitorować, w czym widzę ogromną rolę dla organizacji pozarządowych takich, jak ta, w której działam.
Naszym zadaniem jest patrzeć na ręce każdej władzy, krytykować i głośno mówić o tym, że rząd robi coś, co łamie zasady praworządności. O ich przestrzeganie trzeba dbać bowiem cały czas.
Jakub Jaraczewski – koordynator ds. badań w berlińskiej organizacji pozarządowej Democracy Reporting International. Zajmuje się analizą praworządności i praw człowieka w ramach programu "re:constitution – Exchange and Analysis on Democracy and the Rule of Law in Europe", którego celem jest wzmocnienie debaty publicznej o rządach prawa w UE. Jego wypowiedzi na temat sytuacji praworządności w Polsce, na Węgrzech i w UE pojawiały się m.in. w New York Times, The Guardian, Politico czy Die Welt.
Źródło: informacja własna ngo.pl