Mam propozycję dla tych wszystkich, którzy domagają się opowiedzenia się po którejś ze stron. Chętnie pokażę im to, czym zajmujemy się na co dzień: list od Czytelniczki, która nie może się dostać na wózku do przychodni z powodu braku podjazdu, mail od matki, której dziecko usunięto ze szkoły, ponieważ ma autyzm, albo ciepłe słowa od osób, którym pomagamy znaleźć pracę lub udzielamy porady prawnej.
Niepełnosprawność nie ma przynależności politycznej, ani tym bardziej partyjnej. Nie ma prawicowych ani lewicowych podjazdów, wind czy pochylni. Lewicowo ani prawicowo nie można też niczego przetłumaczyć na język migowy czy zapisać w alfabecie Braille’a. Mogłabym tak wyliczać w nieskończoność, wskazując kolejne dziedziny życia, w których wspomniany w temacie debaty duopol nie odgrywa wielkiej roli.
Lepiej współpracować, niż punktować
Integracja przez 25 lat zdążyła się nauczyć, że doklejanie partyjnego szyldu do działań społecznych może się źle skończyć. Rządy się zmieniają, politycy przychodzą i odchodzą, pozostają tymczasem wyzwania, przed którymi stają takie organizacje, jak nasza.
Mój świętej pamięci Mąż, Piotr Pawłowski, zawsze nad bieżącą politykę czy układy partyjne przedkładał cel naszej działalności – czynienie świata bardziej dostępnym i otwartym na osoby z niepełnosprawnością.
Najważniejsza była sprawa do załatwienia. To dlatego Piotr łączył, a nie dzielił. Nie atakował polityków, nie punktował ich błędów, nie konfrontował jednych z drugimi. Wolał współpracować z tymi, którzy wychodzili poza polityczne barwy i rozumieli uniwersalność potrzeb oraz konieczność zmian. Którzy wspólnie chcieli sprawić, by osiągnięty został kolejny cel. Decydował się też nagradzać tych, którzy zrozumieli zasady projektowania uniwersalnego i wspierali ich wdrażanie.
No logo
Oczywiście, takie podejście może niekiedy pociągać za sobą współpracę z ludźmi czy ruchami, których przekonań w całości się nie podziela. To jednak nie oznacza dla nas włączenia się do obozu politycznego, który z tych czy innych przyczyn bardziej nam odpowiada. Być może przez taką decyzję tracimy jako organizacja, zamykając sobie drogę do mniejszych lub większych profitów lub choćby do obecności w mediach – bo one akurat lubią jasne deklaracje i czarno-białe schematy.
Wiemy jednak, że opowiadając się po którejkolwiek ze stron, zaszkodzilibyśmy sprawie, którą reprezentujemy.
Wiemy też doskonale, że tego rodzaju obecność w debacie publicznej i mediach byłaby krótkoterminowa. Że w dłuższej perspektywie dziennikarze cenią nie tyle możliwość nagrania celnego, acz krzywdzącego kogoś zdania, lecz znajomość tematu, możliwość rozmowy z ekspertem w danej dziedzinie. Z bezstronnym ekspertem.
Jako bezstronni specjaliści z zakresu dostępności architektonicznej, cyfrowej czy aktywizacji zawodowej osób z niepełnosprawnością, zawsze chętnie służymy politykom dobrą radą. Jeśli pomysł jest sensowny – nie są dla nas ważne barwy polityczne jego twórców. Nigdy jednak nie staniemy się przybudówką partii rządzącej lub opozycyjnej. Zbyt długo mój Mąż i wszyscy związani z Integracją pracowali nad rozwojem i marką naszej organizacji, by coś takiego rozważać. Ponadto zespół Integracji tworzą ludzie o różnych poglądach i różnej wrażliwości. Ich współpraca ma cel wyższy niż te, które wynikają z bieżącej walki politycznej. Niezależnie od własnych przekonań oddają Integracji swoje serca i talenty.
Z politykami, bez polityki
Integracja, to też media – istniejący od 25 lat magazyn „Integracja” oraz o 9 lat młodszy portal www.niepelnosprawni.pl.
Ich odbiorcy oczekują od nas bezstronności i obiektywizmu. To dlatego w naszych mediach znaleźć można i wywiad z księdzem Isakowiczem-Zaleskim, i relację z Kongresu Kobiet.
Przede wszystkim jednak Czytelnicy oczekują od nas rzetelnej informacji w dotyczących ich sprawach. Dyskusji politycznych i tak mają nadmiar gdzie indziej. Jeśli zamiast informacji dostaną partyjne „przekazy dnia”, to po prostu od nas odejdą, ponieważ uznają, że przestaliśmy być rzeczowi i wiarygodni.
Przez 25 lat takie podejście działało i jestem przekonana, że dla naszej organizacji jest jedynym sensownym. Mam propozycję dla tych wszystkich, którzy domagają się opowiedzenia się po którejś ze stron. Chętnie pokażę im to, czym my się zajmujemy: list od Czytelniczki, która nie może się dostać na wózku do przychodni z powodu braku podjazdu, mail od matki, której dziecko usunięto ze szkoły, ponieważ ma autyzm, albo ciepłe słowa od osób, którym pomagamy znaleźć pracę lub udzielamy porady prawnej.
Apeluję: wyjdźmy z tej bańki medialnej, która żyje polityczną walką. Świat poza nią jest piękny, ale i trudny, pełen problemów, którymi ktoś musi się zająć. Najskuteczniej rozwiąże się je wspólnie z politykami – jednak bez ich politycznych barw.
Najważniejsza jest bowiem, co powtórzę, sprawa do załatwienia.
Ewa Pawłowska – Prezes Zarządu Stowarzyszenia Przyjaciół Integracji i Fundacji Integracja, wcześniej wieloletni członek Zarządu Stowarzyszenia Przyjaciół Integracji. Ukończyła Wydział Pielęgniarski Akademii Medycznej w Lublinie. Przez 26 lat pracowała jako położna specjalistka w Szpitalu Świętej Zofii w Warszawie zajmując się tam także pacjentkami z różnymi niepełnosprawnościami. W tym czasie brała udział w pracach związanych z dostosowaniem tej placówki medycznej nie tylko pod kątem dostępności architektonicznej, ale i indywidualnego podejścia do pacjentów ze szczególnymi potrzebami. Od 1999 roku jako żona Piotra Pawłowskiego bezpośrednio poznawała bariery jakie napotykają osoby z niepełnosprawnością w życiu codziennym, również jako pacjenci placówek ochrony zdrowia w Polsce.
Komentuj z nami świat! Czekamy na Wasze opinie i felietony (maks. 4500 znaków plus zdjęcie) przesyłane na adres: redakcja@portal.ngo.pl
Źródło: informacja własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.