U progu kampanii. Jakie są nastroje Polaków? Czy organizacje społeczne mogą dziś narzucić tematy?
Czy organizacje społeczne mogą wpłynąć np. na obecność problemów systemu usług publicznych w kampanijnym dyskursie?
Pandemia, wojna w Ukrainie, inflacja: następujące po sobie kryzysy mają wspólny mianownik – jest nim lęk Polaków o to, że zmieni się ich dotychczasowy styl życia. Ponadto, u progu kampanii wyborczej opinia publiczna ocenia, że istnieją problemy, z którymi może nie poradzić sobie żadna z partii. Z jakimi nastrojami społeczeństwo wchodzi w rok wyborczy? I jakie znaczenie mogą mieć w toczącej się w tym czasie debacie publicznej organizacje społeczne? Pytamy Marcina Dumę, IBRiS i dr Annę Radiukiewicz, ISP PAN.
Panorama nastrojów. „Głównym lękiem jest utrata dotychczasowego stylu życia”
Czego w tej chwili obawia się pan (lub pani) najbardziej? Polki i Polaków zapytał o to IBRiS. Wyniki badań zaprezentował na XXXI Forum Ekonomicznym w Karpaczu.
51,4 procent badanych wyraża obawy o swoją przyszłość finansową: 22 procent boi się biedy, a 29,4 procent obniżenia standardu życia. 93,1 procent uczestników badania spodziewa się, że będzie mogło sobie pozwolić na mniej niż jeszcze rok temu.
Podczas gdy 40,1 procent dobrze ocenia sytuację finansową swojego gospodarstwa domowego, 55,5 procent uważa, że sytuacja finansowa Polski jest zła.
Co mówią nam te liczby? Zwłaszcza w kontekście badania, które pokazało, że większość Polaków identyfikuje dziś siebie jako klasę średnią?
– Nie zapominajmy, że są w polskim społeczeństwie grupy, które już dzisiaj doświadczają ubóstwa. Nie jest ono jednak doświadczeniem całego społeczeństwa. Większość badanych ocenia swoją sytuację jako dobrą lub średnią.
Głównym lękiem, który wywołują u nich pandemia, czy np. wyższe ceny węgla, jest utrata dotychczasowego stylu życia…
… – mówi w rozmowie z portalem ngo.pl Marcin Duma, szef Fundacji Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych IBRiS.
Co to znaczy? – Polacy obawiają się, że mogą stracić – a ponadto nigdy go nie odzyskać – swój dorobek rozumiany nie jako dobra materialne, a poziom, na którym żyją. W ostatnich latach doświadczyli awansu, do którego zdążyli się przyzwyczaić, więc kiedy oceniają, że statusowi temu zaraz coś zagrozi, czują się niepewnie – kontynuuje Duma.
Jak badani, którzy obawiają się biedy, wyobrażają sobie jej skutki? Szef IBRiS wyjaśnia, że Polacy różnie opowiadają biedę, przy czym badania nie zostały przeprowadzone wśród osób żyjących poniżej progu ubóstwa. – Postrzeganie biedy zależne jest od pozycji, wieku, widać wyraźnie, że inaczej o niej mówią ci, którzy pamiętają PRL i pierwsze lata transformacji. Jest bieda subiektywna i obiektywna. Dla części badanych to np. konieczność kupienia tańszej szynki niż zazwyczaj. Dla innych, biedy doświadcza ten, komu po opłaceniu rachunków w portfelu nic nie zostaje lub jeśli musi wybierać, czy zapłacić za mieszkanie, prąd i gaz, czy kupić jedzenie – odpowiada szef IBRiS.
Jesteś kowalem własnego losu?
Zdaniem dr Anny Radiukiewicz, z Zakładu Badań Elit i Instytucji Władzy w Instytucie Studiów Politycznych PAN, zła sytuacja ekonomiczna oraz obawy Polek i Polaków będą istotnymi wątkami w kampanii wyborczej. – Widać też, że partie polityczne już próbują zagospodarowywać te tematy. Z jednej strony politycy partii rządzącej przekonują, że społeczeństwo może na nich liczyć – budują swój obraz jako tych, którzy są godni zaufania, którzy podejmują skuteczne działania, żeby łagodzić skutki inflacji. Z drugiej strony, partie opozycyjne wykorzystują kryzys do wskazania winnych sytuacji – komentuje ekspertka. – Wydaje się, że wciąż mniej wyraźnie artykułują własne propozycje poprawy sytuacji ekonomicznej. Dobrym przykładem takiego punktowania polityki rządu jest strategia Lewicy czy mniej obecnej w mediach od partii głównego nurtu Agrounii, której liderzy podróżują aktualnie po kraju, odwiedzając np. lokalne targi, rozmawiają z ludźmi o podwyżkach cen produktów spożywczych. Być może działania te okażą się skuteczne dla przeciwników PiS-u.
Jak sądzę dla wyniku wyborczego rzeczywiście istotne jest to kogo Polki i Polacy uznają za odpowiedzialnego za obecną sytuację – a więc kto jest winny i kto może lub powinien przeciwdziałać ubóstwu, obniżaniu się standardów życia.
Jednocześnie rozmówczyni portalu zauważa, że silny pozostaje mit indywidualnej odpowiedzialności za swój los, a to może utrudniać partiom politycznym formułowanie rozwiązań.
Kwestią szczególnie interesującą czytelników i czytelniczki ngo.pl, może być to, czy w kampanii przebiją się problemy, którym na co dzień się zajmują – problemy systemu usług publicznych i sprawy socjalne.
"Wydaje się, że problemy związane np. z edukacją, opieką zdrowotną czy komunikacją publiczną rzeczywiście są niezwykle istotne"
Zdaniem 59,5 procent badanych (również IBRiS), pytanych o to, która z partii politycznych najlepiej poradzi sobie z dostępnością mieszkań, odpowiada, że żadna.
IBRiS zapytał także o to, która partia poradzi sobie najlepiej m.in. z systemem edukacji, służbą zdrowia i transformacją. Odpowiedź, że żadna miała w tych kategoriach od 30,5 do 43,2 procent wskazań.
Dr Anna Radiukiewicz nie jest przekonana, czy w najbliższych miesiącach to sektor usług publicznych będzie najważniejszym tematem, ale uważa, że może mieć on swoje znaczenie. – Widać to po dotychczasowych wątkach poruszanych w dyskursie politycznym, chociażby w „socjalnym” czy „lewicowym” zwrocie Donalda Tuska. Jednocześnie wydaje się, że problemy związane np. z edukacją (brak nauczycieli, konieczność zapewnienia odpowiedniej opieki dzieciom z Ukrainy), opieką zdrowotną (brak lekarzy i pielęgniarek, powracające fale covid) czy komunikacją publiczną (którą Szymon Hołownia, obok inwestycji w odnawialne źródła energii, uznaje za kwestię priorytetową) rzeczywiście są niezwykle istotne. Słabość i nieudolność instytucji publicznych czy po prostu państwa ujawnia się zresztą ostatnimi czasy i przy innych okazjach (pandemii czy katastrofy ekologicznej na Odrze). Jest to nota bene kolejny wątek, który będzie lub już jest podnoszony przez opozycję w kampanii wyborczej.
Może to jest właśnie ta kampania?
Czy to wyspecjalizowane w tych obszarach organizacje społeczne mogą wpłynąć na obecność problemów systemu usług publicznych w kampanijnym dyskursie? – Z jednej strony wyniki badań pokazują jednak brak wiary w to, że partie polityczne rzeczywiście zajmą się naprawą instytucji publicznych. Z drugiej, partie polityczne pozostają w ciągłym dialogu z ruchami i organizacjami społecznymi. Niektórzy twierdzą, że jest to odpowiedź na szerszy kryzys partii politycznych i poszukiwanie przez nie legitymizacji oraz poparcia w społeczeństwie obywatelskim. W odpowiedzi część partii sama inspiruje ruchy lub inicjatywy nieformalne (takich charakter ma np. Campusu Polska), część buduje swoją tożsamość w kontrze do „typowych” partii politycznych (Polska 2050 czy Agrounia, które powstały jako ruchy społeczne), część wreszcie odpowiada na postulaty organizacji i ruchów, przyłączając się do ich agendy czy po prostu wykorzystuje ją (np. Konfederacja i ruch antyszczepionkowy) – przekonuje dr Radiukiewicz.
Jakie to może mieć przełożenie na rzeczywistość? – Być może tendencje te stworzą przestrzeń dla organizacji i ruchów, które mogłyby mieć większy wpływ nie tylko na dyskurs podczas kampanii, ale na realne decyzje polityczne.
Na silną czy istotną pozycję społeczeństwa obywatelskiego wskazują też ostatnie doświadczenia związane ze wsparciem dla uchodźczyń z Ukrainy, kiedy to organizacje i ruchy okazały się realizować obowiązki instytucji publicznych…
… – zastanawia się nasza rozmówczyni.
Badaczka niuansuje: z jednej strony realny wpływ organizacji wciąż nie jest na tyle silny, by partie polityczne musiały się z nimi liczyć, z drugiej muszą brać one pod uwagę energię społeczeństwa obywatelskiego, które reaguje w konkretnych sytuacjach. – Nie widzę w Polsce – pytanie, czy tylko jeszcze – skutecznej presji ze strony tego typu inicjatyw na sprawy związane z reformami usług publicznych (dużo bardziej skuteczne wydają mi się pod tym względem protesty przeciw zakazowi aborcji, które zaowocowały np. stanowczymi deklaracjami polityków PO czy z drugiej strony presja środowiska pro-life, która przyczyniła się do zaostrzenia prawa aborcyjnego), ale warto zwrócić uwagę na wciąż dość wyraźne (choć nie tak silne jak za pierwszej kadencji PiS-u) wzmożenie politycznie w ramach społeczeństwa obywatelskiego, które może motywować działaczki i działaczy do wywierania presji na polityków (np. ruch NIE dla chaosu w szkole). Uwagę przykuwają też strajki pracownicze – mam wrażenie, że ostatnimi czasy słyszymy o nich częściej – np. strajk pracowników MZK w Bydgoszczy, strajk w polskich zakładach Solarisa czy strajk pracowników socjalnych MOPS w Łodzi – mówi ngo.pl dr Anna Radiukiewicz.
Ekspertka puentuje:
– Mam poczucie, że w obszarze społeczeństwa obywatelskiego cały czas dzieje się bardzo wiele, że być może to jest ta kampania wyborcza, w której organizacje i ruchy społeczne będą miały więcej do powiedzenia niż to bywało wcześniej.
Źródło: informacja własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.