Gdy kota nie ma – myszy harcują, również w mieście
– Niektórzy mówią: nie karmcie tak tych kotów, bo nie będzie im się chciało polować na szczury. A to tak nie działa: zdrowy, silny i najedzony kot poluje znacznie chętniej, niż ten głodny i cherlawy – mówi Barbara Grabowska, przewodnicząca Branżowej Komisji Dialogu Społecznego ds. Ochrony Zwierząt. Według danych Urzędu Miasta, w Warszawie zarejestrowanych jest blisko 30 tysięcy kotów wolno żyjących. W opiece nad nimi aktywnie uczestniczą organizacje pozarządowe.
Koty wolno żyjące to ważna część ekosystemu miejskiego. Barbara Grabowska wyjaśnia, że ich obecność przede wszystkim reguluje populację gryzoni. – Ich rola jest nie do przecenienia i nie chodzi tu jedynie o to, że polują na te gryzonie: udowodniono, że już sama obecność kotów sprawia, iż płodność myszy i szczurów spada. Gdy gryzonie wyczuwają drapieżnika, nie mnożą się tak bardzo, jak w środowisku, gdzie tych drapieżników nie ma – podkreśla przewodnicząca BKDS-u ds. Ochrony Zwierząt.
Jak podaje Biuro Ochrony Środowiska, koty wolno żyjące egzystują zazwyczaj w grupach liczących od kilku do kilkudziesięciu sztuk. Grupy te składają się na ogół z osobników spokrewnionych ze sobą, które urodziły się i wyrosły w ich obrębie. Przyłączenie się obcego kota do takiego stada jest trudne, najczęściej takie obce koty nie są akceptowane.
Bezdomne i wolno żyjące
– Koty wolno żyjące nie są kotami bezdomnymi. Różnica jest zasadnicza – podkreśla Barbara Grabowska.
– Zwierzę bezdomne to takie, które miało kiedyś właściciela i z jakichś przyczyn go straciło: zostało wyrzucone z domu albo zgubiło się. Taki kot błąka się i radzi sobie gorzej bez opieki człowieka. W przypadku takiego zwierzęcia dobrze jest, żeby trafiło domu tymczasowego, ewentualnie do schroniska, i jak najszybciej znalazło nowego opiekuna. Organizacje pozarządowe bardzo tu pomagają poprzez organizowanie akcji adopcyjnych, czy też zabieranie takich zwierząt do przytulisk. Natomiast koty wolno żyjące to takie, które funkcjonują jako część ekosystemu miejskiego. Nie nadają się do adopcji, absolutnie nie wolno ich wyłapywać i na siłę znajdować im opiekunów. To są zwierzęta, które najlepiej funkcjonują w przestrzeni miejskiej, chroniąc się w piwnicach, podwórkach, albo na działkach. Żyją przy wsparciu człowieka, który je dokarmia i dba o ich zdrowie, ale bytowanie zwierząt opiera się na zasadzie pełnej wolności.
Wobec kotów wolno żyjących w przestrzeni miejskiej nie używa się określenia „dzikie”. – Bo one jednak koegzystują z ludźmi – wyjaśnia Barbara Grabowska. – Rozpoznają swoich karmicieli, często podchodzą do nich bez obaw. Nie są to jednak zwierzęta w pełni oswojone i nie powinny trafiać do schronisk, przytulisk albo domów, bo będą się tam po prostu źle czuły. Należy je zostawić w ich naturalnym środowisku i w miarę możliwości zapewnić jak najlepsze warunki egzystencji – mówi przewodnicząca Branżowej Komisji Dialogu Społecznego ds. Ochrony Zwierząt.
Nie tylko dokarmianie
Na czym polega wsparcie, jakiego udzielają ludzie kotom wolno żyjącym? Przede wszystkim chodzi o dokarmianie, jak również kontrolę populacji poprzez regularne kastracje i sterylizacje. Dzielnicowe Wydziały Ochrony Środowiska dysponują listą zarejestrowanych społecznych opiekunów kotów wolno żyjących. Każdy z nich ma swój rewir. Wiedząc, że dana osoba zajmuje się taką a taką liczbą zwierząt, można uzyskać przybliżone dane, dotyczące ogólnej liczby kotów wolno żyjących w mieście. Karmiciele zarejestrowani otrzymują wsparcie w postaci karmy dla kotów. Jej ilość uzależniona jest od liczby zwierząt, zgłoszonych przez społecznego opiekuna.
– Są ludzie, którzy z własnych środków dokarmiają kilka kotów, ale nie stać ich już na zorganizowanie sterylizacji lub leczenia tych zwierząt. Nie mówiąc już o technicznej stronie przeprowadzenia całej operacji odłowienia takiego kota, która jest czasem po prostu niemożliwa bez specjalnego przygotowania – podkreśla przewodnicząca BKDS ds. Ochrony Zwierząt. – Dlatego też warto zgłosić się do Urzędu i skorzystać z przydziałów karmy oraz z pomocy przedstawicieli organizacji pozarządowych, którzy mają specjalne klatki łapki i doświadczenie w odławianiu kotów. Bo takie wolno żyjące koty niekoniecznie mają ochotę współpracować i dawać się grzecznie prowadzić do weterynarza – podkreśla Barbara Grabowska.
Z dotacji Urzędu Miasta, ale i ze środków własnych organizacji pozarządowych finansowana jest też kastracja i sterylizacja kotów. Barbara Grabowska mówi: – Może się zdawać, że jest to robione dla wygody człowieka, ale zapewnia to też lepszą jakość bytowania zwierząt żyjących na wolności. Działacze NGO-sów dbają również o to, aby koty wolno żyjące były zdrowe. Organizują więc ich odławianie, odwożenie do lecznicy i finansowanie zabiegów. Organizacje wspierają też dokarmianie kotów, bo pożywienie dostarczane przez Urząd Miasta czasem nie wystarcza – podkreśla Barbara Grabowska.
Przedstawiciele organizacji, wchodzących w skład Branżowej Komisji Dialogu Społecznego ds. Ochrony Zwierząt są bardzo aktywni również w innych formach wspierania miasta w opiece nad wolno żyjącymi kotami. Udzielają między innymi wsparcia interwencyjnego w sprawach, dotyczących ochrony miejsc bytowania zwierząt.
Przewodnicząca komisji wyjaśnia: – Wspólnoty i spółdzielnie mieszkaniowe są często niechętne takim dzikim lokatorom. Zdarzają się szykany pod adresem karmicieli i próby pozbycia się kotów z piwnic, podwórek czy osiedli. Dlatego też niektóre organizacje, czasem we współpracy z dzielnicowymi Wydziałami Ochrony Środowiska, podejmują działania mediacyjne lub interwencyjne, na przykład w przypadku zamknięcia piwnicy, w której zostają uwięzione koty. Działacze NGO dbają też o zapewnienie tym zwierzętom schronienia, na przykład na działkach czy w innych miejscach, gdzie tego brakuje ustawiają domki, żeby zwierzęta miały dach nad głową.
Branżowa Komisja Dialogu Społecznego ds. Ochrony Zwierząt działa przy Biurze Ochrony Środowiska Urzędu m.st. Warszawy. W jej skład wchodzi dwanaście organizacji pozarządowych, zajmujących się ochroną zwierząt w całej Warszawie.
Źródło: informacja własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23