Na zapadce można położyć tylko odrobinę karmy, żeby jej ciężar nie uruchomił mechanizmu zamykającego. Przy wejściu do klatki też nie można zostawić zbyt wiele, bo kot naje się tym, co znajdzie na początku i w ogóle nie dojdzie do zapadki. Najwięcej kładzie się na samym końcu klatki. Kot, jedząc, staje na zapadce, która pod jego ciężarem zwalnia haczyk, drzwiczki klatki zatrzaskują się i gotowe, kot złapany.
Tak przebiega odławianie, nazywane czasem mniej elegancko – łapanką. Jednak dla schwytanych w ten sposób wolno żyjących kotów oznacza to początek lepszego życia. I niekoniecznie zerwanie z wolnością.
Mówi się, że koty nigdy nie zostały całkowicie udomowione. To wciąż zwierzęta kierujące się instynktem, znacznie silniej, niż na przykład psy. Oznacza to, że nawet najleniwszy, kanapowy Mruczek będzie uwielbiał wysokie wspinaczki, w sytuacji poczucia zagrożenia (np. u weterynarza), jego reakcje będą nieprzewidywalne, a gdy zobaczy za oknem przelatującego ptaka, jego instynkt łowiecki zwycięży i nie będzie miało dla niego znaczenia, że znajduje się na czwartym piętrze.
W mieście na wolno żyjące koty czyha mnóstwo niebezpieczeństw, przed którymi nie uchroni ich nawet instynkt. Świadczy o tym chociażby historia Busika, młodej kotki, nazwanej tak po tym, jak wkręciła się w silnik samochodu, pod którym grzała się i zasnęła. Dzięki szybkiej interwencji skończyło się na amputacji nogi i ogona. Czarna kotka, po kilku tygodniach spędzonych w klinice weterynaryjnej, trafiła pod opiekę Fundacji „Koty z Grochowa”, gdzie przejdzie rehabilitację i będzie oczekiwać na adopcję.
O bezpieczeństwo wolno żyjących kotów dbają nie tylko organizacje, ale również społeczni karmiciele, a właściwie karmicielki, bo ponad dziewięćdziesiąt procent z nich to kobiety. Na samej Pradze Południe sto osiemdziesiąt zarejestrowanych karmicielek i karmicieli dba o ponad dwa tysiące praskich kotów.
W całej Warszawie pod opieką takich osób żyje około trzydzieści tysięcy wolno żyjących kotów – to prawdziwe kocie miasto w mieście, tylu mieszkańców ma na przykład Grodzisk Mazowiecki. Warto pamiętać, że takie koty stanową w miastach naturalny element ekosystemu, a ich obecność w budynkach zapobiega choćby rozmnażaniu się gryzoni.
Karmicielki i karmiciele mogą zarejestrować się w Urzędzie Miasta, dzięki temu otrzymują darmową karmę na każdego kota, którego otaczają opieką. Warunkiem jest jednak sterylizacja zwierzaków. Dzięki specjalnym talonom, można wykonać ją na koszt miasta. Jeśli opiekunowie tego nie zrobią – tracą przydział karmy.
Karmicielki nigdy jednak nie poprzestają na karmie z urzędu, tej starcza jedynie na kilkanaście dni w roku. Pani Bronka, która pod opieką ma około dwadzieścia wolno żyjących kotów, przynosi im porcje kurzych serc. Inne panie przygotowują swoim kotom gorące posiłki, dbając o to, by zwłaszcza zimą, ich podopieczni codziennie zjedli „coś na ciepło”.
W ciągu roku z jednej kociej pary może przyjść na świat nawet kilkanaście kociąt, które już po około pół roku same zaczną się rozmnażać. Trudne warunki, w których często żyją młode kociaki sprawiają, że z powodu chorób, zimna i głodu co roku w miastach umiera ich tysiące. Sterylizacja jest jedyną humanitarną drogą do ograniczenia populacji wolno żyjących kotów, a ponadto poprawia ona ich zdrowie i kondycję. By oznakować wysterylizowane koty, przycina się im koniuszek ucha. Zabieg jest bezbolesny, wykonuje się go pod narkozą. Przycięte ucho w żaden sposób nie wpływa na funkcjonowanie zwierzaka, a dla ludzi zajmujących się miejskimi kotami jest to znak, że mogą oszczędzić mu stresu związanego z powtórną łapanką.
Odłowione koty, po sterylizacji i kontroli weterynaryjnej (szczepieniach i drobnych zabiegach), wracają do swojego naturalnego środowiska, czyli na ulicę. Jednak część kotów, które podczas łapanek trafia do klatek, nie znalazła się na ulicy z własnej woli – porzucone lub zaginione, przyzwyczajone do ludzkiej opieki, nie radzą sobie w trudnych warunkach dzikiego życia. Takie koty po zabiegu trafiają do domów tymczasowych lub azylów, gdzie czekają na adopcję.
Źródło: informacja własna ngo.pl
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23