Edukacja obywatelska w szkołach. Obywatel – jednoosobowa organizacja pozarządowa
„Najważniejszymi elementami edukacji obywatelskiej mają być praktyczne działania obywatelskie i projekt edukacyjny” – mówi Jędrzej Witkowski, koordynator zespołu eksperckiego do prac nad przygotowaniem projektu podstawy programowej nowego przedmiotu. „Aż dwie trzecie Polaków przyznaje, że spożywa jedzenie, którego termin przydatności minął. Wciąż nie rozumiemy przy tym komunikatów: najlepiej spożyć przed i należy spożyć do” – informuje Rzeczpospolita. Gdybyśmy obywatelskość postrzegali również jako czytanie ze zrozumieniem, to wyszłoby ciut niezręcznie.
Na ile organizacje społeczne będą zaangażowane w realizację edukacji obywatelskiej w szkołach? Czy powinny być zaangażowane? Na czym powinna polegać ich rola? Czy i jakie szanse na zaangażowanie dla organizacji stwarza nowa podstawa programowa? Jak NGO-sy mogą wspierać szkoły w realizacji tego przedmiotu? Zaprosiliśmy do debaty ekspertów i ekspertki zajmujące się edukacją – z organizacji pozarządowych, ale nie tylko. Zadaliśmy im te pytania, a teraz zachęcamy do zapoznania się z ich odpowiedziami, prezentującymi różne perspektywy.
Czekamy też na Wasze komentarze. Wypowiedzi do 4 tys. znaków; wraz z krótką notką biograficzną i zdjęciem autora lub autorki wysyłajcie na redakcja@portal.ngo.pl.
Problem ze zrozumieniem tekstu pojawia się w przestrzeni każdego przedmiotu. Nie ma znaczenia, czy chodzi o język polski, biologię, matematykę. Nagłówkowość mediów przyzwyczaiła nas do powierzchownego odbioru treści. Ma to ogromne znaczenie w kontekście sytuacji politycznych lub gospodarczych. W tym sensie edukacja obywatelska jawi się jako kluczowy aspekt oświaty, który przekłada się na wiele dziedzin.
Edukacja obywatelska a aktywność polityczna młodzieży
Podstawowym celem przedmiotu ma być kształtowanie umiejętności rozumienia zjawisk i procesów, które istnieją w społeczeństwie, wspieranie młodych ludzi w rozwijaniu kompetencji związanych z wyrabianiem opinii, wyrażaniem własnego zdania. Ważne jest również to, aby uczniowie głębiej rozumieli wartość zaangażowania w życie wspólnoty.
Jakiś czas temu rozmawiałem z młodymi ludźmi na temat wieku wyborczego. Jeszcze niepełnoletni uczniowie wskazywali, że choć starają się być świadomymi odbiorcami rzeczywistości, to jednocześnie nie mogą wykazać się sprawczością, a więc skorzystać z elementarnego przywileju obywatelskiego, czyli głosowania.
Oczywiście, nie wszyscy młodzi są zaangażowani w bieżącą sytuację kraju i świata, stąd pewnie pojawią się głosy, że nie należy przyznawać im prawa do dokonywania wyborów. Jednocześnie nie jest jasne, co tak naprawdę decyduje o tym, że ludzie powyżej osiemnastego roku życia, zyskują jakąś szczególną mądrość w zakresie tego dokonywania.
Edukacja obywatelska mogłaby być mądrym wprowadzeniem do rozumienia państwowości, a tym samym, w przyszłości, prowadzić do obniżenia wieku wyborczego na przykład do 16. roku życia.
Taka decyzja zawsze będzie arbitralna, nie będziemy w pełni mogli przewidzieć jej skutków, gdyż analiza sondaży i wyników wyborczych, również w innych krajach, jest obarczona sporym ryzykiem błędu.
Umiejętności XXI wieku: weryfikacja informacji i rozwiązywanie problemów
„W obszarze wymagań szczegółowych zdefiniowaliśmy sześć praktycznych umiejętności, które młodzi ludzie powinni nabyć na zajęciach. Jest to weryfikowanie informacji, formułowanie opinii, wyrażanie opinii z szacunkiem dla innych osób, wpływanie na władze publiczne, rozwiązywanie problemów oraz zachowania w interakcjach obywatel – państwo” – tłumaczy Jędrzej Witkowski.
Najprawdopodobniej jedną z kluczowych umiejętności we współczesnym świecie jest zdolność do weryfikowania informacji medialnych. Tego typu treści pojawiają się w podstawie programowej z języka polskiego, lecz są tylko drobną pestką. W pośpiechu realizacji oczekiwań egzaminacyjnych, pozostają często niezauważone, choć to właśnie
umiejętność poruszania się w świecie fakenewsów, manipulacji, propagandy, wydaje się niezbędna dla świadomego obywatela.
Ważną koncepcją nowego przedmiotu jest to, że młodzi ludzie będą pracowali metodą całorocznego projektu, co trochę przypomina bardzo dobry pomysł niestety minionych projektów gimnazjalnych. Próba rozwiązania jakiegoś, nawet mało spektakularnego, problemu społecznego, byłaby niezwykle cenną lekcją obywatelskiej tożsamości.
Międzydyscyplinarność w edukacji obywatelskiej: szansa czy wyzwanie?
„Wprowadzamy pewną innowację – staraliśmy się precyzyjnie wskazać korelację pomiędzy programem edukacji obywatelskiej a materiałem innych przedmiotów” – mówi Jędrzej Witkowski, co z kolei kojarzy się z dawnymi ścieżkami międzyprzedmiotowymi, które niestety umarły śmiercią biurokratyczną, zniknęły w zalewie złej dokumentacji.
Jednocześnie nacisk na interdyscyplinarność jest we współczesnym świecie w zasadzie oczywistością, podkreślanie związków między dziedzinami wiedzy, odchodzenie od samotności dyscyplin naukowych – to wszystko jest pożądanym elementem kształtowania edukacji.
Oczywiście, od razu nasuwają się pewnego rodzaju problemy – to znaczy, na ile jako nauczyciele jesteśmy gotowi systemowo łączyć przedmioty, współpracować w perspektywie egzaminacyjnego tempa realizacji podstaw programowych? To oczywiście jest możliwe, ale nie można naiwnie twierdzić, że jest banalnie proste.
Biorąc pod uwagę, że istotną częścią edukacji obywatelskiej mają być wyjścia do instytucji publicznych, spotkania z ważnymi osobistościami, ze świadkami historii, to pojawia się kolejny problem związany z wyścigiem zbrojeń na wojnie z realizacją podstaw programowych z innych przedmiotów.
Jak pogodzić naturalny proces uczenia się w kontakcie z żywą treścią z niecierpiącym zwłoki przygotowaniem do świętych egzaminów narodowych?
Autonomia szkoły a polityka: kto decyduje o treściach edukacji obywatelskiej?
Według podstaw programowych edukacji obywatelskiej organizacje pozarządowe mogą wspierać nauczycieli w przygotowaniu scenariuszy zajęć, a ważnym założeniem przedmiotu ma być to, że młodzi ludzie będą analizowali zagadnienia na podstawie bieżących wydarzeń.
Warto zwrócić w tym miejscu uwagę na pewnego rodzaju niebezpieczeństwo. Kiedyś brałem udział w dyskusji na temat edukacji, w czasie której pojawił się wątek autonomii szkół. Pewien człowiek opiewał niezależność placówek, dyrektorów i nauczycieli. To było spotkanie ludzi, których poglądy oscylowały wokół tego obszaru, który nazywamy potocznie lewicowym lub liberalnym. Zapytałem tego człowieka, jak zapatruje się na to, że w jakichś szkołach autonomiczny dyrektor lub autonomiczny nauczyciel zaproszą tak zwaną prawicową organizację pozarządową, będą spoglądali na bieżące wydarzenia z perspektywy konserwatywnej? Okazało się, po chwili konsternacji, że ten mężczyzna rozumie autonomię szkół tylko w kontekście swojego światopoglądu.
W ramach przedmiotu decyzja dotycząca tego, czy i jaką organizację zaprosić do współpracy, będzie zależała od nauczyciela, co z jednej strony jest podkreśleniem autonomii ciała pedagogicznego, a z drugiej – prowadzi do wspomnianych powyżej problemów.
Które organizacje pozarządowe są dobre, właściwe, zgodne z obowiązującymi wytycznymi odnośnie ideologii władzy? Rządy mają to do siebie, że upadają, politycy przegrywają wybory i nowi zwycięzcy dyktują zasady.
Jeśli szkoła nie zostanie oderwana od polityków, to często staniemy przed sytuacją, w której nasze rozumienie autonomii rozminie się z rozumieniem innych.
Kuratorzy oświaty, którzy mogą kontrolować współpracę szkół z organizacjami pozarządowymi, to nadal urzędnicy z nadania politycznego. A co ze światopoglądem nauczycieli? Kogo zaproszą, którą organizację pozarządową? A co na to rodzice, którzy również mają różne poglądy? Co więcej, organizacje pozarządowe generalnie nie są święte z automatu, tylko dlatego, że są organizacji pozarządowymi. Myślę, że tego typu sytuacje trzeba uwzględnić w definiowaniu płaszczyzny działań szkoły we współpracy z innymi.
Podatki i obywatelstwo: edukacja o finansach publicznych
„Już tylko 10% Polaków myśli, że nie płaci absolutnie żadnych podatków. W 2017 r. aż 21% Polaków uważało, że nie płaci żadnych podatków” – pisze Mariusz Lewandowski na łamach Bezprawnika. Podatki to również część edukacji obywatelskiej, ważny element istnienia społeczeństwa. Polacy generalnie uważają, że nasz system podatkowy jest bardzo skomplikowany. Można przyjąć koncepcję, że społeczeństwo obywatelskie nie jest prostą i oczywistą sprawą, więc edukacja w tym zakresie jest bardzo potrzebna.
Świadomość wpływu na rzeczywistość, kształtowanie poczucia sprawczości, podkreślanie odpowiedzialności społecznej – to wszystko może odbywać się tak naprawdę tylko w praktyce, gdyż teoria jest sucha i mało interesująca. Rola organizacji pozarządowych jest więc niezwykle istotna, a szkoła, która potrafi częściej wyjść ze swoich murów – jest tak naprawdę szkołą najbliższej przyszłości. Warto pamiętać, że jednoosobowe organizacje pozarządowe tworzą społeczeństwo obywatelskie, a im większa wiedza poszczególnych obywateli, tym większa sprawczość wspólnoty, między innymi w naciskaniu na polityków, żeby tworzyli lepsze i mądrzejsze prawo. Na przykład podatkowe.
Paweł Lęcki – nauczyciel języka polskiego w jednej ze szkół w Trójmieście, felietonista i fotograf.
Śródtytuły pochodzą od redakcji.
Masz swoją opinię w tej sprawie? Doświadczenia? Teorie? Rady? Chcesz się nimi podzielić? Zapraszamy! Pisz na adres: redakcja@portal.ngo.pl.
Ten głos ukazał się w debacie „Edukacja obywatelska w szkołach. Jakie zadania dla NGO?”. Zobacz inne materiały →
Źródło: informacja własna ngo.pl