Nie jesteśmy tańszym podwykonawcą dysfunkcyjnej administracji rządowej (niezależnie od orientacji politycznej rządu!) ani substytutem słabej opozycji. Nie jesteśmy specyficznymi korporacjami ani czwartą władzą ograniczającą się do patrzenia innym na ręce. Jesteśmy III sektorem, mamy realny wpływ na świat wokół nas i jesteśmy silni jak nigdy dotąd!
Organizacje społeczne nie są ostatnio na łamach gazet stawiane w dobrym świetle. Oprócz absurdalnych oskarżeń o „deprawowanie młodzieży”, „ekoterroryzm” czy „działanie na usługach żydowskich miliarderów”, mają realne, trudne do rozwiązania problemy. Ukrywany mobbing, masowe wypalenie aktywistek i źle opłacanych pracowników, upadek liderów, którzy zostali ikonami konkretnych walk i organizacji.
Po 30 latach od demokratycznego przełomu, który utorował drogę społeczeństwu obywatelskiemu, czas zapytać: w jakim jesteśmy stanie? Działamy, aby uspokoić własne sumienie czy realnie zmieniamy rzeczywistość wokół nas?
Wprowadzamy tematy do mainstreamu, wsparliśmy wybór RPO
Nieustannie można spotkać się z tezą, że w Polsce brakuje społeczeństwa obywatelskiego. Niewysoka frekwencja wyborcza, uzależnienie finansowe NGO od państwa i samorządów. Bez przerwy powtarzamy to samo – wykluczenie komunikacyjne to wciąż problem masowy, smog zabija, stan psychiatrii (zwłaszcza dziecięcej) także. I co? I nic. Ale czy na pewno?
Tematy, które podejmujemy, obszary, w których walczymy, choć może za późno i nie w pełni, ale wchodzą do mainstreamu.
Przy patologicznej kulturze politycznej, która z roku na rok szokuje coraz silniejszą brutalizacją, a opozycja z definicji spychana jest do roli niekonstruktywnego krytyka, NGO odgrywają zaskakująco dużą rolę.Dowodem na to i ukoronowaniem zasług, które organizacje pozarządowe odegrały w ciągu 30 lat istnienia wolnej Polski, był wybór na Rzecznika Praw Obywatelskich kandydata wywodzącego się ze środowiska NGO i wspieranego przez ponad pięćdziesiąt z nich. Rozwijane są nowe modele działania, jak w przypadku Akcji Demokracji, działającej w modelu kampanijnym i angażującej setki tysięcy ludzi w podejmowanie decyzji o kolejnych krokach. Organizacje społeczne dobrze sobie radzą, pracując w warunkach nagonki. Media publiczne musiały się cofnąć, gdy popadły w absurdalną, „strzałkową” histerię, próbując udowodnić rzekome uzależnienie organizacji od polityki.
Różnorodność jest bogactwem!
Bogactwem organizacji społecznych jest różnorodność, zarówno jeśli chodzi o tematykę zainteresowań, jak i o modele aktywności, które mogą skupiać się na rzecznictwie, masowej mobilizacji, ale i działaniach niesformalizowanych.
Szczególnie ciekawym przypadkiem jest eksplozja nowych ruchów kobiecych po Czarnych Protestach. Czerpiąc z dorobku starszych organizacji feministycznych, podejmują one tematy społeczne nieoczywiste dla tego typu działalności – działania antyfaszystowskie, problem przemocy seksualnej w Kościele czy po prostu bardzo szeroko rozumiane prawa kobiet.
Jednakże zbyt często zdarza się nam zapominać o nieoczywistych aktorach społeczeństwa obywatelskiego, którzy także docierają do milionów ludzi. Choć moim zdaniem to nie polski przypadek, Kościołowi zdarza się odgrywać pożyteczną społecznie rolę. Nie bez powodu znajduje się on na celowniku morderczego prezydenta Filipin, nie bez powodu wzruszają nas – jak w Holandii – ciągnące się miesiącami nabożeństwa, mające na celu uniemożliwić deportacje.
Winter is coming?
III sektor czeka masa wyzwań, większych i mniejszych. Jeśli po jesiennych wyborach czeka nas scenariusz węgierski (drakońskie kary za pomaganie słabszym i oznaczenia rzekomych „agentów zagranicznego wpływu” – inspirowane putinowską Rosją), państwo uderzy w DNA organizacji pozarządowych.
Ale moment próby może się okazać szansą – skoro społeczeństwo okazało solidarność sędziom, może pokaże to jeszcze silniej organizacjom społecznym?
To niejedyne zagrożenie. III sektor nie może się stać organizacją pomocniczą administracji publicznej, musi zachować podmiotowość i niezależność w wymiarze szerszym niż stricte polityczny. Problem ten jest po części skutkiem transformacji. Jednym z jej założeń było ustępowanie państwa z różnych aspektów życia społecznego. Tam, gdzie nie mógł go zastąpić wolny rynek, miejsce miały zająć NGO jako wyjątkowo tani podwykonawcy.
Pod wpływem dominującej ideologii neoliberalnej, zasada subsydiarności zamieniła się w paniczną ucieczkę państwa przed odpowiedzialnością.
Efektem tego systemowego przerzucania zadań państwa na III sektor jest kryzys niektórych organizacji, zarządzanych w stylu iście korporacyjnym, co grozi kryzysem zaufania dla całego sektora.
Bez poczucia wyższości
Jest dużo lepiej, niż moglibyśmy oczekiwać, choć na horyzoncie pełno zagrożeń. Potrzeba nam odwagi i konsekwencji w działaniu różnymi modelami i na różnych obszarach. Nie możemy przy tym mylić profesjonalizacji z zamianą NGO w firmę ani popadać w poczucie wyższości w stosunku do ruchów niesformalizowanych. Bardzo prawdopodobne, że to z ich siły wyrośnie zmiana, o którą walczymy każdego dnia.
Sam jeszcze nie miałem okazji obchodzić trzydziestki. Ale jestem pewien, że jeśli za dziewięć lat będę w takim stanie jak społeczeństwo obywatelskie dzisiaj, byłbym zmartwiony przyszłością, ale bardzo zadowolony z tego, co dotychczas się wydarzyło.
Jakub Kocjan – urodzony w 1998 roku. Kampanier Akcji Demokracji, zaangażowany w kampanię w obronie niezależności sądów; student prawa na Uniwersytecie Warszawskim oraz współzałożyciel Studenckiego Komitetu Antyfaszystowskiego. Czterokrotny stypendysta Fundacji Centrum im. prof. Bronisława Geremka i absolwent Akademii Demokracji Socjalnej.
Komentuj z nami świat! Czekamy na Wasze opinie i felietony (maks. 4500 znaków plus zdjęcie) przesyłane na adres: redakcja@portal.ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.