Zyskujemy, gdy wybieramy pociąg, a nie samochód. To tłumaczy edukacja ekologiczna
Zmiany klimatyczne i wyzwania środowiskowe przestają być tematami niszowymi, bo zmieniła się ich skala i dotyczą nas wszystkich. Powinny być więc stałym wątkiem działań instytucji i organizacji, a podstawową wiedzę powinny dawać szkoły. Wsparcie w tym zakresie oferuje im Fundacja Banku Ochrony Środowiska.
Fundacja Banku Ochrony Środowiska to organizacja z 15-letnią tradycją. Zajmuje się edukacją ekologiczną, stawiając na programy dla szkół. Jej historię merytoryczną wyznaczają dwa słowa: zdrowie i ekologia.
– Projekty fundacji zawsze były związane ze zdrowym trybem życia oraz z ekologią, z wyraźnym akcentem na zdrowe odżywianie dzieci i młodzieży. Obecnie wyzwaniem dla każdej organizacji, która jest zanurzona w tematyce ekologicznej, jest przyspieszenie i wyjście z niszy – mówi Przemysław Radwan-Röhrenschef, który od 2024 r., wraz z Jackiem Więckiem, jest członkiem zarządu Fundacji.
Zdrowie, ekologia i wolontariat
Od swego powstania Fundacja działa w trzech obszarach: zdrowia, ekologii i wolontariatu. W roku szkolnym 2024/2025 realizowane są cztery główne projekty. Najstarszy z nich to „Zdrowo jem, więcej wiem” – projekt o zdrowym odżywianiu dla zerówek oraz klas 1–3. Trwa jego 15. edycja.
– Zależy nam, żeby dzieci przez zabawę uczyły się zasad zdrowego odżywiania. Stawiamy na takie tematy jak: zasady zdrowego żywienia, warzywa i owoce, woda, wpływ słodyczy i słonych przekąsek na zdrowie, aktywność fizyczna. W tym roku projekt odbywa się pod patronatami honorowymi Ministra Edukacji ii Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – opowiada Maria Jakubowska, która pracuje w Fundacji Banku Ochrony Środowiska od 2010 roku.
Z kolei w projekcie „Tradycyjny Sad” szkoły zakładają minisady i zdobywają wiedzę o starych odmianach drzew owocowych. W konkursie grantowym „Akademia Fundacji BOŚ” wsparcie otrzymują grupy młodzieżowe i studenckie, które swoimi działaniami zmieniają i chronią środowisko. Natomiast projekt „Postaw na słońce” dotyczy odnawialnych źródeł energii (OZE). Kierowany jest do uczniów i uczennic szkół ponadpodstawowych i dla klas 7–8 szkół podstawowych. Dzieci uczą się o odnawialnych źródłach energii (OZE), samodzielnie wyliczają zapotrzebowanie na energię szkolnych budynków i projektują instalacje fotowoltaiczne, które to zapotrzebowanie pokryją.
Na nowo o zielonej szkole
W swoich programach Fundacja kładzie duży nacisk na pracę w grupach.
– Chcemy, żeby uczniowie i nauczyciele aktywizowali się i uczyli się pracy w grupie, a także wystąpień publicznych. Jest to kluczowe do tego, aby uczestnicy i uczestniczki tych programów stawali się edukatorami i edukatorkami, którzy będą szerzyć wiedzę dalej. Są to podstawowe założenia każdego z naszych szkolnych projektów – podkreśla Maria Jakubowska.
Wszystkim projektom edukacyjnym fundacji towarzyszy hasło „Zielona Szkoła”. „Zielona”, czyli taka, która pozwala zachować zdrowie i zadbać o środowisko.
– W naszych działaniach nie stawiamy na rewolucję, tylko na ewolucję: działanie u podstaw i edukację. Chcemy się skupić na tym, żeby szkoły wiedziały, jak przeciwdziałać zmianom klimatu, ale także przystosować się do tych zmian, które już zachodzą – mówi Maria Jakubowska.
W 2025 roku Fundacja BOŚ skupia się na nowej narracji o zielonych szkołach. Historycznie rzecz biorąc „zielone szkoły” były wyjazdami organizowanymi dla klas ze szkól znajdujących się na obszarach przemysłowych z kiepskiej jakości powietrzem. Dzieci wraz z nauczycielem i opiekunami wyjeżdżały tam, gdzie było czyściej, ciszej, bliżej natury.
– Dzisiaj chcemy, by zielone szkoły były na miejscu: budynki po termomodernizacji, z zielonym otoczeniem, ze zdrowym i lokalnym jedzeniem w stołówkach i sklepikach szklonych oraz oczywiście z wiedzą o wyzwaniach klimatycznych i środowiskowych podczas lekcji –
wyjaśnia Przemysław Radwan-Röhrenschef i dodaje, że w 2025 roku Fundacja chce pracować nad wzmocnieniem dotychczasowych projektów i refleksją, w jaki sposób mogą one jeszcze bardziej oddziaływać na społeczność szkolną (również rodziców) i otoczenie szkoły. – To muszą być szkoły, które przygotują dzieci do życia w czasach, w których zmiany klimatyczne i transformacja energetyczna stają się faktem.
Przygotować społeczeństwo do innej relacji ze światem
Według Przemysława Radwana-Röhrenschefa edukacja ekologiczna stoi przed wyzwaniem: przygotować społeczeństwo do innej relacji ze światem. A to – jak mówi – wiąże się ze zmianami we własnym życiu i we własnym otoczeniu.
– Nie bagatelizuję sadzenia kwiatów na balkonie ani zaangażowania w różne inicjatywy środowiskowe, ale w ramach edukacji ekologicznej musimy przygotować się do innego życia. Takiego, w którym mniej kupujemy, mniej wytwarzamy odpadów, oszczędzamy wodę i energię. Takiego, w którym dokonując różnych wyborów, zaczynamy widzieć też zyski, na przykład, gdy wybieramy jazdę pociągiem, zamiast samochodem.
Edukacja ekologiczna ma nas przygotować do zmian w życiu codziennym.
Dlaczego szkoła? Bo jest niezwykle ważną instytucją: oddziałuje nie tylko na uczniów i na swoich pracowników, ale i na otoczenie, na rodziców uczniów i pośrednio na całą społeczność.
– Nasze działania muszą promieniować. Jeśli zaczynamy mówić o zdrowym odżywianiu i doceniać produkty wytwarzane lokalnie, a dzieci zaczynają dostawać w szkole jabłka z pobliskich sadów, a nie truskawki z Egiptu w plastikowych opakowaniach, to nie tylko w dzieciach, ale i w rodzicach może obudzi się wrażliwość na te kwestie– wyjaśnia Przemysław Radwan-Röhrenschef.
Fundacja chce także stać się miejscem, w którym spotkają się różni interesariusze zielonej szkoły. W Polsce jest 14 tysięcy szkół podstawowych. Organizacji działających na rzecz zielonych przemian w placówkach edukacyjnych także sporo. Jedni zajmują się ulicami szkolnymi, inni kwestiami żywności w szkole, jeszcze inni są zaangażowani w sprawy związane z proekologicznymi przedmiotami.
– Warto, żebyśmy się spotykali, dzielili swoją wiedzą. Żeby nauczyciele, dyrektorzy szkół, przedstawiciele rad rodziców i samorządowcy odpowiedzialni za szkołę, wiedzieli, gdzie jesteśmy – mówi Przemysław Radwan-Röhrenschef.
Potrzebny język opowieści o transformacji energetycznej
Ważna jest też kwestia języka i opowieści.
– Pracując z liderami, często zwracałem uwagę na opowieść liderską każdej z tych osób o tym, co robi i w oparciu o jakie wartości. W kontekście ekologii jest to również bardzo potrzebne. Musimy znaleźć w Polsce taką narrację, która opowie nam o zielonych zmianach. Musimy stworzyć język opowieści o transformacji energetycznej, który będzie zrozumiały dla wszystkich. Z jednej strony będzie budził emocje, bo taka opowieść musi budzić emocje, a z drugiej – będzie włączał ludzi do tej opowieści, a nie z niej wykluczał. Niezależnie od naszych poglądów czy miejsca zamieszkania, wszyscy podlegamy zielonym zmianom i wszyscy doświadczamy ich konsekwencji. Przykładem był wrzesień, gdy z jednej strony doświadczaliśmy powodzi, a z drugiej – suszy. W kontekście zmiany chodzi więc o stworzenie takiego języka, który będzie pociągać ludzi i będzie dla nich zrozumiały. Który będzie otwierał drzwi, a nie je przed nami zamykał – wyjaśnia Przemek Radwan-Röhrenschef i kontynuuje: – Opowieść o potrzebie zielonych zmian musi łączyć różne motywacje, ale też dostrzegać, że w różnym stopniu będziemy ponosić koszt tej transformacji. Potrzebujemy języka, który będzie docierał do osób wrażliwych na zielone tematy, ale z odmiennych powodów.
Niektórzy będą chcieli zadbać o to, co jest wokół nas i pozostawić po nas lepszy świat. Są tacy, którzy będą się angażować ze względów zdrowotnych i tacy, którzy będą kierować się przyczynami ekonomicznymi. Są też tacy, którzy faktycznie mają głęboką wiedzę i świadomość ekologiczną i im będzie z pewnością trochę łatwiej. Trzeba dostrzec te wszystkie wyzwania, które rodzą się przy okazji tematów ekologicznych. Trzeba też mieć świadomość, że ta zmiana dla wielu będzie trudna pod względem kosztów czy zmian życiowych.
– Tematy ekologiczne zawsze były dla mnie ważne – mówi Przemysław Radwan-Röhrenschef, wspominając swoją pracę w Szkole Liderów (obecnie Fundacji Szkoła Liderstwa). – Dyskusje na temat transformacji energetycznej, były obecne w szkole politycznej od lat. Im głębiej wchodziliśmy w lata 20. XXI wieku, tym częściej mówiłem, że przywództwo to odpowiedzialność za ludzi i środowisko. Miałem narastające poczucie, że istnieją sprawy, które dotykają nas wszystkich i powinny interesować wszystkich. „Zielone” zagadnienia nie są już tylko tematem organizacji ekologicznych, ale wszystkich i – na pewnym poziomie – tematem obowiązkowym. Nie chodzi więc o to, żeby wydzielać temat edukacji ekologicznej, tylko żeby był to motyw obecny we wszystkich instytucjach i organizacjach społecznych. Przejście do Fundacji Banku Ochrony Środowiska było dla mnie naturalną konsekwencją obranej drogi.
Fundacja Banku Ochrony Środowiska ma jasno nakreśloną misję.
– Trwałość instytucji jest wartością, więc jeśli są programy, które działają, nie trzeba wprowadzać rewolucyjnych zmian. Moją rolą jest wzmocnienie mocnych stron, wydobycie tego, co najważniejsze. Z drugiej strony to, że przychodzę z zewnątrz, a jednocześnie znam tematykę organizacji społecznych i „środowiskową”, pozwala mi dostrzec, co jest tą mocną stroną, a co wymaga korekty czy porzucenia. Fundacja ma stabilny zespół, mocny fundament, zbudowany między innymi przez pierwszy (i chyba najdłużej funkcjonujący) zarząd z Andrzejem Pietruchą i Barbarą Lewicką-Kłoszewską. Ale jak każda organizacja, potrzebuje co pewien czas spojrzenia z bliska, ale jeszcze nie do końca ze środka. I robimy to teraz wspólnie z obecnym prezesem, łącząc nasze doświadczenia – moje pozarządowe i jego biznesowe. Takie połączenie też jest pomocne w zarządzaniu fundacją korporacyjną, która jest na styku biznesu i organizacji społecznych.
Źródło: inf. własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.