Organizacje ekologiczne oraz sami mieszkańcy stolicy często nagłaśniają – niepotrzebne i kontrowersyjne ich zdaniem – wycinki drzew na terenie miasta. Rzecz w tym, że dzieje się to zbyt późno, wtedy, gdy pozostałością jest krajobraz księżycowy – twierdzi Joanna Mazgajska, działaczka Towarzystwa Ochrony Herpetofauny „Tryton”, założycielka i prezeska stowarzyszenia ekologicznego Baobab.
Klara Sołtan-Kościelecka, warszawa.ngo.pl: – Warszawiacy o wycinkach drzew dowiadują się najczęściej po fakcie. Czy jest to zgodne z prawem?
Hasłem jest jawność, a jak to ma wyglądać w praktyce? Jak pani zdaniem urząd powinien o swoich zamierzeniach związanych z wycinką drzew informować obywateli?
Nie widzę zupełnie powodu, dlaczego nie moglibyśmy, tak jak w Krakowie, założyć odrębnej strony, na której dostępne byłyby te wszystkie informacje. Urzędnicy twierdząc, że byłoby z tym zbyt wiele pracy zaproponowali, że na funkcjonującym już Ekoportalu połączą odpowiednie decyzje z dzielnicami, których dotyczą. Ale minęły dwa lata od złożenia obietnicy przez Biuro Ochrony Środowiska, i nic się nie wydarzyło. Decyzje dotyczące wycinek drzew w Warszawie bezsprzecznie muszą znajdować się w jednym miejscu i być przedstawione tak, aby wyszukanie ich nie sprawiało trudności.
Taki temat na pewno spotka się z zainteresowaniem warszawiaków. Czy ważne jest dla was to zaangażowanie społeczne? Jeśli tak, jak staracie się je uruchomić?
Chcę jednak jasno powiedzieć, że nie chodzi tu o organizowanie akcji „oszołomów”, jak niektórym kojarzą się ekolodzy. Stowarzyszenie Baobab zajmuje się ochroną drzew w postępowaniu administracyjnym. To praca za biurkiem, a nie przykuwanie się do drzew. Byłam też przewodniczącą KDS ds. środowiska przyrodniczego. Od 2009 roku walczyłam o drzewa i tereny zieleni jako prezes Towarzystwa ochrony Herpetofauny Tryton. Wiem, co jest potrzebne, aby zapobiec takiej sytuacji, jaka miała miejsce na przykład ostatnio przy Rondzie Daszyńskiego, gdzie już można robić tylko zdjęcia miejsc, w których wycięto zdrowe drzewa.
Organizujemy także wizje lokalne bądź uczestniczymy w takowych, ale i tutaj zachowujemy umiar i zdrowy rozsądek. Za przykład podam niedawno odbytą wizję lokalną na Polach Mokotowskich, związaną z planem wycinki drzew pod wybieg dla psów. Stowarzyszenie Baobab zaproponowało wówczas, aby usunąć jedynie te drzewa, które rzeczywiście stwarzają zagrożenie dla ludzi, bo są stare i spróchniałe. Podkreśliliśmy, że w przypadku wydania decyzji oddzielnie na te drzewa nie będziemy się od niej odwoływać. Uważamy przy tym, że warto zachować egzemplarze zdrowe lub takie, które można jeszcze odratować.
Akcje, które odniosły sukcesy?
Baobab to typowe lokalne stowarzyszenie zwykłe. Podkreślam przy tym, że nie realizujemy tu swojej polityki, ale służymy mieszkańcom. Często współpracujemy przy danej sprawie z wieloma innymi stowarzyszeniami.
Potrzeby są ogromne i codziennie wciąż nowe osoby proszą nas o pomoc. W poprzednich latach udało nam się np. zablokować zupełnie nieuzasadnioną wycinkę 150 drzew przy Bażantarni. Walczyliśmy o drzewa przy Lesie Kabackim, przy Stawach Cietrzewia, wielokrotnie wygrywaliśmy sprawy przed Samorządowym Kolegium Odwoławczym, WSA i NSA, a także Sądem Karnym. Jedną z naszych najbardziej medialnych batalii była ta o rezerwat Jeziorko Czerniakowskie.
W ciągu ostatnich sześć lat wycięto w Warszawie tyle drzew, ile byłoby łącznie w siedemnastu Parkach Łazienkowskich. Miasto jako podmiot wydający zezwolenia, w ogóle nie miało danych na temat skali wycinek drzew. Po raz pierwszy liczono wycięte drzewa na mój wiosek, co zajęło dzielnicom dwa miesiące. Zanieczyszczenie powietrza alarmująco rośnie. Drzewa są jednym z czynników redukujących zjawisko smogu.
W ciągu ostatnich sześć lat wycięto w Warszawie tyle drzew, ile byłoby łącznie w siedemnastu Parkach Łazienkowskich.