O książkach, ale nie tylko. Tak można by najkrócej scharakteryzować tegoroczny, siódmy już Big Book Festival. Ale my napiszemy więcej, bo go lubimy i cenimy. Oto nasza subiektywna relacja.
Big Book Festival jest wydarzeniem społecznym i jedynym międzynarodowym festiwalem tak dużej rangi tworzonym w Polsce samodzielnie przez organizację pozarządową – Fundację "Kultura nie boli".
Festiwal został nagrodzony podwójną Wdechą magazynu "Co Jest Grane" – od jury i publiczności, oraz podwójną statuetką S3KTOR dla najlepszej inicjatywy tworzonej przez organizację pozarządową. Dodatkowo, Wdechę dostała prowadzona przez Fundację klubo-księgarnio-kawiarnia Big Book Cafe.
Festiwal nie odpuszczał i w tym roku, uwodząc rozmachem, pomysłowością i atmosferą. W ciągu 3 dni odbyło się 56 wydarzeń. O swoich książkach opowiadało 23 autorów i autorek z całego świata. Z założenia festiwal kręci się wokół słowa pisanego, ale w tym roku był też teatr, muzyka, film i moda. I piękna pogoda. (napisaliśmy do rymu, bo o poezji też trochę było).
Jeśli myślicie, że festiwale literatury są tylko dla książkowych moli, koneserów "Ulissessa" i poszukiwaczy czegoś utraconego spod znaku Prousta, to jesteście w błędzie. Na Big Book Festival nie ma przeintelektualizowania, zadęcia i wynoszenia eposów na piedestał.
Dla kogo więc ten festiwal?
Dla osób, które czytają literaturę i dla takich, które podczytują inne pisarstwo
Poczet autorów i autorek, z którymi można było spotkać się na festiwalu, naprawdę imponował. Ayobami Adebayo z Nigerii, Alessandro Baricco z Włoch, Radka Denemarkova z Czech, Arnon Grunberg z Holandii, Agus Morales z Hiszpanii, Anne Sward ze Szwecji – pisarka, a jednocześnie członkini Akademii Szwedzkiej przyznającej literackie Noble, Sarah Moss i Gavin Francis z Wielkiej Brytanii oraz profesor Norman Davies. To tylko niektórzy z zaproszonych zagranicznych gości, reprezentujących niekoniecznie główny nurt literatury, ale jego najciekawsze i nieoczywiste zakamarki. A z Polski – Joanna Bator, Marek Bieńczyk, Sylwia Chutnik, Jacek Dehnel, Michał Rusinek, Wojciech Tochman, Marcin Wicha, Krzysztof Varga, Adam Zagajewski.
Tegoroczny festiwal odbywał się pod hasłem SKOK W BOK! i – jak zapewniali organizatorzy – proponował "lekkie, pełne przyjemności sposoby spędzania czasu z książkami". Miał być śmiech, dowcip i luz. I w rzeczy samej – obok rozmów o książkach ambitnych – można było posłuchać o literaturze lekkich obyczajów, czytadłach kibelkowych i książkach niegodnych. Zatroskać się kondycją współczesnej ludzkości albo uraczyć opowieściami o meandrach artystycznego życia – wymiotujących inteligentach i poetach w delirce (brrr…). Dla każdego coś miłego.
Dla osób, które lubią być aktywne i dla takich, które wolą poleniuchować
Lubisz się trochę poruszać? Świetnie, ten festiwal jest dla Ciebie. W tym roku można było wziąć udział w spacerach: po domu poety Władysława Broniewskiego, po Starym Mokotowie tropami literatów lub śladami międzywojennej zabudowy.
Wolisz poleżeć z książką i poczytać? Nie ma problemu. W plenerowej czytelni z biblioteką można było oddawać się tej czynności do syta.
A może z lenistwa nie chce Ci się w ogóle brać książki do ręki? Też dobrze. Na tym festiwalu przeczytają Ci ją inni. W pięciu różnych miejscach, wokół powojennego domu Władysława Broniewskiego, aktorzy interpretowali fragmenty najlepszych współczesnych polskich książek.
Dla osób, które mają czas na czytanie i dla takich, które wręcz przeciwnie
Zaprawdę, szczęśliwi są ci, którzy mają czas na czytanie, albowiem na festiwalu mogli nabyć kilogramy książek, by potem je czytać, czytać, czytać… Na targu społecznym za 5 lub 10 zł można było ustrzelić niezłe rarytasy – książki używane, podarowane przez pisarzy, krytyków i sąsiadów.
Ci, którzy nie mają czasu na czytanie lub nigdy nie kończą zaczętych książek, także mogli poczuć się szczęśliwi. Podczas bicia rekordu w liczbie osób czytających coś do końca mieli wreszcie szansę… przeczytać coś do końca. Można było wybrać tekst, którego przeczytanie zajmuje 13, 21 lub 38 minut i przeczytać go sobie w miłych okolicznościach przyrody – ogrodzie Centrum Łowicka. Rekord świata został ustanowiony, bo przecież nikt nigdy wcześniej nie wymyślił takiej konkurencji. Chapeau bas i szacun!
Brak czasu na czytanie był zresztą tematem jednego z festiwalowych spotkań. Czy współcześnie ceną książki może być czas, który poświęcamy na jej przeczytanie? Czy literatura ma szansę w rywalizacji o nasz czas i uwagę z produktami kultury wirtualnej – Netflixem, filmem dokumentalnym, zdalnym dostępem do ogromnych źródeł wiedzy? Na takie pytania szukali odpowiedzi uczestnicy spotkania.
Dla osób, które chciałyby od czytania odpocząć
Nie samą książką człowiek żyje. Mimo że clou festiwalu to dzieła w formie pisanej, to można było wziąć też udział w innego rodzaju wydarzeniach. Np. obejrzeć filmy związane z dwoma warszawiakami z krwi i kości – Markiem Hłasko i Stanisławem Grzesiukiem. Posłuchać zaskakującego kolażu przemów polityków, wojowników, feministek, a także gwiazd ekranu. Albo obejrzeć spektakl multimedialny, w którym Bóg i szatan grają o duszę współczesnego Fausta (domyślcie się, kto wygrał) czy quasi-horror Klubu Komediowego o likwidacji osiedlowej biblioteki.
Big Book Festival to festiwal wędrujący. W poprzednich latach gościł na dworcu, w fabryce, pałacu, hotelu, opuszczonej szkole, prywatnych mieszkaniach, arenie wspinaczkowej. W tym roku – na ulicy Dąbrowskiego na Starym Mokotowie – w Big Book Cafe, Centrum Łowicka i muzeum Władysława Broniewskiego. Koniecznie poszukajcie festiwalu w przyszłym roku. Będzie tam, gdzie najmniej się go spodziewacie. Może właśnie na Waszej ulicy?
Planowaliśmy jeszcze napisać, że były fajne warsztaty i spotkania dla dzieci, które dorosłych też by zainteresowały. I że były spotkania i rozmowy dla dorosłych na tematy, o których przy dzieciach raczej się nie mówi. Że projektanci i projektantki mody opowiadali jak inspiruje ich literatura. A twórcy memów o tym nowym wyrazie komunikacji artystycznej. Że w ramach festiwalu było też spotkanie z rzecznikiem praw obywatelskich Adamem Bodnarem, na którym opowiadał, co lubi czytać. Że wydarzeniem towarzyszącym był V Ogólnopolski Turniej Krzyżówek organizowany przez kwartalnik Przekrój i że odbywał się on w 9 miastach w Polsce w tym samym czasie. I jeszcze o paru innych rzeczach. Ale zdajemy sobie sprawę, że ciężko byłoby znaleźć czas, aby to wszystko przeczytać. Dlatego zapraszamy, droga Czytelniczko i drogi Czytelniku, do osobistego odwiedzenia przyszłorocznego Big Book Festivalu. Wtedy nie będzie trzeba poświęcać czasu na czytanie naszej relacji z niego.
Więcej zdjęć z Big Book Festival 2019 [galeria]
Źródło: inf. własna warszawa.ngo.pl
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23