– Statek jest tłem do wszystkiego, co robimy. Ważni są ludzie i to, by rozwiązywali swoje problemy – mówi Adriana Porowska z Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej. Bezdomni podopieczni Misji wybudowali statek, którym za kilka lat popłyną w rejs dookoła świata.
Zaczęło się to 12 lat temu. Kiedy Adriana Porowska, obecna prezeska Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej, przyszła w 2006 roku do pracy w tej organizacji, dużo rozmawiała z ojcem Bogusławem Palecznym, założycielem Misji. Dyskutowali nie tylko o różnych metodach wspierania osób w kryzysie bezdomności, ale też o żeglowaniu. Ojciec Bogusław pracował w stoczni, Adriana urodziła się na Mazurach, więc wymieniali się informacjami o żegludze morskiej i śródlądowej.
– Najważniejsza konkluzja tych naszych rozmów była taka, że żeglarstwo potrafi wychować ludzi i sprawić, że na pokładzie są oni całkowicie równi i zależni od siebie – mówi Adriana Porowska.
Gdy ojciec Bogusław zachorował na gruźlicę, pracownice Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej przywoziły mu do szpitala pisma i książki o żegludze. Jedną z nich była pozycja dotycząca budowy statków, napisana przez Bogdana Małolepszego. Na okładce książki był numer telefonu. Ojciec Bogusław spotkał się z autorem na kawę i kiedy wrócił do Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej, oznajmił, że będą budować statek.
– Do końca nie wiedziałyśmy, co to znaczy. Nie pojmowałyśmy skali tego przedsięwzięcia. Tak się złożyło, że musiałam wtedy akurat przerwać pracę na cztery miesiące, bo urodziłam syna. Kiedy wróciłam, na podwórku była już stępka i budowa trwała w najlepsze – wspomina Adriana Porowska.
Nowe kompetencje, nowe nadzieje
Od tamtej pory w pracy przy statku wzięło udział już ponad sto osób. Niektóre z nich miały potrzebne umiejętności, ponieważ wcześniej były np. stoczniowcami. Wielu jednak przyuczało się tu do zawodu pod okiem fachowców, zdobywali certyfikaty. Niektóre osoby do dziś wykonują tego typu prace w innych miejscach.
Budowa statku dla wielu podopiecznych Misji stała się wybawieniem. Jak mówi Adriana Porowska, czasem było tak, że do ośrodka przychodził ktoś, kto jednego dnia ledwo na oczy patrzył, przechodził detoks, a bezpośrednio po nim szedł pracować razem z innymi. Niektórzy otwarcie mówią, że ich życie zostało w ten sposób uratowane. Wiązały się z tym jednak pewne trudności.
– Przychodzili do nas ludzie, którzy byli laikami i po jakimś czasie stawali się prawdziwymi ekspertami. To był jednak moment, w którym mówiłam: „Stop, pan powinien się usamodzielnić, szukać pracy, mieszkania. Nie może się pan do nas przywiązać, bo budowa statku będzie trwać i trwać”. To było trudne, bo okazywało się, że statek stał się dla nich sensem. Wielokrotnie musiałam więc przypominać, że tu chodzi o nich i są tak samo ważni, jak ten statek – tłumaczy Adriana Porowska.
W budowie statku nie chodziło bowiem wyłącznie o to, by osoby bezdomne nabyły nowe kompetencje, które mogłyby im pomóc w znalezieniu pracy. Dzięki uczestnictwu w tej inicjatywie podopieczni Misji odzyskiwali wiarę w siebie i nadzieję na zmianę. Jak zauważa Adriana Porowska, by przywrócić ludziom godność, nie wystarczy dać im miotłę, by zamiatali podwórko. Muszą robić to, co umieją i kochają, co podnosi ich kwalifikacje. Statek stał się swoistym symbolem zmian na lepsze.
– Zauważyłam, że ci, którzy pracowali przy statku nie mieli żadnego problemu z udzielaniem wypowiedzi dziennikarzom. Zaczynali od tego, że robią coś, z czego są dumni i potem znacznie łatwiej było im opowiedzieć o problemach. Statek jest zatem tłem do wszystkiego, co robimy. Ważni są ludzie i to, by rozwiązywali swoje problemy – tłumaczy Adriana Porowska.
– Statek ten jest symboliczny, ponieważ – budowany od lat – wielu osobom uświadamiał, że mają w życiu cel. Odległy, ale istniejący i wokół niego można tworzyć życie. Metaforycznie mówiąc jest to arka wyjścia do nowego życia. Tak też zostało to ujęte w New York Timesie, który poświęcił statkowi artykuł, a nieczęsto zdarza się, aby takie przedsięwzięcie było tak szeroko opisywane – dodał Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich, obecny na imprezie kończącej lądowy etap budowy statku.
Inaczej o bezdomności
Jak łatwo się domyślić, sporym problemem w budowie statku był brak środków. Często trzeba było kombinować. Przykładowo, firma zajmująca się piaskowaniem chciała za swoją usługę mnóstwo pieniędzy. W Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej uznano, że trzeba zrobić to inaczej: udało się zdobyć piasek, odpowiednie ubrania i przeszkolić osoby bezdomne, które same wykonały całą pracę. Adriana Porowska dzwoniła do różnych firm i starała się zdobyć potrzebne materiały. Udawało się. Hurtownia Orzeł Biały przekazała na przykład 9 ton ołowiu. Wbrew pozorom nie chodziło jednak tylko o to.
– To było niesamowite. Kontaktowałam się jako pracownik socjalny z firmami, w których ludzie nie mieli pojęcia o bezdomności. Opowiadałam o naszych podopiecznych, co robimy. Była to też okazja do walki ze stereotypami na temat bezdomności. Tak samo było, jak przyjeżdżali do nas dziennikarze z pism żeglarskich. W swoich artykułach musieli przy okazji napisać o bezdomności i tym samym pokazać ją swoim czytelnikom w inny sposób – opowiada Adriana Porowska.
Na temat budowy statku przez osoby bezdomne powstało wiele materiałów. Jak przyznaje Adriana Porowska, lubiła czytać komentarze pod artykułami o tej inicjatywie, bo akurat tam było stosunkowo najmniej negatywnych wypowiedzi. Ludzie często byli zaskoczeni, że to rzeczywiście jest budowa statku od początku. Wiele osób myślało, że chodzi po prostu o remont starej barki, którą trzeba połatać i odmalować. Oczywiście zdarza się, że niektórzy pukają się w głowę i mówią, że skoro bezdomni budują statek, to niech sobie też dom wybudują. Kiedy jednak ktoś przyjedzie do Kamiliańskiej Misji Pomocy Społecznej i porozmawia z ludźmi, od razu zaczyna rozumieć, że w tej inicjatywie przede wszystkim chodzi o to, aby o problemie bezdomności mówić w inny sposób.
W najbliższym czasie statek zostanie przewieziony do prawdziwej stoczni, gdzie czekają go ostatnie prace i wodowanie. Gdy to nastąpi, osoby doświadczające bezdomności wypłyną nim w rejs dookoła świata.
Źródło: inf. własna warszawa.ngo.pl
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23