Skrzat Helpik, Babcia Krysia i dziesięć tysięcy seniorów. Niezwykła historia Stowarzyszenia AS
Kiedy Rafał Chmielewski stracił rodzinę i pracę, a depresja zamknęła go w domu, pomoc przyszła z nieoczekiwanej strony – od seniorów. Powiedzieli, że jest im potrzebny, i tym gestem odmienili jego życie, dając początek Stowarzyszeniu na rzecz Wspierania Aktywności Seniorów AS.
Historia Stowarzyszenia AS, które ma już dziesięć lat, zaczęła się dość nietypowo – to seniorzy pomogli Rafałowi Chmielewskiemu.
Dziesięć lat temu Rafał przechodził ciężkie chwile: stracił rodzinę i pracę. Jak sam wspomina, tkwił w domu, walcząc z depresją i sporymi długami, bez żadnych nadziei na przyszłość.
– I wtedy pojawił się Michał Jaros, dziś wiceprezes AS-a, a z nim grupa seniorek i seniorów – opowiada Rafał Chmielewski. – Powiedzieli, że jestem im potrzebny i chcą, żebym organizował dla nich różne zajęcia.
Rafał się zgodził. Zaczęło się niewinnie, od wspólnego wyjazdu do Krynicy Morskiej. Spędzili tam pięć dni. Rafał odkrył wtedy siebie na nowo i poczuł, że to jest to, co chce robić w życiu, bo świetnie się czuje wśród ludzi, angażując się i realizując pomysły.
Po powrocie usiadł z Michałem Jarosem. Zdecydowali, że założą organizację pozarządową, która pomoże poprawić jakość życia seniorów. Zebrali piętnaście osób i tak właśnie powstało Stowarzyszenie AS.
Skrzat Helpik i „Gary Babci Krysi”. Tak narodził się sukces
Szybko okazało się, że same wyjazdy to za mało. Seniorzy sami to powiedzieli. W Stowarzyszeniu AS słuchanie o ich potrzebach i odpowiadanie na nie to podstawa.
Jeden z pomysłów przerodził się w maskotkę – Skrzata Helpika. Seniorzy szyli go w domach i wystawiali na aukcje. Po zaledwie trzech miesiącach maskotka stała się tak popularna, że trzeba było uruchomić sklep internetowy i… szwalnię, żeby nadążyć z produkcją. Tak powstało pierwsze Centrum Aktywnego Seniora w Mławie. Udało się zrealizować najważniejszą potrzebę starszych osób – stworzyć miejsce, gdzie mogliby wspólnie spędzać czas.
– Mieliśmy obawy, czy damy radę płacić czynsz i rachunki – wspomina Rafał Chmielewski. – Ale od początku chcieliśmy, żeby organizacja sama na siebie zarabiała. Nie chcieliśmy polegać na grantach i dotacjach, bo one się kiedyś kończą. Co wtedy? Mielibyśmy im powiedzieć: „Przepraszamy, nie ma miejsca, bo nikt nie dał nam pieniędzy?”. Woleliśmy działać dzięki darowiznom, ale przede wszystkim dzięki własnej działalności gospodarczej. Skrzat Helpik był tym pierwszym krokiem.
To był strzał w dziesiątkę. Niedługo potem Helpik został zaprezentowany w sieci sklepów Carrefour. Zamówili aż 2400 sztuk! Ze sprzedaży uzbierano 130 tysięcy złotych. Pieniądze przeznaczono na remont nowej, większej siedziby Centrum Aktywnego Seniora, o powierzchni 400 m². Było to konieczne, bo przychodziło coraz więcej osób i pojawiało się coraz więcej zajęć.
Jednym z nich było gotowanie. Krystyna, emerytowana kucharka, zaczęła przygotowywać obiady. Kiedy mieszkańcy Mławy usłyszeli, że jest takie miejsce, gdzie można wpaść na ciepły posiłek i miło spędzić czas, zaczęli tłumnie odwiedzać Centrum. Tak narodziła się pierwsza restauracja „Gary Babci Krysi”. Normalny obiad kosztował tam dwanaście złotych, a dla członków Stowarzyszenia AS tylko sześć. Takie ceny były możliwe również dzięki zamówieniom cateringowym od firm.
– Z tego wszystkiego staliśmy się przedsiębiorstwem społecznym – śmieje się Rafał Chmielewski. – Wspierał nas w tym Mazowiecki Ośrodek Wsparcia Ekonomii Społecznej i Mazowieckie Centrum Polityki Senioralnej. Po prostu musieliśmy, bo nasz rozwój zaczął wręcz pędzić!
Niedługo później otworzyły się kolejne Centra Aktywnego Seniora w Płocku i Płońsku, a wraz z nimi kolejne restauracje „Gary Babci Krysi” (dwie w Płocku i jedna w Płońsku). Dziś Stowarzyszenie AS wspiera blisko dziesięć tysięcy osób starszych. Spędzają czas głównie w Centrach Aktywnego Seniora. Od rana do wieczora mogą tam nie tylko zjeść i pobyć razem, ale też brać udział w zajęciach jogi, pilatesu, nauce języka angielskiego lub kursach komputerowych, w wykładach i spotkaniach z ciekawymi ludźmi. Do tego dochodzą wyjazdy turystyczne – około dwudziestu w roku, po Polsce i za granicę – oraz popularne potańcówki.
Od Alzheimera po obiady. Słuchamy i pomagamy
Słuchanie seniorów i ich potrzeb jest bardzo ważne. Ważne jest też, by pamiętać, że te potrzeby się zmieniają. Rafał Chmielewski podaje przykład: Pani Wiesława, która pomogła zakładać Stowarzyszenie AS dziesięć lat temu, niestety ma teraz zaawansowaną chorobę Alzheimera. By odpowiadać na te zmieniające się potrzeby, planujemy otwarcie dziennego domu pobytu w Mławie.
– Uważamy, że nie możemy jej zostawić, tak jak ona nas nie zostawiła lata temu. Wzajemne wsparcie to jedna z naszych najważniejszych wartości – mówi Rafał Chmielewski. – Tym bardziej, że wiemy, jak dobrze na seniorów wpływa poczucie bycia potrzebnym. Kiedy do nich dzwonimy i prosimy, żeby przyszli, wyrazili opinię, w czymś pomogli, oni zrzucają ten przysłowiowy szlafrok i działają.
– Seniorzy często są samotni, bo ich bliscy są zajęci swoim życiem. Kiedy udaje się coś zrobić razem, nie tylko walczymy z samotnością, ale często udaje się spowolnić postępy chorób – dodaje Rafał.
To, co wynika z tej uważności, dobrze widać na przykładzie restauracji „Gary Babci Krysi”. Rafał wspomina, że zdarzało się, że ktoś przychodził na obiad o dwunastej, a już o trzynastej wychodził, pod pretekstem pójścia do lekarza czy załatwienia sprawy. Zaczął pytać, o co chodzi, i okazywało się, że Ci ludzie przychodzili, bo po prostu nie mieli co jeść.
– Pamiętam panią Marię. Powiedziała, że przychodzi, bo może u nas codziennie zjeść inny, ciepły posiłek. W domu mieszkała sama i nie było jej stać na to, by gotować codziennie coś innego – tłumaczy Rafał Chmielewski. – Kupiła mięso raz w tygodniu, w niedzielę robiła rosół, w poniedziałek pomidorową z resztek, a potem na tej samej bazie gotowała ogórkową, czy szczawiową. A potem dwa dni nie miała zupy w ogóle. Nasze działania, w tym zapewnienie taniego, dwudaniowego obiadu, biorą się właśnie ze słuchania takich historii.
Z czasem starsze osoby coraz chętniej zostawały dłużej w Centrach Aktywnego Seniora i otwierały się na różne zajęcia. Gdy pojawiło się młodsze pokolenie seniorów, oferta poszerzyła się jeszcze bardziej. Już nie tylko robótki ręczne, ale i joga, czy nauka obsługi komputera stały się popularne.
Cyfrowy ratunek przed oszustami i samotnością
Stowarzyszenie AS ciągle szuka nowych sposobów na lepszy kontakt z seniorami. Pomaga im w tym to, że starsze osoby chętnie uczą się nowych rzeczy.
Już teraz seniorzy dostają nie tylko SMS-y z informacjami o imprezach, ale też korzystają z pierwszej wersji aplikacji Asystent Seniora. Stworzono ją po to, by szybciej i łatwiej informować o działaniach organizacji.
Teraz trwają prace nad wersją 2.0, która ma być dostępna dla seniorów w całej Polsce. Ludzie dzwonią i pytają, czy ich mama, tata, babcia czy dziadek – na przykład z Krakowa czy Gdańska – też mogliby jakoś skorzystać z oferty AS-a. Chociaż obiady na odległość odpadają, będzie można wziąć udział w wykładach czy innych zajęciach online.
– W grę wchodzą nawet wyjazdy turystyczne. Chcemy otworzyć się na całą Polskę, a przez aplikację będzie można się na nie po prostu zapisać – wyjaśnia Rafał Chmielewski. – Zależy nam jednak, by mieć tam też dostęp do usług społecznych. Na przykład, żeby można było skontaktować się z wolontariuszem, który przyjdzie do kogoś, ugotuje obiad, spędzi trochę czasu, porozmawia, wyjdzie na spacer.
Rafał dodaje, że wciąż jest wiele osób nazywanych „więźniami czwartego piętra” – ludzi zamkniętych w swoich mieszkaniach, bo bez pomocy nie są w stanie wyjść. – Mamy pomysły, jak to rozwiązać, ale to zajmie dużo czasu, a my chcemy reagować na potrzeby społeczne tak szybko, jak to możliwe – deklaruje.
Ważne jest też bezpieczeństwo. Rafał Chmielewski mówi, że Stowarzyszenie AS zna przypadki, gdzie samotni seniorzy, często po stracie bliskiej osoby, zostali oszukani i naciągnięci na pieniądze.
Aplikacja ma też temu zapobiegać – pozwoli na organizowanie wspólnych wyjazdów i nawiązywanie relacji. W połączeniu ze wsparciem psychologicznym i kontaktem z wolontariuszami, uda się ograniczyć skalę oszustw, ale przede wszystkim samotność.
AS odciąża miasto. Usługi społeczne zamiast prośby o dotacje
Stowarzyszenie AS aktywnie działa na rzecz „odchodzenia od instytucji”, co bardzo pomaga w kontaktach z samorządami. Jak mówi Rafał Chmielewski, kiedy idą na spotkanie, nie proszą: „Dajcie nam pieniądze na działanie”. Mówią: „Panie prezydencie, my na dużą skalę świadczymy usługi społeczne, za które tak naprawdę odpowiada miasto”. W końcu Centrum Aktywnego Seniora działa trochę jak dom dziennego pobytu, pełni podobne funkcje.
– Innymi słowy, zdejmujemy miastu duży ciężar z głowy. Zwłaszcza że dużo robimy dla osób, którym grozi wykluczenie społeczne – podsumowuje Rafał Chmielewski. „I nie chodzi tylko o to, że przychodzą do nas starsi ludzie, często niepełnosprawni, albo że dowozimy im obiady (nasze restauracje mają już flotę dziewięciu aut).
Teraz zatrudniają już prawie 150 osób. Często są to ludzie, którzy doświadczyli przemocy, uzależnień, czy pobytu w ośrodkach. Dzięki AS-owi udaje im się wrócić na rynek pracy.
– To jest jedna z najważniejszych rzeczy, jakie możemy robić jako przedsiębiorstwo społeczne. Staramy się to bardzo promować i pokazywać, jakie to ma zalety. Taka forma działalności jest po prostu dobra dla wszystkich.
O projekcie
Projekt „SAMO-ES. Samoorganizacja przedsiębiorstw społecznych jako odpowiedź na wyzwania społeczne” realizowany jest w partnerstwie, które tworzą Ogólnopolski Związek Rewizyjny Spółdzielni Socjalnych (lider), Fundacja Rozwoju Przedsiębiorczości Społecznej „Być Razem” z Cieszyna, Stowarzyszenie na rzecz Spółdzielni Socjalnych, Stowarzyszenie Klon/Jawor.
ℹ️ Odwiedź nas: www.samo-es.pl
Projekt „SAMO-ES. Samoorganizacja przedsiębiorstw społecznych jako odpowiedź na wyzwania społeczne”otwiera się w nowej karcie jest współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach programu Fundusze Europejskie dla Rozwoju Społecznego 2021-2027.
Źródło: informacja własna ngo.pl