Rada Działalności Pożytku Publicznego – refleksje po pół roku działania [komentarz]
Po pół roku członkostwa w Radzie Działalności Pożytku Publicznego (RDPP) stwierdziłem, że należy się sprawozdać, czy też po prostu napisać relację z tego okresu. Szczególnie, że moją obecność w Radzie zawdzięczam poparciu grupy organizacji pozarządowych.
Wiele z Was być może słyszało o Radzie Działalności Pożytku Publicznego (RDPP). Ale niewielu osób wie, czym właściwie jest to ciało, jak działa na co dzień, jakie ma cele i z jakimi wyzwaniami się zmaga. O tym wszystkim chcę dziś opowiedzieć – transparentnie i jak najbardziej praktycznie.
Czym jest i jak działa Rada Działalności Pożytku Publicznego?
Rada Działalności Pożytku Publicznego to, mówiąc najprościej, ogólnopolskie ciało dialogu między administracją rządową a sektorem organizacji pozarządowych. Aktualnie liczy około 60 członków, z czego połowa reprezentuje stronę rządową – są to głównie wiceministrowie i dyrektorzy departamentów różnych resortów. Kilka osób pochodzi też z korporacji samorządowych i bezpośrednich z nominacji Ministry ds. Społeczeństwa Obywatelskiego.
Drugą połowę Rady stanowią przedstawiciele organizacji pozarządowych.
Rada działa głównie poprzez zespoły problemowe – są one tematyczne, dotyczą kwestie edukacji, kultury, komunikacji, funduszy europejskich, mediacji, a także wielu innych, szczegółowych obszarów. To do tych zespołów ministerstwa, inne instytucje rządowe, czy też Sejm kierują projekty ustaw i dokumenty do zaopiniowania. Zespoły zbierają się na spotkaniach (online), konsultują propozycje i przygotowują opinie, które potem są przesyłane do resortów.
Co dwa miesiące odbywają się posiedzenia plenarne Rady – spotykają się wtedy wszyscy członkowie, by dyskutować o sprawach ogólnych. Jednak zdecydowana większość pracy toczy się poza tymi posiedzeniami, w zespołach problemowych.
Codzienność RDPP – zbyt dużo spraw, za mało wsparcia
Na członkach Rady spoczywa spora ilość pracy. Projektów, które do nas trafiają, jest tak dużo, że nie jesteśmy w stanie uczciwie wszystkich przerobić – ani liczebnie, ani merytorycznie. Trzeba przyznać, że nawet 30 osób ze strony pozarządowej nie jest w stanie ogarnąć wszystkich aspektów działalności dziesiątek tysięcy fundacji i stowarzyszeń w Polsce. Zdarzają się projekty, na których po prostu się nie znamy.
Co więcej – RDPP nie posiada własnego zaplecza eksperckiego. Owszem, mamy sekretariat, który organizuje posiedzenia, sporządza protokoły i prowadzi kwestie formalne. Jednak nie mamy stałego wsparcia prawnika, analityka czy eksperta z danej dziedziny, do którego moglibyśmy się zwrócić z pytaniem. Trzeba też mieć na uwadze, że członkowie strony pozarządowej to osoby aktywne zawodowo, prowadzące własne organizacje, prezeski i prezesi: czasu zwyczajnie brakuje, a praca Rady często toczy się nocami w wolnych chwilach.
Nasza aktywność w RDPP jest prowadzona w ramach „czynu społecznego”. Nie otrzymujemy za to żadnych wynagrodzeń.
Problemy z zaangażowaniem strony rządowej
Po stronie rządowej największym wyzwaniem jest brak regularnej obecności w codziennej pracy zespołów problemowych. O ile na posiedzeniach plenarnych przedstawiciele ministerstw się pojawiają, to na spotkaniach zespołów tematycznych już właściwie nie. A to właśnie wtedy trzeba konsultować projekty ustaw, zadawać pytania, prowadzić pogłębiony dialog. Zamiast partnerskiego współdecydowania, w praktyce organizacje pozarządowe zostają często same ze sobą.
Za bardzo w detal, za mało w meta – dylematy RDPP
Z mojej perspektywy, i pewnie kilku innych osób, wynika, że RDPP zbyt mocno skupia się na bardzo branżowych sprawach, a za mało zajmuje się sprawami „dużymi” – dotyczącymi całego sektora pozarządowego. Przykład? Ustawa o pożytku publicznym i wolontariacie to kluczowy akt prawny. Ministra ustami dyrektora departamentu zapowiedziała jej nowelizację (podzieloną na dwa etapy: małą i dużą nowelizację.). Gdy poprosiliśmy o przesłanie projektu tzw. małej nowelizacji, ministra odmówiła – nie jest do tego formalnie zobowiązana. Problem w tym, że pozbawiono nas możliwości wcześniejszego, merytorycznego zaopiniowania świeżego projektu, którego treść potem być może i tak trzeba będzie gruntownie poprawiać. Brakuje dialogu i prekonsultacji na wczesnym etapie.
Podobnie nie podejmujemy dostatecznie metatematów, takich jak strategia rozwoju społeczeństwa obywatelskiego czy powołanie zupełnie nowego ciała – Rady Dialogu Obywatelskiego, która mogłaby kompleksowo zająć się dialogiem rządu ze społeczeństwem. Owszem, są o tym prowadzone rozmowy, ale głównie w obrębie strony pozarządowej, bez realnej obecności partnerów z administracji.
Reprezentacja czy jej brak? Kto naprawdę mówi głosem sektora?
Pozostaje pytanie, czy Rada naprawdę reprezentuje interesy całego sektora trzeciego. Nie jesteśmy przedstawicielami wybranymi przez ogół środowiska – zostaliśmy powołani przez ministrę. To powołanie „z palca” budzi, słusznie, pytania o naszą realną legitymizację. W praktyce, jesteśmy jednak jedynym formalnie uznawanym ciałem, które opiniuje projekty prawne dotyczące organizacji pozarządowych. A sam skład Rady jest naprawdę mocny i reprezentuje wiele środowisk.
I dlatego, jakkolwiek nieidealna jest ta reprezentacja, powinniśmy mieć dostęp do wszystkich dokumentów mających wpływ na sektor. Najlepiej byłoby, gdyby funkcjonował silniejszy aparat administracyjny wspierający Radę, pozwalający zapraszać ekspertów, a każdy zespół problemowy miał własnego sekretarza, który kontaktowałby się bezpośrednio z organizacjami mającymi wiedzę w danej sprawie.
Dlaczego warto obserwować RDPP?
Choć opinie Rady nie stanowią prawa, są one dostępne publicznie i bywają brane pod uwagę w ministerstwach. To realny, chodź miękki, wpływ na kształt projektów ustaw i rozwiązań dla NGO. Uchwały i stanowiska Rady można sprawdzić na jej stronie internetowej – można się na nie powoływać, argumentować nimi na własnych poziomach działania (lokalnym czy ogólnopolskim).
Warto przy tym śledzić – i angażować się! – w działalność nie tylko krajowej, ale też wojewódzkich lub miejskich Rad Działalności Pożytku Publicznego czy Komisji Dialogu Społecznego. Ważne, by pozostawać w kontakcie z osobami zasiadającymi w tych gremiach – nie tylko po to, by do nich kandydować, ale by zgłaszać stanowiska i potrzeby swoich organizacji. W ciągu pół roku dostałem jako członek RDPP tylko jeden mail od nieznanej mi organizacji zgłaszającej konkretne postulaty – to naprawdę za mało!
Podsumowanie – wnioski i rekomendacje
Praca RDPP toczy się trochę w warunkach prowizorycznych. Zmagamy się z natłokiem tematów i niewystarczającą aktywnością strony rządowej w codziennym dialogu. Często sami nie wiemy do końca, jaka powinna być rola tej Rady – ten temat przewija się przez każde posiedzenie i wciąż nie znalazł jasnej odpowiedzi.
Moja osobista rekomendacja? Departament powinien aktywniej narzucać wizję i ramy funkcjonowania Rady, zapewnić zaplecze merytoryczne oraz otworzyć się na realny dialog – także na etapie formowania projektów, w formule prekonsultacji. Dobrze by było, aby powstała Rada Dialogu Obywatelskiego nowego typu. Ale nawet przy obecnych ograniczeniach warto korzystać z możliwości, jakie daje RDPP – zgłaszać postulaty, monitorować działalność i aktywnie wywierać wpływ na ważne rozwiązania dla sektora społecznego.
Tyle ode mnie. Zachęcam do obserwowania prac rad (krajowej i lokalnych), kontaktowania się z jej członkami, zgłaszania swoich głosów i pytań. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej – napiszcie, pytajcie w komentarzach, postaram się odpowiadać albo poproszę koleżanki i kolegów z Rady o odniesienie się do pytań czy wątpliwości.
Opinie wyrażone w artykule nie są stanowiskiem Rady Działalności Pożytku Publicznego, ani żadnej innej organizacji.
Michał Szymanderski-Pastryk – strateg rzecznictwa i komunikacji. Założyciel agencji marketingowej dla organizacji pozarządowych Three Dots Agency. Członek krajowej Rady Działalności Pożytku Publicznego oraz Rady Programowej Polskiej Agencji Prasowej S.A. Były członek zarządu Amnesty International. Współpracował m.in. z ngo.pl, Szkołą Liderów, Fundacją Stocznia i Uniwersytetem Warszawskim. Prowadził międzynarodowe kampanie marketingowe, które dotarły do ponad 50 mln osób. Profilował i targetował działania profrekwencyjne w wyborach do parlamentu w 2023 r.