– W końcu się udało – komentował na miejscu Tomasz Bączkowski, prezes Fundacji Równość, która przez ponad trzy lata starała się o zorganizowanie parady właśnie w Warszawie. W sobotnie popołudnie centrum stolicy przemierzyła wielotysięczna EuroPride 2010 - największa i najgłośniejsza impreza manifestująca prawa mniejszości seksualnych, którą co roku organizuje się w jednym z miast europejskich z okazji Christopher Street Day. Jej hasłem w Polsce był postulat wprowadzenia możliwości rejestracji związków partnerskich.
Wybrali Warszawę
Licencja na zorganizowanie tej imprezy wydawana jest przez European Pride Organisers Association. Wcześniej parady mniejszości seksualnych EuroPride odbywały się między innymi w Londynie, Berlinie i Amsterdamie. O tym, że parada odbędzie się w tym roku w Warszawie, zadecydowali członkowie stowarzyszenia.
– Jestem dumny, z tego, że mogę tutaj być – mówił dzień przed paradą Mark Chapman, prezes EPOA. – Kiedy nasi członkowie wybrali Warszawę na organizatora EuroPride 2010, nie byliśmy do końca pewni, czy to dobry wybór – przyznał.
Mark Chapman wyraził podziw dla stopnia, w jakim Fundacja Równości wraz z partnerami przygotowała Warszawę do parady: – Widzę, co zostało tutaj osiągnięte i mogę jedynie pogratulować. To jest niesamowite. Organizatorzy zrobili to wszystko w bardzo krótkim czasie – mówił. – Nie zmienisz społeczeństwa w jedną noc, i polskie społeczeństwo od razu po paradzie się nie zmieni. Celem jest jednak otwieranie społeczeństwa. Zupełnie co innego czuję przechadzając się po Warszawie dziś, niż jeszcze kilka lat temu.
Parady Równości nie dochodziły do skutku w Warszawie już kilka razy. W 2004 i 2005 roku zakazywał ich ówczesny prezydent Warszawy, Lech Kaczyński. – Dzisiaj gościmy w stolicy Polski całą Europę. To zwycięstwo, ale jeszcze dużo jest do zrobienia – przyznał Bączkowski. Prezes Fundacji Równość dodał, iż niełatwo było przekonać członków EPOA, że po kilku latach Polska jest już gotowa na zorganizowanie EuroPride. – Musieliśmy udowodnić, że Polska nie jest już tak stereotypowa, jak się o niej myśli – mówił.
Licencja została przyznana i zaczęło się zapraszanie gości. Do Polski zjechali się znani przedstawiciele środowisk homoseksualnych i transseksualnych w Europie i na świecie, między innymi członkowie EPOA, europejscy politycy oraz działacze na rzecz równości z całego świata. Przyjechali też przedstawiciele wielu europejskich miast, w tym Londynu, Madrytu i Berlina. Na paradzie nie było jednak przedstawicieli władz Warszawy.
„Z Warszawą to jest trochę skandal”
Po wielu ustaleniach dotyczących trasy, szacowanej liczby uczestników i czasu trwania parady, Urząd Miasta Stołecznego Warszawy zgodził się na zorganizowanie EuroPride.
Sama zgoda, to jednak zdaniem organizatorów parady, niewiele w porównaniu z zaangażowaniem, jakie w jej organizowanie wkładały inne europejskie stolice.
– Z Warszawą to jest trochę skandal. Wszędzie w Europie tego typu parady były współorganizowane przez dane miasta – mówił z rozżaleniem Tomasz Bączkowski i dodał, że w tym wypadku wygrała „zaściankowość” i strach przed wyborami: – Każdy na zachodzie Europy rozumie, że taka parada to nie tylko ważny aspekt finansowy w postaci kilkudziesięciu tysięcy turystów, którzy zostawiają w mieście pieniądze, ale jest to też aspekt wizerunkowy. Można pokazać się całemu światu jako miasto otwarte i nowoczesne. U nas niestety wciąż wygrywa pseudomoralność – skomentował.
Ze strony władz Warszawy sprawa od początku wyglądała inaczej. Zdaniem urzędników miasto zrobiło, ile mogło, żeby ułatwić zorganizowanie EuroPride. – Organizatorzy mieli praktycznie dowolność, jeśli chodzi o trasę parady i czas jej trwania. Ustaliliśmy, ilu potrzeba funkcjonariuszy policji do zagwarantowania bezpieczeństwa uczestnikom parady – tłumaczyła Ewa Gawor, szefowa miejskiego Biura Bezpieczeństwa. – Uruchomiliśmy adekwatne do potrzeb siły. Gdyby potrzebna była większa liczba policjantów, byliśmy w stanie takie posiłki zorganizować – mówiła.
Dobrą współpracę z policją chwalił także Tomasz Bączkowski. – Wsłuchiwali się w nasze sugestie, wszystko było dograne, nie było też poważnych incydentów, które wpłynęłyby na przebieg EuroPride – mówił.
PrideHouse i dwa tygodnie „before party”
W Muzeum Narodowym została otwarta wystawa „Ars Homo Erotica”, warszawska Kinoteka pokazała kilkadziesiąt filmów LGBT, towarzyszyły im też spotkania z filmowymi twórcami. W Warszawie odbyło się też kilka koncertów, w tym spektakularny koncert London Gay Men’s Chorus, podczas którego kilkudziesięciu mężczyzn-gejów z całego świata wyśpiewało w Sali Kongresowej utwory od klasyki operowej po przeboje R&B. – Podczas wszystkich imprez towarzyszących mieliśmy komplet ludzi. I to jest nasz wielki sukces – mówił Tomasz Bączkowski.
Siedziba Krytyki Politczynej zamieniła się na dwa tygodnie w centrum informacyjne i uzyskała nazwę PrideHouse. To stamtąd koordynowane były wszelkie działania związane z paradą. Można też było tam uzyskać wszelkie informacje i pomoc. W tym miejscu także niemal codziennie odbywały się spotkania i rozmowy na różne tematy związane z problemami mniejszości seksualnych.
Precedensowa była jednak konferencja zorganizowana w siedzibie Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. Przedstawiciele OPZZ i środowisk LGBT po raz pierwszy rozmawiali o tym, jak można pomóc mniejszościom seksualnym poprzez ich aktywne członkostwo w związkach zawodowych.
„Love for everyone”
Parada wyruszyła w sobotę 17 lipca około godziny czternastej. Wśród wielu kolorów, które rzucały się w oczy każdemu, kto ją obserwował, można było ujrzeć kilkadziesiąt powiewających flag, nie tylko w kolorze tęczy, ale i narodowe – gdyż w paradzie brali udział obcokrajowcy: od Niemców, poprzez Szwedów, po Brytyjczyków. Przyjechali też goście zza oceanu, między innymi z USA i Kanady.
Z zagranicy do Polski przyjechali również politycy, którzy na szczeblu europejskim czy wręcz ogólnoświatowym, walczą o równe prawa dla mniejszości seksualnych. Wśród nich na paradzie była obecna między innymi austriacka eurodeputowana, Urlike Lunacek.
– Dziękuję wszystkim polskim aktywistom – mówiła. – Możecie być z siebie bardzo dumni. Przesyłam wam najlepsze życzenia z Parlamentu Europejskiego. Jestem pod ogromnym wrażeniem nie tylko organizacji samej parady, ale też poprzedzających ją dwóch tygodni niezliczonych imprez, konferencji, wystaw i koncertów jednoczących różne osoby z całej Polski i Europy – dodała.
– Gratuluję niesamowitego progresu, jaki został tu osiągnięty – mówił z kolei pełnomocnik ONZ do spraw sankcji i jednocześnie berliński deputowany do Bundestagu, Volker Beck. – Jestem z wami od 2005 roku, kiedy razem walczyliśmy o zorganizowanie europarady. Cieszę się, że w końcu nam się to udało – mówił. W paradzie wzięły także udział osoby reprezentujące różne grupy środowisk homoseksualnych. Kilkanaście osób przyjechało z międzynarodowego towarzystwa nauczycieli gejów. – Chcemy pokazać ludziom, że gej, lesbijka czy transseksualista może być takim samym nauczycielem jak osoba hetero. To jest nasze przesłanie – mówił jeden z przedstawicieli tej grupy.
Na starcie parady nie obyło bez drobnych incydentów. Z transparentami zgromadziło się między innymi kilkudziesięciu wszechpolaków. W pewnym momencie musiała zainterweniować policja, kilka osób zostało zatrzymanych. To jednak nie zakłóciło przebiegu parady. – Mimo wszystko cieszę się, że homofobów jest coraz mniej – mówił podczas jej trwania Robert Biedroń z Kampanii przeciw Homofobii. – Myślę, że polskie społeczeństwo powoli przekonuje się do osób homoseksualnych. Jeszcze pięć lat temu parady równości były zakazane, a podczas mniejszych manifestacji leciały w naszym kierunku butelki i kamienie. Teraz jest to wielki festiwal różnorodności – dodał. Obcokrajowcy obserwujący zachowanie przeciwników EuroPride krzyczeli jedynie najgłośniej jak mogli: „Love for everyone!”
Tak, jak podczas Rewolucji Francuskiej
Parada, która przeszła przez Warszawę, miała trzy główne hasła: równość, wolność i tolerancja. – One nam przyświecają już od lat – mówił Bączkowski. – Tymi hasłami nawiązujemy do Rewolucji Francuskiej. Stawiamy pytania: czy jesteśmy przed rewolucją, czy w trakcie, czy może już zwyciężyliśmy? Moim zdaniem powoli zwyciężamy – dodał.
Mark Chapman, szef EPOA w paradzie znalazł jeszcze inny, bardziej ogólny cel. – Jesteśmy tutaj po to, żeby walczyć o przestrzeganie praw człowieka – przekonywał. Dodał też, że konwencje nie wystarczają, że trzeba na poziomie kraju czy miasta wychodzić do ludzi i namawiać do tolerancji.
Czy za pomocą parady można podnieść poziom tolerancji wobec inności? Na samym początku parady, na kolorowych platformach dominowali przedstawiciele środowisk LGBT. Kiedy EuroPride przemierzało kolejne ulice miasta, można było jednak zauważyć, jak do parady przyłączają się ludzie, którzy albo zetknęli się z nią przypadkiem, albo przyszli na jej trasę z ciekawości. Jeden z obserwatorów, który początkowo stał przy ulicy ze swoją dziewczyną, a później dołączył wraz z nią do maszerujących, stwierdził: – Chyba nie jestem już uprzedzony. – Jego dziewczyna dodała: – Tu się można naprawdę świetnie bawić.
Zdjęcia: Joanna Erbel
Źródło: inf. własna (ngo.pl)