Obywatelskie patrole kontrolujące przepływ migrantów na granicy polsko-niemieckiej to zjawisko, które z jednej strony może wśród niektórych zasługiwać na uznanie jako przejaw aktywności obywatelskiej i troski o bezpieczeństwo. Z drugiej jednak strony ich działania przypominają nomen omen przekraczanie granicy, która jest fundamentem suwerenności państwa – monopolu na kontrolę ruchu granicznego oraz psują już i tak obdarzoną dużą dozą nienawiści dyskusję o polityce migracyjnej państwa.
W portalu organizacji pozarządowych ngo.pl regularnie czytać można blog Krzysztofa Izdebskiego – prawnika, aktywisty, członka zarządu Fundacji im. Stefana Batorego i członka Rady Programowej Archiwum Osiatyńskiego. W PrAwokacjach Izdebskiego autor komentuje bieżące wydarzenia, ważne dla organizacji społecznych i praw człowieka.
Działania nieformalnych patroli, choć pewnie często motywowane autentycznym niepokojem o bezpieczeństwo, mogą prowadzić do niebezpiecznych sytuacji – stosowanie przemocy czy zatrzymywanie osób bez uprawnień to przekroczenie czerwonej linii, które paradoksalnie zagraża praworządności i właśnie bezpieczeństwu. Trzeba bowiem koniecznie pamiętać, że migracja to złożone zjawisko, które wymaga profesjonalnego podejścia i respektowania praw człowieka.
Niestety, obecny dyskurs o migracji często przypomina echo powtarzanych lęków i uprzedzeń, które wzmacniają negatywne stereotypy wobec migrantów. To zjawisko sprzyja wzrostowi rasizmu i ksenofobii, co potwierdzają m.in. raporty międzynarodowych organizacji monitorujących prawa człowieka. Migranci stają się często kozłami ofiarnymi, a ich postrzeganie ulega wypaczeniu, co w efekcie szkodzi całemu społeczeństwu.
Nie uciekajmy od wyzwań
Jednocześnie nie można również zapominać, że migracja jest także odpowiedzią na realne potrzeby rynku pracy. Polska, borykająca się z niedoborem pracowników w wielu sektorach, potrzebuje przemyślanej polityki migracyjnej, która umożliwi uzupełnianie luk kadrowych i wspomoże rozwój gospodarczy. Migranci mogą być ważnym elementem „układanki” rynku pracy, a nie zagrożeniem, od którego trzeba się odgrodzić.
Wobec tych wyzwań pilnie potrzebujemy debaty o migracji, która będzie jak starannie tkana tkanina – uwzględniająca różnorodne perspektywy i oparta na faktach, a nie na emocjach czy stereotypach.
Taka debata powinna angażować ekspertów, przedstawicieli administracji, organizacje społeczne, pracodawców, związki zawodowe oraz samych migrantów, których głos jest zbyt często pomijany. Gdy nie uwzględniamy ich głosu w debacie, więcej pozostaje przestrzeni na budowanie ich obrazu jako obcej, niebezpiecznej grupy.
Kluczowe elementy, które powinny taką debatę nasycić to analiza demograficzna i ekonomiczna, która pozwoli zrozumieć wpływ migracji na rynek pracy i społeczeństwo oraz przygotowanie polityki integracyjnej umożliwiającej migrantom pełne uczestnictwo w życiu społecznym. Tym bardziej niepokoi kierunek dyskusji na temat Centrów Integracji Cudzoziemców. To ośrodki, których celem jest wsparcie cudzoziemców w odnalezieniu się w gąszczu przepisów, w nauce języka polskiego czy zdobyciu wiedzy o historii i kultury Polski. To również okazja – podobnie jak, na razie zawieszony przez Ministerstwo Edukacji Narodowej program „Szkoła dla wszystkich” – do lepszego poznania cudzoziemców przez Polki i Polaków. Bez tych działań problem braku integracji, a w ślad za tym zwiększenia obaw i zintensyfikowania stereotypów jeszcze się wzmocni w społeczeństwie. Deklaracje niektórych samorządów na temat rezygnacji z CIC-ów stanowią przykład bardzo krótkowzrocznej polityki obliczonej na chwilowy sukces polityczny.
Debata powinna przebiegać w atmosferze otwartości i szacunku, być procesem ciągłym i umożliwiać realny wpływ migrantów na kształtowanie polityki migracyjnej.
Przykre konsekwencje nierzetelnej debaty
Obywatelskie patrole na granicy to iskra, która może wywołać pożar, jeśli nie zostanie odpowiednio ukierunkowana.
Wyobraźmy sobie sytuację, że tacy samozwańczy obrońcy granic pojawiają się po niemieckiej stronie granicy i kontrolują ruch, zatrzymując i przeszukując prywatne samochodu. Wtedy pewnie oburzalibyśmy się na to bardziej, a tymczasem sami przyzwalamy na takie zachowania. Niektórzy politycy nawet im głośno przyklaskują. Ewoluuje to w stronę eskalacji napięcia.
Rząd już zapowiedział, że wprowadzi kontrole na granicy, a Prawo i Sprawiedliwość postanowiło tę decyzję przebić w najgłupszy możliwy sposób, zapowiadając złożenie projektu ustawy o wprowadzeniu zakazu wjazdu do Polski obywatelom krajów Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Choć to plany zupełnie z wielu przyczyn nierealne, to już wprost wprowadzają do dyskursu politycznego otwarcie ksenofobiczne koncepcje. Tymczasem, wzrost ksenofobii i rasizmu jest cieniem, który kładzie się na naszą wspólną przyszłość.
Dlatego tak niezbędna jest debata o migracji opartej na faktach, a nie na uprzedzeniach i próbach gonienia sondaży. I ogromna w tym rola polityków, by o to zadbać.
Polska jest krajem, który potrzebuje rąk do pracy i stanowi coraz bardziej popularny kierunek imigracji. To fakt, którego żadne myślenie życzeniowe nie odwróci.
Cudzoziemcy będą pojawiać się coraz częściej na ulicach polskich miast. Od tego, jakie podejmiemy teraz decyzje będzie zależeć, jakim społeczeństwem i krajem będziemy za kilka lat – pełnym wewnętrznych konfliktów, czy takim, w którym poczucie bezpieczeństwa buduje się w oparciu o szacunek i rzeczywiste potrzeby społeczeństwa i rynku.
Krzysztof Izdebski – członek zarządu Fundacji im. Stefana Batorego. Członek Rady Programowej Archiwum Osiatyńskiego. Stypendysta Marshall Memorial, Marcin Król i Recharge Advocacy Rights in Europe. Jest prawnikiem, absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego i specjalizuje się w dostępie do informacji publicznej, ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego oraz wpływie technologii na demokrację. Posiada szerokie doświadczenie w budowaniu relacji pomiędzy administracją publiczną a obywatelami. Jest autorem publikacji z zakresu przejrzystości, technologii, administracji publicznej, korupcji oraz partycypacji społecznej.
Źródło: informacja własna ngo.pl