W Warszawie funkcjonuje dużo miejsc, w których działają organizacje pozarządowe, przygotowując atrakcje i wydarzenia dla mieszkańców Stolicy – czy to na skalę miasta, czy lokalną. Pozarządowe Lokale Warszawy to cykl serwisu warszawa.ngo.pl, w którym przybliżamy działalność warszawskich NGO. „Bohaterem” trzeciego odcinka jest Klub Komediowy.
Ich cechą rozpoznawczą, w przeciwieństwie do klasycznego teatru jest właśnie to, że większość repertuaru stanowi improwizacja i stand-up (rodzaj występu kabaretowego, podczas którego występuje jedna osoba przemawiająca do publiczności). Ważne jest dla nich odwoływanie się do tradycji kabaretów piwnicznych. Może właśnie dzięki takiemu specyficznemu klimatowi udaje im się przyciągnąć znane osobistości. Ich zaproszenie przyjęli m.in. Jacek Fedorowicz i Janusz Gajos, a fragmenty swojej książki czytał tu Szczepan Twardoch. Co prawda, kiedyś przyjechał do nich pewien pisarz z Krakowa, który po spektaklu wypił kilka piw i zasnął w Klubie Komediowym, czego nikt nie zauważył, więc został zamknięty tam na noc i by wyjść musiał wybić okno, ale dziś wszyscy wspominają to z uśmiechem.
– Pokazujemy mieszkańcom Warszawy, że jest inny, bardziej niezależny model rozrywki. Udało nam się też spoić środowisko, współpracuje z nami koło 40 artystów, część z nich to profesjonalni aktorzy, część zaczęło się uczyć improwizacji razem z nami – mówi Bartosz Młynarski, jeden z założycieli Klubu Komediowego.
Początkowo do Klubu przychodzili głównie studenci, potem jednak – głównie dzięki marketingowi szeptanemu – zaczęło przychodzić coraz więcej osób: obecnie mają około 3-4 tysięcy widzów miesięcznie. Przed każdym przedstawieniem pytają zresztą, kto jest po raz pierwszy i niemal zawsze połowa sali podnosi rękę.
Ich spektakle polegają też na angażowaniu publiczności. Na samym początku jest rozgrzewka, podczas której proszą, by widzowie masowali innych po plecach, przedstawiali się nieznajomym oraz krzyczeli różne dziwne słowa. W ten sposób pobudzają odbiorców, bo improwizacja polega na tym, by inspirować się innymi i czerpać oraz przekazywać im swoją energię: jak występującym idzie dobrze, to publiczność dopinguje jeszcze mocniej. Pamiętać trzeba, że improwizacja to coś, przy czym zawsze może coś nie wyjść, do tego porażki się nie ukrywa, jest ona częścią tej pasji. Dużo gorsza jest cisza, bo oznacza, że widzom nie podoba się to, co oglądają. Dla zespołu największym problemem są jednak osoby, które angażują się aż za bardzo.
– Niektórzy przychodzą i niemal żądają, by wciągać ich w interakcję – wyjaśnia Bartosz Młynarski. – Zdarzyło się nawet, że ktoś w trakcie spektaklu wskoczył na scenę i wygłosił wymyśloną przez siebie kwestię. Musimy wtedy mówić, że nie chcemy tego, że są jednak pewne granice – dodaje.
Poza tym borykają się z typowymi kłopotami niedużych organizacji, czyli przede wszystkim z brakiem pieniędzy. Chociaż dostali lokal na preferencyjnych warunkach od Urzędu m.st. Warszawy, czasami udaje im się zyskać dotację na poszczególne spektakle, sprzedają też bilety i prowadzą bar obok sceny, dopiero w tym roku udało im się wyjść na zero, pospłacać różne zobowiązania, dzięki czemu zaczęli oddychać nieco swobodniej. Mimo to, gdyby nie pomoc wolontariuszy, prawdopodobnie nie mogliby funkcjonować. Na całe szczęście osób chętnych do pomocy nie brakuje, a niektóre wciągają się w ich pasję, jaką jest improwizacja. Może więc czas przyjść do Klubu Komediowego i nie tylko zainspirować innych, ale samemu dać się zainspirować?
Źródło: Inf. własna [warszawa.ngo.pl]
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23