Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Czy można poprzez prowadzenie działalności gospodarczej działać na rzecz osób z kręgu wykluczenia społecznego? Czy można aktywizować zawodowo ludzi bezdomnych i długotrwale bezrobotnych? Z Konradem Sikorą, członkiem zarządu Spółdzielni Socjalnej „Patron”, rozmawia Piotr Szafraniec.
Piotr Szafraniec: – Jak doszło do założenia spółdzielni socjalnej „Patron”?
Konrad Sikora: – Spółdzielnia została zarejestrowana 29 marca 2010 roku. Założycielem są dwa podmioty prawne. Jest to Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta – nasze koło jeleniogórskie oraz Towarzystwo Walki z Kalectwem. Wynikało to z tego, że prezes Towarzystwa im. św. Brata Alberta pan Bogusław Bełka chciał wykorzystać potencjał, jaki drzemie w ludziach związanych z tymi instytucjami.
Kogo skupia spółdzielnia i czym się zajmuje?
K. S.: – Na początku współpracowaliśmy z ludźmi bezdomnymi, a dokładnie z mieszkańcami Schroniska dla Bezdomnych Mężczyzn. Postanowiłem, że skupimy się na skrajnie prostych pracach, niewymagających od nas wkładu finansowego. Chodziło o to, aby wykonywać proste prace dobrej jakości, które przyniosą mniejsze zyski, ale regularne. Dlatego zajęliśmy się sprzątaniem, koszeniem, odśnieżaniem itd. I ten pomysł chwycił.
Kogo zatrudniacie teraz i na jakich zasadach? Co daje Wam jako spółdzielni taka współpraca, a co daje ona ludziom, których zatrudniacie?
K. S.: – Zatrudniamy osoby na ogólnie obowiązujących zasadach. W zależności od typu pracy jest to umowa zlecenie lub umowa o dzieło. Dla nas jest to realizowanie założonego celu. Dajemy szansę tym, którzy gdzie indziej tej szansy nie mieli lub jej nie dostali, ponieważ w społeczeństwie mamy wiele stereotypów na temat ludzi bezdomnych. Nie wszystkie prace jednak da się wykonać z ludźmi bezdomnymi. Są oni często bardzo rotacyjni. Dlatego skupiamy wokół siebie też inne osoby z kręgu wykluczenia społecznego. Zatrudniamy ludzi bezrobotnych, długotrwale bezrobotnych i osoby niepełnosprawne.
Ile osób zatrudniacie?
K. S.: – Zależnie od tego, ile mamy zleceń, tylu ludzi zatrudniamy. Zawsze to oscylowało w okolicach 10 osób.
Jakie problemy i trudności spotykaliście na swojej drodze?
K. S.: – W tego typu przedsięwzięciach trudności zawsze są związane z drugim człowiekiem. Z jednej strony są to ludzie, którzy chcą mniej lub bardziej pracować, przychodzą i odchodzą. Z drugiej strony mieliśmy taki okres, kiedy ciężko było nam pozyskiwać zlecenia, ponieważ ciężko było nam przeskoczyć jakiekolwiek stereotypy.
Z czego wynikały te stereotypy?
K. S.: – Najczęściej wynikały one z obawy i powielania nieprawdziwych informacji. Pamiętam, jak byłem na rozmowie, na której proponowaliśmy przejęcie terenów zewnętrznych w spółdzielni mieszkaniowej, gdzie chcieliśmy sprzątać bloki. Efekt był taki, że człowiek, który o tym decydował był skrajnie przerażony. On sobie nie wyobrażał, aby wpuścić ludzi bezdomnych gdzieś w zasoby własnej spółdzielni. Dziś po dwóch latach jesteśmy wciąż ich partnerem do współpracy.
Jakie trudności pojawiają się przy zatrudnianiu osób bezdomnych?
K. S.: – Na wielu z nich ciążą różnego typu zobowiązania: finansowe, alimentacyjne, kredytowe. To utrudnia temat. Człowiek, który ma możliwość zarobienia i ma świadomość, że zostanie mu to zabrane, nie chce podjąć pracy. Z każdej strony jest jakaś przeszkoda, którą próbujemy przeskoczyć lub wyeliminować
Jakiego typu działania jeszcze prowadzicie?
K. S.: – Oprócz działalności gospodarczej, czyli tych skrajnie prostych prac, poszliśmy w zupełnie innych kierunkach. Napisaliśmy dwa bardzo ciekawe projekty i uzyskaliśmy na nie dofinansowanie. Patron został wpisany do rejestru instytucji szkoleniowych. Prowadziliśmy z programu FIO szkolenie dla zarządu dzisięciu kół Towarzystwa Pomocy im. Brata Alberta z zakładania i prowadzenia spółdzielni socjalnych. Chcieliśmy w ten sposób przenieść model, który wypracowaliśmy na inne lokalne rynki. W efekcie powstaną kolejne trzy spółdzielnie socjalne w Polsce. Natomiast w ramach projektu „Innowacyjny spółdzielca” zrealizowaliśmy dwa projekty. Pierwszy, to pokój interwencji kryzysowej, który znajduje się przy spółdzielni. Są to pierwsze pokoje w powiecie dla ofiar przemocy i różnego rodzaju zdarzeń losowych. Na chwilę obecną przepuściliśmy przez te pokoje już kilka osób. Co dalej z tym będzie, zobaczymy. Natomiast drugi projekt to treningi dla dzieci z obszarów wiejskich. Ja prowadziłem treningi rekreacji ruchowej z elementami aikido.
Z kim współpracujecie?
K. S.: – Takim obszarem, który jest niezbędny w moim przekonaniu do prowadzenia tego typu działalności jest współpraca z jednostką samorządu terytorialnego. Ta współpraca nam akurat się układa. Nie powiem, że od początku. Została ona wypracowana metodą prób i błędów, rozważań, propozycji, a także dzięki zleceniom, które otrzymaliśmy. Dostaliśmy kredyt zaufania od Urzędu Miasta i uważam, że wykorzystaliśmy go w pełni.
Jaki jest wasz największy sukces?
K. S.: – Po pokonaniu wielu trudności okazało się, że jesteśmy fajnym partnerem do współpracy. Dziś na lokalnym rynku stanowimy firmę rozpoznawalną. Mamy rekomendacje z Urzędu Miasta na podstawie wielu zadań, które właśnie dla miasta wykonaliśmy. W marcu 2012 roku otrzymaliśmy nagrodę „Dolnośląskiego Przedsiębiorcy Społecznego Roku”. Spowodowało to zauważenie na lokalnym rynku naszego podmiotu, potwierdzenie potrzeby jego istnienia oraz niemałą dyskusję na temat tego typu działalności. Od tego momentu rozwijamy się, pozyskujemy nowe zlecenia, wprowadzamy całkiem nowe usługi i piszemy projekty. W listopadzie 2012 roku otrzymaliśmy tytuł „Najlepszego Przedsiębiorcy Społecznego” w skali kraju. Dla nas to jest totalny szok, że zostaliśmy zauważeni. Przyjechali do nas eksperci i oceniali to, co robimy i jak to robimy, jakie mamy cele, rozmawiali z kontrahentami, z kadrą zarządzającą i z ludźmi, z którymi współpracujemy – z bezdomnymi również. Otrzymaliśmy bardzo wysokie noty i dostaliśmy bardzo prestiżową nagrodę wraz z certyfikatem ekonomii społecznej.
Czyli jesteście swego rodzaju fenomenem na rynku?
K. S.: – Jesteśmy fenomenem o tyle, że sytuacja gospodarcza na rynku pracy jest trudna. Firmy powstają i upadają. Nam udaje się jako jednostce gospodarczej przetrwać i przede wszystkim realizować cel społeczny. Jesteśmy na rynku już trzeci rok, co jest już dla nas niemałym sukcesem.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.