– Widzi pan, jakby pan pisał reportaż o porodówce, to co chwilę ktoś by się rodził. Tu też się rodzi, tylko że w niebie – powiedział dr Paweł Grabowski, założyciel i szef Domowego i Stacjonarnego Hospicjum Proroka Eliasza, chwilę po tym, jak pielęgniarka poinformowała nas o śmierci jednego z pacjentów. Prowadzone przez doktora hospicjum służy temu, aby człowiek otrzymał jak najlepszą opiekę na ostatnim etapie życia.
Makówka, mała wieś w sercu Podlasia. Małe drewniane domy, bocianie gniazda, na skrzyżowaniu w środku wsi widoczny jest baner reklamowy wytwórni świec liturgicznych – zarówno dla katolików, jak i prawosławnych. Sceneria idealna na film albo serial o urokach polskiej prowincji. Od lipca 2022 r. Makówka znana jest w całej Polsce za sprawą pierwszego na Podlasiu stacjonarnego hospicjum funkcjonującego na wsi.
Mniejsze zło, wielkie dobro
– Hospicjum stacjonarne to mniejsze zło, bo najlepszym miejscem dla człowieka na tym ostatnim etapie jest jego własny dom. Tam, gdzie się wychowywał albo gdzie przyszedł po ślubie do męża lub żony. Tam, gdzie są znajome kąty, ogródek, gdzie wisi święty obraz lub ikona, przed którą się modlił. Wiemy jednak, że nie wszyscy i nie wszędzie mają możliwość, by żegnać się ze światem w takich warunkach – mówi doktor Grabowski.
Podkreśla, że potrzeba powstania hospicjum stacjonarnego wynikła z lat doświadczeń przy prowadzeniu hospicjum domowego.
Fundacja Hospicjum Proroka Eliasza od 2011 r. wspiera w potrzebie mieszkańców rozsianych na Podlasiu wiosek. W sumie do września 2022 r. hospicjum domowe udzieliło wsparcia 700 pacjentom! (więcej o nim w artykule „Daleko od szosy, blisko do człowieka”). Lekarze, pielęgniarki i opiekunki odwiedzają osoby mieszkające daleko od przychodni, apteki czy sklepu, czasem w domach, gdzie wodę bierze się ze studni.
– Docieramy do ludzi zapomnianych przez świat, a czasem rodzinę i instytucje. Niesiemy bezpłatną pomoc osobom starszym, przewlekle i nieuleczalnie chorym, zapewniając profesjonalną opiekę paliatywną do końca ich dni. Wspieramy również rodziny naszych podopiecznych w walce z chorobą: szkolimy ich, udzielamy wskazówek, dajemy wsparcie psychologiczne – tłumaczy Ewelina Gorbacz, manager ds. współpracy w hospicjum.
– Do podopiecznych rozsianych po małych miejscowościach dojeżdżają nasi lekarze, pielęgniarki, opiekunki medyczne, fizjoterapeuci, psycholog, dietetyk (według indywidualnych potrzeb).Prowadzimy także bezpłatną wypożyczalnię sprzętu medycznego. Dzięki projektowi „Dać to, czego naprawdę potrzeba” opiekujemy się nieodpłatnie także osobami cierpiącymi na różne schorzenia, których nie obejmuje refundacja NFZ – dodaje.
Budowa ośrodka, w którym znajduje się hospicjum stacjonarne, ruszyła w 2018 r. Docelowo ma się w nim znaleźć 36 łóżek (z możliwością zwiększenia do 54 miejsc). Budynek będzie nie tylko siedzibą hospicjum stacjonarnego i domowego, wraz z wypożyczalnią sprzętu medycznego, ale także miejscem dziennego ośrodka opiekuńczego. Będą odbywały się tu zajęcia edukacyjne prowadzone przez specjalistów z hospicjum i zaproszonych gości. W budynku znajdzie się także kaplica ekumeniczna/pomieszczenie ciszy. Wokół budynku powstanie ogród, który będzie miejscem odpoczynku podopiecznych.
Gdy odwiedzam hospicjum, budynek jest w trakcie ciągłej rozbudowy i przebywa w nim 12 pacjentów, a maksymalnie może ich być 18.
Doktor Grabowski zaprasza mnie na krótki obchód, opowiada o pacjentach. Do kilku z nich podchodzi, rozmawia, dopytuje o samopoczucie. Jednemu pomaga napić się wody, innemu –wygodniej się położyć. Opowiada o ich problemach. Tłumaczy mi też, że dwóch pacjentów już jest na etapie przechodzenia do innego świata.
Wracamy do gabinetu. W głowie rodzą mi się pytania, a jednocześnie chcę sobie pewne sprawy poukładać.
Już po drugiej stronie
Mniej więcej po dziesięciu minutach do gabinetu weszła jedna z pielęgniarek.
– Panie doktorze, pacjent już…
– Dobrze, zaraz skontaktuję się z rodziną.
Jeszcze kilkanaście minut wcześniej towarzyszyłem doktorowi Grabowskiemu w obchodzie po salach, w których leżą pacjenci. Każdemu z nich lekarz poświęcił choć chwilę i o prawie każdym powiedział mi kilka słów.
Pan Andrzej (imię zmienione) na tamtą stronę wybierał się od jakiegoś czasu. Do hospicjum trafił z DPS-u, był w bardzo ciężkim stanie, choroba nowotworowa poważnie wyniszczała jego ciało. Jednak co innego usłyszeć, że pacjent jest bliski śmierci, a co innego dowiedzieć się o niej chwilę po tym, gdy widziało się go żywego. Nie wiedziałem, jak się zachować. Próżno szukałem w głowie jakiegoś scenariusza, tego, jak powinienem zareagować na taką informację.
Widząc moje zmieszanie, doktor Grabowski dał mi do zrozumienia, że to całkiem normalne, tak jak normalne jest to, że po życiu przychodzi śmierć. Lekarz szybko znalazł w dokumentach telefon do osoby, którą pan Andrzej wskazał jako swoją najbliższą, i spokojnym, kojącym głosem poinformował o śmierci pacjenta. Nie nagrywałem, wyłączyłem dyktafon, nie tyle z szacunku do chwili, co z wrodzonego poczucia, że pewne sytuacje i rozmowy wymagają, by pozostawić je między lekarzem a pacjentem czy jego bliskim. Wiem tylko, że po drugiej stronie słuchawki słychać było płacz. Pan Andrzej nie był ponoć łatwym człowiekiem, a jego życie dalekie było od ideału. Jednak wobec śmierci wszyscy jesteśmy tacy sami i każdemu z nas tak samo należy się życzliwa pamięć bliskich, jak też opieka na tej ostatniej prostej, na ostatnim etapie życia. I taką właśnie oferuje Hospicjum Proroka Eliasza. Również gdy człowiek przestaje już być jego podopiecznym, a opieki i wsparcia potrzebują bliscy. W hospicjum funkcjonuje specjalny pokój post mortem, w którym rodzina zmarłego może się z nim pożegnać, pomodlić i w spokoju poczekać na przyjazd pracowników zakładu pogrzebowego.
Każdy pacjent jest taki sam
Tego dnia do hospicjum przyjechał karetką nowy pacjent. Starszy już mężczyzna trafił do sali, gdzie od razu przywitał go doktor Grabowski wraz z pielęgniarkami. Lekarz dokładnie go zbadał, wypytał o historię przebytych chorób, ale też o to, skąd jest rodem, czy zna okolicę etc. Wszystko to odbywało się w ciepłej, domowej atmosferze.
– A to jest pani Basia Garustowicz, pielęgniarka, radzę dobrze zapamiętać to nazwisko – doktor przedstawił z uśmiechem jedną ze współpracownic.
Pani Barbara to pielęgniarka z dwudziestoletnim stażem w różnych placówkach i szpitalach. Gdy proszę ją o krótką wypowiedź, odpowiada, że ma mało czasu, bo pacjenci stale potrzebują wsparcia.
– Każdy pacjent ma swoje potrzeby. Nie ma pacjentów trudniejszych czy bardziej wymagających. Czy tu, czy w szpitalu każdy jest taki sam – odpowiada w krótkich słowach na pytanie o specyfikę pracy w hospicjum. Jedyną wyraźną różnicę widzi w tym, jak bardzo pacjenci hospicyjni potrzebują czuć się bezpiecznie.– I my im to dajemy – zapewnia, po czym wraca do swoich zadań.
– Nasi pacjenci mają ogromną potrzebę obecności drugiego człowieka, tego, żeby z nimi rozmawiać, przebywać, takiego wyciągnięcia ręki – dodaje sanitariuszka Marzanna Panfiluk.
Z nią rozmawiam tuż po rozdaniu obiadów. Dziś kuchnia serwowała zupę jarzynową i schabowe z ziemniakami. Po korytarzach hospicjum niosła się przyjemna woń domowego obiadu. Oczywiście nie wszyscy pacjenci dostali po kotlecie. Część jest na specjalnych dietach, a niektórzy ze względu na stan zdrowia mogą jeść jedynie specjalnie przygotowane posiłki.
Zespół hospicjum ma dużo pracy. Podopieczni mogą liczyć na opiekę nie tylko ze strony pielęgniarek, sanitariuszek i lekarzy, ale też m.in. psycholożki i fizjoterapeuty. Niezwykle ważne jest również wsparcie duchowe. Doktor Grabowski podkreśla, że zdrowie to nie tylko dobry stan fizyczny, ale też możliwość zaspokojenia innych potrzeb – także tych związanych z wiarą. Dlatego też pacjenci mogą liczyć na wsparcie ze strony księdza lub batiuszki, duchownego swojego wyznania.
Ważna jest obecność
W hospicjum liczy się też zwykła ludzka obecność i możliwość rozmowy. I tę daje cały personel. Co chwilę któryś pacjent prosi, by do niego podejść. Nie chodzi mu o poprawienie poduszki czy pomoc przy napiciu się wody, ale po prostu o chwilę uwagi, bo tego wszyscy pragną najbardziej.
Jednym z planów Fundacji jest stworzenie systemu wsparcia wolontariuszy, którzy mogliby odwiedzać pacjentów i z nimi rozmawiać. Na razie jako wolontariusze w hospicjum pojawiają się czasem lekarze, w tym m.in. profesor chirurgii ortopedycznej Janusz Popko z Białegostoku, który raz na jakiś czas analizuje stan zdrowia pacjentów. Profesor wolontariusz zaznacza, jak ważna dla niego jest ta inna, bardziej ludzka twarz medycyny, którą widać właśnie w hospicjum.
– Jesteśmy idealistami, dla nas najważniejszy jest pacjent, a nie kontrakty, tabelki i cyfry do odhaczenia– zaznacza doktor Grabowski.
Choć zazwyczaj jestem sceptyczny wobec takich deklaracji, to po wizycie w Makówce nie wątpię w prawdziwość tych słów. Bo samo powstanie hospicjum, najpierw domowego, a potem stacjonarnego, to odpowiedź na ogromną potrzebę polskich pacjentów żyjących daleko od wielkich miast.
Potrzeba nie tylko serca
– Około 40 procent polskiej populacji mieszka na wsi, tymczasem wszystkie dane pokazują, że dostęp do opieki lekarskiej, przychodni, aptek jest dwa i pół razy gorszy niż w mieście. Wsie się wyludniają i starzeją, ubywa młodych ludzi i co za tym idzie – specjalistów: pielęgniarek, lekarzy, fizjoterapeutów. Polska jest też jednym z niechlubnych liderów, jeśli chodzi o rezygnację z wizyt lekarskich. Ludzie zwyczajnie nie docierają do lekarzy, bo nie mogą dojechać, nie stać ich, nie ma kto ich zawieźć – tłumaczy doktor Grabowski.
– Na obszarach wiejskich, na przykład tu, w województwie podlaskim, są tereny, gdzie ponad 40 procent ośrodków opieki społecznej nie sprawuje jej w domach. Oznacza to, że nie ma w nich pracownika, który mógłby pojechać i zająć się osobą potrzebującą, albo jeśli jest taki pracownik, to jako środek transportu ma najwyżej własny rower. A to oznacza, że do wioski oddalonej o 30 kilometrów już nie pojedzie – ocenia.
Tymczasem potrzeby mieszkańców wsi i problemy, z jakimi się zmagają, są ogromne. A polski system ochrony zdrowia z różnych przyczyn nie potrafi na nie odpowiedzieć.
– Kiedy otwieraliśmy hospicjum domowe, nie dostaliśmy kontraktu z NFZ. Na początku strasznie na to narzekałem, dziś jednak postrzegam to jako błogosławieństwo. Dzięki temu mogliśmy pomagać różnym ludziom, również tym, którzy nie mieszczą się w sztywnych ramach kryteriów wyznaczonych przez przepisy.
Nasze kryteria były proste: jest osoba potrzebująca, my umiemy jej pomóc, a ona znikąd nie dostaje innej pomocy.
Tymczasem przepisy jasno mówią, z jakimi chorobami ludzie mogą być objęci opieką hospicyjną. Dzięki temu mogliśmy stworzyć miejsce, które pomaga w sposób profesjonalny osobom najbardziej potrzebującym tak, jak one tego potrzebują, a nie jak zapisano w ministerialnych rozporządzeniach i zawartych w nich tabelkach – objaśnia dr Grabowski.
Zdaniem doktora, z opieki hospicjum powinni móc skorzystać wszyscy, którzy ze względu na wiek i stan zdrowia potrzebują intensywnej pomocy, a której z różnych przyczyn nie mogą otrzymać w domu. Tymczasem według obowiązujących w Polsce przepisów z opieki w hospicjum stacjonarnym mogą skorzystać jedynie osoby z nowotworami, chorobą wywołaną przez wirus HIV, następstwami chorób zapalnych obejmujących ośrodkowy układ nerwowy, układowymi zanikami pierwotnymi zajmującymi ośrodkowy układ nerwowy, z niektórymi rodzajami niewydolności oddechowej, kardiomiopatią i owrzodzeniem spowodowanym odleżynami.
Model pracy Hospicjum Domowego Proroka Eliasza został wykorzystany m.in. przez ówczesne Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju przy skalowaniu potrzeb związanych z opieką hospicyjną. Z każdym dniem jest coraz więcej osób, które chciałyby skorzystać z opieki hospicjum. Tu widać bardzo dobrze zmiany społeczne i demograficzne zachodzące w naszym kraju i to, jak wielką potrzebą jest zapewnienie dostępu do opieki, która będzie uwzględniała potrzeby człowieka, również tego, którego ziemska droga dobiega końca.
Impreza urodzinowa
Tuż przed moim przybyciem jeden z pacjentów obchodził 73. urodziny. Z tej okazji odbyła się mała uroczystość. Jubilat dostał ulubiony sernik z brzoskwiniami, na którym oczywiście paliły się świeczki. Odśpiewano mu też „Sto lat”. Bo choć hospicjum kojarzy się z miejscem dobrej śmierci, to jest przede wszystkim miejscem dobrego życia, do którego każdy ma prawo także na jego ostatnim etapie.
Procedura przyjęcia do Hospicjum Proroka Eliasza
Kwalifikacja do objęcia opieką osoby dorosłej wynika z rozpoznania chorób w tabeli ICD-10. Jest to warunek konieczny ze względu na to, że płatnikiem usług z zakresu opieki paliatywnej i hospicyjnej w Hospicjum Stacjonarnym jest Narodowy Fundusz Zdrowia (NFZ).
Pobyt w Hospicjum Stacjonarnym dla osób ubezpieczonych jest bezpłatny i nie podlega rejonizacji.
Aby zgłosić osobę do Hospicjum Stacjonarnego w Makówce, należy umówić się pod nr. tel. 797 090 854 i przygotować następujące dokumenty: wydruk elektronicznego skierowania od lekarza rodzinnego, onkologa, chirurga lub innego specjalisty; kopię dokumentacji medycznej (karta informacyjna z ostatniego pobytu w szpitalu osoby zgłaszanej); dowód osobisty osoby zgłaszanej (do wglądu); legitymację ubezpieczeniową, ostatni odcinek renty bądź emerytury z aktualnym numerem ubezpieczenia lub inny aktualny dokument potwierdzający prawo do świadczeń zdrowotnych; dowód osobisty osoby zgłaszającej (do wglądu); zaświadczenie od lekarza onkologa o zakończonym leczeniu przyczynowym i postępie choroby.
Choroby „kwalifikujące”
Wykaz jednostek chorobowych osób dorosłych ICD-10, przy których są udzielane świadczenia gwarantowane w zakresie opieki paliatywnej i hospicyjnej:
od c 00 do D 48 – Nowotwory
G 09 – Następstwa chorób zapalnych ośrodkowego układu nerwowego
od b 20 do b 24 – Choroby wywołane przez wirus ludzki upośledzenia odporności (HIV)
od G 10 do G 13 – Układowe zaniki pierwotne zajmujące ośrodkowy układ nerwowy
od i 42 do i 43 – Kardiomiopatie
j 96 – Niewydolność oddechowa niesklasyfikowana gdzie indziej
l 89 – Owrzodzenie odleżynowe
G 35 – Stwardnienie rozsiane
Źródło: www.niepelnosprawni.pl