„Stop LGBT”: projekt nowelizacji Prawa o zgromadzeniach. Ograniczanie praw człowieka jest niemoralne [komentarz Izdebskiego]
Nie, nie chcę podobnie jak autorzy projektu zakazywać wyrażania określonych opinii. Chociaż stoję ramię w ramię z osobami LGBTQ+, nie chcę zabronić osobom podpisanym pod projektem posiadania i wyrażania swoich opinii na jakikolwiek temat. Słuchanie ich często boli i złości, ale zagryzam zęby. Powtarzam sobie bowiem za Noamem Chomsky’m, że jeśli wierzysz w wolność słowa, to wierzysz w wolność głoszenia poglądów, które ci się nie podobają.
Gdy zastanawiam się nad pilotowanym przez Kaję Godek projektem ustawy o zakazie niektórych zgromadzeń publicznych, pojawiają mi się głowie dziesiątki argumentów, dlaczego ten dokument jest zły. I to zły zarówno pod względem prawnym, jak i zły w kontekście ludzkiej przyzwoitości i moralności. Ale pierwszą moją myślą jest jak to możliwe, że 21 wieku w ogóle musimy rozmawiać o takich pomysłach.
Nie, nie chcę podobnie jak autorzy projektu zakazywać wyrażania określonych opinii. Chociaż stoję ramię w ramię z osobami LGBTQ+, nie chcę zabronić osobom podpisanym pod projektem posiadania i wyrażania swoich opinii na jakikolwiek temat. Słuchanie ich często boli i złości, ale zagryzam zęby.
Powtarzam sobie bowiem za Noamem Chomsky’m, że jeśli wierzysz w wolność słowa, to wierzysz w wolność głoszenia poglądów, które ci się nie podobają.
Ale ta wolność głoszenia poglądów kończy się wtedy, kiedy zmierzają one właśnie do ograniczenia praw innych osób. A fundamentem praw jest wrodzona godność człowieka. I przeciwko tej godności zwrócony jest projekt, który jest właśnie dyskutowany w parlamencie. Każdy ma prawo do obrony swojej godności, do wyrażania jej i manifestowania niezgody na jej deptanie. I nikt, z jakichkolwiek powodów nie powinien zmierzać do tego, by na drodze formalnej to prawo naruszać.
Konsekwencje projektu
A do tego w istocie zmierza projekt zmiany przepisów o zgromadzeniach publicznych. Zakazania określonej grupie wyrażania siebie i prezentowania swoich interesów. Nie chcę dociekać motywacji, jakie kierowały autorami projektu, gdy postanowili zająć się wykluczaniem współobywateli ze wspólnoty. Wiem natomiast jakie są konsekwencje przyjęcia ich pomysłów.
Oprócz wykluczenia właśnie, może również dojść do tego, że w świadomości społecznej, kwestie praw reprodukcyjnych, czy osób LGBTQ+ będą utożsamiane z czymś nielegalnym.
Być może też kolejnym krokiem będą dalsze działania na rzecz wykluczenia dyskusji o tych prawach z debaty publicznej. Widać, że autorzy projektu nie cofną się przed niczym w swojej krucjacie wymierzonej we współobywateli i współobywatelki.
Ale nawet bez wyglądania w przyszłość ten obecnie procedowany projekt powinien jak najszybciej znaleźć się w koszu. Jest ku temu wiele powodów na gruncie ochrony praw człowieka. Zachęcam do zapoznania się z przedstawioną do projektu ustawy opinią Naczelnej Rady Adwokackiej, które świetnie to pokazuję. Ale ja bym wyrzucił ten projekt też z innych powodów. Dla dobra demokracji, z potrzeby budowania wspólnoty, a nie wykluczania, ale przede wszystkim z uwagi na zwykłą ludzką przyzwoitość, której autorom projektu po prostu zabrakło.
Krzysztof Izdebski – ekspert w Open Contracting Partnership i Forum Idei Fundacji im. Stefana Batorego, członek Zarządu Consul Democracy Foundation. German Marshall Fellow. Jest prawnikiem specjalizującym się w dostępie do informacji publicznej i ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego. Posiada szerokie doświadczenie w tematyce relacji między administracją publiczną a obywatelami. Jest także autorem portalu Apolitical.co. 27. na liście 50 najbardziej wpływowych polskich prawników Dziennika Gazety Prawnej w 2019 roku.
Źródło: własna
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.