Najlepszy sposób, by ratować demokrację [Felieton Wilczyńskiego]
Nie mam wątpliwości, że w razie pogorszenia się sytuacji, to właśnie organizacje pozarządowe będą ratować nas i naszą, polską demokrację. Tak jak ratują życie w Aleppo, tak jak robią to teraz w Białorusi, wspierając ucieczkę prześladowanych protestujących.
„Ratować demokrację” – jeszcze jakiś czas temu nie napisałbym w ten sposób o sytuacji w Polsce.
Patrząc jednak na to, jak rząd PiS wykorzystuje okres pandemii do wprowadzania praktyk rodem z autorytarnych reżimów, myślę, że należy zacząć mówić o bezpośrednim zagrożeniu demokracji w Polsce (co nie oznacza, że tych zagrożeń nie było w ostatnich latach).
Kto chce mieć sprawę w sądzie?
Dobrym przykładem tych praktyk jest podejście do dziennikarzy, mające na celu ich zastraszanie i zniechęcenie do publikowania informacji o protestach. W czasie poniedziałkowego Strajku Kobiet w Warszawie policja zatrzymała fotoreporterkę Rats Agency, Agatę Grzybowską. W tym samym czasie policjanci użyli gazu pieprzowego. Poszkodowani zostali m.in. operator i reporter Onetu, dziennikarz OKO.press oraz fotoreporterzy „Gazety Wyborczej” i „Gazety Polskiej Codziennie”. Organizacja Reporterzy bez Granic potępiła te działania, uznając je za naruszenie „wolności prasy”.
Inna sprawa z południa Polski, Angeliki Pitoń, dziennikarki krakowskiego oddziału „Gazety Wyborczej”, która pracowała podczas Strajku Kobiet w Zakopanem. Nie doszło do jej zatrzymania. Pitoń została jednak spisana, po czym – po kilku dniach – otrzymała zawiadomienie, że sprawa jest badana pod kątem „znieważenia policjanta” oraz stwarzania zagrożenia epidemicznego (mimo że nosiła maseczkę, to grozi jej kara za jej brak).
Głośnym echem odbiła się również sytuacja w czasie Marszu Niepodległości w Warszawie, kiedy to poturbowana została znana dziennikarka „Newsweeka” Renata Kim.
O ile tego typu wydarzenia nie powstrzymają rozpoznawalnych dziennikarzy lub pracowników dużych koncernów medialnych, które zapewnią im ochronę w razie potrzeby, o tyle – jeśli analogiczne sytuacje będą się powtarzać – mogą one zdecydowanie zniechęcić dziennikarzy małych, lokalnych gazet czy portali.
Bo kto ze słabo zarabiających redaktorów chce mieć sprawę w sądzie? 30 tysięcy złotych kary za domniemany brak maseczki?
Jako dziennikarz byłem zatrzymany tylko raz przez siły bezpieczeństwa w czasie pracy. Miało ono miejsce w lutym 2017 roku, kiedy wraz z żoną pracowaliśmy nad reportażami ze zrujnowanego wschodniego Aleppo. Całe dnie spędzaliśmy wśród mieszkańców Dżabal Badru, jednej z najbardziej zniszczonych części miasta. Po pięciu dniach pracy jednak podjechała do nas mała furgonetka, młody mężczyzna wyciągnął i wycelował w nas broń, nakazując wejście do środka.
Uratowały nas kobiety, z którymi rozmawialiśmy w dość ciemnym zaułku – dookoła nas nagle znalazło się kilkanaście osób, które odstraszyły mężczyzn. „Macie tu nie wracać” – rzucili, odjeżdżając. To zatrzymanie doprowadziło, że nie jechaliśmy już w to samo miejsce i przestaliśmy zbierać historie ludzi. Baliśmy się, nie stała za nami żadna duża organizacja ani redakcja.
„Abonament na demokrację”
Wracając jednak do tematu, czyli jak ratować demokrację?
Do Aleppo dotarliśmy jednak dzięki przedstawicielom organizacji humanitarnych, którzy byli tam pionierami – to oni otwierali pierwsze sklepiki, biura, szkoły. Nie ratowali demokracji, bo jej tam nie dało się (i nadal nie da) uratować. Ratowali jednak życie, organizując je po piekle oblężenia.
Nie mam wątpliwości, że w razie pogorszenia się sytuacji, to właśnie organizacje pozarządowe będą ratować nas i naszą, polską demokrację. Tak jak ratują życie w Aleppo, tak jak robią to teraz w Białorusi, wspierając ucieczkę prześladowanych protestujących.
Co możemy zrobić? Wspierajmy organizacje pozarządowe, które ten pandemiczny rok dotknął równie dotkliwie jak małych przedsiębiorców, instytucje kultury czy księgarnie. Małe NGO'sy zwykle nie mają środków na przeprowadzenie kampanii crowdfundingowych. Ale nawet najmniejsza, regularna wpłata może być źródłem nie tyle materialnego wsparcia, co również motywacji. Mając ponad 50 patronów i patronek, nie ma tak naprawdę znaczenia, czy wpłacają 5 złotych czy 100. Liczy się fakt, że tyle osób chce nas wspierać.
Co więc możemy zrobić? Kuba Wygnański (który w nadchodzący czwartek przeprowadzi ciekawe szkolenie w temacie (https://www.facebook.com/events/198226135148870), nazwał to „Abonamentem na demokrację”. Dziś to hasło przyjmuje nowy wymiar.
Karol Wilczyński – dziennikarz i aktywista. Współautor islamistablog.pl. Członek sieci „A World of Neighbors”. Współpracuje z licznymi organizacjami pozarządowymi i grupami nieformalnymi w Polsce, Europie i krajach arabskich. Publikuje m.in. w NGO.pl, magazynie „Kontakt”, „Tygodniku Powszechnym” oraz słowackim dzienniku „Sme”.
Komentuj z nami świat! Czekamy na Wasze opinie i felietony (maks. 4500 znaków plus zdjęcie) przesyłane na adres: redakcja@portal.ngo.pl.
Źródło: informacja własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.