Od czternastu lat twórcy i aktorzy Teatru 21 udowadniają, że teatr może stać się przestrzenią emancypacji i zmiany społecznej. Kto może to lepiej zrozumieć i udowodnić niż aktorzy z zespołem Downa.
Teatr 21 to miejsce, w którym większość z aktorów dorasta i dojrzewa artystycznie od samego początku jego istnienia. Z warsztatów i pokazów jasełkowych w warszawskim Zespole Społecznych Szkół Specjalnych „Dać Szansę” wykluwał się stopniowo teatr zaangażowany, oddający głos niesłyszalnej dotąd grupie: osobom z zespołem Downa i autyzmem.
Justyna Sobczyk, założycielka teatru, od początku oddaje swoim aktorom i aktorkom przestrzeń do opowiadania historii ważnych w danym momencie dla poszczególnych osób i dla grupy społecznej, której są reprezentantami. Widać, że jest ich ciekawa jako artystów, a to, co dla lekarzy czy społeczeństwa jest jednostką chorobową, dla jej zespołu staje się punktem wyjścia do zadawania pytań: o prawo do miłości, prawa głosu, budowania rodziny – w tym do posiadania dzieci.
Aktorzy poruszają tematy, które nie przechodzą przez gardło uczestnikom publicznego dyskursu. Robią to we własnym imieniu, na własnych zasadach, na scenie, która staje się nie tylko miejscem kreacji, ale również amboną, z której ogłaszają światu: jesteśmy tu jako artyści, nie jako adresaci czułego pobłażania i beneficjenci działań „na rzecz”. Wcielają się w role, jednocześnie przejmując kontrolę nad rzeczywistością. Na scenie to oni piszą życiu scenariusze.
– W realnym życiu o tym, co jest „zdrowe”, „w normie” decydują przedstawiciele większości – podkreślają twórczynie Teatru 21. – I jako ta większość nie dajemy wiary temu, że osoba z zespołem Downa czy inną niepełnosprawnością intelektualną może pracować, zarabiać, być równoprawnym obywatelem społeczności, że może do niej coś cennego wnosić – dodają.
Justyna Lipko-Konieczna jest dramaturżką Teatru 21. Uczestniczy we wszystkich próbach, w których – jak w laboratorium – pomysły na tematy kolejnych spektakli pączkują z dyskusji, improwizacji, interakcji między aktorami. Praca nad scenariuszem to proces destylacji, układania wątków w sekwencje, porządkowanie. Ze sceny nie padają zdania wymyślone przez scenarzystkę, każda postać, każda scena wykluwa się z pracy aktorów podczas prób. A to oznacza, że jest również głęboko osadzona w ich doświadczeniu. Nierzadko zmiany potrafią zachodzić nawet chwilę przed premierą.
Justyna Wielgus, pedagożka teatru: – Nasi aktorzy są na to gotowi, co zresztą wyróżnia ich na tle aktorów profesjonalnych, z którymi zdarza nam się pracować podczas koprodukcji z innymi teatrami. Dla tych drugich, zmiana czegoś w ostatniej chwili potrafiła być dużym wyzwaniem.
Jednym z takich ważnych tematów była dla aktorów kwestia posiadania stałej pracy. Dla osób z niepełnosprawnością intelektualną w Polsce to wciąż w znacznej większości nieosiągalne marzenie. Jednocześnie możliwość zarabiania tam, gdzie się to udaje, stanowi powód do dumy i poczucia satysfakcji z dokładania się do domowego budżetu.
Justyna Lipko-Konieczna: – Aktorzy zaczęli zastanawiać się co zrobić, by praca teatralna była ich stałą pracą. Jednym z naszych aktorów jest Piotr Swend, znany z serialu „Klan”. To on powiedział: „Jedyny sposób to zrobić serial!”. Tak powstał pomysł na czteroodcinkowy serial w teatrze. Tytuły i akcja kolejnych odcinków również tworzone były przez zespół aktorski.
Z biegiem lat tematy, które podejmują aktorzy i aktorki, są coraz odważniejsze. Justyna Wielgus, pedagożka teatru zajmująca się między innymi ruchem scenicznym, z Teatrem 21 współpracuje od 2013 roku:
– Ta ich rosnąca odwaga i samoświadomość zaczyna coraz mocniej rezonować, zarówno na linii teatr – rodziny aktorów, jak i w ich własnych domach. W sferze teatru zawsze stajemy po stronie aktora, jednak staramy się także rozumieć perspektywę ich rodzin. Wiemy, jak to jest, kiedy uruchamia się pewne myślenie, emocje, a potem wychodzi się z teatru i trzeba funkcjonować w rzeczywistości, która już niekoniecznie jest otwarta na odwagę naszych aktorów – dodaje.
Jednocześnie realizatorki Teatru 21 pilnie strzegą tego, by zarówno praca nad spektaklem, jak i finalny efekt były przestrzenią wolności i emancypacji. Zarówno, jeśli chodzi o role społeczne, jak i rodzinne. Dlatego rodzice i opiekunowie nie uczestniczą w próbach – spektakl widzą dopiero w dniu premiery. Justyna Wielgus podkreśla, jak ważne jest dbanie o podmiotowe i poważne traktowanie osób z niepełnosprawnościami także w języku. Nie raz zdarzało się, że dziennikarze realizujący materiał o Teatrze, wskazując na którąś z aktorek pytali, czy mogą porozmawiać „z tą dziewczynką”. Często podczas występów wyjazdowych zdarza się, że w trakcie rejestracji w hotelu ktoś z obsługi pyta: „Kto jest z tymi dziećmi?”. Realizatorki konsekwentnie odpowiadają, że w zespole nie ma osób niepełnoletnich.
Do tej pory powstało kilkanaście spektakli. Część zeszła już z afisza, do niektórych tytułów zespół regularnie powraca. Najnowszy – „Rewolucja, której nie było” – powstał na kanwie protestów osób niepełnosprawnych i ich rodziców, którzy przez czterdzieści dni okupowali sejmowe korytarze.
Justyna Lipko-Konieczna podkreśla: – Jako pierwsi w Polsce inicjujemy badania nad teatrem osób z niepełnosprawnościami intelektualnymi, wydajemy książki, badamy i pokazujemy realną zmianę społeczną, jaką niesie tego typu praca.
Justyna Wielgus: – Słyszę czasem zarzuty, że wmawiamy aktorom pewną iluzję. To nieprawda. Wierzymy, że teatr daje wolność i jest nośnikiem potencjalnej zmiany. Widzimy to w widzach – tych stałych, ale i tych, którzy widzą nas na scenie po raz pierwszy. Aktorzy Teatru 21 przeżywają zbliżającą się premierę inaczej niż profesjonalni aktorzy: przede wszystkim ogromnie cieszą się na spotkanie z widzami. W „21 myślach o teatrze”, publikacji dokumentującej pracę nad spektaklem pod tytułem „Klauni, czyli o rodzinie. Odcinek 3”, aktorzy mówią: „Widz jest naszą najbliższą teatralną rodziną”.
Źródło: inf. własna warszawa.ngo.pl
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23