Posłanka Małgorzata Tracz przedstawiła projekt zakazu hodowli zwierząt na futro
5 lutego w Sejmie odbyło się pierwsze posiedzenie parlamentarnego zespołu na rzecz wprowadzenia zakazu hodowli zwierząt na futro, powołanego przez posłankę Małgorzatę Tracz z Zielonych. Posłanka przedstawiła szczegóły projektu, głos zabrała także strona społeczna – m.in. przedstawiciele Fundacji Viva! i Stowarzyszenia Otwarte Klatki. Projekt ustawy ma zostać złożony w najbliższych miesiącach.
Odszkodowania dla hodowców, odprawy dla pracowników i 5-letni okres przejściowy – oto główne założenia projektu przygotowanego przez posłankę Tracz w konsultacji z działaczami Otwartych Klatek i Fundacji Viva!. W posiedzeniu parlamentarnego zespołu na rzecz wprowadzenia zakazu hodowli zwierząt na futro wzięli udział przedstawiciele i przedstawicielki obu organizacji, Koalicji Społecznej Stop Fermom Przemysłowym, a także posłanki Katarzyna Piekarska, Dorota Olko i Dorota Łoboda oraz przedstawiciele Ministerstwa Rolnictwa. Zdalnie dołączył ponadto Krzysztof Jażdżewski, zastępca Głównego Lekarza Weterynarii.
Pierwsza część spotkania była skupiona na przedstawieniu założeń projektu i argumentów przemawiających za wygaszeniem hodowli zwierząt futerkowych w Polsce. Najpierw głos zabrała posłanka Tracz.
– Ten projekt jest swoistego rodzaju umową społeczną, dlatego że składa się z trzech głównych elementów. Jest to po pierwsze zakaz, który przewiduje 5-letni okres przejściowy. Drugim ważnym elementem projektu jest kwestia odszkodowań dla hodowców – przewidujemy takie odszkodowania w systemie degresywnym, czyli premiującym tych, którzy zdecydują się odejść od hodowli już w pierwszych latach obowiązywania projektu. Oni będą mieli procentowo większe odszkodowania wyliczane na podstawie przychodu za ostatnie trzy lata. Trzeci ważny element to są odprawy dla pracowników – powiedziała Małgorzata Tracz.
Następnie w imieniu Ministerstwa Rolnictwa głos zabrał dyrektor generalny Wojciech Wojtyra, który podkreślił, że dla Ministerstwa sprawa dobrostanu zwierząt gospodarskich, w tym zwierząt futerkowych, jest sprawą bardzo ważną. Przypomniał, że w przeszłości podejmowane były próby poprawy dobrostanu na fermach futrzarskich. Przyznał też, że Ministerstwo zdaje sobie sprawę, że Inspekcja Weterynaryjna nie jest w stanie wyłapać wszystkich przypadków naruszeń na fermach. Podkreślił, że uzasadnienie zrobiło wrażenie na Ministerstwie i zostało ocenione jako bardzo dobrze wykonana praca. Poinformował ponadto, że Ministerstwo przygotowało wstępne uwagi do projektu.
W czasie posiedzenia głos zabrali także przedstawiciele strony społecznej: Cezary Wyszyński (prezes Fundacji Viva!), Mikołaj Jastrzębski (kampania Antyfutro), Bogna Wiltowska (Dyrektorka ds. Śledztw i Interwencji w Stowarzyszeniu Otwarte Klatki) oraz radczyni prawna Angelika Kimbort.
– Od 2011 roku zakaz chowu zwierząt na futra znajdował się w sześciu projektach ustaw w polskim sejmie. Mimo ogromnego poparcia społecznego i deklaracji polityków, lobby futerkowe było w stanie zablokować każdą dotychczasową próbę zmiany prawa. Nasi wszyscy południowi, północni i zachodni sąsiedzi mają wprowadzone zakazy lub ograniczenia skutkujące likwidacją przemysłu futerkowego. Niestety w tej sprawie Polska znajduje się w bloku państw razem z m.in. Białorusią i Rosją – powiedział Cezary Wyszyński.
– Chciałabym przypomnieć, że w przeciwieństwie do innych form produkcji zwierzęcej mówimy o trzymaniu drapieżników, gatunki zwierząt nieudomowionych, w małych klatkach i jałowym środowisku. Rozporządzenie Ministra Rolnictwa, które określa minimalne warunki utrzymywania zwierząt na fermach futrzarskich, nie chroni ich przed cierpieniem, nie zapewnia dobrostanu oraz nie umożliwia im realizacji podstawowych potrzeb gatunkowych – zwróciła uwagę Bogna Wiltowska.
Druga część posiedzenia poświęcona była dyskusji na temat projektu ustawy. Głos zabrał m.in. Jarosław Urbański z Zachodniego Ośrodka Badań Społecznych i Ekonomicznych, autor licznych raportów o przemyśle futrzarskim. Urbański podkreślił, że przemysł ten ma marginalne znaczenie dla polskiej gospodarski i nie ma większego wpływu na lokalny i krajowy rynek pracy. Zaznaczył też, że praca na fermie zwierząt futerkowych jest często sezonowa, trudna, wymagająca, o podwyższonym ryzyku wypadków przy pracy (np. poprzez ugryzienie).
O negatywnym wpływie ferm futrzarskich na środowisko opowiedział Bartosz Zając z Koalicji Społecznej Stop Fermom Przemysłowym i Piotr Chara, prezes Fundacji Zielonej Doliny Odry i Warty.O problemie z perspektywy mieszkańców wsi opowiedziała też Romana Bomba, z miejscowości Cieszyn-Dobrzec, sprzeciwiająca się fermom futrzarskim już od wielu lat.
Hodowcy nie skorzystali z możliwości wzięcia udziału w dyskusji, mimo że jak podkreśliła Małgorzata Tracz, otrzymali zaproszenia z miesięcznym wyprzedzeniem. Zamiast tego początkowo zakłócili posiedzenie i wyszli, po czym wrócili i korzystając z udzielonego im głosu oskarżyli aktywistów o wypuszczanie zwierząt z ferm. Dopytywani kilkukrotnie o konkretną organizację, pod której adresem kierują te oskarżenia, nie wymienili natomiast żadnej nazwy.
Projekt jest w fazie konsultacji społecznych.
Źródło: Międzynarodowy Ruch na rzecz Zwierząt - Viva