Ludzie są lepsi, niż by się to mogło wydawać. Rozmowa z Krystianem Połomskim, autorem raportu „Polska sołecka na pomoc Ukrainie” [wywiad]
Od lutego do sierpnia 2022 roku do Polski przybyło 5 milionów osób z Ukrainy. Wiele z nich trafiło na wieś, gdzie zostali gorąco przyjęci przez mieszkańców. Fundacja Wspomagania Wsi przeprowadziła badania jakościowe wśród kilkudziesięciu osób zaangażowanych w działania pomocowe oraz samych uchodźców. Pomimo ogromnego zaangażowania w pomoc uchodźcom z Ukrainy oraz w rozwiązywanie szeregu innych kryzysów, środowiska wiejskie nie są wystarczająco uwzględniane w systemie obrony cywilnej, są niedoceniane i nieproporcjonalnie wspierane. Rozmawiamy z Krystianem Połomskim z Fundacji Wspomagania Wsi – autorem raportu.
Piotr Subotkiewicz, Witryna Wiejska: – Co rozumiesz pod pojęciem Polska sołecka?
Krystian Połomski: – To sołtysi i sołtyski, członkinie kół gospodyń wiejskich, druhowie z ochotniczych straży pożarnych, liderzy i członkowie organizacji lokalnych, może jest to trochę zamiennik określenia „środowiska wiejskie”, z położeniem mocnego akcentu na rolę więzi i aktywności właśnie w poszczególnych sołectwach czy wsiach. To grupy, z którymi Fundacja Wspomagania Wsi współpracuje od ponad 35 lat. Jesteśmy w nieustającym kontakcie, widzimy jak pracują i się zmieniają.
Była zima, ujemne temperatury, ludzie uciekający z własnych domów, często bez rzeczy osobistych, bez ciepłych ubrań – przybywają do Polski. W takiej sytuacji kluczowy jest czas reakcji…
– To prawda, ta pomoc była błyskawiczna. Już pierwszego dnia mieszkańcy dzwonili do sołtysów i mówili: „Pani Anno, jesteśmy pod świetlicą, gdzie mamy zostawić dary”. A pani Anna? Organizowała w tym czasie zbiórkę i następnego dnia ten transport ruszał na granicę. Ludzie masowo zgłaszali się do pomocy, odpowiadali na posty na Facebooku, a później przez wiele miesięcy byli zaangażowani.
To była pomoc bez barier, bo nie ograniczała jej biurokracja, w przeciwieństwie do działań administracji samorządowej i państwowej. Czy tak to wyglądało?
– Państwo jest silne siłą swoich obywateli i oczywiście siłą instytucji, ale w tym przypadku, to obywatele zadziałali szybciej. Instytucje później „ruszyły” i nie można umniejszać tej pomocy. Ale płomień pomocy wzniecili społecznicy.
Jakie wnioski wynikają z rozmów, które prowadziliście podczas badania?
– „Wiele rzeczy u nas dobrze działa, a ludzie są lepsi, niż by się to mogło wydawać” – to są słowa jednej z uczestniczek badania.
Wszystkie działania ćwiczone we wspólnotach samorządowych okazały się przydatne: pikniki, festyny, dożynki, biesiady. Ich organizacja pozwala zdobyć umiejętności, które mogą być użyte w sytuacji kryzysowej – od przygotowywania posiłków, przez znalezienie kwater i rozlokowanie ludzi po domach, po organizację transportu z darami, czy udzielanie pierwszej pomocy.
Wspólnoty lokalne zadziałały sprawnie dzięki swojemu codziennemu doświadczeniu i zdolnościom koordynacyjnym. Warto to podkreślić, że organizacja wydarzenia we wsi wymaga właśnie zdolności koordynacyjnych i planowania. To są umiejętności, które posiadają liderzy na wsi.
Ważna była też sieć kontaktów, bez nich trudno byłoby cokolwiek zrobić. To znajomości oparte na zaufaniu. Ludzie są sprawdzeni, ufają sobie, bo wspólnie np. chodzili do szkoły, albo znają się już tyle lat i razem działają w ochotniczej straży pożarnej albo w kole gospodyń wiejskich. To są bardzo bliskie, przyjacielskie relacje.
Sprawdziły się również partnerstwa międzygminne, a w szczególności te międzynarodowe – z Ukrainą i z krajami Europy Zachodniej – oparte na relacjach osobistych, pielęgnowanych przez lata. Dzięki nim pomoc humanitarna szybciej i skuteczniej trafiała do potrzebujących.
A co jest do poprawy, na wypadek kolejnego, takiego wydarzenia?
– Do poprawy jest koordynacja działań pomocowych pomiędzy Polską sołecką a administracją powiatową, gminną i rządową.
Czasami występowało zasłanianie się przepisami i procedurami: że RODO, że procedury nie pozwalają.
W sytuacjach kryzysowych nie może być tak, że coś stoi na przeszkodzie w skutecznym udzielaniu pomocy. Instytucje muszą przestrzegać litery prawa, co jest zrozumiałe, ale warto nie zapominać o duchu prawa. Czasami mechaniczne podejście do przepisów oznacza jednak zbyt daleko idącą ostrożność, służącą jako wymówka do niepodejmowania działań. A w 2022 roku chodziło o ratowanie życia, więc te procedury nie były najważniejsze.
Skoro mamy zdefiniowaną, sprawną grupę, która działa natychmiastowo i skutecznie, może warto byłoby bardziej ją wesprzeć? Bo do udzielania pomocy potrzeba środków finansowych – na benzynę, na jedzenie dla ludzi, którym pomagamy.
– Pomoc finansowa jest ważna, ale również istotny jest sposób w jaki traktujemy przedstawicieli Polski sołeckiej. Brak partnerskich relacji przekłada się na finansowanie lub jego niedostatek. Czasami traktowani są trochę z góry, albo nawet jak piąte koło u wozu. Ten sposób myślenia przekłada się też na umniejszanie ich roli. Potrzebujemy w Polsce silnych, dobrze działających i zaopatrzonych organizacji – od sołectw, przez stowarzyszenia, OSP i Koła Gospodyń Wiejskich.
Do kryzysu trzeba być przygotowanym. Pieniądze powinny znaleźć się wcześniej, zanim nastąpi kryzysowa sytuacja. Może zaapelujmy, żeby bardziej wspierać lokalne organizacje, że to jest bardzo istotne.
– Pieniądze, to jest tylko narzędzie, którego często brakuje. Ale też przekazujmy wspólnotom lokalnym zadania do wykonania. Urząd gminy obarczony jest różnymi przepisami, formalnościami. Czy koło gospodyń wiejskich albo stowarzyszenie musi działać w ten sam sposób? Jak najmniej biurokracji, a jak najwięcej działania.
Potrzebny jest fundusz kryzysowy na poziomie urzędu gminy, czy na poziomie starostwa, ale też na poziomie państwa. Łatwe do uruchomienia środki na te pierwsze działania pomocowe. Kiedy potrzebne są koce, jedzenie, paliwo, to pozyskujemy środki z takiego budżetu, który nie jest obwarowany milionem przepisów i obostrzeń, bo być może koszty związane z jego kontrolą będą wyższe niż pula dostępnych pieniędzy.
Czyli powinniśmy sobie nawzajem bardziej ufać.
– To trzeba wszystko wyważyć i myśleć o efektywności.
Z naszego raportu wynika, że w sytuacjach kryzysowych ludzie dają z siebie o wiele więcej, niż jesteśmy w stanie przewidzieć, a ich pomoc trafia tam, gdzie powinna.
Równie ważne jest budowanie i pielęgnowanie koalicji między różnymi podmiotami na poziomie gminnym i międzynarodowym, które w sytuacjach kryzysowych dobrze się sprawdziły.
Jak to rozumieć?
– Jednym z przykładów jest sytuacja, w której tuż po wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie z naszą rozmówczynią – sołtyską Wandą, skontaktowała się z gmina partnerska z Dolnej Saksonii z propozycją przekazania dwóch TIR-ów pełnych darów. Wanda zaangażowała do działania strażaków i członkinie koła gospodyń wiejskich. W ten sposób operacja została błyskawicznie przeprowadzona. Było to możliwe dzięki istnieniu silnych lokalnych powiązań i wcześniej zbudowanego zaufania miedzy gminą Wandy, a gminą z Dolnej Saksonii.
Czy z raportu wynikają jakieś wnioski w odniesieniu do urzędów gmin?
– W urzędach gmin powinny znaleźć się osoby, które faktycznie zajmują się zarządzaniem kryzysowym i w momencie, w którym coś się dzieje – reagują natychmiast, co najmniej tak szybko, jak zrobili to sołtysi i liderzy na wsi. Natychmiast powoływany jest sztab kryzysowy, rozdzielane są działania, bo urząd gminy w takiej sytuacji powinien tę pomoc koordynować, łączyć ludzi i zasoby, bo w takich połączonych, wspólnych działaniach jest siła.
Raport powstał dzięki wsparciu Funduszu Tutaj prowadzonego przez Ashokę.
Źródło: Witryna Wiejska