Inne powstanie warszawskie. 4 sierpnia 1915, środa. Pod maską spokoju
W gazetach pojawiają się co prawda informacje o łunach pożarów na horyzoncie i odgłosie kanonady, ale niewiele wyczytać o rzeczywistych nastrojach, o ówczesnej mieszance nadziei i obaw. Nadchodziła wielka zmiana i… wielka niewiadoma.
W cyklu „Inne powstanie warszawskie” wracamy pamięcią do sierpnia z 1915 roku, choć w naszej opowieści cofamy się też do sierpnia 1914, bo wtedy, w momencie wybuchu I wojny światowej, rozpoczęto wiele prac społecznych – zaczęto działania, które umożliwiły to, co wydarzyło się w Warszawie w roku 1915. Czas, gdy społecznicy wzięli władzę w swoje ręce.
„Dziennik” prowadzimy, opierając się głównie na doniesieniach prasowych, i oczywiście po swojemu je komentując.
Zapraszamy do wspólnego śledzenia wydarzeń z sierpnia 1915.
W Kurierze Warszawskim w notatce pod tytułem „Rekwizycja żywności” czytamy: „Energiczne zabiegi w walce z niesumienną spekulacją osiągnęły pożądany skutek. (…) sekcja żywnościowa niezwłocznie przystąpiła do czynności. (…) Rekwizycja odbywa się w ten sposób, że delegaci komitetu obywatelskiego w obecności policji spisują na miejscu protokuły z wymienieniem dokładnej ilości znalezionych w składach towarów, które mogą być bądź odrazu zabierane do składów komitetu, bądź opieczętowywane na miejscu”.
Mamy też doniesienia o pracy komisji pracy kobiet (kontynuacja działań sekcji kobiet) na rzecz dzieci bezdomnych. Sekcji żywnościowej o przyjmowaniu „na oborę” krów mlecznych. Również sekcja schronisk dla uchodźców (organizował je Komitet Centralny – bo dotyczyło to osób przyjezdnych) dbała o żywy inwentarz, który przybył z uchodźcami do Warszawy.
Warto wiedzieć:
Wielka działalność komitetów jednoczyła społeczeństwo wobec doraźnych problemów, jednak nie wszyscy jednakowo oceniali sytuację. Pod przykrywką działań legalnych organizowały się także struktury nielegalne lub przynajmniej nieoficjalne. O nielegalnym Sokole, który prowadził legalną działalność w towarzystwach sportowych jutro.
Tajną działalność prowadziła Polska Liga Kobiet Pogotowia Wojennego współdziałająca z Polską Organizacją Wojskową i oczywiście z Legionami. Działało też niezależne harcerstwo, które z jednej strony sprzyjało legionistom (byli członkami POW), z drugiej współpracowało z Komitetem Obywatelskim, który organizował dla nich oficjalne kolonie (nieoficjalnie obozy harcerskie), a także brało udział w organizowanym przez KO roznoszeniu poczty.
A działania te, tak legalne, jak i nielegalne pociągały za sobą czasem znaczne ryzyko. Choćby przed odejściem Rosjan zesłano do Charkowa 22 harcerzy oraz wywieziono do Rosji pięć skautek. Czy Rosjanie mieli się czego obawiać? Wacław Błażejewski, w „Z dziejów harcerstwa polskiego (1910-1939)” opisuje jak w tym czasiewyznaczeni skauci, z bronią w ręku, mieli ochraniać wybitniejszych działaczy przed ewentualnym wywiezieniem ich do Rosji.
Z drugiej strony, nawet ci, którzy działali oficjalnie nie mogli spać spokojnie. Chociażby decyzję o pozostaniu na miejscu władze carskie mogły uznać za współpracę z wrogiem i, jak pisze w swoich pamiętnikach Maria Lubomirska, taka obawa towarzyszyła jej mężowi, który nie zdecydował się opuścić Warszawy i pozostał na stanowisku przewodniczącego Komitetu Obywatelskiego. Przecież w 1914 władze carskie współpracę z wrogiem karały śmiercią.
CDN...
Źródło: informacja własna ngo.pl