Ekonomia społeczna. Czy Polska ma szansę na przeniesienie katalońskich wzorców?
Jest pora lunchu, więc siadamy w jednej z knajp, by coś zjeść. Wokół mnóstwo ludzi. Dobrze, że mieliśmy rezerwację, bo inaczej nie byłoby szans na znalezienie miejsca. Jedzenie jest pyszne, obsługa miła. Z czasem dowiadujemy się, że jest to bar prowadzony przez fundację Mescladis – Cocinando Oportunidades.
Polska, Słupsk
Przez kilka tygodni pracujemy z grupą młodych osób chcących stworzyć miejsce dobre i potrzebne – bar mleczny, w którym nie używa się mięsa. Nie żadna wylansowana wegańska knajpa, ale tania, swojska, domowa kuchnia bez cierpienia zwierząt. Ma być to miejsce dla każdego, gdzie pysznie będzie dla wegan, wegetarian i mięsożerców. Młodzi zaangażowani są w ruch prozwierzęcy. Bar natomiast ma być dla nich miejscem pracy, ale także sposobem na realizowanie misji.
Z biznesplanu wynika, że to miejsce ma potencjał, choć takim biznesem nie zainteresowałby się żaden chcący dorobić się kroci przedsiębiorca. Cel społeczny jest wyraźny, cel ekonomiczny realny, choć niewygórowany. Cały zespół Ośrodka Wsparcia Ekonomii Społecznej, w którym i ja pracuję kibicuje i wspiera jak może grupę młodych zapaleńców. Niemal wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Niemal, bo choć każdy z nich jest osobą bezrobotną, zgodnie z zasadami weryfikacji są zbyt mało wykluczeni, by otrzymać wsparcie finansowe, zbyt mało poturbowani życiowo, by móc tworzyć przedsiębiorstwo społeczne.
Hiszpania, Barcelona
Jest pora lunchu, więc siadamy w jednej z knajp, by coś zjeść. Wokół mnóstwo ludzi. Dobrze, że mieliśmy rezerwację, bo inaczej nie byłoby szans na znalezienie miejsca. Jedzenie jest pyszne, obsługa miła. Z czasem dowiadujemy się, że jest to bar prowadzony przez fundację Mescladis – Cocinando Oportunidades. „Gotując Możliwości” – to nazwa jednego z projektów oferującego przygotowanie do zawodu kelnera lub pomocnika kuchni, w pierwszej kolejności osobom z mniejszymi możliwościami do rozwoju, np. rezydującym w Katalonii imigrantom, ale też innym osobom dotkniętym wykluczeniem. Lokal udostępnia Miasto Barcelona na preferencyjnych warunkach, z zaznaczeniem, że ma być to miejsce realizacji przedsięwzięć społecznych. Innym warunkiem Miasta było to, by na terenie baru nadal funkcjonowała ogólnodostępna, bezpłatna, publiczna toaleta, obsługiwana przez Mescladís. Kiedy pytamy osobę zarządzającą o sprawozdawczość, wskaźniki i wymogi związane ze stopniem wykluczenia podopiecznych i zatrudnionych, nie rozumie, o co pytamy. Tłumaczymy wytyczne (dla wtajemniczonych CT 9), mówimy o proporcjach zatrudnienia osób niepełnosprawnych, wykluczonych (najlepiej wielokrotnie), a pracownicy Mescladis mówią o filozofii ekonomii społecznej, jako o polityce rozwoju miasta, o świadomości Katalończyków, dla których odpowiedzialna konsumpcja jest czymś tak naturalnym, jak dla nas weryfikacja statusu przedsiębiorstwa społecznego.
Odpowiedzialna konsumpcja
W Polsce ten termin kojarzy się głównie z kwestiami ekologicznymi, by kupować rzeczy wyprodukowane z naturalnych, dobrej jakości materiałów/ składników. Coraz częściej zwracamy uwagę na fakt, w jakich warunkach powstał dany produkt (np. czy jajka są od kur z chowu klatkowego, a ubrania szyte w nieludzkich warunkach za nieludzkie wynagrodzenie). Ale w Hiszpanii odpowiedzialna konsumpcja, w którą wpisuje się ekonomia społeczna to zdecydowanie coś więcej:
- trzymanie oszczędności w etycznym banku, czyli takim, który finansuje przedsięwzięcia zorientowane na ważny społecznie cel, inwestują w społecznie odpowiedzialne spółki itp.;
- wdrażanie zasady 0 km, czyli kupowanie w najbliższym otoczeniu, najlepiej do 1 km, co rozwija lokalność, ale także jest ekologiczne (mniejsze wydatki na transport itp.);
- obowiązkowe odpowiedzialne zamówienia publiczne (m.in. aspekty i klauzule społeczne), wdrożone we wszystkich jednostkach publicznych;
To tylko niektóre z przykładów, które choć wydają się dość proste i oczywiste nie mogą przebić się w Polsce.
Ekonomia społeczna po barcelońsku
Ekonomię społeczną w Barcelonie poznaję od niemal dwóch lat dzięki partnerskim projektom realizowanym ze stowarzyszeniem Smilemundo, którego szefową jest Aleksandra Zemke. To Ola pokazuje nam, czym ekonomia społeczna może być, gdy traktuje się ją nie jako zlepek kryteriów wykluczenia i wskaźników zatrudnienia. Ekonomia solidarna Katalończykom jest znana od dziesiątek lat, ale kryzys gospodarczy w sposób szczególny uzmysłowił Hiszpanom/kom, jak wielką szansą może być solidarne działanie. Katalonia, choć to jeden z najbogatszych rejonów Hiszpanii, boryka się z wieloma problemami. Według najnowszych danych Instytutu Statystycznego w Katalonii (Idescat), ryzyko ubóstwa w 2015 roku zagrożonych było 19% populacji Katalonii, zwłaszcza osoby poniżej 18 roku życia (29,4%).
Jedną z głównych przyczyn ubóstwa i wykluczenia społecznego w regionie jest wysoka stopa bezrobocia. W Katalonii w pierwszym kwartale 2016 roku wyniosła ona 14,8%, przy czym zjawiskiem tym najbardziej dotknięta została młodzież w wieku od 16 do 24 lat (niemal 50% osób w tej grupie nie może znaleźć pracy).
Ogromny wkład w zmianie myślenia o ekonomii społecznej w Barcelonie wprowadziły nowe władze Barcelony. W 2015 roku prezydentką została aktywistka i działaczka Ada Colau. Jedną z pierwszych decyzji Rady Miasta było wprowadzenie w życie „Planu Działania na rzecz Ekonomii Spółdzielczej, Społecznej i Solidarnej” i zainwestowanie 96 milionów euro w politykę socjalną oraz rozwój instytucji i przestrzeni publicznych. Utworzony przez Radę przekrojowy plan działania, z budżetem przekraczającym 650.000 euro, zakłada wsparcie zatrudnienia, biznesu, przedsiębiorczości oraz stworzenie Sieci Gmin Ekonomii Społecznej. Powstał także nowy Departament Ekonomii Spółdzielczej, Społecznej i Solidarnej (w poprzednich kadencjach nie istniał). Głównym zadaniem Departamentu jest wspieranie powstawania struktur gospodarczych o bardziej społecznym i solidarnym charakterze oraz promowanie odpowiedzialnej konsumpcji wśród obywateli miasta.
O ekonomii społecznej w Barcelonie myśli się na serio i systemowo, co przynosi wymierne rezultaty (dane z 2015 r.):
- 4718 inicjatyw społeczno-gospodarczych w Barcelonie,
- 2,8% procent wszystkich zarejestrowanych w mieście firm (z 167000 firm),
- ponad 53.000 pracowników, co stanowi 8% wszystkich zatrudnionych w Barcelonie,
- skala finansowa sięgająca ok. 3.750 milionów euro, więcej niż 7% PKB miasta,
- ponad 100.000 wolontariuszy,
- ponad 500.000 członków spółdzielni konsumenckich,
- 113.000 członków spółdzielni ubezpieczeniowych.
Trzeci sektor stanowi 50,9% całości podmiotów ekonomii społecznej. Czy Polska ma szansę na przeniesienie katalońskich wzorców?
Ekonomia społeczna po polsku
W Polsce od lat mówi się o ekonomii społecznej, ostatnio także dodano przymiotnik solidarnej. Od lat jest to dyskusja wokół definicji i wskaźników – ile miejsc pracy ekonomia społeczna powinna przynosić, jak długo musi istniej przedsiębiorstwo społeczne, by spełnić warunek „trwałości” itp.
Obowiązująca definicja przedsiębiorstwa społecznego narzuca minimalny limit proporcji zatrudnienia, np. 50% osób bezrobotnych czy 30% osób niepełnosprawnych, liczony dla całości zatrudnienia. Dla organizacji pozarządowych, stowarzyszeń i fundacji, które już zatrudniają pracowników konieczność dodatkowego zatrudnienia minimum 50% osób bezrobotnych jest trudną do spełnienia barierą. Efekty obecnie obowiązującej definicji są już widoczne przy naborach prowadzonych przez Ośrodki Wsparcia Ekonomii Społecznej na dotacje na tworzenia miejsc pracy. Większe organizacje, które w sposób naturalny powinny wspierać zatrudnienie nie mogą korzystać ze wsparcia dotacyjnego przewidzianego w ramach CT9. Wspomniana na początku artykułu sytuacja jest typową dla kadry OWES w całej Polsce, gdy chętnym, zaangażowanym społecznie, bezrobotnym osobom odmawia się prawa do otrzymania dotacji, bo są zbyt mało wykluczone.
Oba te przykłady obnażają brak fundamentów ekonomii społecznej w Polsce, jakimi są wartości – często niewymierne i trudne do wskaźnikowania, takie jak solidarność, zrozumienie, włączanie społeczne czy różnorodność. Proces dochodzenia do takich wartości wymaga też czasu, może zatem łatwiej będzie zniwelować inne bariery? Dlatego organizacje prowadzące OWES, a skupione w Sieci SPLOT, prowadzą działania zmierzające do zmiany definicji przedsiębiorstwa społecznego, co pozwoli szerzej wejść organizacjom pozarządowym w nurt ekonomii społecznej (http://wiadomosci.ngo.pl/wiadomosc/2193102.html).
Czy Polska ma szansę na ekonomię społeczną i solidarną rodem z Katalonii? Nie wiem, ale chcę wierzyć, że polskie miasta zaczną kreować własną politykę i wzorem Ady Colau zauważa, że poza standardowym biznesem, warto inwestować w ekonomię opartą na solidarności.
Artykuł opublikowany w ramach projektu "Droga do Polski Obywatelskiej", realizowanego przez Sieć SPLOT i OFOP finansowanego ze środków PO FIO.