Chciałabym wierzyć, że komisja ds. wyjaśnienia mechanizmów represji wobec społeczeństwa obywatelskiego oraz działaczy społecznych nie jest tylko listkiem figowym skrywającym brak realnych rozliczeń – takich, które naprawdę oczyszczą służby i wymiar sprawiedliwości z każdego, kto uczestniczył w represjach. Ale nie mam na to wielkiej nadziei, bo pozbawili mnie jej sami ministrowie, gdy – ogłaszając powstanie komisji – wyznaczyli jej polityczne cele.
Dawid Winiarski: „Wszystko, co się wokół tej komisji dzieje, jest skrajnie niestosowne. Sam pomysł i okoliczności jej powołania w obecnej formule są niemal tak bezczelne, jak działania aparatu państwa, które rzekomo ma wyjaśnić. Chcecie realnych zmian? Weźcie się do merytorycznej roboty zamiast upychać znajomych, spłacać długi polityczne i dopisywać sobie linijki do CV. Naprawdę poważne ma być to, że członkini komisji rozliczającej represje sama wciąż procesuje się z policją o odszkodowanie za te właśnie represje? Dopóki tak wygląda skład i mandat, żadna aktywność komisji nie będzie wiarygodna. Przestańcie wycierać sobie usta prześladowanymi aktywistami i NGO-sami. Próbujecie być sprytnie, a jesteście śmieszni. Obłuda. Obłuda. Obłuda".
Ten emocjonalny wpis jednego z najbardziej zaangażowanych antyrządowych aktywistów z czasów rządu PiS to fragment twitterowej dyskusji na temat powołanej przez ministrów Adama Bodnara i Tomasza Siemoniaka specjalnej komisji ds. wyjaśnienia mechanizmów represji wobec społeczeństwa obywatelskiego oraz działaczy społecznych.
Dyskusję sprowokował wpis Agaty Bzdyń, radczyni prawnej specjalizującej się w obronie praw człowieka, która także otrzymała zaproszenie na posiedzenie komisji od jej przewodniczącej, Sylwii Gregorczyk-Abram (Wolne Sądy). W odpowiedzi adwokatka napisała, żeby jej „nie drażnić zaproszeniami” na posiedzenia komisji, gdy w tym samym czasie prokuratura wnosi apelacje na niekorzyść aktywistów oskarżonych jeszcze przez poprzednią władzę, a sprawcy nadużycia władzy nie ponoszą żadnych konsekwencji.
„Komisja nie ma żadnych realnych kompetencji i jej działanie nie przysłuży się niczemu, co miałoby osobom pokrzywdzonym w trakcie antyrządowych protestów wynagrodzić ich krzywdę. Sprawiedliwości w tych sprawach mogłoby się stać zadość tylko i wyłącznie w wyniku sprawnego działania organów ścigania – policji i prokuratury – które rzetelnie i bezstronnie rozliczyłyby działania funkcjonariuszy odpowiedzialnych za zatrzymania i wnoszenie szeregu niezasadnych spraw karnych i wykroczeniowych wobec tych osób” – tłumaczy swoją odmowę współpracy z komisją radczyni prawna Bzdyń.
Adwokatka ma oczywiście rację, wszak już przy powoływaniu komisji minister Siemoniak podkreślał, że jej celem nie jest „represjonowanie funkcjonariuszy i pracowników szeregowych, lecz zajęcie się politykami, którzy uczynili z wykorzystywania władzy, służb i mediów publicznych metodę swojego działania”.
Będą więc posiedzenia, rozmowy z aktywistami i organizacjami, raporty opisujące to, co już z grubsza wiadomo, kilka wywiadów dla prasy i to mniej więcej wszystko.
Ktoś mógłby pomyśleć, że wymiar sprawiedliwości nie dysponuje żadnymi narzędziami pozwalającymi ustalić, udokumentować, rozliczyć i ukarać nadużycia władzy (nazwanie rozliczenia bezpośrednich sprawców „represjonowaniem” pozostawiam bez komentarza).
Tyle że jest dużo gorzej, bo wygląda na to, że komisja nie ma uzupełniać rozliczania sprawców, ale je po prostu zastąpić. „Zajęcie się politykami, którzy uczynili z wykorzystywania władzy, służb i mediów publicznych metodę swojego działania” ma pomóc obecnej władzy osiągnąć jej polityczne cele bez konieczności surowego ukarania każdego funkcjonariusza, agenta i prokuratora, który nadużył władzy przeciwko obywatelom.
Ile osób, które były bezpośrednio zaangażowane w represjonowanie obywateli straciło w ciągu półtora roku nowych rządów pracę, zostało zdegradowanych, wydalonych ze służby, ukaranych w jakikolwiek sposób? Czy w ciągu ostatniego półtora roku czytaliście o dymisjach, degradacjach, usunięciach ze służby tych dziesiątek osób, które były zaangażowane w represjonowanie obywateli? Ja też nie.
Chciałabym wierzyć, że komisja nie jest tylko listkiem figowym skrywającym brak realnych rozliczeń – takich, które naprawdę oczyszczą służby i wymiar sprawiedliwości z każdego, kto uczestniczył w represjach. Ale nie mam na to wielkiej nadziei, bo pozbawili mnie jej sami ministrowie, gdy ogłaszając powstanie komisji wyznaczyli jej polityczne cele.
Mam za to szereg obaw o długofalowe skutki jej działania dla wszystkich aktywistów i organizacji, nie tylko wizerunkowe, ale także polityczne. Jeśli okaże się, że komisja będzie usprawiedliwieniem dla braku realnych rozliczeń, a jej raporty posłużą obecnej władzy wyłącznie do rozprawy z władzą poprzednią – dostarczy kolejnych argumentów przeciwnikom „praworządnościowych” organizacji pozarządowych, które będzie można przedstawiać jako przystawki obecnej władzy, za pensję sekretarza stanu (bo tyle otrzymują członkowie komisji za samo „zasiadanie”), piszące dla niej publicystyczne raporty nieprzekładające się ani na akty oskarżenia, ani na decyzje personalne, ani – tym bardziej – na systemowe zmiany.
Władza się kiedyś zmieni, może za 2,5 roku, może jeszcze wcześniej. Wiele wskazuje na to, że przyszłe rządy przebiją radykalizmem wszystkie dotychczasowe, a społeczeństwo obywatelskie czekają naprawdę ciężkie czasy. W naszym wspólnym interesie jest więc szybkie i surowe ukaranie każdego, kto nadużył władzy, ale przede wszystkim – (od)budowanie mocno ostatnio nadszarpniętego wizerunku organizacji najbardziej aktywnych w publicznej debacie.
Obsługiwanie politycznych interesów obecnej władzy nie pomaga w budowaniu odporności społeczeństwa obywatelskiego, a będziemy tej odporności już niedługo bardzo potrzebować, gdy następna władza znowu po nas przyjdzie.
Katarzyna Sadło – trenerka, konsultantka i autorka publikacji poradniczych dla organizacji pozarządowych. Była wieloletnia prezeska Fundacji Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego. Związana także z Ogólnopolską Federacją Organizacji Pozarządowych, Funduszem Obywatelskim im. Henryka Wujca i Stowarzyszeniem Dialog Społeczny. Członkini zarządu Fundacji dla Polski.
Źródło: inf. własna ngo.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.