Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
ngo.pl używa plików cookies, żeby ułatwić Ci korzystanie z serwisuTen komunikat zniknie przy Twojej następnej wizycie.
Dowiedz się więcej o plikach cookies
– Ludzie tracą zdolność do majsterkowania, a patrząc szerzej: realizowania swoich pomysłów. Nie mają do tego przestrzeni, narzędzi i środków – mówi Piotr Olesiński z „1400 m2 kreatywności”. Odpowiedzią na ten problem ma być nowe miejsce na mapie Warszawy – nowoczesny warsztat i przestrzeń kreatywna dla ludzi z pomysłami.
Radosław Wałkuski: – Planujecie wkrótce uruchomić „1400 metrów kwadratowych kreatywności”. Wyjaśnij proszę, o co chodzi.
Piotr Olesiński, “1400 m2 kreatywności”: – Nasze przedsięwzięcie to połączenie dwóch uzupełniających się elementów. Pierwszy, to nowoczesny warsztat do prototypowania pomysłów, podzielony na kilka stref: do obróbki drewna, metalu, elektroniki, druku 3D. Ale nawet najlepszy sprzęt sam nie zadziała. Zależy nam więc, by użytkownikom dać nie tylko narzędzia, ale też wsparcie ludzi, umiejących z nich korzystać i potrafiących swoją wiedzę przekazywać innym. Zespół „1400 metrów” to będzie serce całego przedsięwzięcia.
Reklama
Druga część to uniwersalna i funkcjonalna przestrzeń sprzyjającą wspólnemu, kreatywnemu myśleniu. Ma umożliwiać takie zaaranżowanie pomieszczeń, które w danej chwili jest potrzebne. Będzie tu można zorganizować dowolną formę spotkania: konferencję, pracę w grupach, spotkanie jeden na jeden. Ważne, aby miejsce było w pełni uniwersalne i wspomagało proces kreatywny: z ruchomymi ścianami na kółkach i stosunkowo surowymi wnętrzami, które nie będą ograniczać wyobraźni. Nie chcemy pięknych dywanów, konsoli do gier i ścian, których nie można dotknąć.
Dla kogo to robicie?
P.O.: – Przede wszystkim dla ludzi, którzy mają pomysły i chcą je wcielać w życie, a których nie da się zrobić bez wykorzystania odpowiednich narzędzi. Spodziewamy się osób z różnych środowisk, ale najbardziej liczymy na studentów kół naukowych warszawskich uczelni. Oni mają dużo świetnych konceptów, ale ograniczone możliwości ich urzeczywistnienia pod skrzydłami swoich uczelni.
Przewidujemy też zajęcia dla dzieci i dorosłych, bo chcemy szerzyć kulturę majsterkowania. Nie trzeba wszystkiego kupować, a gdy się zepsuje – wyrzucać na śmietnik. Wiele przedmiotów codziennego użytku można naprawić lub samemu skonstruować. Każdy kto przyjdzie ze swoim pomysłem, będzie mile widziany.
W „1400 metrów” swoje miejsce znajdą również kiełkujące firmy, chcące testować swoje innowacyjne produkty. Ich wspieranie to również element naszej misji.
Po co właściwie to całe majsterkowanie? To rzeczywiście aż takie ważne?
P.O.: – Z moich obserwacji wynika, że ludzie tracą zdolność do majsterkowania, a patrząc szerzej: realizowania swoich pomysłów. Nie mają do tego przestrzeni, narzędzi i środków. Nie wiedzą też jak zacząć – brakuje im osoby, która mogłaby im doradzić i dzielić się swoją wiedzą i umiejętnościami. Zależy nam na tym, by odwracać ten trend. Mówiąc górnolotnie: Będziemy pomagać ludziom w stawaniu się kimś więcej niż biernymi konsumentami.
Nie ma jeszcze takich miejsc w Warszawie?
P.O.: – Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie ma, ale te, które już istnieją – są dosyć hermetyczne. Tworzą je grupy znajomych z niesamowitą wiedzą i umiejętnościami, ale brakuje im trochę otwartości na ludzi z zewnątrz. Tym właśnie zamierzamy się różnić: Chcemy zapraszać do naszych inicjatyw osoby, których jeszcze nie znamy.
Skąd się wziął wasz pomysł?
P.O.: – Kilka lat temu, gdy byłem przewodniczącym jednego z kół naukowych na uczelni padło hasło, by zrobić dla nich jedno wspólne laboratorium. Bo każdy w oparciu o swoje niewielkie środki wyposaża swoją małą pracownię, która daje bardzo skromne możliwości. Jedno duże laboratorium stworzyłoby znacznie lepsze warunki, umożliwiłoby lepsze wykorzystanie narzędzi, ale też dało okazję do integracji różnych osób i środowisk. Pomysł był dobry, ale z różnych powodów nie doszedł do skutku.
Jednocześnie, od pewnego czasu zajmuję się doradztwem w zakresie „design thinking”, czyli tworzenia produktów i usług dopasowanych do potrzeb użytkowników. Jednym z elementów tego procesu jest praca w przestrzeni, która umożliwia twórcze i swobodne działanie. Te dwie idee w pewnym momencie się zeszły i narodził się pomysł „1400 metrów”.
Wzorujecie się na miejscach tego typu, które działają za granicą?
P.O.: – Zdecydowanie tak. W dużej mierze inspirowaliśmy się obecnymi na świecie tzw. Fab labami czy Maker Space’ami. Szczególnie popularne są one w USA, gdzie można mówić o bardzo rozwiniętym ruchu maker movement.
Kto stoi za „1400 m2 kreatywności”?
P.O.: – Jesteśmy grupą osób, które pasjonują się prototypowaniem. Większość z nas poznała się dzięki działalności w kołach naukowych i w samorządzie studenckim. Póki co jesteśmy grupą nieformalną, ale lada chwila zakładamy fundację.
Wasz cel chcieliście wcześniej osiągnąć we współpracy z uczelniami. To się jednak nie udało. Dlaczego?
P.O.: – Te uczelnie, które miały potencjał by nam pomóc, są jednocześnie olbrzymimi instytucjami, charakteryzującymi się dużą inercją. Współpraca z nimi to także ogrom formalności. To nas ostatecznie przygniotło. Stwierdziliśmy, że wolimy pójść własną drogą i rozwijać projekt niezależnie. To nam pozwala działać bez tych wszystkich obciążeń. Jednocześnie rezultat będzie podobny, bo z „1400 metrów” będą mogli przecież korzystać także studenci.
Choć współpraca ostatecznie nie doszła do skutku, warto przyznać, że w tych instytucjach znaleźliśmy kilka osób, które przychylnie patrzyły na nasze przedsięwzięcie i bardzo nam pomagały.
Czy wasza oferta będzie bezpłatna?
P.O.: – Chcemy, aby użytkownicy mogli korzystać płacąc możliwie jak najmniej.
Jak chcecie zapewnić finansowanie tego obiektu?
P.O.: – Głównym źródłem utrzymania ma być współpraca z firmami, które są zainteresowane wynajmem tej przestrzeni na swoje potrzeby. Chcemy też sięgnąć po środki, które pojawią się wraz z nową perspektywą budżetową Unii Europejskiej na lata 2014-2020. Grzechem byłoby z tej możliwości nie skorzystać.
Na razie jesteśmy na etapie przygotowawczym i robimy to w odwrotnej kolejności niż dzieje się to zazwyczaj. Standardowo wyglądałoby to tak: najpierw znajdujemy miejsce, potem je wyposażamy, budujemy zespół i zapraszamy użytkowników. My działamy odwrotnie: najpierw zapraszamy ludzi, by już teraz mogli działać. Inicjujemy wydarzenia, które integrują środowisko i pozwalają wkręcić się w temat. Równolegle szukamy partnerów, którzy mogą użyczyć nam sprzętu i w ten sposób wyposażyć naszą – nie istniejącą jeszcze fizycznie – pracownię. Szukamy też ludzi, którzy w zamian za bycie „instruktorami” obsługi narzędzi mogliby sami wykorzystywać je do swoich własnych potrzeb. Na koniec wynajmiemy przestrzeń.
Wasza nazwa sugeruje, że do dyspozycji będzie 1400 metrów kwadratowych. To miejsce będzie aż tak duże?
P.O.: – Był taki moment, gdy byliśmy blisko wynajęcia od miasta lokalu na Ochocie o takiej właśnie powierzchni. Ostatecznie nic z tego nie wyszło, ale nazwa została. Póki co – nie zmieniamy jej, bo jest już rozpoznawalna nie tylko w Warszawie, ale też w innych miastach Polski. Jeszcze nie wiemy, w jak dużej przestrzeni się ulokujemy. Na początek prawdopodobnie będzie to około 200 metrów kwadratowych.
Kiedy otwarcie?
P.O.: – Ruszamy na początku przyszłego roku.
Piotr Olesiński, inicjator projektu „1400 m2 kreatywności”, student automatyki i robotyki na wydziale MEiL Politechniki Warszawskiej.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.