Zmiana Pełnomocnika to koniec „miodowego” okresu współpracy z rządem
PAZDERSKI: Adam Lipiński nie dał się dotychczas poznać jako wielki zwolennik rozwoju sektora pozarządowego i specjalista od tej tematyki. Zastąpił zaś na stanowisku człowieka, któremu wiedzy o środowisku pozarządowym w Polsce i przekonania o jego roli trudno odmówić.
Ostatnia zmiana na stanowisku Pełnomocnika Rządu do spraw społeczeństwa obywatelskiego i równego traktowania była chyba prawie dla wszystkich zaskoczeniem. Na giełdzie nazwisk ministrów do zmiany w trakcie zapowiadanej przez Premier Beatę Szydło rekonstrukcji nie pojawiało się to Wojciecha Kaczmarczyka. Inna sprawa, że działalnością tego przedstawiciela jej gabinetu zbytnio nie interesowały się też media (chyba że „udało mu się” zaistnieć po wzbudzających kontrowersje wypowiedziach, dotyczących na przykład roli kobiet w społeczeństwie). Do tej pory praca Pełnomocnika nie była nigdzie w otwarty sposób krytykowana przez osoby związane z partią rządzącą czy samą premier. Co więcej, pełnić swoją funkcję Pełnomocnik zaczął dopiero w styczniu tego roku. Trudno nie odnieść więc wrażenia, że „poległ” z dwóch powodów.
Ofiara konfliktu w rządzie
Po pierwsze, może chodziło o wizerunkowe zwiększenie skali deklarowanej zmiany w rządzie (i tak ocenianej przez komentatorów jako skromna w porównaniu z deklaracjami), przez dodanie do niej jeszcze jednej osoby, która nie wywodziła się bezpośrednio z środowiska premier Szydło. Z drugiej strony, i to wydaje mi się bardziej realistycznym wyjaśnieniem, dymisja Pełnomocnika mogła być ceną za odwołanie z rządu stronnika premier, ministra Szałamachy.
W ten sposób Beata Szydło mogła chcieć wzmocnić inną swoją protegowaną, prezentowaną jako jeden z filarów obecnych działań rządu, czyli minister Elżbietę Rafalską. Od dłuższego czasu było jasne, że na zapleczu rządu tli się konflikt między minister odpowiedzialną za zadania związane z realizacją pożytku publicznego, w tym wydatkowanie środków z Funduszu Inicjatyw Obywatelskiego, a Wojciechem Kaczmarczykiem. Ten ostatni deklarował na prawo i lewo, że pod auspicjami tworzonego przez niego Narodowego Centrum Wspierania Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego skupione zostaną wszystkie działania rządu związane ze wsparciem sektora pozarządowego, z samym FIO włącznie. Jednak upublicznienie ustawy o Centrum, która miała być gotowa jeszcze wiosną tego roku, ciągle opóźniano. Tymczasem minister Rafalska ogłosiła niedawno plan zmiany priorytetów FIO od 2018 roku tak, by fundusz mógł wspierać działania rządu związane ze wsparciem rodziny, a więc umożliwiać realizację polityki dedykowanego temu działowi administracji resortu.
Partyjne interesy zamiast wiedzy o sektorze?
Trudno nie dostrzec sprzeczności między oboma pomysłami. Czy więc odwołanie ministra Kaczmarczyka było rodzajem rekompensaty dla premier Beaty Szydło za odwołanie jej protegowanego, ministra Szałamachy? A za wzmocnienie wicepremiera Mateusza Morawieckiego, mocno popieranego przez Jarosława Kaczyńskiego, zapłaciło środowisko związane z innym wicepremierem, Piotrem Glińskim (spod jego skrzydeł wywodzi się Wojciech Kaczmarczyk)? Jak się wydaje, taki scenariusz jest całkiem realny. Choć chyba nie rozgrywki wewnątrz ekipy rządzącej powinny w tym momencie najbardziej interesować środowisko organizacji pozarządowych.
Znacznie ważniejsze wydaje się to, co będzie dalej z planami działań podjętych przez ministra Kaczmarczyka. Raczej trudno oczekiwać, że będzie je teraz realizował Adam Lipiński, jeden z najbardziej zaufanych ludzi prezesa Kaczyńskiego w partii. Nie dał się on dotychczas poznać jako wielki zwolennik rozwoju sektora pozarządowego i specjalista od tej tematyki. Zajmował się raczej zakulisowym załatwianiem partyjnych interesów, z głośnymi rozmowami ze znaną posłanką Samoobrony włącznie. Zastąpił zaś na stanowisku Pełnomocnika człowieka, któremu wiedzy o środowisku pozarządowym w Polsce i przekonania o jego roli trudno odmówić. Co więcej, ostatnie działania Wojciecha Kaczmarczyka wskazywały, że po początkowych ambicjach zrobienia wszystkiego samodzielnie, coraz bardziej zwracał się w kierunku wykorzystania rozwiązań już wypracowanych w sektorze. Można tu tylko wspomnieć deklarację, że w pracy nad planowaną Radą Dialogu Obywatelskiego zostaną wykorzystane doświadczenia wypracowane przez odpowiednie partnerstwo Strategicznej Mapy Drogowej Rozwoju Sektora Pozarządowego, czy zorganizowane z partnerami obywatelskimi seminarium na temat możliwości lepszego wykorzystania mechanizmu Rozwoju Lokalnego Kierowanego przez Społeczność (RLKS).
Co dalej z polityką rządu wobec NGO?
Najwyraźniej tarcia sił nad głową Wojciecha Kaczmarczyka przeważyły i przyszedł czas na zmiany. Czego możemy się po nich spodziewać? Wiele jest tu jeszcze niejasności. Pewnych tylko odpowiedzi możemy szukać w dokumentach i deklaracjach złożonych przez będących dziś na politycznym topie ministrów. Trochę zapisów o planowanych formach wsparcia, które może dotyczyć również sektora pozarządowego, zawiera „Strategia na rzecz odpowiedzialnego rozwoju” wicepremiera Morawieckiego. W takim celu także warto ją czytać, pamiętając jednak o tym, że mało pojawia się w niej pomysłów na realistyczne źródła pozyskania finansowania dla całej planowanej działalności.
Drugim źródłem wiedzy mogą być wspomniane deklaracje minister Rafalskiej. Największą niewiadomą jest natomiast dalszy los planów utworzenia Narodowego Centrum Wsparcia Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego. Na pewno nie ma przestrzeni (politycznej) do utworzenia instytucji tak silnej i skupiającej wszystkie kompetencje rządu w tym obszarze, jak planował minister Kaczmarczyk. Jeśli powstanie coś o mniejszym rozmachu, to paradoksalnie może to tylko służyć podwyższeniu jakości takiego przedsięwzięcia (mającego rzeczywiście wspierać, a nie koordynować rozwój sektora). Ale wtedy wiele będzie zależało od tego, kto będzie się nim dalej zajmował i jaki dostanie na to budżet.
Wyciągnijmy z tego naukę
Dla społeczeństwa obywatelskiego i samych organizacji pozarządowych najważniejszy sygnał jest chyba jednak inny. Dotyczy zakończenia dotychczasowego „miodowego” okresu współpracy z ekipą od roku rządzącą krajem, gdy wywodzące się z sektora osoby o różnym światopoglądzie włączono w planowanie polityki państwa dotyczącej trzeciego sektora (nawet jeśli przynajmniej w pewnym stopniu były to działania pozorowane). Trudno się spodziewać, że minister Lipiński będzie chciał współpracować z dotychczasowymi zespołami eksperckimi, działającymi przy Pełnomocniku Rządu do spraw Społeczeństwa Obywatelskiego. Może nas czekać raczej to, co dotychczas działo się w tle tych prac – nieoczekiwane zmiany w regulaminach konkursów, ich unieważnianie bez podania przyczyny (bo regulamin tego nie wymaga) i odrzucanie znacznej części ofert organizacji doświadczonych w danym obszarze bez przedstawienia wyraźnego uzasadnienia…
Ale z obecnej zmiany politycznej na stanowisku Pełnomocnika Rządu do Spraw Społeczeństwa Obywatelskiego organizacje mogą wynieść jeszcze jedną naukę – trzeba odrzucić złudzenia, że ktoś, jakaś siła polityczna, zrobi coś w interesie sektora za nas (a przynajmniej bez naszego silnego zaangażowania). A już na pewno nie zrobią tego politycy. Jeśli więc zależy nam na poprawie warunków funkcjonowania sektora pozarządowego w Polsce, to przede wszystkim musimy kontynuować samodzielne działania. Powinniśmy mieć przy tym na względzie dążenie do jak największego uniezależnienia się od czynników politycznych, a więc także poszukiwać alternatywnych, poza publicznymi, źródeł finansowania. To także ułatwi przełamywanie podziałów środowisku i utrudni dzielenie nas przez kolejnych włodarzy. Jeśli taki naukę wyniesiemy z ostatnich wydarzeń, to moim zdaniem też było warto…
Dowiedz się, co ciekawego wydarzyło się w III sektorze. Śledź wydarzenia ważne dla NGO, przeczytaj wiadomości dla organizacji pozarządowych. Odwiedź serwis wiadomosci.ngo.pl.
Trudno się spodziewać, że minister Lipiński będzie współpracować z dotychczasowymi zespołami eksperckimi, działającymi przy Pełnomocniku.