Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
ngo.pl używa plików cookies, żeby ułatwić Ci korzystanie z serwisuTen komunikat zniknie przy Twojej następnej wizycie.
Dowiedz się więcej o plikach cookies
– Nazwa naszego programu nie jest przypadkowa. Stąd naprawdę dzieci wyjeżdżają uśmiechnięte. To dla nas największy sukces. Myślę, że dla ludzi, którzy zajmują się dziećmi jest to coś całkowicie oczywistego – mówią Jolanta Bujok i Agata Niemczyk z Fundacji ING Dzieciom, która od kilkunastu lat organizuje Turnusy Uśmiechu.
Jędrzej Dudkiewicz: – Turnusy Uśmiechu są organizowane już od trzynastu lat, a jednak pewnie wiele organizacji o nich nie słyszało. Na czym dokładnie polega ten program i skąd w ogóle taka inicjatywa?
Agata Niemczyk: – Tak, rzeczywiście wiele osób może nie wiedzieć o turnusach. Początkowo nie promowaliśmy ich szeroko w mediach. Działaliśmy z wolontariuszami, pracownikami ING, którzy kontaktowali się z najróżniejszymi placówkami i zapraszali je do ośrodka w Wiśle.
Reklama
Jolanta Bujok: – Sam ośrodek należał do ING dłuższy czas. W 2005 roku zaczęliśmy prowadzić w Wiśle działalność społeczną. Idea Turnusów Uśmiechu polega na tym, że są to w stu procentach bezpłatne wyjazdy.
Zapraszamy szkoły, domy dziecka, czy ośrodki szkolno-wychowawcze, a także organizacje pozarządowe, by przyjechały do nas na dwa tygodnie i zrobiły coś dla swoich dzieci.
Często dla wielu osób jest to niezrozumiałe: jak to, mamy całkowicie za darmo dwa tygodnie? To niemożliwe. We wcześniejszych latach rodzice mieli wątpliwości, po co fundacja zaprasza dzieciaki, przecież coś za coś, na pewno chodzi o coś więcej. Obecnie już nie ma na szczęście z tym problemu.
Jakiego typu wsparcie zapewnia Fundacja ING Dzieciom? Jak rozumiem, to chęć pomocy innej niż finansowa?
A.N.: – Zgadza się. Turnusy Uśmiechu to nie jest pomoc finansowa, tylko – można powiedzieć – rzeczowa. My w całości organizujemy taki wyjazd, pokrywamy wszystkie koszty z tym związane: wyżywienie, nocleg, transport, atrakcje, wycieczki, wstępy do muzeów czy teatru. Beneficjent nie ponosi zatem żadnych kosztów. Musi jednak przyjechać ze swoją kadrą, która będzie miała pomysł na program dla grupy. Jedynie na zimowisku/kolonii zapewniamy ze swojej strony kierownika wypoczynku.
W jaki sposób można skorzystać z Turnusów Uśmiechu, które – o czym warto wspomnieć – podzielone są na trzy rodzaje?
J.B.: – Na stronie internetowej ogłoszony jest konkurs, w którym są wymogi, formularz. Wpisuje się w nim, jaki charakter i program miałby mieć turnus. Przede wszystkim patrzymy na oryginalność, turnusy muszą być pomysłowe. Nie zaprosimy kogoś, kto nie wie, co chce zrobić. To jest główne kryterium oceny wniosków. Musi być też określona liczba uczestników, nie chcemy zapraszać mniej niż czterdzieści osób. Chcemy optymalnie wykorzystać ośrodek. W ciągu roku organizujemy dwadzieścia dwa turnusy, tak więc w ośrodku praktycznie non stop ktoś jest.
A.N.: – Początkowo turnusy były przeznaczone dla szkół specjalnych, później wyodrębniły się właśnie trzy rodzaje: zimowiska/kolonie, turnusy terapeutyczne i edukacyjne. W takich blokach obecnie to funkcjonuje. Największą część stanowią dwie ostatnie kategorie.
J.B.: – Terapeutyczne skierowane są głównie do szkół specjalnych i organizacji, które działają na rzecz osób z niepełnosprawnościami. Mają zapewnione rehabilitację, wyjazdy na baseny. Bazujemy na ich kadrze, która nie przerywa procesu terapeutycznego, tylko przyjeżdża ze swoimi specjalistami i uczniami do Wisły i tu realizuje program, wzbogacając go. Często opowiadają, że po turnusach dzieją się świetne rzeczy. Dla wielu osób może być to niezrozumiałe albo śmieszne, że dziecko zaczęło jeść ziemniaki, co do których wcześniej miało obawy. Dla dziecka był to stumilowy krok. Chodzi o postęp, który się tu dokonuje.
A.N.: – To mogą być bardzo bogate doświadczenia dla każdej ze stron. Bo rodzice, kadra i dzieci przebywają ze sobą podczas turnusu 24/7. Często pojawiają się więc sytuacje, które na co dzień nie mają miejsca. Rodzice mogą się obawiać nowych rzeczy, a u nas okazuje się, że ich dzieci pokonują pewne bariery, lęki, a przede wszystkim usamodzielniają się. Na przykład zaczynają same się ubierać. Rodzice też uczą się od siebie nawzajem, wspierają się. Pamiętajmy, że ci rodzice najczęściej nigdy nigdzie nie wyjeżdżali, nie spotykali się w takim gronie tak często. Tu rozmawiają ze sobą codziennie. Z kolei nauczyciele obserwują, jakie są relacje w danej rodzinie i dzięki temu też mogą coś potem inaczej zaplanować, przepracować.
J.B.: – Turnusy edukacyjne są skierowane do szkół, w których uczą się zdrowe dzieciaki. Zapraszamy zwykle małe szkoły, z terenów, o których wiemy, że możliwości wyjazdowe dzieci są mocno ograniczone. Co prawda ostatnio aspekt finansowy, dzięki 500+, może troszeczkę znika, ale wyjazdy są nadal problemem wielu szkół, szczególnie gdy w góry mają daleko. Podczas takiego turnusu dzieciaki mogą porozmawiać z kadrą na wiele tematów, nauczyciele z kolei zupełnie na nowo odkrywają swoich uczniów. Ktoś niepozorny może nagle pokazać, że ma talent, który w końcu – podczas turnusu – się ujawnia. Na przykład Ola (uczestniczka jednego z turnusów), będąc bardzo cichą, wręcz „niewidoczną”, podczas zajęć teatralnych otworzyła się, co z kolei pozwoli jej na łatwiejsze nawiązywanie relacji z rówieśnikami. Co ważne, dzieci uczą się współpracy w grupie, zżywają się ze sobą, zaczynają sobie pomagać. To procentuje po powrocie do szkoły.
A.N.: – Zimowiska/kolonie to turnusy, z których korzystają najczęściej szkoły, świetlice środowiskowe i organizacje pozarządowe. To czas wypoczynku, integracji, wspólnej zabawy, poznawania się. Często przyjeżdżają dzieci z problemami w rodzinach. Dzięki takiemu wyjazdowi jest czas, żeby spokojnie porozmawiać z dziećmi na osobności, wesprzeć je. Niektóre z nich dopiero po kilku dniach się otwierają i mówią o kłopotach, których wychowawcy mogli się tylko domyślać.
A mogą panie podać przykład jakiegoś oryginalnego, ciekawego turnusu, na którym warto się wzorować?
J.B.: – Tak, właśnie turnus terapeutyczny zakończyła szkoła specjalna, z którą współpracujemy już po raz czwarty. Szkoła ta za każdym razem wynosi z turnusu coś nowego. Tym razem mieli świetny pomysł na zajęcia teatralne. Wydawałoby się, że dzieci z niepełnosprawnością intelektualną nie poradzą sobie z aktorstwem. Zaprosiliśmy do współpracy aktorkę z Bielska-Białej. Okazało się, że wszyscy są zachwyceni, dzieci robiły przedstawienie, animowały lalkami, uczyły się technik autoprezentacji. I, co ważne, będzie to miało kontynuację później w szkole w formie kółka filmowego. O to nam też chodzi, by pomysły, z którymi się do nas przyjeżdża miały przełożenie na codzienne działania szkoły czy organizacji.
Niedawno była robiona ewaluacja programu. Co z niej wyniknęło i jakie zmiany zostały wprowadzone?
A.N.: – Przede wszystkim ewaluacja potwierdziła, że działamy dobrze i że jest potrzeba, aby program kontynuować, a także zapraszać jak najwięcej nowych organizacji, aby model Turnusów Uśmiechu szeroko upowszechniać. Główną zmianą jest więc to, że od dwóch lat organizujemy konkurs. Na naszej stronie internetowej jest wszystko opisane. Jest to powszechnie dostępne, jeśli ktoś szuka informacji, co może zrobić dla swoich uczniów, to powinien nas znaleźć.
J.B.: – Jeśli chodzi o ewaluację, to prowadzimy ją na bieżąco. Po każdym turnusie dzieciaki dostają ankiety i mówią nam wprost, co się podobało, co nie. Bez ogródek, bo najmłodsi nie owijają w bawełnę. Pytamy się również ich rodziców i nauczycieli, co oni by zmienili. Cały czas staramy się szukać nowych rozwiązań, by jak najlepiej dostosować się do potrzeb placówek i organizacji, które chcą z nami współpracować.
A.N.: – Nasze możliwości też są ograniczone. Niektórzy na przykład wskazują, że brakuje boiska. Ale mamy taki teren, jaki mamy i nie ma możliwości, by takie boisko u nas powstało. Staramy się jednak wtedy wynająć halę sportową.
Co jest największym sukcesem Turnusów Uśmiechu i dlaczego warto wziąć w nich udział?
J.B.: – Po prostu uśmiech dziecka. To definicja naszych turnusów. To naprawdę nie jest przesadzone.
Terapeutyczny wpływ uśmiechu jest nie do przecenienia. Uśmiech też pokazuje nam, że dziecko dobrze się czuje na turnusie, ze swoimi kolegami i opiekunami, nabrało pewności siebie. To procentuje po powrocie. Walczymy o ten uśmiech cały czas, niezależnie od tego, z jakim problemem dziecko do nas przyjechało.
Myślę, że dla ludzi, którzy zajmują się dziećmi, jest to coś całkowicie oczywistego. Dlatego zachęcamy także organizacje pozarządowe, by korzystały z naszej oferty, bo u nas mogą spróbować swoich pomysłów edukacyjnych czy terapeutycznych. Bo to, że pomaga się przez ileś godzin w tygodniu jest czymś zupełnie innym niż przebywanie z dziećmi bez przerwy przez kilkanaście dni.
A.N.: – Na turnusach dzieci mogą też zobaczyć swoich opiekunów w zupełnie innych rolach. Przecież na co dzień nie widzą swojej wychowawczyni chodzącej w dresie i kapciach. Turnusy Uśmiechu bardzo zbliżają ludzi, przełamują między nimi bariery. Tak więc Turnus Uśmiechu może dużo dać i rozwinąć zarówno dzieci, jak i ich opiekunów.
Agata Niemczyk – pedagog, związana z Fundacją ING Dzieciom od 1997 r. Od 2010 r. dyrektor ośrodka Fundacji w Wiśle, odpowiedzialna m.in. za organizację Turnusów Uśmiechu.
Jolanta Bujok – od ponad dwudziestu lat pracuje w ośrodku Fundacji ING Dzieciom a od czterech lat jest koordynatorką Programu Turnusy Uśmiechu. Prowadzi turnusy od konkursu aż po ostatni dzień pobytu – pomagając realizować autorskie pomysły wnioskodawców podczas pobytu w Wiśle.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.