W edukacji potrzeba dobrych emocji
Nowy rok szkolny zaczyna się trudnymi emocjami. Czerwona ekierka i akcja Wolna Szkoła, obawy przed czwartą falą pandemii, tragedia Afganistanu i budowanie zasieków na granicy przeciw uchodźcom i migrantom, a także oczywiście rocznica 1 Września 1939 roku. Bardzo potrzebujemy dobrych emocji, a więc i dobrych informacji, aby móc dawać sobie radę ze wszystkimi naszymi traumami obecnymi i dziedziczonymi. Powinniśmy zbierać siły do działania przed wielkimi wyzwaniami przyszłości, jakie czekają nas w związku z zagrożeniami klimatycznymi i politycznymi.
Spieszę więc poinformować, iż rodzicom ze wsi Wólka Dąbrowicka w Gminie Poświętne udało się założyć tuż przed wakacjami Stowarzyszenie Rozwoju Wsi Wólka Dąbrowicka i w dniu 16 sierpnia zostało ono wpisane do KRS. Dzisiaj, czyli 31 sierpnia odbierają z Kuratorium dokument pozwalający na otwarcie nowej szkoły niepublicznej założonej przez to Stowarzyszenie w miejsce zlikwidowanych klas 4-8 szkoły samorządowej. Jutro inauguracja nowego roku szkolnego w nowej szkole.
Ekspresowe tempo załatwiania spraw pokazuje, iż sprawna organizacja jest możliwa w naszym kraju także na styku obywatele – państwo. Potrzebna tylko dobra wola i współpraca.
W poniedziałek odbyła się pierwsza rada pedagogiczna, w której uczestniczyłam ze wzruszeniem i radością. Spotkałam bowiem grono pedagogiczne świadome wyzwań i trudności, jakie stoją przed nauczycielami nowo tworzonej szkoły, ale jednocześnie pewne swojej misji i pełne optymizmu. Spotkałam prezeskę i inne osoby ze Stowarzyszenia pełne chęci zdobywania nowej wiedzy potrzebnej w takiej sytuacji i wspólnego działania dla dobra swoich dzieci i swojej wspólnoty wiejskiej.
Jestem pewna, że działając wspólnie, rodzice i nauczyciele dadzą radę stworzyć, utrzymać i rozwinąć bardzo dobrą szkołę.
Wielkim wyzwaniem będą cztery pierwsze miesiące. Nie wiadomo, czy władze gminy zechcą przekazywać dotację na szkołę od 1 września, czy dopiero od 1 stycznia 2022 roku. Ale wierzę, i tu opieram się na słowach wicewójta, że władze gminy Poświętne, pomimo bardzo trudnej sytuacji finansowej, zechcą postawić na dobrą współpracę z nowo powstałym Stowarzyszeniem i będą przekazywać dotację od 1 września.
Wrócę do kwestii prawnych. Mamy tak absurdalne prawo oświatowe, iż, aby mieć gwarancję otrzymywania należnej dotacji, należało wystąpić o nią… rok wcześniej. Wtedy, gdy dopiero zaczynało się mówić o obniżeniu stopnia organizacyjnego szkoły z ośmiu do trzech klas i rodzice mieli nadzieję na utrzymanie szkoły samorządowej. Nie myśleli więc o tworzeniu własnego stowarzyszenia.
Absurdów w polskim prawie oświatowym jest więcej. Już samo to, że jest ono tak obfite, zajmuje dobrze ponad 5 tysięcy stron, jest absurdem. Nikt, żaden prawnik, minister, poseł, dyrektor, a tym bardziej nauczyciel czy zwykły obywatel nie jest w stanie tego ogarnąć.
Najważniejszym i największym absurdem jest fakt, iż odzwierciedla ono politykę państwa stworzoną dawno temu, w której cały system edukacyjny został zbudowany dla dużych szkół w miastach, z kilkuset i więcej uczniami. Nie przewidywano wtedy katastrofy demograficznej. Tymczasem obecnie 60 procent szkół w Polsce to szkoły poniżej stu uczniów! I to pomimo zamknięcia w ciągu ostatnich dwudziestu lat ponad pięciu tysięcy małych szkół.
Inna powinna być organizacja pracy dużej szkoły, inna małej, inna szkoły w mieście, inna na wsi. Tak, inna w mieście i inna na wsi, bo na wsi szkoła ma jeszcze inne funkcje. Jest, a jak nie jest, to powinna być, instytucją wielofunkcyjną – ośrodkiem kultury, edukacji , przedsiębiorczości i wszystkim innym, co może być potrzebne społeczności wiejskiej. I ta wielofunkcyjność jest możliwa tylko wtedy, gdy szkoła jest otoczona, wspierana i współpracuje z wieloma różnymi organizacjami pozarządowymi.
Pisaliśmy petycję do Premiera o „okrągły stół” dla oświaty wiejskiej. Ostatnio z kilkoma organizacjami postanowiliśmy sami zacząć pracować nad rozwiązaniami dostosowanymi do potrzeb wsi i potrzeb małych szkół. Potrzeby wsi to Małe Przedszkole w każdej wsi, w której jest choćby 3-4 dzieci w wieku 3-5 lat. Marzy nam się, aby Koła Gospodyń Wiejskich chciały zakładać takie mini przedszkola. Ciągle bowiem jedna trzecia dzieci wiejskich nie chodzi do przedszkoli. Ciągle wierzymy, że nasza petycja do Premiera o zwiększenie dotacji na dzieci przedszkolne z 1500 złotych rocznie na kwotę bardziej nawiązującą do 12 tysięcy dla rodziców dzieci młodszych, obiecanego w Polskim Ładzie przebije się do świadomości publicznej. Wiadomo, że my, obywatele, chcemy inwestować w nasze największe bogactwo – dzieci. Czynimy tak w naszych rodzinach nie oszczędzając na dzieciach, przeciwnie, w pierwszej kolejności zaspokajając ich potrzeby. Widać to wyraźnie choćby na uroczystościach szkolnych.
Wierzę, że Premier, jako Pierwszy Służący (dla nieznających pochodzenia słowa minister wyjaśniam, że minister z łaciny znaczy służący) zechce spełnić wolę Suwerena, czyli nas, obywateli i już w najbliższym budżecie państwa na 2022 rok uwzględni większą dotację dla przedszkolaków.
Gdy na wspomnianej wyżej Radzie Pedagogicznej w Wólce Dąbrowickiej poinformowałam nauczycieli, że nie ma subwencji oświatowej na przedszkolaki, jest tylko dotacja w wysokości 1500 zł na rok na jedno dziecko, to wszyscy wręcz oniemieli, nie mogli uwierzyć. Nauczyciele i rodzice nie wiedzą, że przedszkolaki są finansowane z budżetów samorządów!
Chciałabym, aby wszyscy ludzie III sektora, ale także inni rodzice i nauczyciele, oraz babcie i dziadkowie zjednoczyli się we wspólnym wołaniu: Panie Premierze – prosimy o większą dotację z budżetu państwa na edukację przedszkolną – 1500 złotych rocznie to zdecydowanie za mało!!!
Chciałabym, aby wszyscy politycy dyskutujący o Polskim Ładzie dostrzegli te kwoty – 1500 zł na rok na dzieci przedszkolne w wieku 3-5 lat i 12 tysięcy dla rodziców dzieci żłobkowych. Wierzę, że jak dostrzegą, to wspólnie, ponad podziałami partyjnymi, zechcą wyrównać krzywdę czynioną najmłodszym obywatelom przez nasze państwo. I to będzie ta wspólna, jednocząca pozytywna emocja, która jest nam wszystkim tak bardzo potrzebna z okazji nowego roku szkolnego.
Alina Kozińska-Bałdyga – działaczka społeczna łącząca wiedzę archeologiczną, organizacji i zarządzania, nauk społecznych zdobytą w czasie studiów na Uniwersytecie Warszawskim i w Szkole Nauk Społecznych IFIS PAN oraz doświadczenie uczenia w liceach ogólnokształcących i Kolegium Nauczycielskim we wdrażaniu zmian w oświacie. Promotorka szkoły prowadzonej przez stowarzyszenie rozwoju wsi i modelu szkoły/przedszkola jako wielofunkcyjnego ośrodka rozwoju wsi. Prezeska Federacji Inicjatyw Oświatowych, organizacji tworzącej obywatelską politykę edukacyjną opartą na współpracy organizacji pozarządowych i samorządów. Wiceprezydentka Związku Dziewcząt i Kobiet Chrześcijańskich Polska YWCA oraz Przewodnicząca Rady Spółdzielni Budowlano-Mieszkaniowej ATRIUM.
Źródło: Federacja Inicjatyw Oświatowych