To miejsce kojarzy się z pomocą społeczną, zasiłkami i ostatnią deską ratunku dla bezrobotnych. To synonim wykluczenia. Urząd Pracy m.st. Warszawy współpracuje z III sektorem – eksperci uważają, że to jednak zbyt incydentalne, by pomóc zarówno tysiącom bezrobotnych, jak i samemu urzędowi pracy w zmianie wizerunku.
– Do urzędu pracy nie trafiają młodzi, relatywnie dobrze wykształceni bezrobotni. Błąkają sie jakoś po warszawskim rynku pracy samodzielnie. Często też nie mogą przyjść do urzędu pracy, bo nie są tu zameldowani, a mogliby skorzystać wiele na doradztwie i pośrednictwie kompetentnego podmiotu. Dla nich to też czasem dyshonor iść do UP. Analogiczne przykłady można zbudować w odniesieniu do osób naprawdę wykluczonych, lecz niekoniecznie w sensie zawodowym biernych, zamieszkujących "ciemne zaułki" Warszawy i ich rodziny, oraz także do aktywizacji kobiet w różnych grupach wiekowych itp. – mówi dr Joanna Tyrowicz z Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego.
– Myśli się o urzędzie jako miejscu, gdzie przychodzi się po zasiłek, ubezpieczenie zdrowotne, zaświadczenie potrzebne do OPS-u. Nam chodzi nam raczej o wytworzenie postawy przedsiębiorczości. Nie chodzi tu tylko o zakładanie firm, ale umiejętność radzenia sobie w codziennym życiu – uważa Katarzyna Żach z Działu Marketingu Urzędu Pracy m.st. Warszawy. – Narzędzia, którymi urząd pracy dysponuje w swojej ofercie, to m.in. pośrednictwo pracy, szkolenia, staże, refundacja pracodawcy części kosztów doposażenia miejsca pracy, środki przyznawane jednorazowo bezrobotnemu na rozpoczęci działalności gospodarczej. One w żaden sposób nie powinny łączyć się z postrzeganiem urzędu pracy wyłącznie jako instytucji pomocy społecznej. To wsparcie nastawione na rozwój, aktywność, zatrudnienie – dodaje Piotr Kłosowski z Działu Marketingu UP.
Skala współpracy
W warszawskim urzędzie pracy zarejestrowanych jest 48 tysięcy osób. Urząd pracy nie jest w stanie – jak mówią pracownicy – zająć się wszystkimi bezrobotnymi. Organizacje pozarządowe są dodatkowym wsparciem dla doradców zawodowych i pośredników pracy. To zazwyczaj szkolenia zawodowe, czasem też szkolenia z zakresu działalności gospodarczej, prowadzenia firmy oraz wsparcie miękkie – warsztaty, konsultacje z doradcami zawodowymi. Do tego dochodzą szkolenia językowe, komputerowe. – My nie tyle kierujemy do organizacji, co informujemy o ich działalności. Jeżeli osoba jest zainteresowana, to będzie korzystała z tych usług. Nikt nikogo nie zmusza do tego – tłumaczy Katarzyna Żach. – Kwalifikowaniem do projektu zajmuje się już sama organizacja według własnych wytycznych – dodaje Piotr Kłosowski.
Jaka jest skala wspólnych działań urzędu pracy z organizacjami? Na podstawie danych dostępnych na stronie okazuje się, że takie projekty to pojedyncze przypadki. Z kolei na liście usług szkoleniowych oferowanych przez NGO-sy, o których informuje urząd pracy, doliczyć się można ponad 10 organizacji. – Charakter i skala współpracy stale się zmienia. Staramy się wychodzić do organizacji i proponujemy im zamieszczanie informacji o realizowanych projektach na stronie urzędu pracy, jeśli są skierowane do naszych klientów i są bezpłatne. Niektóre organizacje same się zgłaszają, ale wiele z nich pracownicy urzędu sami wyszukują – tłumaczy Katarzyna Żach. – Najczęściej organizacje pojawiają się przy okazji rekrutacji do swoich projektów, a potem „znikają”. Nie ma wtedy ciągłości współpracy – dodaje.
– Nie szedłbym w stronę ilościową, ale jakościową. Liczba organizacji, z którymi współpracujemy, raczej dużo nam tutaj nie powie. Istotniejsze są trwałość tej współpracy w czasie oraz pola współpracy – uważa Piotr Kłosowski.
Brak wsparcia czy zbyt duże oczekiwania?
Informacje o projektach organizacji pozarządowych osoba poszukująca pracy może otrzymać bezpośrednio u pracownika urzędu, znaleźć je na stronie internetowej lub dzwoniąc na zieloną linię pod numer 19524. Co o ofercie organizacji sądzą sami poszukujący pracy? – Pojawiają się różne głosy. Częściej pozytywne, kiedy kontakt z organizacją pomógł wrócić na rynek pracy. Niektórzy jednak opowiadają, że byli tu i tam, ale niestety niczego to nie zmieniło po za tym, że stracili trochę czasu. Zdarza się, że doświadczenia klienta i oferta organizacji nie współgrają. Czasem jeszcze czegoś brakuje, może jakiegoś wsparcia – przyznaje Katarzyna Żach. – Negatywne opinie wynikają z tego, czego dana osoba spodziewa się po udziale w projekcie. Niektórzy spodziewają się otrzymania pracy bez własnego zaangażowania – dodaje.
– Generalnie opinie są pozytywne. Jest duże zapotrzebowanie na konsultacje indywidualne, warsztaty, szkolenia, na których można zdobyć kwalifikacje lub je zmienić. Bardzo dużym zainteresowaniem cieszą się projekty, które przewidują wsparcie w postaci środków finansowych na założenie działalności gospodarczej. Część klientów ma pomysł na siebie i własną firmę. Oczekiwania samych beneficjentów mogą okazać się czasem zbyt duże. Nie można zagwarantować klientowi wszystkiego – dodaje Piotr Kłosowski.
Rozwiązanie? Wieloletnie plany współpracy i aktywniejszy Ratusz
Dr Joanna Tyrowicz z Wydziału Nauk Ekonomicznych uważa, że z powodu niskiej stopy bezrobocia w Warszawie temat rynku pracy jest przez miasto marginalizowany. – Nikt nie patrzy na to, że to jest kilkadziesiąt tysięcy zarejestrowanych osób bezrobotnych i lekko licząc kilkaset tysięcy osób, które nie pracują, a mogłyby pracować lub jakoś to robią, ale nie wykorzystują swojego potencjału.
Zdaniem ekspertki jednym wyjściem mogłaby być całkowita zmiana wizerunku urzędu pracy i „wyjście” do ludzi oraz firm albo otoczenie go wianuszkiem podmiotów uzupełniających jego działania. Ten drugi model wymagałby jednak stworzenia wieloletnich planów współpracy (a nie incydentalne zlecanie zadań publicznych) oraz aktywna postawa władz m.st. Warszawy.
– To nie wina urzędu pracy, że musi realizować ustawę. To wina Biura Polityki i Projektów Społecznych, że nie patrzy ani milimetr dalej niż ustawowe linie demarkacyjne, tak aglomeracji, jak i podziału pomiędzy kwestie zatrudnienia, pomocy społecznej, edukacji i szkolnictwa wyższego. Urząd pracy mógłby być bardziej na tę współpracę otwarty i częściej zwracać uwagę miastu, że jest taka potrzeba, bo myślę, że często się zgadza na poziomie diagnozy. Ale też trudno oczekiwać od podwładnego, żeby pouczał przełożonego, a taka jest właśnie relacja między miastem a urzędem pracy w Warszawie.
Pobierz
-
201210011639030561
805546_201210011639030561 ・38.72 kB
-
201210161547400121
810220_201210161547400121 ・38.72 kB
Źródło: inf. własna (warszawa.ngo.pl)